Dwunastu gniewnych ludzi (1957)
#41
Z dubbingiem to jest nieogladalne.

Odpowiedz
#42
Moim zdaniem to jest urocze i w ramach ciekawostki, chętnie zobaczyłbym całość :D

Odpowiedz
#43
Podobno jest gdzies na chomiku.

Odpowiedz
#44
Oglądam ten film przynajmniej raz w roku. Być może jest to najlepszy film w historii kina. Ale ja nie o tym.

Przeglądając internet, znalazłem taką oto interpretację:

Po którymś już z kolej seansie tego filmu i analizując jeszcze dogłębniej jego fragmenty doszedłem do przedstawionej tutaj analizy fabuły która odbiega od prawie każdej możliwej oficjalnej i nieoficjalnej wersji. Otóż na samym początku kiedy Ławnicy wchodzą do pokoju rozmowa przebiega nie na temat tego czy Winny czy nie, tylko na temat samego morderstwa i osoby ojca oskarżonego. Wspomniane jest że był bił go i był złym ojcem, o czym mówi Henry Fonda testując grunt pod obronę oskarżonego, wtedy też spotyka się z negatywnym przyjęciem Od Przysięgłego nr.3 aż po Przysięgłego nr.10 który nie ufa ludziom wychowanym w dzielnicach biedoty. Wtedy też Henry zaczyna niebezpieczną grę, bo wie że chłopak jest Winny morderstwa ale nie powinien dostać kary śmierci bo zabił słusznie (być może w gniewie albo w obronie własnej) i że skoro wie że nie będzie mógł przekonać ławników do tego (uniewinnienie go chociaż jest winny) to używa manipulacji faktów aby powoli przekonać wszystkich łącznie z Nr. 3 że oskarżony jest niewinny (Chociaż był tak naprawdę winny) Tak więc w całej tej historii to nie jeden sprawiedliwy uratował niewinnego tylko jeden użył manipulacji żeby uratować chłopaka przed karą śmierci na którą po prostu nie zasłużył (I chłopak miał po prostu szczęście że wszystkie okoliczności tego zdarzenia w tym dniu świadczyły na jego korzyść) (Np. Fakt że staruszka nie zobaczyłaby morderstwa z parteru bez okularów) i miał też szczęście że jego obrońcą był tak wprawny manipulator jak Henry Fonda który potrafił wszystkie dowody przeciągnąć na stronę oskarżonego, nawet w tak oczywistych kwestiach jak to że ten nie pamiętał na jakim był filmie.

Co sądzicie?

Odpowiedz
#45
Coś w tym stylu byłoby jednak bardziej zaznaczone,  chociażby na końcu jakąś sceną. Ale jest jak najbardziej możliwe. Co prawda wtedy wymowa filmu jest znacznie bardziej pesymistyczna i dość złowroga..ale też niezwykle trafna i inteligenta. Myślę jednak, że nie taka była intencja.

Swoją drogą to fakt, że taka - zasadniczo odmienna - interpretacja, tworzaca z filmu komentarz na temat czegoś zupełnie innego, trzyma się kupy świadczy o niesamowitej uniwersalności i nieśmiertelności tego dzieła.

Dobrze, że film mam na płycie to może też niedługo do niego wrócę.

Odpowiedz
#46
Nic nowego bo widziałem pomysły w tym stylu z kilka razy a interpretacja mówiąc wprost - kompletnie z d**y.


Przecież w filmie nie chodzi o to czy chłopak jest winny czy niewinny.

Chłopak - jeśli to zrobił - powinien być skazany na podstawie dowodów. Jego winę ma wykazać oskarżenie. I niby tak miało być.

Tylko okazuje się że dowodów na winę chłopaka nikt tak naprawdę tutaj nie ma - bo nikt się nad nimi wcześniej nie zastanowił. Jest tylko przeświadczenie i oskarżyciela i adwokata i przysięgłych i świadków że "oczywiste że chłopak to zrobił".

A nie na tym proces powinien polegać.

Fonda nie jest żadnym "manipulatorem" tylko bierze na siebie rolę adwokata, robi i mówi to co powinien był po prostu zrobić adwokat chłopaka - a tego nie zrobił.

Sprawdza więc materiał dowodowy wykazując jego nieścisłość zapewniając chłopakowi rzetelną obronę a tym samym sprawiedliwy proces - do którego przecież ma prawo.

I na podstawie tego przysięgli mogą wydać werdykt.

I wszystko przecież.

Odpowiedz
#47
Film jako że genialny, to można go rozpatrywać na paru płaszczyznach. Bohater grany przez Fondę doskonale potrafi manipulować. Odbywa się to m.in. przy grze emocjami (prowokacja Fondy na świadku nr 3 poprzez doprowadzenie go do wykrzyknięcia słów 'Zabiję cię!') czy doświadczeniami poszczególnych osób (sposób użycia wysuwanego noża - tylko jeden ławnik widział scenę bójki na tego typu noże i w zasadzie jego głos jest tu decydujący; a przecież możliwym jest zadania tymże nożem ciosu zarówno z góry, jak i z dołu).

No i kto w takim razie zabił ojca jeśli nie syn? Na to pytanie rzuca trochę światła wersja rosyjska którą niedawno widziałem.

Jeszcze coś znalazłem, analiza zawodów każdego z ławników:

Od razu mnie one zastanowiły i wydaje mi się, że nie zostały wybrane przypadkowo. Zacznijmy od głównego bohatera:

1. Główny bohater jest architektem. To, czym zajmuje się zawodowo, bardzo dobrze jest odzwierciedlane w jego poczynaniach. Na całą sprawę patrzy jak na projekt z tym że nie patrzy na nią jak na ogólną całość. Patrzy na nią jak na ogół bardzo wielu szczegółów, które nie wszędzie się zazębiają. Widzi błędy w całym projekcie, to go niepokoi i powoduje wątpliwości. Wyraźnie widzi on, że coś jest nie tak.

2. Jego główny adwersarz jest przedsiębiorcą i kieruje niewielką firmą kurierską. Patrząc na jego wybuchowy charakter, zamiłowanie do twardej dyscypliny i niechęć do tracenia czasu wydaje się, że to jest to idealny zawód dla niego. W firmie kogoś takiego wszystko jest doskonale zoptymalizowane (od samego początku narzekał, że cały proces był stratą czasu, wyraźnie nie lubi mieć poczucia straty czasu), pracownicy muszą chodzić jak w zegarku. To nie przypadek, że firma jest niewielka (37 pracowników). Ktoś taki wszystkim kieruje sam, jest nieufny, nie chce powierzać swoich obowiązków komuś innemu.

3. Drugi główny adwersarz, facet w okularach, jest maklerem giełdowym. Analitycznie myślący, zupełnie wyzuty z emocji, posługujący się wyłącznie obiektywnymi argumentami dyskutuje tak jakby analizował przyszłą wartość akcji giełdowych. Jest spokony i wyważony, nie podchodzi do sprawy osobiście, ani razu nie podnosi głosu. Kiedy zostaje obalony argument, który był dla niego decydujący, uczciwie przyznaje, że dał się przekonać. Ponury, nie uśmiecha się, nie dowcipkuje, niezbyt rozmowny.

4. Facet, któremu spieszy się na mecz. Akwizytor. Kolejny rewelacyjny wybór. Co jest celem stereotypowego akwizytora? Sprzedać cały szajs z którym chodzi od domu do domu i mieć święty spokój. Kogoś takiego nie interesuje czy ten szajs jest komuś potrzebny, czy działa, czy jest wart swojej ceny etc. Chodzi o to, żeby komuś to wcisnąć. Jako przysięgły facet postępuje dokładnie w ten sam sposób, czyli na zasadzie "odwalmy to w końcu i miejmy spokój". Nie interesuje go czy oskarżony jest winny czy nie. Nie interesuje go czy oskarżony dostanie czapę czy nie. Liczy się to, że ma bilety na mecz i chciałby się z całą tą sprawą jak najszybciej uwinąć.

5. Gość z wąsami czyli zegarmistrz. Większość dyskusji spędza siedząc cicho i się nie wyrywając do głosu. W tym czasie robi notatki i zastanawia się nad sprawą żeby w końcu powiedzieć głośno o kilku szczegółach na które nikt wcześniej nie zwrócił uwagi. Wypisz wymaluj stereotypowy zegarmistrz, czyli detalista, ktoś kto pracuje w ciszy i spokoju i zajmuje się naprawą małych skomplikowanych mechanizmów.

6. Przystojniaczek w starannie ułożonej fryzurze i modnych okularach z grubymi oprawkami (tak, tak, one wtedy też był modne). Oczywiście pracuje w reklamie (podobny nawet do Dona Drapera lol). I znowu dość stereotypowo patrząc jego charakter bardzo odpowiada takiej pracy. Facet jest niezbyt poważny, wręcz głupawy, opowiada mało zabawne historyjki, które śmieszą tylko jego, nie wnosi niczego ciekawego do dyskusji.

7. Przewodniczący ławy przysięgłych, nauczyciel WFu w szkole średniej. Nie wchodzący w konflikty, miły, sympatyczny, podejdzie, zagada, coś powie, to niekoniecznie będzie coś ciekawego., ale zagada. Pogodny, uśmiechnięty. Idealnie się nadaje, żeby uczyć dzieciaków WFu w szkole.

Innych zawodów niestety nie znamy a szkoda bo zostaje jeszcze kilka charakterystycznych postaci. Na koniec zwrócę jeszcze uwagę jak dobór zawodów miał sprytnie nakierować widza i nastawić go do poszczególnych osób. Nasz główny bohater jest architektem. Jest to dość poważany zawód, a dodatkowo architekci raczej są postrzegani neutralnie przez społeczeństwo. Nie znam kogoś kto nie lubiłby architektów. Dość szybko go popierający Meksykanim jest zegarmistrzem. Znacie kogoś kto nie lubi zegramistrzów? Bo ja nie. Do nauczyciela WFu też raczej trudno mieć negatywny stosunek (chyba, że ktoś nie lubił WFu w szkole).

Adwersarz głównego bohatera natomiast jest przedsiębiorcą. A kim są przedsiębiorcy w odczuciu wielu ludzi? Są to wyzyskiwacze, złodzieje, pijawki itd. Zaznaczam, że w odczuciu niektórych. Drugi adwersarz jest maklerem a kim są maklerzy dla wielu osób? To przecież oszuści i krętacze, którzy robią przekręty na duze pieniądze. Akwizytor? Kto ich lubi? Przecież nikt.


Trafne.

Odpowiedz
#48
Ławnik #2 pracował w banku. #6 mówił coś o malowaniu domów (może był cynglem mafii), #9 to emeryt a #10 wynajmował garaże (?). Nie kojarzę tylko pracy ławnika nr 5. Niby należał do klasy robotniczej. Według oryginalnej sztuki był opiekunem w szpitalu. Trzeba będzie obejrzeć film jeszcze raz mając to na uwadze i szukać wskazówek.
Pomijając oczywiście, że nie o to chodzi w tej historii mam pewien problem z tym nożem. Nie, nie chodzi o to że Fonda sam poszedł szukać dowodów jak piszą wszystkie artykuły o tym filmie (nic by mu nie udowodnili co najwyżej dostałby grzywnę za kupno noża). Wiarygodnie przekonał wszystkich, że nie ma wiarygodnych świadków ale co z dowodem rzeczowym? Chłopak zgubił nóż identyczny z narzędziem zbrodni. Jest możliwe, że to zbieg okoliczności ale jak to mówił "Czwarty" to bardzo mało prawdopodobne. Najczęściej jednak by to po prostu wystarczyło do skazania pomimo istnienia innej wersji, fizycznie możliwej ale mało prawdopodobnej. Szczególnie jeśli do tego mamy silny motyw i powiązanie oskarżonego z ofiarą. To nie jest "reasonable doubt". Reszta argumentów rozbita na atomy a przynajmniej mnie przekonały.

Odpowiedz
#49

Odpowiedz
#50
Muszę nadrobić, ale oglądałem remake z uwagi na Gandolfiniego i Scotta.

Enviado desde mi Mi A1 mediante Tapatalk
"Rząd nie jest dla nas rozwiązaniem, jest dla nas problemem." Ronald Reagan

Odpowiedz
#51
Też widziałem remake i jakby nie oryginał to ocena byłaby wyższa, a tak to jest 7/10. Nie ta reżyseria, nie ten klimat, brak też tej oszczędnej muzyki z oryginału.
Gra aktorów też gorsza. No ale oryginał to film poza skalą.

Odpowiedz
#52
(02-06-2020, 00:39)Doppelganger napisał(a):  Dość szybko go popierający Meksykanim jest zegarmistrzem.
Mały nitpick z mej strony - ławnik #11 nie miał być docelowo imigrantem z Europy (zresztą takowy go gra - Jiri Voskovec z Czech)? Wiem, że był Meksykaninem w 1997 roku. 

Odpowiedz
#53
Masz rację. Tylko ze nazwisko sugeruje kogoś z byłej Jugosławii. Taki też miał akcent - na pewno nie był to akcent naszych sąsiadów z południa.

Odpowiedz
#54
Taka ciekawostka: oryginalna, telewizyjna wersja "Dwunastu gniewnych ludzi". Nadana pierwotnie na żywo w 1954 r, stąd liczne błedy w postaci widocznych w kadrze kamer, lub aktorów stojących zbyt blisko obiektywów i zasłaniających cały plan. Film jest krótszy niż wersja kinowa, trwa raptem piędziesiąt kilka minut i ma inne zakończenie.


Odpowiedz
#55
No i jeszcze jedna podstawowa różnica - u Lumeta nie ma Pani reklamującej żelazko, lodówkę czy zmywarkę ;)

Odpowiedz
#56
To też :)

A, no i między jedną a drugą wersją jest łącznik w osobie Josepha Sweeneya, który powtarza swoją rolę ławnika nr 9. Tylko że tutaj nosi okulary a Lumeta nie musi, "bo ma świetny wzrok" ;)

Odpowiedz
#57
[Obrazek: FQAIz97XIAgondK?format=jpg&name=medium]

65 lat temu (10 kwietnia 1957) miała miejsce premiera tego FILMU.

Dobre ujęcie, patrzą na tego ostatniego, 12-go.

Odpowiedz
#58
Jeden z najlepszych filmów w historii. Przetrwa każdą próbę czasu
.

Odpowiedz
#59
Mam na DVD. Ogólnie to mogę powiedzieć, że jak usłyszałem że to "jeden z najlepszych filmów" a potem zobaczyłem rok produkcji i że to ustrojstwo jest B/W to się zaśmiałem, jak zacząłem oglądać. A potem sobie własną szczękę z podłogi zbierałem. I zbieram do teraz. totalne arcydzieło.
“A man holds sacred only 3 things. His home, his children, and his mother. He who dares to harm any of these, whomever god he serve, pray to them for mercy. You will receive none from the man.”

Odpowiedz
#60
Ten film chyba nigdy nie straci na aktualności. Lumet dosadnie zwraca uwagę na czyich barkach leży sprawiedliwość.

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  






Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Siódma pieczęć (1957) reż. Ingmar Bergmann Phlogiston2 21 5,264 15-08-2021, 19:27
Ostatni post: raul



Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości