Stały bywalec
Liczba postów: 6,662
Liczba wątków: 37
Kończę 3 sezon Narcos Meksyk... wbrew wielu opiniom, że jest najsłabszy, wg mnie to najlepszy sezon od czasu pierwszych dwóch (z Pablo Escobarem).
Najbardziej niesie go ta skala wydarzeń, depresyjna aura, w której każdy płaci koszty wojny... i realizm.
3 sezon Narcos (ten o Cali) był mizerny, bo skupiał się na takich głupotach, jak jeden z bossów dobierający się do babki z energią Gonciarza. Nie było w nim zbytnio nic ciekawego (poza paroma scenami nic już z niego nie pamiętam).
2 sezon Narcos Meksyk był niezły, ale niosła go głównie końcówka i pojedyncze sceny + motyw niespełnionej wizji Felixa Guallardo, rozpadu jego imperium i przyszłych konsekwencji dla kraju.
Z kolei 3 sezon Narcos Meksyk to ciągła akcja, walka między kartelami i skorumpowaną władzą, a wszystko w konwencji takiego brudnego, przyziemnego dokumentu. Nie jest tu tak barwnie, tak poetycko jak w 1 sezonie, za to jest pełen, przygnębiający realizm. Właściwie żaden z aktorów się nie wybija, ale ogląda się to wybornie.
08-02-2022, 13:58
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-02-2022, 13:59 przez Capt. Nascimento.)