Książki
(28-05-2021, 15:36)Cassel napisał(a): Za to jego trylogia „Złoto Gór Czarnych” to coś pięknego.

Mam do dziś, stan prawie mint. Trzeba będzie odświeżyć w końcu.
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings

Odpowiedz
No to moje są jak psu z dupy, dwa pierwsze tomy rozpadają się w rękach. ;)
 
[Obrazek: prl-books_01.jpg]
 
Gieferg napisał(a):Ciekawe jestem jakbym to teraz odbierał, bo powrót po latach do "Winnetou" raczej marnie wyszedł.
 
W dzieciństwie się zaczytywałem. Dawno nie robiłem powtórki, ale pamiętam, że Maya to już w wieku młodzieńczym niezbyt trawiłem. A czytałeś polskiego Maya, czyli Wiesława Wernica serię dwudziestu westernów? Nieznana na Zachodzie, lecz pisarsko nieporównywalnie lepsza warsztatowo.
 
[Obrazek: prl-books_02.jpg]
 
A przy okazji pochwalę się też moimi „samochodzikami”. Te trzy foty to tylko część mojej kolekcji młodzieżowych klasyków PRL-u. :)
 
[Obrazek: prl-books_03.jpg]

Odpowiedz
(28-05-2021, 21:01)Cassel napisał(a): W dzieciństwie się zaczytywałem. Dawno nie robiłem powtórki, ale pamiętam, że Maya to już w wieku młodzieńczym niezbyt trawiłem. 

Heh, to miałeś to samo co mój ojciec :). W dzieciństwie (lata 60.) zaczytywał się w Mayu i oglądał szwabskie westerny. Potem jak był stan wojenny, to dorwał się do książkowego Winnetou i nie był w stanie tego czytać.

Z kolei mój wujek alias szwagier ojca też zaczytywał się za dzieciaka m.in. w Szklarskim. I po latach też opowiedział, że nie jest to dobra literatura :).

(28-05-2021, 15:36)Cassel napisał(a): Będzie jak z Panem Samochodzikiem, który dorobił się ponad setki kontynuacji wysrywanych taśmowo przez różnych autorów. :D\
To mi się przypomniał Czarnoksiężnik z krainy Oz, którego kontynuacje Frank L. Baum taśmowo wypuszczał (bo tylko to mu zapewniało stały dochód) i po jego śmierci to inni autorzy tworzyli to kolejne książki o krainie Oz :).

Odpowiedz
(28-05-2021, 11:31)al_jarid napisał(a): No i co tu dużo mówić, nie porywa jak w latach dzieciństwa. Że napisane niedzisiejszym stylem, to akurat najmniejszy problem, gorzej, że często przynudza. Ale to ramota, do której mimo wszystko wciąż żywię sympatię. Choć nie na tyle dużą, żeby sięgnąć po jakąś nową część, w której pisaniu Szklarski nie miał udziału.
Niestety. Źle się to zestarzało. Tak jak Niziurskiego nadal czytam z autentycznym zachwytem, tak powrót do "Tomków" skończył się na przeczytaniu kilkudziesięciu stron i pass...
Zabili Pana Jezusa i wyłączyli komentarze...

Odpowiedz
Cytat:W dzieciństwie się zaczytywałem. Dawno nie robiłem powtórki, ale pamiętam, że Maya to już w wieku młodzieńczym niezbyt trawiłem. A czytałeś polskiego Maya, czyli Wiesława Wernica serię dwudziestu westernów?

Tylko "W Nowej Fundlandii" - szło kiedyś w odcinkach w "Świecie młodych", zapamiętałem bo było obok komiksu który czytałem będąc w zerówce:
[Obrazek: MEMK0D_t.jpg]
potem dorwałem gdzieś normalne wydanie i przeczytałem całość.

Z indiańskich klimatów poza Mayem (którego czytałem sporo i potem filmy mnie rozczarowały) jeszcze tylko Fenimore Cooper (4 z 5 o Sokolim Oku) Curwood ("Łowcy Wilków", "Łowcy złota") i Sławomir Bral/Yáckta-Oya ("Gwiazda Mohawka", "Złoty potok" - z których też już nic nie pamiętam).

Odpowiedz
Indiańskie klimaty to dla mnie przede wszystkim Longin Jan Okoń i trylogia "Tecumseha". Ale też boję się wracać.
Zabili Pana Jezusa i wyłączyli komentarze...

Odpowiedz
@OGPUEE: Nic dziwnego, westerny Maya o Winnetou i Old Shatterhandzie to pisarstwo niezwykle schematyczne, a postacie są przeważnie dość płaskie, każdy co bardziej wyrobiony czytelnik natychmiast to zauważy, przeskok z dziecięcej fascynacji taką literaturą do bardziej dorosłego postrzegania świata musi być raczej bolesny. :)
 
A serię o Dorocie i czarnoksiężniku z Oz również mam, tzn. wszystkie pięć wydanych u nas tomów, i żałuję, że nie wyszło więcej, bo to bardzo dobre fantasy.
 
Trylogię o Tecumsehu powtórzyłem sobie parę lat temu, tak samo jak Curwooda „Łowców złota/wilków/przygód”. Niezłe, z tym że pamiętajmy, że to również nie są szczególnie wysokie loty, ot, takie tam solidne powieści przygodowe dla młodzieży.

Odpowiedz
(28-05-2021, 21:01)Cassel napisał(a): No to moje są jak psu z dupy, dwa pierwsze tomy rozpadają się w rękach. ;)

A bo ja mam w twardej oprawie, wydanie z lat 90. :)
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings

Odpowiedz
(28-05-2021, 22:05)Cassel napisał(a):  
A serię o Dorocie i czarnoksiężniku z Oz również mam, tzn. wszystkie pięć wydanych u nas tomów, i żałuję, że nie wyszło więcej, bo to bardzo dobre fantasy.
 

Na poważnie? Przeczytałem pierwszą część jakieś sześć czy siedem lat temu i byłem zawiedziony tym, jak to jest słabo napisane. Ta książka wygląda jak streszczenie, jak jakaś pobieżna relacja wydarzeń. Narracja jest prowadzona w takim stylu: „Szli sobie przez las, gdy nagle wyskoczył na nich z zarośli straszliwy potwór, jednak po długiej i zaciętej walce udało im się go pokonać”. Jakby ktoś właśnie sucho i pobieżnie relacjonował wydarzenia, a nie starał się wciągnąć czytelnika w opowieść. Nie odmawiam Baumowi fantazji, ale za cholerę nie umiał pisać. Chyba że to wina przekładu. Nie wnikam.

Co do indiańskich powieści, to do powtórki "Winnetou" się dopiero przymierzam. Za młodu najbardziej podobał mi się pierwszy tom, a potem się jakoś rozlazło. Ciekawe, jak to odbiorę po latach. Ale nawet jako nastolatek wolałem Coopera. Mam też w biblioteczce sporo tych westernów Wernica (czy one są jakoś powiązane? - bo moja kolekcja mocno wybrakowana) i Yackta-Oya (nie wiem jak się to odmienia), ale nigdy ich nie czytałem, więc jak się za nie zabiorę (a mam zamiar to zrobić w najbliższych miesiącach), to będę miał na nie świeże, nie skażone nostalgią spojrzenie.
Życie to nie tylko filmy, więc prowadzę sobie blog o książkach:
https://mowisietrudno.blogspot.com

Odpowiedz
Z Winnetou najlepsze było... Winnetou (zwłaszcza pierwszy tom i końcówka).

Dobrze wspominałem też w sumie "Old Surehanda", "Szatana i Judasza" a bodaj największy sentyment miałem do "Króla naftowego" (bo poznałem to najwcześniej, jak jeszcze nie umiałem czytać) ale to właśnie od niego się po latach odbiłem. Wyróżniał się tym, że w przeciwieństwie do większości, nie był pisany z POV Old Shatterhanda.

Odpowiedz
al_jarid napisał(a):Na poważnie? Przeczytałem pierwszą część jakieś sześć czy siedem lat temu i byłem zawiedziony tym, jak to jest słabo napisane.
 
Jak dla mnie nie ma problemu, bo ja to znam od dzieciństwa i nawet przeskok w dorosłość nie zepsuł mi dobrego wrażenia. Jasne, że to nie jest poziom Harry’ego Pottera, w końcu to fantasy dla młodszych czytelników z początku XX wieku, ale właśnie, fantazja Bauma jest niesamowita i na niej opiera się atrakcyjność tej serii. Gdybym miał córkę, czytałbym jej. Moja ulubiona część: „Dorota u króla Gnomów” – samo chodzenie bohaterów po komnatach tego króla i odgadywanie postaci zaklętych w przedmioty to supermotyw. ;)
 
al_jarid napisał(a):Mam też w biblioteczce sporo tych westernów Wernica (czy one są jakoś powiązane? - bo moja kolekcja mocno wybrakowana)
 
Owszem, to są przygody pary tych samych bohaterów. Wernic zresztą nie pisał nic innego. Ja w kolekcji mam, jak widać na zdjęciu, 14 pozycji. Kiedyś kupowałem na Allegro „Old Graya” w dobrej cenie (ta część bywa droga), ale w decydującym momencie padł mi internet i obszedłem się smakiem. :P
 
A z Maya najlepsze to oczywiście Winnetou, Skarb w Srebrnym Jeziorze, Old Surehand, Szatan i Judasz (kurde, z jakimi wypiekami na twarzy wypatrywałem ukazania się kolejnych 11 zeszytów tej serii). Ponadto Król naftowy, Czarny Mustang, Upiór z Llano Estacado. I jeszcze była seria Ród Rodrigandów, ale to już nie o Winnetou i Shatterhandzie, choć w tych klimatach, tyle że z większym rozmachem (Dziki Zachód, Afryka niewolnicza, Meksyk za rewolucji). Wszystkie te pozycje mam do dziś.

Odpowiedz
OK, to skoro już się tak chwalimy kolekcjami to i ja mam "Tomki". :)
[Obrazek: mywYYtl.jpeg]

Maya też coś mam jak widać, chociaż w sumie od jego książek ciekawsze są historie o nim samym. Szczególnie podobają mi się te, że Amerykę odwiedził po raz pierwszy, kiedy był już na prawdę stary. Co nie przeszkadzało mu uważanie się za eksperta od spraw amerykańskich i nawet organizował płatne spotkania, gdzie opowiadał jak jest w Ameryce mimo, że do tego czasu jeszcze w niej nie był. :)

Muszę obadać tę "Dorotę u Króla Gnomów", gdyż brzmi to naprawdę intrygująco. Widać była "Alicja w Krainie Czarów" (moja ulubiona bajka ever!) to i inny autorzy tak nazywali swoje książki. Przy czym też jestem ciekawy jak jest z językiem, gdyż np. kiedy jako dorosły chciałem czytam "Opowieści z Narnii' Lewisa, to byłem trochę przerażony jak infantylnym i dziecinnym językiem to jest napisane. 
Na szczęście Harry Potter po latach dalej dobrze brzmi. :)
/www.filmmusic.pl - me recki 
#istandbydaenerys






Odpowiedz
Pieśń bogini Kali - debiutancka książka Dana Simmonsa.

Powieść imponuje przede wszystkim sugestywnym, plastycznie odmalowanym klimatem mrocznych zakątków Kalkuty - miasta-molocha, pełnego brudu, ubóstwa i przemocy. Wszelkie opisy religijnych obrzędów, unosząca się nad historią poety Dasa tajemnica, porozsiewane tu i ówdzie niepokojące elementy, wiążące się z postacią tytułowej bogini tworzą gęstą, nieprzyjemną atmosferę. Sama fabuła wydaje się być jednak nieco zbyt pretekstowa, zupełnie jakby Simmons trochę za bardzo skupił się na dekoracjach. Brakuje tutaj czegoś więcej, czegoś, co znamionuje jego pożniejsze, znakomite powieści. Niemniej, jak na debiut, rzecz dojrzała literacko, solidnie skonstruowana i zapewniająca kilka godzin godziwej rozrywki, a do tego - standardowo - przepięknie wydana przez Vesper, z nowym przekładem Janusza Ochaba (stare podobno było fatalne).

Odpowiedz
Simmons zawsze na propsie. Osobiście uważam, że jego najlepsza powieść grozy to "Trupia otucha". Epicka historia umysłowych wampirów, które swoje zdolności wykorzystują do manipulacji społeczeństwem oraz jednostkami, dla swojego widzimisie.

Odpowiedz
Distortion - druga powieść Cezarego Zbierzchowskiego.

Może nie tak dobra, jak jego debiutancki "Holocaust F", ale też znacząco się od niego różniąca, kładąca nacisk na inne kwestie, pierwiastek fantastyczny traktując jako niezbędny nośnik akcji i swego rodzaju alegorię. Mocna w obrazach wojny i jej wpływu na jednostkę. Realistyczna w opisach żołnierskiej codzienności, przejmująca i okrutna, gdy przychodzi do rozstrzygania kwestii pojmowania człowieczeństwa i radzenia sobie z egzystencjalnym ciężarem, który nieustannie przytłacza. Językowo solidna, lekko chropowata, mało błyskotliwa w dialogach, ale podyktowane jest to raczej świadomym wyborem i rozumieniem własnych bohaterów, którzy są na ogół prostymi ludzmi, nie krasomówcami. Książka, podobnie jak poprzednie utwory autora, jest osadzona w świecie Rammy i stanowi kolejne ciekawe rozwinięcie tego świata. Niby wymyślonego, ale w wielu elementach bliskiego nam.

Wypatruję kolejnej powieści Zbierzchowskiego, oby nie kazał na nią czekać zbyt długo.

Odpowiedz
Głowa pełna duchów - Paul Tremblay

Postmodernistyczny instant classic. Zaskakująco przewrotny, błyskotlwie dekonstruujący gatunek, niepozbawiony dystansu, świadomie ogrywający schematy, jednocześnie podążajacy swoją scieżką i kłaniający się klasyce. Wychodzący poza ramy zwyczajnego horroru, a zarazem nie do końca opuszczający tereny, po których stąpali wcześniej słynni poprzednicy, pełen cytatów i nawiązań, które wykorzystuje do budowania własnego charakteru. Idealnie dobiera proporcje i wie, kiedy przystopować, a kiedy ruszyć akcję do przodu, kiedy oddać pałeczkę fanowskiej podjarce, a kiedy przemówić swoim głosem. To też horror na wskroś nowoczesny, śmiało korzystajacy z elementów współczesności, odbijając pełną bólu i mentalnego cierpienia, w pełni namacalną rzeczywistość w krzywym zwierciadle popkultury, gdzie rodzinna tragedia stanowi podwaliny pod potencjalny hit ramówki, a motywacje i zachowania poszczególnych bohaterów niekiedy trudno zrozumieć, ale ciężko zignorować - przymus ekonomiczny, problemy małżeńskie, fanatyzm religijny, schizofrenia, chęć zaistnienia, udowodnienia własnej wartości jako rodzica, człowieka, duchownego.

Świetny pomysł na narrację, która grozę towarzyszącą rodzinie, zmagającej się z opętaniem/chorobą psychiczną przefiltrowuje przez wrażliwość 8-letniego dziecka. Całość, napisana w przystępnym, nastawionym na konkret stylu, do końca unika wchodzenia na ścieżkę jednoznacznej interpretacji wydarzeń, sprytnie wciąga czytelnika w bagno ambiwalencji i zostawia spore pole do analizy.

Doskonała, niegłupia rozrywka.

Odpowiedz
Black Leopard, Red Wolf - Marlon James
Podchodziłem do tej powieści z, delikatnie mówiąc, nieufnością. Wychwalana w Stanach jako genialna i nowatorska afrykańska fantasy, na kilometr śmierdziała mi powtórką z Black Panther, która dostała masę dodatkowych punktów za #WakandaForevah. Nie pomaga jedna z zacytowanych recenzji, nazywająca toto literackim odpowiednikiem MCU (porównanie zresztą, jak się okazało, z czarnej dupy wzięte). W końcu się przemogłem, przeczytałem i byłem naprawdę mile zaskoczony.
Przez pierwsze 100 stron.
Zaiste, pierwsza część BLRW spełnia wszystkie obietnice. Jest świeża, błyskotliwa literacko, cudownie dezorientująca i czerpiąca pełnymi garściami z tradycji opowieści ustnych Czarnego Lądu. Uzasadnione wydaje się wręcz porównanie poczynione przez Neila Gaymana - do megabosssa Gene'a Wolfe. Ale Wolfe to półbóg, a James zwykły śmiertelnik, na dodatek czarny. Nie jest w stanie utrzymać tak niebotycznego poziomu i powieść zaczyna mu się rozłazić od wprowadzenia głównego questu.
Określenie "quest" jest tu najwłaściwsze, gdyż od pewnego momentu cała historia przeradza się w średnio angażującą sesję D&D: Shakalaka Edition, ze zbieraniem drużyny i szukaniem kogoś, kto powinien być MacGuffinem, ale poświęca się jego znaczeniu zdecydowanie zbyt wiele miejsca. Na litość boską, cała impreza zaczyna się w je...ej karczmie. To pewnie ta rozkoszna post-post-postmodernistyczna zabawa popkulturowymi schematami o której trąbią krytycy. Z tego samego powodu dostajemy np. niemal dosłownie zacytowaną scenę z pierwszego Sicario. Tak, tą scenę. Ach, jakież to na czasie i meta. Owszem, styl jest nadal nieprzeciętny, trafiają się dobre momenty (origin story Sadogo, zdecydowanie najlepszego członka drużyny) i scenografie (miasto-drzewa, którego niestety jest za mało, a ekipa opuszcza je w potencjalnie najciekawszym momencie), ale wszystko to jest ze strony na stronę coraz bardziej standardowe. Można się co najwyżej łudzić, że kolejne tomy odkryją drugie dno całej tej historyjki - najwyraźniej James planuje trylogię w stylu Rashomon, z różnymi spojrzeniami na te same wydarzenia. Niestety tom drugi ma prezentować perspektywę drugiej najgorszej postaci w całej książce. Nie mogę się doczekać.
Nawet tytuł jest trochę nie tego. Lampart to w najlepszym razie postać drugoplanowa i znika co chwila na wiele stron. Z racji wielkich ilości gejowskiego seksu (dobrowolnego i nie) sugerowałbym Jamesowi zmianę na Black Cock, Red Anus.
Niedawno rzecz wyszła po naszemu. Za tłumaczenie odpowiada Robert Sudół, zakładam więc że kompletnie masakruje niebanalny styl pierwowzoru a i tak będzie z jakiegoś powodu wychwalane.
Czy polecam? W sumie mimo wszystko tak... ale z zastrzeżeniem, że to jednak zmarnowany, choć wielki, potencjał.

Odpowiedz
Czeka na półce od czasu premiery. Póki co jadę przez "Księgi krwi" Barkera.

Cytat:Za tłumaczenie odpowiada Robert Sudół, zakładam więc że kompletnie masakruje niebanalny styl pierwowzoru a i tak będzie z jakiegoś powodu wychwalane.
Czemu ma zmasakrować? Przecież to jeden z najlepszych tłumaczy w Polsce. Przy poprzednich powieściach Jamesa wykonał znakomitą robotę.

Odpowiedz
Krwawy Południk zepsuł i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Zamienił poezję w bełkot.
Ogólnie jeśli tłumaczy Sudół, automatycznie sięgam po oryginał.

Odpowiedz
(01-07-2021, 10:24)Paszczak napisał(a): Krwawy Południk zepsuł i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Zamienił poezję w bełkot.
Ogólnie jeśli tłumaczy Sudół, automatycznie sięgam po oryginał.

Hmm, może dlatego dwa razy nie udało mi się przebić dalej niż do połowy mimo że resztę Cormaca łyknąłem? Podejmę jeszcze jedną próbę w oryginale w takim razie.

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  






Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Szukam książki military 81 17,227 30-01-2021, 20:27
Ostatni post: Paszczak
  Star Wars - książki military 90 18,774 25-11-2017, 21:23
Ostatni post: Kuba
  Ekranizacja książki Raul7 5 3,134 05-06-2017, 12:34
Ostatni post: Snuffer
  Baza adaptacji na portalu książki aniakonda 12 6,282 22-11-2014, 17:34
Ostatni post: aniakonda



Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości