Ankieta: Jak oceniasz film?
10/10
9/10
8/10
7/10
6/10
5/10
4/10
3/10
2/10
1/10
[Wyniki ankiety]
 
Uwaga: To jest publiczna ankieta, więc każdy może zobaczyć na co zagłosowano.





Justice League (2017)
#1
[Obrazek: VKYCuYq.jpg]

Co tu dużo gadać. Oficjalnie zapowiedzieli to co było nieuniknione. Justice League nadejdzie po "Batman vs Superman".

Snyder na stołku reżysera. Affleck, Cavill, Gadot w obsadzie. Scenariusz w trakcie tworzenia.

Snyder potrafi tworzyć na tyle efektowne (efekciarskie?) filmy, że pod względem blockbusterowym pewnie tragedii nie będzie. Ale na fajną czy zgrabną historię o interakcjach i tworzeniu się grupy superherosów, raczej bym się nie napalał. Trochę szkoda, że w tym samym czasie gdy Marvel bawi się na lewo i prawo różnymi konwencjami, zatrudniając reżyserów będącymi specami od różnych gatunków, Warner nadal przejawia bezjajeczne myślenie typowego hollywodzkiego producenta, trzymając się Snydera i starej ekipy tylko dlatego, że mieli z nimi względny sukces komercyjny w przeszłości. Myślenia według, którego w hollywood nie ma obecnie innych twórców znających się na komiksach, bo tylko Snyder tworzył je ostatnio dla DC. Niech jeszcze tylko powiedzą, że nadal trzymają do tego Goyera...

Cytat:There is no release date currently set, but at this time we shouldn't expect the finished product to be out before 2018 (two years after Batman vs. Superman). Said Silverman of the project,

"It will be a further expansion of this universe. Superman vs Batman will lead into Justice League."

The report also notes that the search is already on for other heroes for the expanded comic book cinematic universe, referencing the casting of theater actor Ray Fisher as Cyborg this past week. The source doesn't have any insight about any other superhero characters we might see eventually join the team, but key Justice League players from the comics include Flash, Green Lantern, Martian Manhunter and Aqua Man - none of whom have been cast yet.
Fuck the cavalry and the committee that recieves 'em.

Odpowiedz
#2
Dobra i zła wiadomość zarazem. Warner i DC nie robią wspólnego uniwersum filmów dla swoich bohaterów tylko jedną serię, w której poszerzają ich ilość (1. Superman > 2. Superman i Batman + gościnne występy Wonder Woman i Cyborga > 3. Liga Sprawiedliwości). To inne podejście niż Marvela i dzięki takiemu pomysłowi może wyjść bardziej spójnie (tym bardziej, że wszystko kręci ten sam facet), dlatego się cieszę.

Aczkolwiek nadal liczę, że główne skrzypce w tym wszystkim będzie grał Superman, lub dostanie przynajmniej jeszcze jeden solowy film. Cavill jest młody, może grać Clarka niczym Jackman (przez 17 lat w 8 filmach). No i martwi mnie, że w takim tempie w jakim Warner się do tego zabiera Affleck i Adams będą grubo po czterdziestce w JLA.

Odpowiedz
#3
Starszy Batman to nie problem, a różnicy wieku między Cavillem, a Adams na szczęście nie widać. Martwi mnie natomiast to o czym pisał Proteus, przywiązanie Warnera do jednego reżysera. Lubię Snydera i uważam, że idealnie nadaje się do tych filmów, ale żeby się facet nie wyczerpał. Trzy megafilmy pod rząd z tymi samymi postaciami mogą mu wyjść bokiem. Z drugiej strony ciężko wskazać innego reżysera, który równie dobrze czułby się w takim kinie. Warner najwyraźniej nie chce ryzykować, choć z chęcią zobaczyłbym co z tym materiałem zrobiłby Rupert Wyatt, Justin Lin albo Brad Bird.

Odpowiedz
#4
(28-04-2014, 10:57)Crash napisał(a): Starszy Batman to nie problem, a różnicy wieku między Cavillem, a Adams na szczęście nie widać.

Ale JLA będą nagrywać nie wcześniej niż w 2016 roku. Do tego czasu Adams może dostać sporo zmarszczek na twarzy.

Snyder to dla mnie mieszany twórca (raz kręci dobrze, raz źle) a teraz nie ma wsparcia Nolana. Skoro w Warner Bros. mu tak ufają to może świadczyć o tym, że nie martwią się jakością filmu, a więc i ja nie będę. Tym bardziej, że do jego realizacji przyjdzie jeszcze długo poczekać.

Mogli poczekać z obwieszczaniem tego do Comic Conu, a teraz opublikować w końcu fotkę Batmana i Supermana z nadchodzącego filmu.

Odpowiedz
#5
(28-04-2014, 11:03)Juby napisał(a): Skoro w Warner Bros. mu tak ufają to może świadczyć o tym, że nie martwią się jakością filmu, a więc i ja nie będę.
Bo sie nie martwią. Dla Marvela filmy z ich bohaterami to wszystko, co mają, a Warner to Warner i traktuje je jak zwykłe blockbustery. Mają staroświeckie podejście do filmów superbohaterskich i tendencje do trzymania się jednej ekipy, bo "jakoś jej poszło" (i nie mowie tu naweto Snyderze, lepszy przykład to partacz Marc Guggenheim, który trzaskał denne scenariusze - m.in. do "Green Lanterna" - i cały czas ma u nich robotę przy superhero, bo wyszedł z komiksów).

A sam nius jest tak bardzo nie-ekscytujący jak się da. Ucierpią na tym postacie, a szkoda. Lepsze niż to i tak nie będzie:


(28-04-2014, 11:03)Juby napisał(a): Ale JLA będą nagrywać nie wcześniej niż w 2016 roku.

"Yes, Zack Snyder will direct Justice League. Yes it will shoot back to back. Likely release date: 2017. Likely announcement: Comic Con." -- Borys Kit, Hollywood Reporter, na twitterze

Odpowiedz
#6
(28-04-2014, 08:37)Proteus napisał(a): Trochę szkoda, że w tym samym czasie gdy Marvel bawi się na lewo i prawo różnymi konwencjami, zatrudniając reżyserów będącymi specami od różnych gatunków, Warner nadal przejawia bezjajeczne myślenie typowego hollywodzkiego producenta, trzymając się Snydera i starej ekipy tylko dlatego, że mieli z nimi względny sukces komercyjny w przeszłości.
Konwencję u Marvela narzucają a) główni bohaterowie b) fabuły tych filmów, co z tym wspólnego mają reżyserzy? Jasne, gdyby , dajmy na to, drugiego Thora robił Favreau, to nie byłby ten sam film (d'oh!), ale czy nie byłoby to kosmiczne fantasy? Oczywiście, że by było.

Do projektu Justice League jestem cały czas bardzo sceptycznie nastawiony (Batman vs Superman pewnie to zmieni, lub nie), ale z racji tego jak bardzo podobał mi się MoS cieszę się, że przynajmniej do pewnego momentu zapoczątkowana nowym Supermanem seria będzie spójna. Ostatnie czego temu cyklowi trzeba to stylistyczny burdel jak w przypadku Harry'ego Pottera.

Odpowiedz
#7
Bardziej podoba mi się jednak polityka Marvela. Filmy z poszczególnymi bohaterami i dopiero później ich zbiorowy występ. Przeplatanie się postaci, punkty wspólne. Tutaj to wygląda tak jakby dupsko im się paliło i chcieli to za szybko zrobić.

Odpowiedz
#8
@Arahan: Wszystko zależy od fabuły. Przecież nie istnieje żadna odgórna zasada mówiąca, że taka ekipa musi najpierw dostać solowe filmy; jeśli Warnerowi się uda, to się uda, po co mieliby kopiować konkurencję?

Zresztą wszyscy tak bardzo zachwycają się tym jak Marvel to wszystko złożył do kupy, a jakoś nikt nie zauważył, że na 5 członków ekipy tylko trójka dostała swoje filmy. Mało tego! Fabuły dwóch z tych trzech filmów ściśle prowadziły do Avengers (wiadomo, Thor (Loki) i Kapitan (kostka)). Nikt też jakoś nie zauważa, że tamte filmy były absolutnie pierwszymi poważnymi występami tych bohaterów, podczas gdy Superman i Batman nieźle się już w kinie na przestrzeni dekad zadomowili. Oczywiście dostaliśmy (i dostaniemy - Batffleck) ich nowe wcielenia, a Flasha czy Wonder Woman z prawdziwego zdarzenia jeszcze nie było, ale jeśli Warner chce budować całość wokół Batmana i Supermana, jako głównych bohaterów, to nie mam nic przeciwko.

(28-04-2014, 11:23)Crov napisał(a): Lepsze niż to i tak nie będzie:
Darowałbyś sobie te swoje żałosne przytyki, ani to śmieszne ani błyskotliwe.

Odpowiedz
#9
(28-04-2014, 12:42)Mierzwiak napisał(a):
(28-04-2014, 11:23)Crov napisał(a): Lepsze niż to i tak nie będzie:
Darowałbyś sobie te swoje żałosne przytyki, ani to śmieszne ani błyskotliwe.
Masz racje, zwłaszcza w dzień kanonizacji Justice League Snydera nie wypada.

WTF?

Odpowiedz
#10
Napisz jeszcze, że już z góry wiesz, że nawet Twój "Plecak" będzie lepszy od gniota Snydera. Wyjdzie tak samo merytorycznie jak do tej pory.

Odpowiedz
#11
(28-04-2014, 12:30)Arahan napisał(a): Bardziej podoba mi się jednak polityka Marvela. Filmy z poszczególnymi bohaterami i dopiero później ich zbiorowy występ. Przeplatanie się postaci, punkty wspólne. Tutaj to wygląda tak jakby dupsko im się paliło i chcieli to za szybko zrobić.
Teoretycznie to mogloby wyjść, bo to w sumie spoko pomysl, zeby odwrocic nieco formułę Marvela i zrobić NAJPIERW zaskakujace spotkanie, a potem osobne przygody. Np. jakby poszli wzorem "Secret Origins" czyli pierwszych odcinków animowanego Justice League, gdzie bohaterowie się spotykają i w najlepszym wypadku o sobie slyszeli (choć tam część z nich była już przedstawiona wcześniej). Tj. to byłoby spoko, gdyby to był miniserial albo długaśny film, bo obawiam się, że w tym wypadku to będzie ograniczone do "JEST WIELKIE ZAGROŻENIE, POCZEBUJEMY SUPERLUDZI, O PACZCIE SUPER LUDZIE -> WALKA!!!", bez jakiejś większej podbudowy dla tych postaci, ktore nie sa Batmanem i Supermanem.

(28-04-2014, 12:51)Mierzwiak napisał(a): Napisz jeszcze, że już z góry wiesz, że nawet Twój "Plecak" będzie lepszy od gniota Snydera. Wyjdzie tak samo merytorycznie jak do tej pory.
Nigdzie nie napisałem o jakości filmu. Nie napisałem nawet wiele o filmie, a głównie o tym, jak widze polityke WB. W czym problem?

Odpowiedz
#12
(28-04-2014, 12:51)Crov napisał(a): Nigdzie nie napisałem o jakości filmu.
Lepsze niż to i tak nie będzie.

Jeśli to nie jest prognoza na temat jakości filmu, to zamieszczaj adnotacje do tego co piszesz, bo - głupio mi - nie rozumiem języka, w jakim się komunikujesz na forum.


Odpowiedz
#13
To żart. Wybacz, że nie dałem emotikonki, żebyś zrozumiał, ale z drugiej strony na żywo też często żartuję z poważną miną, więc i tak byś miał spinę.

NIE, MIERZWIAK, OCZYWISCIE NIE SĄDZE, ŻE TEN FILM BĘDZIE GORSZY NIŻ GÓWNIANY FILM TELEWIZYJNY. Nawet MAN OF STEEL nie jest aż tak złe.

Odpowiedz
#14
Olanie kinowego uniwersum i robienie jednej serii filmowej to niby też jest jakiś pomysł, ale jest to nieco niesprawiedliwe wobec takich postaci jak Wonder Woman czy Flash, które zasługują na swoje solowe filmy. A nie chce mi się wierzyć że po sukcesie "Justice League", będą się bawić w spin-offy - po prostu nakręcą kolejny sequel.

No i boję się o jakość BvsS, gdyż może wyjść na to że dostaniemy 2 godzinny prolog do "Justice League", a nie film o relacji Supermana z Batmanem.

Odpowiedz
#15
(28-04-2014, 12:25)Mierzwiak napisał(a): Konwencję u Marvela narzucają a) główni bohaterowie b) fabuły tych filmów, co z tym wspólnego mają reżyserzy? Jasne, gdyby , dajmy na to, drugiego Thora robił Favreau, to nie byłby ten sam film (d'oh!), ale czy nie byłoby to kosmiczne fantasy? Oczywiście, że by było.

Ale dobieranie różnych reżyserów, a pisanie scenariuszy z pomysłem i obieranie pewnych konwencji, to wychodzi z jednego i tego samego podejścia Marvela o którym pisałem, czyli tej chęci eksperymentowania i pewności w podejściu do własnej franczyzy i bohaterów.

A co do wpływu reżyserów, wszystko zależy od konkretnego filmu. Branagh może i nie miał dużego, faktycznego wpływu na końcowy efekt "Thora", ale już taki np. Shane Black zdecydowanie odcisnął swój styl na IM3, tak jak facet od Rockeetera mógł odpowiadać za whimsical, old schoolowy ton pierwszego Capa, a bracia Russo za konwencję drugiego.

Bo to nie jest tak jak piszesz, że konwencje "narzucają bohaterowie". W komiksowych bohaterów wpisane są przeróżne konwencje, ale trzeba mieć jaja i wizje by je wykorzystać, a nie po prostu serwować kolejną superbohaterską generyczność. Bo raczej nie jest tak, że scenariusz swoje, a reżyser swoje. Te projekty Marvela powstają ze świadomością, że pisarze mogą pozwolić sobie na zabawę, bo ich wizję studio będzie się starało wdrożyć w życie od początku do końca, zatrudniając do tego odpowiednich ludzi. A to czy konwencja wypali zależy właśnie w dużej mierze od reżyserów, którzy "czują" dany styl i wiedzą co zrobić by wypalił.

Snyder I Goyer tez niby porwali się na coś innego z nowym Supermenem, na pewną "konwencję", ale przy całej mojej sympatii do MOS, pod wieloma względami wyszło im to dość mizernie.



Fuck the cavalry and the committee that recieves 'em.

Odpowiedz
#16
Proteus, lubie kiedy brzmisz, jak mądrzejszy i bardziej opanowany Ja. Bardzo ładnie.

A co nawet jesli konwencje narzucalyby postacie w Marvelu? W DC jest tak samo.

Odpowiedz
#17
(28-04-2014, 18:41)Proteus napisał(a): Ale dobieranie różnych reżyserów, a pisanie scenariuszy z pomysłem i obieranie pewnych konwencji, to wychodzi z jednego i tego samego podejścia Marvela o którym pisałem, czyli tej chęci eksperymentowania i pewności w podejściu do własnej franczyzy i bohaterów.
Bez przesady z tym stawianiem Marvelowi ołtarzy. Nie widzę w ich podejściu niczego oryginalnego (poza przetarciem szlaku dla kolejnych filmowych uniwersów), ani tym bardziej żadnego eksperymentowania. Rozmawiałem o tym jakiś czas temu z Crovem; na poziomie pojedynczych wątków czy pomysłów, owszem, udaje im się zaprezentować coś świeżego, ale całościowo to grające bezpiecznie, zbudowane na najbardziej pospolitych kliszach filmy, co niekoniecznie musi być zarzutem, wszak te klisze właśnie są np. największą zaletą pierwszego Thora.

(28-04-2014, 18:41)Proteus napisał(a): Bo to nie jest tak jak piszesz, że konwencje "narzucają bohaterowie". W komiksowych bohaterów wpisane są przeróżne konwencje, ale trzeba mieć jaja i wizje by je wykorzystać, a nie po prostu serwować kolejną superbohaterską generyczność.
Zacznijmy od tego, że Iron Man, Thor i Kapitan Ameryka to nie są generyczni superbohaterowie, i filmy Marvela - mimo słabszych momentów czy też generyczności na polu czarnych charakterów - dobrze to oddały w konwencjach tych filmów właśnie.

Druga sprawa - owszem, konwencję narzucają bohaterowie! Chyba mi nie powiesz, że wszystko byłoby na miejscu, gdyby głównym bohaterem szpiegowskiego akcyjniaka był Thor, a po odległych LOTRowo-StarWarsowych światach ze swoją dziewczyną podróżował Kapitan Ameryka? Pochodzenie tych postaci i ich miejsce w naszym (lub nie) świecie z góry narzuca ramy, w jakich będą umieszczani i - dziwię się że muszę to wyjaśniać - wydawało mi się, że to coś oczywistego. Bardzo fajne jest to, że Kapitan Ameryka może być bohaterem wojennym w latach 40-tych, jak i następcą Ethana Hunta, a Thor wymiatać zarówno u siebie, jak i na Ziemi, ale jednak pewne ograniczenia istnieją. Ograniczenia - dla jasności - w ramach jednej konkretnej serii, bo o tej mówimy, choć i tak - poprawcie mnie jeśli się mylę - wspomniani IM, KA czy Thor są znacznie mniej elastyczni od takiego Batmana, którego można ubrać w pierdyliard stylistyk.

Oczywiście z Avengersami jako grupą sytuacja ma się inaczej; Kapitan Ameryka vs inwazja obcych? Cringe worthy, ale już w połączeniu z resztą ekipy jak najbardziej.

(28-04-2014, 22:01)Crov napisał(a): A co nawet jesli konwencje narzucalyby postacie w Marvelu? W DC jest tak samo.
Bo jest. Tylko że filmowe uniwersum DC ma dopiero jeden film, więc trochę za wcześnie na jakiekolwiek osądy i porównania z Marvelem.

Odpowiedz
#18
(28-04-2014, 23:24)Mierzwiak napisał(a): Bez przesady z tym stawianiem Marvelowi ołtarzy.

Nie stawiam Marvelowi ołtarzy, ani nie próbuję powiedzieć, że bawią się w niewiadomo jaką awangardę czy przecieranie nieodkrytych szlaków. Po prostu w porównaniu z DC ich podejście wydaje mi się na chwilę obecną, zdecydowanie bardziej atrakcyjne i mające potencjał na lepsze filmy w przyszłości. Bo to co robi DC z zewnątrz wygląda jak niekończący się "damage control", lub przynajmniej na tym okresie, niepewne stawianie pierwszych kroków ku ogarnięciu i stabilizacji. Natomiast Marvel wypracował sobie taką pozycję, że mogą robić praktycznie co tylko im do głów przyjdzie. I nawet jak trafią im się okazjonalne wpadki czy średniaki, to jednak ich obecne podejście daje im praktycznie nieograniczony potencjał na rozwój i fajne filmy z pomysłem.

Już nawet kij ze Snyderem, w końcu sporo ludzi go lubi, a facet nawet jak nie jest najbardziej ogarnięty, to przynajmniej efektownego blockbustera potrafi skleić. Ale już np. samo to, że takiego Goyera stawia się jako głównego architekta post-Nolanowskiego uniwersum DC pokazuje, że tego się tam nie traktuje jak u Marvela. Tak jak pisał Crov, Warner przejawia po prostu podejście studia, które komiksy traktuje jak specyficzny kawałek swojego tortu i podchodzą do tego zbyt bezpiecznie. Oddelegowują robotę "ludziom którzy mają z tym doświadczenie" (vide Goyer), zamiast spojrzeć na to trzeźwo.

(28-04-2014, 23:24)Mierzwiak napisał(a): Druga sprawa - owszem, konwencję narzucają bohaterowie! Chyba mi nie powiesz, że wszystko byłoby na miejscu, gdyby głównym bohaterem szpiegowskiego akcyjniaka był Thor, a po odległych LOTRowo-StarWarsowych światach ze swoją dziewczyną podróżował Kapitan Ameryka? Pochodzenie tych postaci i ich miejsce w naszym (lub nie) świecie z góry narzuca ramy, w jakich będą umieszczani i - dziwię się że muszę to wyjaśniać - wydawało mi się, że to coś oczywistego. Bardzo fajne jest to, że Kapitan Ameryka może być bohaterem wojennym w latach 40-tych, jak i następcą Ethana Hunta, a Thor wymiatać zarówno u siebie, jak i na Ziemi, ale jednak pewne ograniczenia istnieją. Ograniczenia - dla jasności - w ramach jednej konkretnej serii, bo o tej mówimy, choć i tak - poprawcie mnie jeśli się mylę - wspomniani IM, KA czy Thor są znacznie mniej elastyczni od takiego Batmana, którego można ubrać w pierdyliard stylistyk.

Mierzwiak, Ty teraz mieszasz konwencję z settingiem. To, że każdy film z Thorem będzie sie obracał w klimatach fantasy i taką będzie prezentował stylistykę, nie oznacza, że twórcy wykorzystają tkwiący w tej postaci tematyczny potencjał na np. mega klimatyczne heroic fantasy ociekające vibem Howardowskich legend, czy np. dajmy na to jakiś popowy miks sf i fantasy przywodzący na myśl Flasha Gordona. Czaisz? Konwencja nie zawsze równa się settingowi czy stylistyce. Można umieścić bohaterów w świecie z kosmicznymi wikingami, techno-magią i smokami, a i tak zrobić z tego mierną, pozbawioną pomysłu, polotu i narracyjnego stylu papkę.

Wcześniej napisałem, że ci bohaterowie mają w sobie wpisany potencjał na różne konwencje i motywy, ale to nie znaczy, że każde studio czy reżyser miałby wizję/talent/chęci by po nie sięgnąć, a tym bardziej ich nie spieprzyć. Konwencja politycznego thrillera z "Winter Soldiera" pasuje do Kapitana Ameryki jak ulał i wychodzi od tej postaci, a mimo tego według standardowych zasad hollywoodu, istniało wszelkie prawdopodobieństwo, że w rękach przeciętnego studio filmowego, Capitan Ameryka 2 byłby po prostu generyczną historyjką komiksową "good guy vs bad guy fistfighting in the middle of the city" robioną według starej, sequelowej formuły "głośniej, więcej, mocniej"

Cap 2 mógłbyć po prostu Capem 1, tyle że bez dieselpunku, osadzony w dzisiejszej rzeczywistości, z jakąś tam przeciętną fabułą wprowadzającą nowego villaina. I też niby pasowałoby to do postaci i settingu z nią kojarzonym. Też niby byłby to obraz, który - jak to sam napisałeś - "wychodziłby od tego co dyktuje pochodzenie postaci", ale to nie znaczy, że wykorzystałby to co w niej jest ciekawe. Nie oznacza, że sięgnęliby po wszystkie ciekawe, potencjalne możliwości jakie ta postać oferuje. Trzeba było wiedzieć co się robi by po to sięgnąć, by zaryzykować pójście drogą specyficznego pomysłu, który przecież tak bardzo łatwo spierdolić (szpiegowsko-światopolgądowo-polityczne klimaty Winter Soldier, to przecież coś co w rękach mniej ogarniętych twórców, mogło wyjść kompletnie niestrawnie). Bo to nie jest tak, że jeżeli postać ma w sobie jakieś podwaliny pod ciekawe motywy, które można fajnie rozwinąć, to automatycznie narzuca to formę filmu.

Trzeba było studia z ręką na pulsie, by podczas stadium wczesnej produkcji zastanowić się "Okej, czas na nowego Kapitana. Co wam przychodzi do głów gdy myślicie o tym bohaterze i czy jest to coś z czego możemy zrobić coś nowego/ciekawego?", zamiast pójść ograną drogą. Trzeba było trzezwego nadzoru studia od początku do końca, by iść z tym pomysłem na całego, zatrudnić Redforda itp, zrobić wszystko by wyszło tak gładko jak wyszło. Stąd też sięgnięcie po braci Russo, którzy najwyraźniej od początku czuli klimat.

Iron Man 3, bez Shane'a Blacka (i bez włodarzy Marvela którzy na to poszli) też mógł być powtórką z dwójki, czyli generycznością do kwadratu, z rodzaju "obejrzeć i zapomnieć". A tak (pomimo wad) jest bardzo specyficznym, wyjątkowym filmem superbohaterskim, z własnymi specyficznymi zaletami, które wyraźnie wychodzą od reżysera, jednocześnie w jakiś sposób pasujący do pokręconej postaci jaką jest Stark.

Fuck the cavalry and the committee that recieves 'em.

Odpowiedz
#19
a ja sobie wyobrażam kapitana i inwazję obcych, tylko nie międzygwiezdne portale i inwazje 10k kosmicznych krążowników, ale bardziej coś w stylu porywaczy ciał czy oni żyją. Groovie :)

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Odpowiedz
#20
Cap infiltrujący amerykański rząd celem zdemaskowania reptilian? :)
Fuck the cavalry and the committee that recieves 'em.

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  






Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Wonder Woman (2017) zombie001 787 109,618 29-11-2023, 22:33
Ostatni post: Mefisto
  Batman v Superman: Dawn of Justice (2016) Huntersky 3,822 560,687 21-07-2023, 21:20
Ostatni post: Rozgdz



Użytkownicy przeglądający ten wątek:
2 gości