Lake of Fire (rez. Tony Kaye)
#1
Tony Kaye to jeden z tych twórców o których Hollywood nie chce ani słyszeć ani pamiętać. Wszystko zaczęło się od przedłużania w nieskończoność prac montażowych nad jego pierwszym filmem ? ?American History X?. Jak sam wspomina (http://www.guardian.co.uk/film/2002/oct/25/artsfeatures.advertising) jego wersja była 40 minut krótsza niż ta która ostatecznie trafiła do dystrybucji. Brytyjski twórca zostaje ostatecznie odsunięty od prac produkcyjnych, a jego nazwisko usunięte z listy płac filmu. Rozpoczyna się długi cykl zwracania na siebie uwagi i pojedynków pomiędzy nim a New Line Cinema, obejmujący miedzy innymi wynajmowanie księży, rabinów oraz buddyjskich mnichów na oficjalne spotkania z przedstawicielami studia, upokorzenie Marlona Brando czy paradowania po Manhattanie w stroju Bin Ladena niespełna 2 dni po ataku na Word Trade Center. Taki to oryginał.

Zawsze mnie zastanawiało co się działo z tym gościem od premiery "American..." dopiero niedawno przy okazji American Festiwal pojawił się wywiad w którym ktoś chwalił nowy film Kaye'a "Detachment". Pogrzebało się trochę i okazało się, że Kaye może pochwalić się 2,5 godzinnym dokumentem na temat aborcji "Lake of Fire". Średnia na RT 93% więc pomyślałem że warto by się tym zainteresować. Opłaciło się bo to zdecydowanie najlepsza rzecz dotycząca aborcji jaką można póki co obejrzeć.

[Obrazek: lakeoffiremovieposteron.jpg]

Uploaded with ImageShack.us

?Lake of Fire? powstawało prawie 16 lat. Pierwotnie brytyjski reżyser miał zamiar nakręcić film fabularny, ale ostatecznie zdecydował się przyjąć formę dokumentu. Kaye zręcznie unika sytuacji w której można byłoby mu zarzucić stronniczość, równo rozdzielając racje zarówno zwolenników aborcji jak i jej przeciwników i naprawdę ciężko jest określić z którą opcji sympatyzuje. Do tego film Kaye'a jest kapitalnie wizualnie, jak na dokument. Reżyser podjął decyzję by paleta kolorów użyta filmie zamykała się na czerni i bieli. To była dobra decyzja, bo porzucenie kolorów sprawiło, że jest możliwe zniesienie niektórych scen.

Jest taki jeden moment który sprawił, że miałem ciary na placach. Jakiś doktorek sprawdza czy wszystkie elementy płodu zostały usunięte z ciała kobiety. Tu widzimy tycią rączkę, tam nóżkę, tu znów malutka główka. O żesz ku....wa - pomyślałem. Na szczęście Kaye nie wpada w pułapkę łatwego szokowania.

[Obrazek: 2007lakeoffire001.jpg]

Uploaded with ImageShack.us

"Lake of Fire" to przede wszystkim kompleksowe pochylanie się nad zagadnieniem i naprawdę wiele ciekawych historii i postaci. Dużo tu gadania, ale film trzyma dobre tempo i ogląda się go bez znudzenia. Może czasem jest przedramatyzowany i przesadza z ilością religijnych freaków na ekranie, ale jakoś to nie przeszkadza. Największy problem, że w Polsce ten film nie ma oficjalnej dystrybucji, a napisów polskich na necie brak. Ba, nawet angielskich nie ma! Także jeżeli tylko nie macie problemów z mówionym angielskim to polecam.


Warto także zainteresować się "Lake of Fire" by przypomnieć sobie o osobie tego brytyjskiego twórcy, bo "Detachment" zbiera dobre opinie. A z tego co mi wiadomo film ten wbija niezłego klina w obecny system edukacji. Ja tam czekam. Mała próbka:





PS. Pozwoliłem sobie na skopiowanie fragmentów mojego tekstu z bloga. Nie chce tu niczego reklamować, tylko wspominam żeby później nie było. Pozdro


Twenty dollars! Let's go da movies!
------------
Sklep hand made sprzyja dobremu samopoczuciu. A najfajniejsza jest Tekstokracja, a także pierwszy taniec!

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  








Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości