Książki
Do zarzutów dotyczących McCarthy'ego się nie odniosę, czytałem lata temu, ale jego przekłady "Krótkiej historii siedmiu zabójstw" czy "Miasta gniewu" robiły robotę. Podobno z Pynchonem też poradził sobie nienajgorzej, ale tutaj opieram się tylko na opinii innych.

Odpowiedz
(01-07-2021, 00:29)Paszczak napisał(a): Black Leopard, Red Wolf - Marlon James Podchodziłem do tej powieści z, delikatnie mówiąc, nieufnością. Wychwalana w Stanach jako genialna i nowatorska afrykańska fantasy, na kilometr śmierdziała mi powtórką z Black Panther, która dostała masę dodatkowych punktów za #WakandaForevah. 
Czy polecam? W sumie mimo wszystko tak... ale z zastrzeżeniem, że to jednak zmarnowany, choć wielki, potencjał.
Ja po wszelkich opisach i recenzjach już właściwie wiem jak wygląda cała książka: fantasy jakich powstało już dziesiątki, ale tym razem w Afryce i z masą niehetero seksu, więc nic dziwnego, że krytycy sikają z radości.
A wielki potencjał, to istnieje w co trzeciej książce.
Gdybym czytał jedną powieść tygodniowo, to może bym się zainteresował, ale tak nie robię, więc muszą mi wystarczyć cudze opisy, po których wiem i tak wszystko :P 


Co do Blood Meridian (nie cierpię polskiego tytułu), to łyknąłem w kilka dni i nie pamiętam, żebym narzekał na to tłumaczenie, nie przeszkadzało mi w odbiorze, przy czym ja ogólnie dosyć rzadko narzekam na tłumaczenia, dopiero, gdy zdania ewidentnie się nie kleją, to odczuwam, że coś jest nie tak.

Odpowiedz
(30-01-2021, 15:20)Kluski napisał(a): Postanowiłem w tym roku przeczytać więcej książek niż zwykle, styczeń zakończyłem z wynikiem siedmiu pozycji, nie wiem czy to dużo, czy to mało, ale czasowo był to duży koszt, nie wiem czy mi się uda powtórzyć wynik w lutym, bo teraz czytałem głównie w pracy.

No i się nie udało.

Przez pięć miesięcy wpadło tylko 12 nowych pozycji.

World War Z, Max Brooks

Apokalipsa zombi w formie krótkich reportaży z całego globu, podlana sosem syjonistycznej propagandy* :) Naiwne, hollywodzkie, ale słuchało się dobrze, ze względu na formę właśnie, oraz tematykę. Co ciekawe, książka ma się nijak do ekranizacji. Moim zdaniem powinni zrobić z tego serial.

* Izrael jako pierwszy orientuje się w sytuacji, dlatego, że od zawsze otoczony jest wrogami i prześladowany. Żydowscy żołnierze ratują nienawidzących ich, niewdzięcznych Palestyńczyków, przed zombi i przed... ortodoksyjnymi żydami.

Wspomnienia zza Buga, Zofia Pawłowska

Historia Polki z Ukrainy, która przeżyła wojnę domową, rządy bolszewików, wielki głód, okupację niemiecką, powrót czerwonych, wysiedlenia i prześladowania rządu PRL. Mocna rzecz, bardzo polecam. W pale nie mieści się nagromadzenie tylu koszmarnych doświadczeń w życiu jednej osoby. Piekło na ziemi.

Sowieci, Piotr Zychowicz

Pozycja obowiązkowa, pokazująca prawdziwe kolory czerwonych bydlaków. Zwłaszcza dla idiotów na zachodzie, którzy po dziś dzień idealizują komunizm.

Tajemnicza wyspa, Juliusz Verne

Powrót do powieści z dzieciństwa. Oczywiście trąci myszką, ale nadal ma w sobie urok. Czterech białych i jeden murzyn-niewolnik budują cywilizację na bezludnej wyspie. Fajnie się to czyta z myślą, jak bardzo by taka powieść nie przeszła w dzisiejszych czasach.

Ślepowidzenie, Peter Watts

Do Lema podchodziłem już dawno i zawsze mnie odrzucał naciskiem science w swoim fiction. Albo to jest kwestia czasu, który upłynął i mój mózg się zaadaptował do przyswajania takich informacji, albo Watts pisze po prostu przystępniej.

Podróże Guliwera, Jonathan Swift

Kafka nad morzem, Haruki "Erekcja" Murakami

Matko jakie to były duby smalone. Wątek Hoszinka i pana Nakaty był nawet ciekawy, ale historia tego gówniarza to już szczyt murakamizmu. 1Q84 był zamulaczem, ale wciągałem bezboleśnie. Natomiast drugie zetknięcie z tym autorem pokazuje, że w każdej jego powieści następuje po prostu recykling dokładnie tych samych motywów, z mocnym akcentem na męską erekcję. Ja podziękuję.

Dowództwo na Mauritiusie, Patrick O`Brian

Podróż po morzach i oceanach trwa i już w sumie się martwię, że za parę tomów się skończy.

Ulises, James Joyce

Podchodziłem z tysiąc razy, w końcu z trudem przebrnąłem. Nie moje klimaty.

Podróż dookoła świata, Andrzej Perepeczko

Króciutka relacja z podróży dookoła świata Magellana. Nic wartego uwagi, natomiast następna w kolejce jest dużo wartościowsza Poza krawędź świata Bergreena Laurencea.
Polski już nie ma.

Odpowiedz
(01-07-2021, 11:45)Kluski napisał(a):
Tajemnicza wyspa
, Juliusz Verne


Powrót do powieści z dzieciństwa. Oczywiście trąci myszką, ale nadal ma w sobie urok. Czterech białych i jeden murzyn-niewolnik budują cywilizację na bezludnej wyspie. Fajnie się to czyta z myślą, jak bardzo by taka powieść nie przeszła w dzisiejszych czasach.
Ej no, ale Nab nie był niewolnikiem. Przynajmniej oficjalnie :)
Można powiedzieć, że był to wolny Murzyn niewolniczo przywiązany do swych białych towarzyszy.
Życie to nie tylko filmy, więc prowadzę sobie blog o książkach:
https://mowisietrudno.blogspot.com

Odpowiedz
Ja po trochę dłuższej przerwie niż zazwyczaj wróciłem do "Fandorina". Nic się nie zmieniło, dla mnie przykład arcygenialnej twórczości popularnej. Szkoda, że ostatnie tomy już takie sobie, ale ten tuzin książek uwielbiam. Klimat carskiej Rosji fenomenalny.
Zabili Pana Jezusa i wyłączyli komentarze...

Odpowiedz
@ Kluski
Zapomniałeś opisać wrażenia z Podróży Guliwera.

Odpowiedz
Może nie miał wrażeń. Nie każda lektura jakieś po sobie pozostawia.
Życie to nie tylko filmy, więc prowadzę sobie blog o książkach:
https://mowisietrudno.blogspot.com

Odpowiedz
(01-07-2021, 13:13)OGPUEE napisał(a): @ Kluski
Zapomniałeś opisać wrażenia z Podróży Guliwera.

Czytałem w oryginale i nic nie zrozumiałem.
Polski już nie ma.

Odpowiedz
Projekt Hail Mary. Nowy tytuł od autora Marsjanina. Fantastyczna lektura na wakacje. Walka z kosmicznym kataklizmem zagrażającym ludzkości połączona z pierwszym kontaktem z obcą cywilizacją. Świetnie napisane, sporo przezwyciężania przeciwności losu za pomocą pomysłowości i nauki jak w debiucie. Całość tchnie optymizmem i wiarą, że ludzkość może zwyciężyć ze swoją małostkowością. Bardzo pokrzepiająca lektura. Polecam zwłaszcza w świetle wydarzeń ostatniego roku.

Odpowiedz
W weekend skończyłem czytać bardzo dobrą powieść kryminalną (??) noszącą tytuł "W dół", autorstwa Tima Johnstona.

I chociaż głównym motywem tej historii jest sprawa kryminalna - młoda dziewczyna zostaje porwana w trakcie górskiego joggingu przez tajemniczego gościa w terenówce - to skupia się ona w dużej mierze na postaciach i świetnym zarysowaniu ich portretów psychologicznych. Tego co było przed i tego co jest po feralnym, tragicznym zdarzeniu dla pewnej, wydawać by się mogło normalnej rodziny. Autor umiejętnie opowiada o zmianach, jakie zachodzą w ich życiu, tego jak zmienili się na przestrzeni miesięcy. Akcja prowadzona raczej niespiesznie, ale wciąga potwornie. Klimat i emocje jakie tworzy Tim Johnston naprawdę godne podziwu.

W planach mam jego kolejną powieść, czyli Nurt. Widziałem obie do zdobycia w Biedronce, warto! :)

Odpowiedz
Johnston jest rewelacyjny. Zachwalałem go tutaj kilkakrotnie.

Odpowiedz
Wy takie fajne książki czytacie, a ja sobie powiedziałem „raz kozie śmierć” i wziąłem się za Chłopów, niedawno skończyłem. Miałem sporo wolnego czasu, a i tak zajęło mi to ponad miesiąc, bo nie ukrywajmy, to wymagająca literatura i Trylogia Sienkiewicza czy „Lalka” Prusa to przy tym wzory przystępności i lekkiej rozrywki. „Chłopi” mają ręce i nogi, fabuła jest klarowna i prowadzi od punktu A do B, jednak nie czyta się tego łatwo, do tego przyda się sporo samozaparcia, zwłaszcza że trzeba się zmierzyć z soczystą staropolszczyzną. Reymont po mistrzowsku włada słowem, z większości dialogów to iskry lecą, a sam kilkustronicowy opis sceny miłosnej między Antkiem i Jagną to arcydzieło erudycji, zwłaszcza że jest, co oczywiste, pozbawiony dzisiejszej dosłowności. Tak więc polecić nie polecam, lecz jeśli ktoś się czuje na siłach, to czeka go piękne przeżycie. W sumie jednak nie wiem, czemu Reymont dostał za to Nobla, przecież takiej polszczyzny za cholerę nie da się przełożyć na inny język, tym bardziej że nie słyszałem, żeby to była jakaś klasyka literatury w Europie.
 
Aha, równocześnie zapoznałem się z serialem, jest w porządku, choć nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia, ot, taka tam poprawna ekranizacja. Tylko ta Emilia Krakowska jako Jagna, mogli jednak wziąć kogoś urodziwszego i mniej drewnianego na obiekt westchnień i zazdrości całej wsi...

Odpowiedz
Cassel przypomniałeś mi o jednej z moich ulubionych książek, tylko już nie pamiętam czy to była lektura w podstawówce, czy w LO. Zakładam że przez tematykę związana z wiejską femme fatale, to raczej w LO czytałem "Chłopów". Wracałem do niej kilka razy, przynajmniej 3 razy po pierwszym przeczytaniu, też w wakacje, tak mi przypadła do gustu. Ale ja ogólnie byłem nietypowym uczniem w podstawówce i LO, jako jeden z niewielu w klasie czytałem dosłownie wszystkie lektury, nie tylko obowiązkowe, ale też uzupełniające. A najlepsze, że byłem uczniem ze średnimi ocenami, nie jednym z tych najlepszych uczniów w klasie.

Nie dlatego, że nas zmuszano, nic z tego, po prostu uwielbiałem czytać od dzieciństwa, bo bardzo wcześnie przez wadę wymowy nauczyłem się czytać. Jak zacząłem chodzić do przedszkola to już umiałem czytać bardzo szybko, co rodzice wykorzystywali na rodzinnych imprezach, gdy kazali mi czytać, np. artykuły sportowe, a reszta rodziny nie mogła uwierzyć, że tak dobrze i szybko idzie mi czytanie. Tak polubiłem czytanie, że czytałem sam od siebie wszystkie lektury, a dodatkowo brałem z biblioteki po 5, 6 książek na miesiąc. Zwłaszcza uwielbiałem te grube książki, epopeje, czyli własnie Chłopów, powieści Sienkiewicza, czy inne grubaśne powieści, nie tylko z polskiego podwórka.

Nie cierpiałem jedynie czytać książek pisanych wierszem, bo nie po to czytam, by zastanawiać się nad sensem wypowiedzi, tylko by od razu zrozumieć co autor miał na myśli ;-) Nie cierpiałem np. Pana Tadeusza którego musieliśmy wiele fragmentów znać na pamięć i do dzisiaj je pamiętam. No może oprócz Dziadów, które nawet lubiłem, ale to przez wątki jak z horrorów.

Odpowiedz
No to gratuluję. Piękna historia. ;) Ja jednak wątpię, czy to była kiedykolwiek lektura szkolna, to jest przecież naprawdę wymagająca powieść, w dodatku o gabarytach, które po prostu nie pozwalają na uporanie się z tym w ciągu normalnego roku szkolnego. Nie ma mowy, żeby to było przerabiane w podstawówce. Jakiś czas temu mojej 15-letniej bardzo ogarniętej w szkole kuzynce poleciłem „Quo vadis”, zdołała przeczytać jedną stronę (ja w jej wieku miałem to już za sobą). Tak czy siak ja również czytałem książki od małego, jednak nigdy nie sięgałem po tego typu klasyki, dopiero w dojrzałym wieku. A w liceum jako jedyny z całej klasy łyknąłem „Lalkę”. :)
 
Ja tak samo nie trawię poezji ani pisania wierszem, chyba że był to Brzechwa, Tuwim itp. Dopiero rok temu przeczytałem „Zemstę”, a „Pana Tadeusza” do dziś nie znam. A w ogóle to nie znoszę, kiedy w powieściach pojawiają się fragmenty pisane kursywą, tzn. jakieś listy, wspomnienia, retrospektywy itp. To są zazwyczaj ważne fabularnie rzeczy, no ale to jest jakieś takie odstręczające i jak czasem obejmuje nawet kilka rozdziałów, to mnie cholera bierze. :P

Odpowiedz
(20-07-2021, 08:31)Cassel napisał(a): Ja jednak wątpię, czy to była kiedykolwiek lektura szkolna

Wydaje mi się, że była - nawet jeśli nie jako całość, to na bank była omawiana fragmentarycznie przynajmniej.
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings

Odpowiedz
"Miłość w czasach zarazy" G.G. Marquez - powtórzone po ponad 10 latach. Pierwsze 60 stron wchodziło chyba jeszcze cieżej niż kiedyś, ale gdy zaczyna się właściwa historia...to czytelnik zaczyna płynąć. W pewnym momencie sentymentalna, staromodna wydawałoby się powieść, zamienia się w coś bardziej skomplikowanego, miłosne podboje Florentina, miejsami bardzo perwersyjne, są wciąż ujmujące i to tak, iż łatwo zapomnieć, że główny bohater to tak naprawde chamski jebaka, gwałciciel a nawet
i tu Marquez właśnie zrobił nas w konia, bo sprzedał nam historie pojebanej, chorej miłości do nadętej wariatki, jako powieść miłosną wszech czasów.

10/10


Czas na powtórke "Stu lat samotności", które zapamiętałem jako arcydzieło.


Cytat:Projekt Hail Mary. Nowy tytuł od autora Marsjanina.

powiedz mi, czy tu też 75% treści to opisy techniczne? Marsjanin to był dla mnie srogi zawód właśnie z tego powodu i chyba jeden z niewielu przykładów gdzie uznałem, że film jest lepszy od książki.

Odpowiedz
(20-07-2021, 08:31)Cassel napisał(a): No to gratuluję. Piękna historia. ;) Ja jednak wątpię, czy to była kiedykolwiek lektura szkolna, to jest przecież naprawdę wymagająca powieść, w dodatku o gabarytach, które po prostu nie pozwalają na uporanie się z tym w ciągu normalnego roku szkolnego. Nie ma mowy, żeby to było przerabiane w podstawówce.

Była, nawet ją omawialiśmy na lekcjach. Nie pamiętam czy w podstawówce, czy w ogólniaku, czy lektura obowiązkowa, czy uzupełniająca, ale kojarzę do dzisiaj sytuację, gdy nauczycielka zapytała klasę, kto przeczytał "Chłopów" i wszyscy na mnie wskazali, bo wiedzieli że ja wszystko czytam. No i musiałem opowiadać co mi się podobało, a co nie, a najlepsze,  że nie uwierzyła mi nauczycielka, że przeczytałem. No i jak mi powiedziała, że pewnie serial obejrzałem, albo przeczytałem streszczenie, to tak się zestresowałem i wkurzyłem (łagodnie mówiąc), bo ja nienawidzę, jak ktoś mi zarzuca kłamstwo, gdy mówię prawdę, że zacząłem się jąkać. No i wiele słów nie dałem rady powiedzieć. Więc dostałem pałę, nawet nie za to że wg nauczycielki nie czytałem, tylko za to że okłamałem wszystkich:)

Takiego Pana Tadeusza to przerabialiśmy przez kilka m-cy w LO, więc pewnie Chłopów też. To chyba jednak był ogólniak, tak mi coś świta teraz w głowie.

Odpowiedz
(20-07-2021, 13:55)Bartholomew napisał(a): "Miłość w czasach zarazy" G.G. Marquez - powtórzone po ponad 10 latach. Pierwsze 60 stron wchodziło chyba jeszcze cieżej niż kiedyś, ale gdy zaczyna się właściwa historia...to czytelnik zaczyna płynąć. W pewnym momencie sentymentalna, staromodna wydawałoby się powieść, zamienia się w coś bardziej skomplikowanego, miłosne podboje Florentina, miejsami bardzo perwersyjne, są wciąż ujmujące i to tak, iż łatwo zapomnieć, że główny bohater to tak naprawde chamski jebaka, gwałciciel a nawet
i tu Marquez właśnie zrobił nas w konia, bo sprzedał nam historie pojebanej, chorej miłości do nadętej wariatki, jako powieść miłosną wszech czasów.

10/10


Czas na powtórke "Stu lat samotności", które zapamiętałem jako arcydzieło.


Cytat:Projekt Hail Mary. Nowy tytuł od autora Marsjanina.

powiedz mi, czy tu też 75% treści to opisy techniczne? Marsjanin to był dla mnie srogi zawód właśnie z tego powodu i chyba jeden z niewielu przykładów gdzie uznałem, że film jest lepszy od książki.


Ostatnio akurat też się zapoznałem z tą powieścią (znalazłem audiobook w całości na YT).

Sto lat samotności miałem obowiązkowo ja filologii hiszpańskiej. Nie należy do najłatwiejszych lektur ale kiedy człowiek przeczyta historie od A do Z to faktycznie robi wrażenie.

W zeszłym roku czytałem też wspomniane wyżej "Chłopi" i "Lalkę". Doceniam kunszt pisarski autora tego pierwszego, ale momentami to są okrutne flaki z olejem.
Za to Lalka to jest über sztos powieść.

W tym roku z takich klasyków wjechały u mnie również Krzyżacy i Potop. Ogólnie cieszę się, że jak byłem młody głupi i zbuntowany to nie czytałem tych lektur. Wtedy czytałbym na siłę i nic z nich nie wyniósł, a dzisiaj potrafię docenić kawał dobrego powiesciopisarstwa i czuć spory fun czytając te książki.
"Y es que eso es y, creo, será siempre el cine: una manera maravillosa de soñar" J. Potau

Odpowiedz
(20-07-2021, 13:55)Bartholomew napisał(a): powiedz mi, czy tu też 75% treści to opisy techniczne? Marsjanin to był dla mnie srogi zawód właśnie z tego powodu i chyba jeden z niewielu przykładów gdzie uznałem, że film jest lepszy od książki.

Trochę mniej niż w Marsjaninie, ale nadal dużo. Tym razem jest druga postać i interakcje między nimi są bardzo ciekawe, co daje oddech między kolejnymi problemami do rozwiązania, ale generalnie struktura powieści jest bardzo podobna do debiutu. Zamiast przebitek na ziemską ekipę są retrospekcje. Mi się te techniczne rozkminy z Marsjaninie bardzo podobały także dla mnie to zaleta.

Odpowiedz
Skończyłem dziś "Demona i Mroczną toń" Turtona.

Traktując opinię Paszczaka na jej temat jako swego rodzaju ostrzeżenie, podchodziłem do lektury ze sporą rezerwą i być może stąd wynika zaskoczenie jej jakością - bo to zwyczajnie dobra, wciągająca rozrywka, przy której świetnie spędziłem czas.

Nie jest to oczywiście powieść tak dobra, jak jego debiut, z drugiej strony styl wciąż ten sam, a budowanie napięcia i kreowanie zagadki stoją na podobnym (choć mimo wszystko niższym) poziomie. Rozwiazanie oczywiście z gatunku tych przekombinowanych i nieco rzutujących na odbiór, ale po namyśle stwierdzam, że jest akceptowalne i dobrze się wpisuje w obraną przez Turtona konwencję. Zapewne stać go na więcej, być może po takim debiucie można było oczekiwać kolejnej petardy, ale przecież trudno mieć pretensje do autora, że tym razem napisał powieść "zaledwie" dobrą.

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  






Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Szukam książki military 81 17,351 30-01-2021, 20:27
Ostatni post: Paszczak
  Star Wars - książki military 90 18,846 25-11-2017, 21:23
Ostatni post: Kuba
  Ekranizacja książki Raul7 5 3,139 05-06-2017, 12:34
Ostatni post: Snuffer
  Baza adaptacji na portalu książki aniakonda 12 6,303 22-11-2014, 17:34
Ostatni post: aniakonda



Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości