Jim Carrey
#1
[Obrazek: jim1-80.jpg]

Jeden z ciekawszych aktorów w Hollywood. Gra w bardzo różnych filmach, od komedii po dramat. Także poziom filmów w których występował jest bardzo różny, od totalnej żenady poprzez filmy WIELKIE.

Sławny stał się dzięki "Masce". Stworzył tam postać fajtłapowatego Stanleya Ipkissa, który po odnalezieniu tajemniczej maski zamienia się w superbohatera. Film wyróżniał się świetnymi efektami specjalnymi, poczuciem humoru i oczywiście samym Carreyem, który stworzył w Masce postać może nie kultową, ale na pewno znaczącą.

Po sukcesie Maski przyszedł czas na kolejne komedie. Debilny Głupi i Głupszy i trochę lepszy Ace Ventura.

W 1995 zagrał również komiksową postać, ale tym razem wcielił się w tego złego (nie jestem pewien czy to nie jedyna rola czarnego charakteru). Mowa oczywiście o Batman Forever. Wcielił się w niezrównoważonego psychicznie Pana Zagadkę. Nie przebił co prawda Nicholsona, ale na pewno stworzył niezapomnianą postać.

Jego talent aktorski zostanie w pełni doceniony dopiero cztery lata później dzięki "Truman Show", gdzie wcielił się w Trumana :wink:

Najsmutniejszy film z udziałem Carreya opowiada paradoksalnie o zyciu komika- Andy Kaufmana w Człowieku z Księżyca.

Najciekawszy film Carreya to niewątpliwie "Zakochany bez Pamięci".

A tu parę ciekawostek, które znalazłem:

-Wypisał sobie czek na 20 milionów dolarów i nosił go w portfelu dopóki nie dostał tej kwoty za film "Telemaniak".

-Porzucił szkołę, gdy miał 16 lat.

-W październiku 2004 roku otrzymał amerykańskie obywatelstwo. Zachował jednak kanadyjskie obywatelstwo.

-Jego ulubionym zespołem jest Cannibal Corpse. (
:twisted: !!!! :twisted: )
www.filmweb.pl/user/Azgaroth_2

Odpowiedz
#2
Dziwnie oceniasz niektóre filmy.:P Na mój gust przynajmniej.:) Jak dla mnie Maska jest żałosna, a Głupi i głupszy to już o wiele wyższy poziom. Enyłej - lubię Jima choćby za jego elastyczność. I nie chodzi mi tu o twarz.

Odpowiedz
#3
Heh, każdy ma własne spojrzenie na filmy :wink: Nigdy nie będzie tak, żeby moja opinia pokrywała się z opinią kogoś innego w 100%
www.filmweb.pl/user/Azgaroth_2

Odpowiedz
#4
Zerknij najpierw na imdb, żebyś nie pierdzielił chronologii. Najpierw był "Ace Ventura" a dopiero potem 'Maska". Poza tym drugim czarnym charakterem w karierze Carreya był tytułowy "The Cable Guy" a trzecim hrabia Olaf. "Głupi i głupszy" to moim zdaniem inteligentnie zrobiony film o dwóch durniach :). Za to kretyństwem na potęgę było "Ja, Irena i ja" - zmarnowany pomysł, zmarnowany Carrey, kompletnie niewykorzystana Zellweger.
Jan Himilsbach: Intelektualiści wypierdalać!
Gustaw Holoubek: Nie wiem jak panowie, ale ja wypierdalam.

Odpowiedz
#5
Sprawdzałem na Filmwebie i tam data Maski i Ace Ventury jest taka sama (1994) z tym, że Maska jest niżej więc uznałem ten film jako pierwszy :wink:
Co do GiG to muszę chyba jeszcze raz zobaczyć, zasialiście we mnie ziarenko zwątpienia :wink:
www.filmweb.pl/user/Azgaroth_2

Odpowiedz
#6
W samym 1994 roku Carrey zagrał aż w trzech filmach ("Ace Ventura", "Maska" i "Głupi i głupszy"), ale przyznasz, że skoro dostał po kilka dużych baniek za dwa ostatnie, a za Venturę tylko kilkaset tysięcy, to Ventura, jak film windujący go na szczyt, musiał mieć premierę wcześniej od pozostałych - paskudny jednozdaniowiec wyszedł :D
Jan Himilsbach: Intelektualiści wypierdalać!
Gustaw Holoubek: Nie wiem jak panowie, ale ja wypierdalam.

Odpowiedz
#7
Carrey yest świetny :D Oczywiście dla mnie rządzi Truman Show (aczkolwiek nie widziałem The Majestic). Trawię właściwie wszystkie jego filmy, choć de facto Ja i ja z Ireną to zmarnowany potencjał, a Cable Guy trochę drażni. Choć wydaje mi się, że rola życia jeszcze przed nim - bardzo niedoceniony przecież wciąż jest.
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings

Odpowiedz
#8
Carreya cenię niezwykle, choć nie należy do moich ulubieńców. Jednakże bardzo podoba mi się, że dotarł do momentu, w którym stonował nieco swoje błaznowanie i wziął się za aktorstwo. Wielu komików nigdy to tego momentu nie dotarło i nie dotrze. Świetna rola w "Człowieku z Księżyca", świetny w "Truman Show". Ale to nic w porównaniu z "The Majestic" i "Ethernal Sunshine Of The Spotless Mind".

Odpowiedz
#9
Dla mnie komikiem jest marnym (tyle co "Głupi i głupszy" mi się podobał) choć za takiego się podaje. Swoje najlepsze role ma w filmach nie-komediowych ("Truman Show", "Zakochany bez pamięci", "Człowiek z księżyca"). Może jest to spowodowane tym, że aktor cierpi na depresję i bliżej mu do ról dramatycznych niż komediowych?

Odpowiedz
#10
Jim Carrey to geniusz. Rolą Trumana dowiódł niedowiarkom, ze umie grać, ale było to zbyt radykalne odbicie w stronę aktorstwa dramatycznego. Podobnie w "Zakochanym bez pamięci" i "Majestic" - jego role były świetne, ale poniżej wszystkich możliwości Carreya. Dopiero Forman dał mu okazję do ożenienia przerażającego wręcz w swej radykalności komizmu, ze wspaniałym popisem dramatycznym w "Człowieku z Księżyca". To zdecydowanie najwspanialsza kreacja Carreya. Tak samo wysoko oceniam jego hrabiego Olafa w "Serii niefortunnych zdarzeń". Jeśli miarą wyjątkowości aktora jest ilość ról, które tylko on jest w stanie wiarygodnie zagrać, to Jim Carrey w swojej kategorii jest poza wszelką konkurencją. Tak w szalonym i momentami durnym komizmie, jak i poważnej grze na granicy stylizowanej, szarżowanej parodii. Szkoda tylko, że często gra w filmach, które nie powinny były opuścić kart scenariusza ("Ja, Irena i ja"), albo w chybionym projekcie uznanego twórcy, jakim jest "Majestic".
Jan Himilsbach: Intelektualiści wypierdalać!
Gustaw Holoubek: Nie wiem jak panowie, ale ja wypierdalam.

Odpowiedz
#11
A mnie się Irena podobała. Jest parę niezłych gagów, ogólnie to co prawda średniak, ale nie taki kompletny gniot. Drugi Ace Ventura też jakoś specjalnie poziomem od pierwszego nie odstawał i nie wiem, czemu ludzie na nim psy wieszają. Prawda, to odcinanie kuponów, no ale sequel jak sequel - więcej tego samego...

Odpowiedz
#12
"Zew natury" imho odstawał strasznie od znakomitej jedynki. Jedynie prolog i kapitalna scena z nosorożcem były godne pierwowzoru. Reszta to najgorsze z możliwych, bezmózgowe odcinanie kuponów.
Jan Himilsbach: Intelektualiści wypierdalać!
Gustaw Holoubek: Nie wiem jak panowie, ale ja wypierdalam.

Odpowiedz
#13
to i ja o carreyu slow kilka. geniusz to moze nie (tych geniuszy to na lewo i prawo rozdajesz 8) ) ale coraz bardziej ceniony przeze mnie aktor. nie powiem usmialem sie przede wszystkim na "glupim i glupszym", "ace venturze" (wlasnie tam ace wpada na koncert ulubionego zespolu carreya czyli cannibal corpse) oraz wlasnie "irenie" (choc to ze wzgledu na 3 jego synow). ale to szczena mi opadla gdy ogladalem "man on the moon" (najwspanialsze dzielo jima) - byl w tej kreacji fenomenalny. sam nie wiem dlaczego jeszcze tego filmu za 10 zika na dvd nie kupilem:(

cenie sobie rowniez jego przeswietna role w "the truman show" i "etenralu". olafa nie widzialem. natomiast momentami zenujaco bylo na sequelu "ace'a" i "grinchu". calkiem milo choc juz nie tak dobrze jak w najlepszych filmach w "masce" "bruce'ie wszechmogacym", "klamcy". zawiodl mnie ostatnio "fun with dick and jane".

aha. nikt nie potrafi tak sparodiowac miny clinta jak jim.!!!

Odpowiedz
#14
tomashec napisał(a):tych geniuszy to na lewo i prawo rozdajesz

tylu geniuszy dookoła, tylko jak zwykle robić nie ma komu :D
Jan Himilsbach: Intelektualiści wypierdalać!
Gustaw Holoubek: Nie wiem jak panowie, ale ja wypierdalam.

Odpowiedz
#15
tomashec napisał(a):oraz wlasnie "irenie" (choc to ze wzgledu na 3 jego synow). ale to szczena mi opadla gdy ogladalem "man on the moon" (najwspanialsze dzielo jima) - byl w tej kreacji fenomenalny. sam nie wiem dlaczego jeszcze tego filmu za 10 zika na dvd nie kupilem:(

Jego 3 synowie byli najlepsi w filmie. Co do Man on the moon to największe wrażenie zrobiła na mnie scena pogrzebu. Bez wątpienia jeden z najlepszych filmów Carreya.
www.filmweb.pl/user/Azgaroth_2

Odpowiedz
#16
tomashec napisał(a):aha. nikt nie potrafi tak sparodiowac miny clinta jak jim.!!!

masz racje , nikt.
kiedys widzialem jakis program pokazujacy jak zaczynali slawni dzisiaj aktorzy z holiłud. mlody dżim wystepowal jako komik i jednym z jego popisowych numerow bylo upodabnianie sie do znanych postaci. nie wiem jak on to robi. ale jak nagle upodobnil sie do breżniewa to mało ze stołka nie spadłem.
scena w brusie wszechmogcym kiedy na chwile zrobil mine jak klint ystłud to było małe piwko w porownaniu z tym co wtedy pokazywal na scenie. podejrzewam ,ze musi brac jakies zastrzyki w twarz na rozluznienie miesni , inaczej to nie byloby mozliwe.

Odpowiedz
#17
uwielbiam truman show... co do reszty nie będe sie wypowiadał bo po pierwsze nie za wiele filmów z jego udziałem widziałem, po drugie lubie go oglądać jako śmiesznego kolesia nie skupiając sie i nie oceniając specjalnie filmu.

carrey mnie po prostu śmieszy...

Odpowiedz
#18
Nikt nie wspomniał jeszcze filmu "TV Maniak" gdzie też Jim Carey zagrał ciekawą rolę właściciela telewizji kablowej :D

Odpowiedz
#19
Tu chodzi chyba o Telemaniaka i role montera kablówki?
[Obrazek: http://img213.imageshack.us/img213/9979/niecopy3hw.jpg]
[Obrazek: http://files.upl.silentwhisper.net/upload1/zubr.GIF]
"Świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia"
Ten kto to powiedział miał chyba pierdolca.

Odpowiedz
#20
Cytat:Debilny Głupi i Głupszy i trochę lepszy Ace Ventura.
Jak dla mnie Głupi i Głupszy to najlepsza komedia z Carreyem - jedyna do której naprawdę mam ochotę wracać - jest śmieszna niemal cały czas, w przeciwieństwie do takiego Ace Ventury który był śmieszny tylko chwilami.

Z niekomediowych ról najbardziej przypadł mi do gustu "Zakochany bez pamięci".
Cytat:Nie przebił co prawda Nicholsona, ale na pewno stworzył niezapomnianą postać.
:shock:
Riddlerowi Carreya do Jokera Nicholsona daleko tak jak BF do Batmana'89 - czyli baaaaaaaaaaaaaaaaardzo daleko, nawet nie ma co porównywać.

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  








Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości