Na wstępie chciałbym tylko zaznaczyć, że nie przepadam za bardzo za polksą kinematografią, szczególnie tę współczesną, dlatego też określenie "polski" jest jak najbardziej pejoratywne.
"Sekret" to najnowszy film Przemysława Wojcieszka, znago dzięki ponoć głośnemu "Made in Poland", które mnie osobiście też się jakoś nie podobało.
Sam Wojcieszek kreuje się trochę na młodego, gniewnego i niezależnego polskiego filmowca. Zreszta na długo przed premierą Wojcieszek się chwalił, że "Sekret" nakręcony jest technologią HDSLR. Nie wspominając już o zapowiedziach jakże odważny to film będzie. Co więc z tego wyszło?
Niby na pierwszy rzut oka, rzeczywiście zdaje się odważnie i nie do końca polsko. W skrócie fabuła prezentuje się tak:
Tomasz Tyndyk gra 30-latka, występującego jako drag queen w nocnych klubach, który dowiaduje się, że dziadek, któremu zawdzięcza szczęśliwe dzieciństwo, pod koniec II wojny światowej zamordował żydowską rodzinę, próbującą wrócić do swojego dawnego domu. Oprócz wnuka przeszłość planuje poznać również młoda dziewczyna pochodzenia żydowskiego.
Hm, a więc niby historia jest ciekawa i daje w sumie ciekawe pole do popisu, także walki, czy też zabawą polskimi stereotypami. Po za tym film podzielony jest na rozdziały, które napisane są w Jidysz, na psychodelicznym tle z psychodeliczną muzyką w tle. Dodać należy jeszcze towarzyszące filmowi ujęcia z występów głównego bohatera.
Więc niby można byłoby rzec, że film niepolski, może też trochę na siłę stara się być odważny, ale niby stara się oferowac coś innego.
Tylko niestety pozory mylą i w sumie pomijając język, szybko poczułem się, że oglądam polski film.
Mimo, że film niby ma fabuła to w dużej mierze jest on o niczym. Towarzyszące mi podczas seansu osoby (nie Polacy) delikatnie powiedzieli, że "film ma powolną narrację". "Powolna narracja" to za mało powiedziane, film się wlecze niemiłosiernie. Pozwolę sobie opisać 30 minut filmu (dokładnie tak one prezentują się pod rząd):
1. Wnuk z dziadkiem siedzą na ławie przed wiejskim domem.
2. Wnuk myje dziadka
3 Wnuk wyciera dziadka
4. Wnuk coś tam pije, dziadek przyrządza rybę
5. Wnuk z dziewczyną i dziadkiem idą na wesele
6. Wnuk z dziadkiem i dziewczyną tańczą i piją na weselu
7. Wnuk z dziadkiem i dziewczyną wracają z wesela.
8. Wnuk z dziadkiem i dziewczyną siedzą przy ognisku
Jeżeli pomyliłem kolejność to najmocniej przepraszam, ale naprawdę usnąć na tym filmie nietrudno. Co najgorsze między bohaterami nie ma żadnej chemii, dlatego też naprawdę tak jak bardzo ten film stara się nie być "polski" to przez jego realizację i styl kręcenia staje się dla mnie przykładem "polskiego" filmu. W sumie nudnego filmu o niczym, gdzie bohaterowie po prostu siedzą i przyglądamy się ich codziennemu zachowaniu.
Przy takiej narracji cala ta ciekawa historia, mająca w sumie jakiś tam porządny materiał na niezły dramat psychologiczny, bierze w łeb.
I tym samym najlepszym określeniem sekretu pozostaje niestety słowo: "Nuda".
"Sekret" to najnowszy film Przemysława Wojcieszka, znago dzięki ponoć głośnemu "Made in Poland", które mnie osobiście też się jakoś nie podobało.
Sam Wojcieszek kreuje się trochę na młodego, gniewnego i niezależnego polskiego filmowca. Zreszta na długo przed premierą Wojcieszek się chwalił, że "Sekret" nakręcony jest technologią HDSLR. Nie wspominając już o zapowiedziach jakże odważny to film będzie. Co więc z tego wyszło?
Niby na pierwszy rzut oka, rzeczywiście zdaje się odważnie i nie do końca polsko. W skrócie fabuła prezentuje się tak:
Tomasz Tyndyk gra 30-latka, występującego jako drag queen w nocnych klubach, który dowiaduje się, że dziadek, któremu zawdzięcza szczęśliwe dzieciństwo, pod koniec II wojny światowej zamordował żydowską rodzinę, próbującą wrócić do swojego dawnego domu. Oprócz wnuka przeszłość planuje poznać również młoda dziewczyna pochodzenia żydowskiego.
Hm, a więc niby historia jest ciekawa i daje w sumie ciekawe pole do popisu, także walki, czy też zabawą polskimi stereotypami. Po za tym film podzielony jest na rozdziały, które napisane są w Jidysz, na psychodelicznym tle z psychodeliczną muzyką w tle. Dodać należy jeszcze towarzyszące filmowi ujęcia z występów głównego bohatera.
Więc niby można byłoby rzec, że film niepolski, może też trochę na siłę stara się być odważny, ale niby stara się oferowac coś innego.
Tylko niestety pozory mylą i w sumie pomijając język, szybko poczułem się, że oglądam polski film.
Mimo, że film niby ma fabuła to w dużej mierze jest on o niczym. Towarzyszące mi podczas seansu osoby (nie Polacy) delikatnie powiedzieli, że "film ma powolną narrację". "Powolna narracja" to za mało powiedziane, film się wlecze niemiłosiernie. Pozwolę sobie opisać 30 minut filmu (dokładnie tak one prezentują się pod rząd):
1. Wnuk z dziadkiem siedzą na ławie przed wiejskim domem.
2. Wnuk myje dziadka
3 Wnuk wyciera dziadka
4. Wnuk coś tam pije, dziadek przyrządza rybę
5. Wnuk z dziewczyną i dziadkiem idą na wesele
6. Wnuk z dziadkiem i dziewczyną tańczą i piją na weselu
7. Wnuk z dziadkiem i dziewczyną wracają z wesela.
8. Wnuk z dziadkiem i dziewczyną siedzą przy ognisku
Jeżeli pomyliłem kolejność to najmocniej przepraszam, ale naprawdę usnąć na tym filmie nietrudno. Co najgorsze między bohaterami nie ma żadnej chemii, dlatego też naprawdę tak jak bardzo ten film stara się nie być "polski" to przez jego realizację i styl kręcenia staje się dla mnie przykładem "polskiego" filmu. W sumie nudnego filmu o niczym, gdzie bohaterowie po prostu siedzą i przyglądamy się ich codziennemu zachowaniu.
Przy takiej narracji cala ta ciekawa historia, mająca w sumie jakiś tam porządny materiał na niezły dramat psychologiczny, bierze w łeb.
I tym samym najlepszym określeniem sekretu pozostaje niestety słowo: "Nuda".
29-02-2012, 18:25