Do the crane, Danny-boy!
Liczba postów: 4,512
Liczba wątków: 10
(10-01-2021, 14:02)michax napisał(a): (12-11-2020, 23:00)Doppelganger napisał(a): @michax - skończyłęm 3 sezon PA. Rewelacja.
Całość jest obecnie 9/10 co najmniej a dla mnie to niezwykle dużo.
Nie piszesz o kolejnych seriach PA, a jestem ciekaw co sądzisz, nawet jak nie będę się zgadzał :) A może masz przerwę w oglądaniu, bo np. przestał podobać Ci się od 4 serii?
Kończę 5 sezon, zwolniłem trochę tempo. Jest nadal dobrze ale jest lekki zjazd od 4go sezonu. Napiszę więcej jak skończę 5 sezon.
10-01-2021, 14:45
Stały bywalec
Liczba postów: 5,338
Liczba wątków: 5
(09-01-2021, 14:30)PropJoe napisał(a): (...) jeśli nie spieprzą sprawy w drugiej połowie to będzie chyba zaraz za Fleabag mój telewizyjny top 2020.
Eh, no i wykrakałem. Do samego końca niesamowita chemia między głównymi bohaterami i świetnie aktorstwo sprawia, że całość rzeczywiście potrafi kopnąć emocjonalnie. Dodatkowo ładnie jest to nakręcone i wyreżyserowane, ma taki lekko artsy niezależny sznyt bez zbędnego nudzenia. Z jednej strony długo zgadzałem się (i może nadal zgadzam) z ugh, że "Minusów kilka jest, ale w sumie nie chce mi się o nich pisać, bo nie wpływają znacząco na odbiór." Z drugiej strony, nie lubię pisać o zmarnowanym potencjale, szczególnie, że tutaj ogólne wrażenie jest nadal bardzo dobre, ale niestety jak się temu przyjrzeć trak na chłodno to spore zarzuty można mieć do fabuły, działania bohaterów a że jest to sedno tej historii to jednak muszę...
Tak do 5-6 odcinka jest naprawdę super, mam słabość do takich historii miłosnych itd., ale mam wrażenie, że gdyby nie zbudowana na początku sympatia do bohaterów, niektóre ich zachowania i teksty po przeprowadzce do Dublina byłyby mega irytujące.
Ja kumam, że TE sprawy, szczególnie w młodości to często dramy wynikające z nieporozumień, nieumiejętności pogadania, okoliczności, szczególnie przy niesprzyjających okolicznościach wewnętrznych. Ale kurde bez przesady. Takie akcje jak drugie rozstanie, to przed wakacjami, trudno mi zrozumieć i wytłumaczyć. Od tego momentu mam wrażenie historia jest rozwleczona (ale nie nudzi) a przeszkody uniemożliwiające im po prostu zejście się - delikatnie mówiąc, bardzo umowne, niezrozumiałe, żeby nie powiedzieć totalnie z dupy. Był tu przecież potencjał na coś bardziej wiarygodnego, nomen omen normalnego co przecież byłoby też bardziej pesymistyczne. Zamiast tego mamy jakieś dziwne dramy na czele z tym sado-maso. Wytłumaczeniem ma być m.in. sytuacja rodzinna? Tak czy inaczej, zabrakło mi trochę więcej uzasadnienia, dlaczego jest tak jak jest, poza tym, że tata bił mamę, teraz bije mnie brat a matka ma to w dupie. Nie bagatelizuję tego aspektu, ale nie został on moim zdaniem należycie wytłumaczony. Podobnie w przypadku Connella - motyw wyobcowania w Dublinie a szczególnie tęsknoty za starym życiem też nie jest w pełni satysfakcjonujący. Nie czułem, że śmierć kumpla mogła być aż takim katalizatorem żalu z powodu zerwania z dotychczasowym życiem. Szczególnie, że więź z tym kumplem ogranicza się wcześniej do wspólnej najebki i wygląda to tak, jakby nawet w szkole niewiele więcej ich łączyło. Wreszcie na koniec mamy niezrozumiały sabotaż w postaci wyjazdu no NY (podobne decyzje bywały lepiej motywowane w innych historiach) i jeszcze bardziej niezrozumiała decyzja o pozostaniu w Dublinie, bo niby w końcu jest szczęśliwa (czego oczywiście wcześniej nie widzimy a jeśli rzeczywiście tak jest to logiczne wydawałoby się, że ważnym elementem tego dublińskiego szczęścia jest dogadanie się w końcu, nie?).
Na poziomie emocjonalnym naprawdę działa to tak jak lubię. Jeśli komuś pasowało Blue is the Warmest Colour, Portrait of a Lady on Fire czy Call Me By Your Name (te Włochy to mam wrażenie takie lekkie mrugnięcie okiem w tym kierunku) to szczególnie pierwsza połowa to jest ten poziom jak dwa pierwsze a momentami nawet wyżej, w wersji hetero. Jednak z warstwy racjonalnej przebijają się wątpliwości ze spoilera, które sprawiają, że mam poczucie, że mogło to być coś naprawdę wybitnego. Tak czy inaczej polecam i do jakiejkolwiek oceny liczbowej na pewno dodaję serduszko. ;) A i miejsce za Fleabag i tak jest.
11-01-2021, 14:44
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-01-2021, 15:21 przez PropJoe.)
Stały bywalec
Liczba postów: 16,489
Liczba wątków: 133
(11-01-2021, 14:44)PropJoe napisał(a): Call Me By Your Name (te Włochy to mam wrażenie takie lekkie mrugnięcie okiem w tym kierunku)
Również odniosłem takie wrażenie. Spokojnie mogliby ten odcinek wmontować w dzieło Guadagnino :)
Dla mnie 3 pierwsze odcinki są absolutnie genialne. Chyba najbardziej emocjonalne. Później odcinek 10 z depresją i oczywiście ostatnie finałowe minuty :)
11-01-2021, 15:28
.
Liczba postów: 22,219
Liczba wątków: 48
Obejrzałem pierwszy odcinek Third Day i bardzo mi się podoba, najpewniej dzisiaj sobie zobaczę cały sezon, to postaram się założyć temat i przenieść tam kilka postów, które tu się pojawiły, bo ten serial raczej zasługuje na osobny temat, a nie chaotycznie porozrzucane posty w tym.
PS. Kocham Katherine Waterston - chyba moja ulubiona aktorka obecnie.
Zacząłem też Euforię, ale w trakcie drugiego odcinka dałem sobie spokój, bo nic mnie nie zachwyciło, a nie widzę sensu w oglądaniu wydumanych problemów bananowej młodzieży :P Jestem jakieś 10-12 lat starszy od bohaterów, a kompletnie nie potrafię się z nimi utożsamić, mam wrażenie, że to rozpuszczone bachory, które na siłę szukają problemów w życiu - bardzo rzadko tak mam w kinie, że po prostu odrzuca mnie postawa bohaterów, w tym wypadku na tyle, że po prostu nie chce mi się tego oglądać dalej.
16-01-2021, 09:50
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-01-2021, 09:52 przez simek.)
Stały bywalec
Liczba postów: 5,338
Liczba wątków: 5
(16-01-2021, 09:50)simek napisał(a): Zacząłem też Euforię, ale w trakcie drugiego odcinka dałem sobie spokój, bo nic mnie nie zachwyciło, a nie widzę sensu w oglądaniu wydumanych problemów bananowej młodzieży :P
A to jest bananowa młodzież? Jestem w połowie drugiego i część na pewno, ale główna bohaterka i jej najbliższe grono chyba nie. Nie wiem, ja jestem jeszcze starszy i jeszcze mniej chyba rozumiem ich problemy, ale na razie mnie aż tak nie odrzucają jako "rozwydrzone bachory", chociaż w pełni rozumiem, że można z tego powodu odpuścić. Ja kojarzę tutaj jakieś narzekania, że słabo nakręcone a mi się właśnie na razie pod względem formalnym całkiem podoba. Fajnie płyną te dwa pierwsze odcinki, na razie nie przeszkadza mi, wręcz przeciwnie, to lekkie efekciarstwo. Jeśli dalej będzie to ciągle to samo i tak samo to też nie wiem czy dociągnę do końca, ale na razie daje szansę.
16-01-2021, 12:11
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-01-2021, 12:31 przez PropJoe.)
.
Liczba postów: 22,219
Liczba wątków: 48
Może lekko przesadzam, może nie miałem nastroju na taki serial, w każdym razie zapoznałem się, na nic wybitnego się nie zapowiada, więc nie będę się zmuszał do oglądania.
16-01-2021, 13:53
Do the crane, Danny-boy!
Liczba postów: 4,512
Liczba wątków: 10
@michax - skończyłem sezon 5 Przystanku Alaska, więc napisze coś więcej.
No i jest to jednak jedna ze zdecydowanie najlepszych rzeczy jakie widziałem i jakie powstały w TV. Dziś ten klimat, ci bohaterowie oraz ogólne przesłanie jest już nie do powtórzenia. Nastawiłem się że po absolutnie genialnym sezonie 3 serial zacznie pikować w dół, ale tak nie jest. Trochę słabszy jest wątek Mike Monroe i jego dziwnego związku z Maggie, ale na szczęście dość szybko on wyleciał (żarty Fleischmanna na temat Monroe to złoto).
W ciągu tych dwóch sezonów było wiele kapitalnych odcinków:
- Fleishmann odmawiający lekarskiej posługi co prawie skończyło się procesem
- Fleishmann i jego spotkania z doktorem z Anchorage aby tylko porozmawiać na swoim poziomie o świeżo odkrytej chorobie
- odcinek w którym Fleishmann znajduje zamrożonego mamuta - to jest tak dobre że jest to jeden z odcinków które zapamiętałem sprzed 25 lat.
- kapitalny odcinek z nauczycielką która przybywa do Cicely i daje Maggie kilka lekcji o tym że nie trzeba przesadzać z feminizmem (nauczycielkę gra ta sama aktorka która gra założycielką Cicely - Roslyn z ostatniego odcinka 3 serii
- mądry odcinek ze starszą panią która wie że nadchodzi jej koniec, a Fleishmann na siłę próbuje ją ratować i nic nie rozumie
i jeszcze parę innych.
Pod koniec serii 4 zaczyna być widoczna powolna zmiana Fleishmanna - wydaje mi się że od odcinka o żydowskiej wieczerzy, w której zorganizowaniu pomagali mu mieszkańcy Cicely. Joel zaczyna rozumieć, że nie wszystko w życiu jest takie jakie wydawało mu się 3 lata temu gdy przybywał do Cicely. Widać to w całym 5 sezonie, gdzie jego wybuchy gniewu, sarkazm i frustracji są już o wiele rzadsze i jego "związek" z Maggie normalnieje.
Kapitalnie to podsumowuje 1 odcinek serii 6 zrobiony w stylu Woody Allena. Wydaje mi się że wtedy Fleishmann dojrzewa do zmiany. Odcinek to złoto. Tak samo jak odcinek z Leninem i Anastazją Romanovą na Alasce.
Oglądam dalej, wiem że za chwilę Fleishmann odejdzie ale jak na razie sezon 6 jest znakomity.
P.S. Uwielbiam postać Walta: stary traper który pracował kiedyś na Wall Street i miał łysą kobietę :D
P.S. 2 Na chwilę obecną jest to serial 10/10 bo wiem że czegoś takiego już nikt nie nakręci.
P.S. 3: Wstyd, że PA nie ma swojego tematu. Myślę, że podeszłoby tutaj wielu osobom.
31-01-2021, 13:09
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31-01-2021, 17:18 przez Doppelganger.)
Stały bywalec
Liczba postów: 1,730
Liczba wątków: 7
(31-01-2021, 13:09)Doppelganger napisał(a): No i jest to jednak jedna ze zdecydowanie najlepszych rzeczy jakie widziałem i jakie powstały w TV. Dziś ten klimat, ci bohaterowie oraz ogólne przesłanie jest już nie do powtórzenia. Nastawiłem się że po absolutnie genialnym sezonie 3 serial zacznie pikować w dół, ale tak nie jest. Trochę słabszy jest wątek Mike Monroe i jego dziwnego związku z Maggie, ale na szczęście dość szybko on wyleciał (żarty Fleischmanna na temat Monroe to złoto).
W ciągu tych dwóch sezonów było wiele kapitalnych odcinków:
- odcinek w którym Fleishmann znajduje zamrożonego mamuta - to jest tak dobre że jest to jeden z odcinków które zapamiętałem sprzed 25 lat.
Oglądam dalej, wiem że za chwilę Fleishmann odejdzie ale jak na razie sezon 6 jest znakomity.
P.S. Uwielbiam postać Walta: stary traper który pracował kiedyś na Wall Street i miał łysą kobietę :D
Też pamiętam Monroe, ale głownie to, że grał go jeden z aktorów z E.R.
Też pamiętam odcinek z mamutem, więc musiał być dobry. Ogólnie jak tak wymieniasz to prawie każdy odcinek mi się przypomina.
Też kojarzę Walta:)
Choć po tym jak napisałeś kiedyś, że trochę gorsze są odcinki od tych serii 1-3 to uznałem, że pewnie czym dalej to coraz mniej będzie Ci się podobać, czyli tak jak większości widzów. Z takimi opiniami się spotkałem, że pierwsze serie dobre, a potem coraz dziwniej i co za tym idzie coraz słabiej, a okazało się że podzielasz moje zdanie, że kolejne sezony trzymają poziom.
Uważam, że serial trzyma poziom do odejścia Fleischmanna, łącznie z jego ostatnim odcinkiem, który powinien być ostatnim odcinkiem serialu, w sumie to ostatnia scena odcinka z Fleischmannem jest taka, jakby to był finał (plus dodałbym do tego ostatnie minuty z finału serialu z pozostałymi bohaterami). Szkoda że odszedł, ale dostanie ładne pożegnanie.
A co do Maggie i Fleishmana, to była moja ulubiona para w drugiej połowie lat 90, obok Muldera i Scully z XF (taki przypadek, że Joel i Maggie mówią też do siebie po nazwisku jak Fox i Dana). Dam do spoilera, choć nie wiem czy taki jest sens, co się stanie z Maggie po odejściu Joela.
Będzie z Chrisem i za nic do siebie nie pasowali. A jak Maggie i Joel kłócili się często, to było to jakoś tak pokazane, że nie dobijało widzów, a wprzypadku Chrisa i Maggie, to wyszło jakoś tak smutno. Pamiętam też, że Chris jakieś świństwo Maggie zrobił w którejś z wcześniejszych serii, więc dziwnie się na nich patrzyło razem. No i nie było między aktorami chemii. Jakby na siłę dali jej faceta na koniec, choć widać że postacie się ze sobą męczą.
Kojarzę też z końcówki serialu, że mieszkańcy Cicely stali się przybici. Dobrze pamiętam, że w ostatnich sezonach postacie się zmieniły może nie na gorsze, co bardziej smutne się stały, jak i serial jakiś taki zrobił się depresyjny bardziej? Oczywiście humor wciąż był, ale jakoś tak smutniej było. Utkwił mi w pamięci, zwłaszcza Twój ulubieniec Ed, który popadł w depresję, bardziej melancholijny się zrobił, ale dlaczego to nie pamiętam.
Tak na marginesie niedawno widziałem Jungleland z Hunnamem i O'Connellem, dobry film, a w epizodzie wystąpił John Cullum/Holling. Szokujące było dla mnie to, że gościa od razu poznałem, choć nie widziałem go od wieków (jeśli w czymś poza Alaską go widziałem, a pewnie tak było, to nie kojarzę na tą chwilę). Nie sprawdzałem, ale pewnie ma z 90 lat, a prawie nic się nie zmienił.
W przeciwieństwie do Barry Corbina, który grał Maurice w PA, bo jego nie poznałem, a wystąpił ostatnio w Better Call Saul. Cullum zagrał gangstera w Jungleland, świetny był w roli negatywnej, choć dla mnie to na zawsze barman z Northern Exposure.
31-01-2021, 20:05
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31-01-2021, 20:10 przez michax.)
Do the crane, Danny-boy!
Liczba postów: 4,512
Liczba wątków: 10
Na Netflixie pojawił się serial na podstawie "Brave New World" Huxleya - Nowy, wspaniały świat.
Ktoś oglądał? Warto?
04-03-2021, 01:52
There Can Be Only One!
Liczba postów: 9,326
Liczba wątków: 15
Odpuściłem po tym jak dowiedziałem się o zmianie płci bohaterów.
04-03-2021, 08:45
Stały bywalec
Liczba postów: 16,489
Liczba wątków: 133
Stewardesa / The Flight Attendant
Bardzo przeciętne to było. Niby akcja leci do przodu bardzo szybko i jest sporo zwrotów akcji, ale jakoś tak od 5 odcinka zacząłem czuć tym wszystkim przemęczenie. Intryga jest niezbyt angażującą, żeby nie napisać nudna, zwroty akcji oczywiste tak bardzo, że chyba bardziej się nie da, główna bohaterka trubo irytująca. W ogóle wątek postaci drugoplanowej o imieniu Megan jest tragiczny, chociaż rozumiem, że ma to być podwalina pod drugi sezon - tak czy siak nie zapowiada się to na coś fajnego.
Kaley Cuoco niby ok, ma dobre momenty, ale w większości przypadków to Penny z "Teorii wielkiego podrywu". Nadal posiada niesamowicie irytującą manierę i robi coś ze swoim językiem oraz ustami w taki sposób, że wkurza mnie to za każdym razem.
Pochwalić mogę formę serialu, bo zabawy montażowe i praca kamery są bardzo fajne. Humor raczej średni. 5/10
05-03-2021, 11:54
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-03-2021, 11:54 przez Pelivaron.)
Miss Avatara 2016
Liczba postów: 12,468
Liczba wątków: 2
(12-11-2020, 21:11)Lawrence napisał(a): (28-10-2020, 21:42)nawrocki napisał(a): Gambt królowej - bardzo fajne. Twórcom udało się to, od czego w głównej mierze zależał sukces serialu, czyli uczynienie rozgrywek szachowych ekscytującymi. Każdy mecz, od lokalnych zmagań po wielkie turnieje, ma swoją dramaturgię i odpowiednie tempo, każdy z nich wyznacza nowy etap w życiu bohaterki, coś w niej zmienia, łamie, buduje, pomaga odkryć. Historia nie jest przesadnie oryginalna, ale za to elegancko wyreżyserowana i w zasadzie pozbawiona dłużyzn. Scenografia, zdjęcia, soundtrack - nie mam się do czego przyczepić, wszystko z klasą. Trochę mało wyraziste, ale z klasą.
No i na koniec zdecydowanie największy plus serialu - Anya Taylor-Joy jest wyśmienita, a do tego w rudych włosach i wyjętych z lat 60 kreacjach wyglada jak milion dolarów. To na pewno jej najlepsza rola jak dotąd. Nie mogę się doczekać jej występu u Wrighta i trzymam kciuki za rozbudowaną rolę w "Northmanie".
I się zgadzam. :) Podobało mi się, ale zachwyty ludzi chyba jednak trochę przesadzone. To bardzo solidna rzecz, ale też jakoś nieszczególnie powalająca na kolana. Plus w sumie łatwo przewidzieć tę historię i oczywiście posiada typowe dla tego typu historii elementy, od uzależnienia, porażki, przed zwycięstwem itd. Ale naprawdę dobrze się to oglądało. I ciekawie mi to się oglądało, zważywszy, że poznałem osobę, która robiła przy tym filmie za statystę. I rzeczywiście oglądam film i niby jest Meksyk, Paryż i Moskwa, a ja poznaje wszystkie berlińskie lokalizacje. Cóż wychodzę z mieszkania i pół świata zwiedzam.
Dobre widziadło. 7,5/10
Żeby się nie wysilać to +1
Bardzo porządna rzecz, ale słyszałem takie zachwyty, że arcydzieło itp. No żadne arcydzieło. Solidne 7/10. Największym plusem oczywiście główna bohaterka, rewelacyjnie zagrana przez Anyę Taylor-Joy.
Dobre, ale do jednorazowego użytku.
Zabili Pana Jezusa i wyłączyli komentarze...
05-03-2021, 11:59
Stały bywalec
Liczba postów: 1,730
Liczba wątków: 7
Właśnie zauważyłem na canalplus.com drugi sezon australijskiego kryminału/thrillera "Mystery Road". Już wiem co będę w najbliższych dniach oglądał, zwłaszcza że tylko sześć odcinków.
Dawno temu widziałem film niejakiego Ivana Sena pod tym samym tytułem z 2013 roku o detektywie Jayu Swanie, który nie cieszy się zbyt dużą sympatią w Australii ze względu na swoje aborygeńskie pochodzenie. W detektywa wcielił się świetny Aaron Pedersen, a na drugim planie pojawił się m.in. Hugo Weaving. Była to dobra produkcja.
Kilka lat później powstał sequel "Goldstone" też od Ivana Sena, który odpowiadał nie tylko za reżyserię i scenariusz, ale też montaż i doskonałą muzykę. I to był lepszy film od jedynki.
Więc jak ogłoszono że powstanie kontynuacja, serial "Mystery Road" o Jayu Swanie, to byłem ciekaw tej produkcji i nie zawiodłem się, choć Ivan Sen już nie odpowiadał za reżyserię i scenariusz. W przypadku 1 serii nie trzeba znać filmów (podobnie z filmami, każdy stanowi osobną całość, choć polecam wszystkie historie z Jay Swanem), bo dostajemy nową sprawę dotyczącą zaginięcia dwóch pracowników w miasteczku, którą prowadzi detektyw razem z miejscową policjantką, która jak to w małych miasteczkach wszystkich zna. Fabuła typowa dla kryminałów, ale za to serial nadrabia australijskim klimatem, a ja mam bzika na punkcie filmów kręconych w Australii.
Nieważne jaki to film, czy postapo w stylu Mad Maxa czy klasyka z Rutgerem Hauerem z lat 90-ych The Blood of Heroes, czy filmy Petera Weira, czy horror o szalonym Krokodylu Dundee jak Wolf Creek, może być nawet film o zabójczej wielkiej świni czyli Razorback, to obejrzę wszystko. Wystarczy KLIMAT filmów z Australii i jestem kupiony, nawet ślimaczo tocząca się akcja nie przeszkadza mi. A jak jeszcze pięknie pokazany jest kraj, ma cudowne zdjęcia, tak jak w przypadku tych filmów i serialu to jestem kupiony od razu. Chociaż przez to, że mam bzika jak już wiecie na punkcie produkcji z akcją w Australii to moja opinia może być bardzo stronnicza.
Mental, wydaje mi się, że zwłaszcza Tobie te dwa filmy (choć nie wiem gdzie są dostępne w Polsce) i serial powinny przypaść do gustu. Może to nie jest poziom Detektywa, ale miałem skojarzenia z tą produkcją i dziełami Taylora Sheridana.
10-03-2021, 02:22
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-03-2021, 02:43 przez michax.)
Miss Avatara 2016
Liczba postów: 12,468
Liczba wątków: 2
Oglądał ktoś serial "Rząd"? Ten duński, o ten:
https://www.filmweb.pl/serial/Rz%C4%85d-2010-547296
Po dwóch odcinkach jestem umiarkowanie optymistyczny, ale widzę że to 3 sezony i nie wiem czy warto się dalej angażować jak w połowie jest jakiś durny twist, albo debilna końcówka pozostawiająca niesmak.
Zabili Pana Jezusa i wyłączyli komentarze...
17-03-2021, 11:47
Stały bywalec
Liczba postów: 10,314
Liczba wątków: 75
Widziałem na razie 4 odcinki więc nie wypowiadam się, ale fajnie było zobaczyć Pilou Asbaeka w roli pijarowego cwaniaczka. Niestety pamiętam też, że główna bohaterka strasznie grała mi na nerwach (w skrócie - była lewicowa). Może wrócę do serialu w najbliższym czasie jeżeli ktoś wrzuci rekomendację.
Oświadczenie: The Wire jest najlepszym serialem jaki widziałem. Six Feet Under jest na drugim miejscu.
17-03-2021, 16:55
Stały bywalec
Liczba postów: 1,730
Liczba wątków: 7
Nie widziałem serialu, ale z tego co kojarzę to w 2022 roku będzie 4 sezon nakręcony przez Netflixa.
17-03-2021, 23:20
Miss Avatara 2016
Liczba postów: 12,468
Liczba wątków: 2
No więc obejrzałem pierwszy sezon tego "Rządu" i zacząłem drugi. Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony. Nie jest to na szczęście duńskie "House of Cards". Lubiłem to do pewnego momentu, ale serial był za mocno dla mnie przerysowany a Frank był takim mastermindem, że w końcu przestałem oglądać.
Tutaj jest bardziej przyziemnie i przez to realistycznie. Bardzo przyzwoita mieszanka polityki, obyczajówki, mediów. Bohaterowie nie są nadludźmi ale nie są nudni.
No i fajnie zobaczyć Janusza Grejyoya w roli cynicznego pijarowca.
Całość może komuś wydać się nudna, bo narracja jest spokojna i nie ma to ciągłych "zaskoczeń i twistów" ale ja lubię takie dobrze poprowadzone historie.
Za pierwszy sezon dam 8/10.
Zabili Pana Jezusa i wyłączyli komentarze...
23-03-2021, 10:45
Stały bywalec
Liczba postów: 5,338
Liczba wątków: 5
Pamiętam, że chyba nawet dwa razy podchodziłem do pilota, zachęcony pozytywnymi opiniami i się odbiłem z jakiegoś dziwnego powodu, nie pamiętam nawet dlaczego. Chyba to wejście pani premier wydawało mi się takie naiwne, bardziej w stylu tego naszego House of Cards (Ekipa to się nazywało?) niż nawet tego HoC od HBO. Lubię West Wing, ale generalnie od takiej tematyki oczekuję jednak albo powagi (która powiedzmy, że przynajmniej na początku w HoC była) albo względnego realizmu. Fantazja o przygodach władzy mnie nie bawi. Mylę się, że Rząd to w dużej mierze dosyć miękka, trochę naiwna obyczajówka?
A i tak wiadomo, że oryginał HoC od BBC rządzi.
23-03-2021, 11:12
Miss Avatara 2016
Liczba postów: 12,468
Liczba wątków: 2
No przekonywać i namawiać nikogo nie będę. Uważam, że całość jest i poważna i na pewno realistyczna. Tylko że...
Całość dzieje się w Danii. W kraju gdzie minister podaje się do dymisji jak go przyłapią na zapłaceniu służbową kartą za torebkę dla żony (i nawet jak od razu odda kasę to jest skandal). Więc z punktu widzenia Polaka, gdzie kupujesz tysiące respiratorów od jakiegoś szemranego handlarza i nie ma ani kasy ani respiratorów i nikomu włos z głowy nie spada, to faktycznie może się wydawać, że to jakaś bajka i ciepłe kluchy.
Nikt też nie wpycha dziennikarki pod metro ani nie truje kongresmena spalinami :)
Zabili Pana Jezusa i wyłączyli komentarze...
23-03-2021, 11:41
Fhtagn
Liczba postów: 5,182
Liczba wątków: 9
"Obejrzałem" właśnie pierwszy odcinek Calls i... to jest kurde dobre. Strasznie króciutkie, bo raptem kilkanaście minut (!) , ale twórcom udało się w tym czasie zawrzeć bardzo creepy historyjkę. Ot, takie sympatyczne, nieco upiorne słuchowisko o parze: gość jest w LA, laska w NY i sobie dzwonią, marudzą i w ogóle, a potem jeb, dzieje się coś dziwnego, bo
jakiś typ stoi za oknem u laski i w ogóle, a gdy ta dzwoni na policję, to nagle wszystkie jednostki są zajęte, a jak już udaje się wysłać policję, to gliny znajdują laskę ranną, ta bełkocze coś bez sensu, gliniarz panikuje i spieprza do własnej rodziny, typ natomiast widzi w swoim łóżku kogoś, kogo tam nie powinno być... Bez oceny/10, bo nie wiem jak to ocenić. Niby to serial, ale jednak słuchowisko bardziej pasuje, albo jakaś creepypasta z youtube, bo tylko i wyłącznie dźwiękiem się tutaj operuje. I kolorkami rodem ze starego Windows Media Player XD
24-03-2021, 19:38
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-03-2021, 19:39 przez raven.second.)
|