Stały bywalec
Liczba postów: 4,392
Liczba wątków: 8
Ukończyliście Black Mesę? Cześć do Xen przeszedłem już w czasie pierwotnej premiery w 2012, a po latach wrażenia w zasadzie się nie zmieniły: to wciąż idealny remake Half-Life 1. Na tyle wierny, żeby nie popełniono herezji, a jednocześnie dodający kilka nowych rozwiązań przybliżających go do dwójki. (ktoś by mógł powiedzieć, że dwójka jest archaiczna, ale nie moim zdaniem i to temat na oddzielną dyskusję)
Skupię się więc na zupełnie odświeżonym Xen, które z oryginałem ma jedynie wspólną nazwę leveli.
Wizualnie to w 80% perełka, w wielu miejscach czerpiąca inspiracje z Avatara. Stareńki silnik Source, właściwie wykorzystany, wciąż daje radę. Przeprojektowane poziomy faktycznie sprawiają wrażenie przebywania w obcym świecie, który rządzi się własnymi prawami, odmiennymi od ziemskich.
Xen zostało znacznie rozszerzone względem oryginału i ukończenie tych etapów zajmuje teraz kilka godzin, a nie jedno posiedzenie. Pojawiło się dużo (prostych) zagadek logicznych, które pozwalają lepiej poznać obcą technologię, tu i ówdzie w niegłupi sposób rozwinięto wątek badania Xen przez naukowców Black Mesy (m.in. polowe laboratorium rozbite na jednej z latających wysp, najeżone zombiakami w kombinezonach HEV). Więcej czasu poświęcono też zniewielonym Vortiguantom, których można teraz zupełnie oszczędzić.
Zaskoczeniem jest też to, jak rozwinięto pojedynki z bossami - walka z Gonarchem jest teraz wieloetapowa, a przez większość czasu to Gonarch ściga Gordona w jaskiniach, co dodaje sporo emocji. Ba, pojawiły się też ukryte metody na poradzenie sobie z tym etapem.
Niestety, siła nowych etapów to jednocześnie ich słabość - twórcy po prostu przedobrzyli. Rozdziały często zdają się być rozciągnięte na siłę i nowe zagadki lub etapy platformowe zaczynają być powtarzalne i męczą zamiast dawać frajdę. Poniekąd wzmiacnia to legendę Freemana i jego niemal boski status wśród ludzi i Vortiguantów, ale spokojnie można było przyciąć 2 godziny bez szkody dla rozgrywki.
Kolejną wadą jest kiepska optymalizacja całości. Silnik pamięta przecież czasy Half-Life'a 2 i nie wygląda od niego dużo lepiej. Mimo to, na moim sprzęcie (8-letnim co prawda) musiałem obniżyć detale niemal do minimum, zeby cieszyć tymi 40 fpsami.
Podsumowując - warto. Zarówno fanom jak i osobom, które chcą się dowiedzieć o co w tej serii chodzi. I fakt że jest to dzieło fanów niczego nie umniejsza, bo to gra na poziomie AAA.
06-05-2020, 14:27