(04-10-2022, 16:18)Norton napisał(a): Premiera w Stanach (i innych krajach "pierwszego świata") 21 października, w Polsce za to najpewniej 20 stycznia. Dranie. Trudno będzie wyczekać.Sklepik wystawia na ciężką próbę.
13-12-2022, 12:31
The Banshees of Inisherin (2022) - reż. Martin McDonagh
|
(14-11-2022, 15:47)Norton napisał(a): Aha, Martin McDonagh, nie McDonaugh. Forumowy młodzieniec przywalił babolem w nazwie tematu i lawina ruszyła. Wstyd, panie Kryst, redaktor Korczyński z pewnością nie popełniłby takiego błędu. :) LOL. Teraz zwróciłem na to uwagę. Wymowa nazwiska przez moich znajomych wciągnęła mnie w ten błąd xD 13-12-2022, 13:11 (13-12-2022, 13:20)Craven napisał(a):Jest i to nie żaden dziadowski dvdscr. Te już chyba zresztą przestały mieć rację bytu w obecnych czasach.(13-12-2022, 12:31)nawrocki napisał(a):(04-10-2022, 16:18)Norton napisał(a): Premiera w Stanach (i innych krajach "pierwszego świata") 21 października, w Polsce za to najpewniej 20 stycznia. Dranie. Trudno będzie wyczekać.Sklepik wystawia na ciężką próbę. 13-12-2022, 14:08
Taa, jakoś po wpisie tutaj mialem pisać, że na vod będzie w polowie grudnia.
Oglądajcie, oglądajcie, chętnie się pokłócę o coś innego niż TVP i geje. Bo czym dalej od seansu, tym bardziej nabieram przekonania na przykład, że fabuły to tu jest najwyżej na pełnometrażówkę. No zobaczycie, że będziecie zawiedzeni. Obiecuję. Ale coś tam widziałem, że do Globów wpadło trochę nominacji. Cóż, znowu będzie mnie krew zalewała w sezonie nagród. 13-12-2022, 15:02
To bez żadnych wątpliwości najmniej efektowny i pewnie najbardziej osobisty film McDonagha. I być może przez to zostawił mnie raczej obojętnym. To ładnie sfilmowana (ach, te irlandzkie widoczki <3), prosta historia, okraszona przyjemnym, podbijajjącym melancholijny nastrój soundtrackiem Burwella, bardziej przywodząca na myśl ekranizację jakiejś pomniejszej biblijnej przypowieści, aniżeli pełnoprawną fabułę. Poprzednie jego filmy miały jednak trochę więcej mięsa, nawet jeżeli można je było rozpatrywać w szerszym, metaforycznym kontekście. Tutaj ten kontekst mam wrażenie przysłania całość i nie daje jej należycie wybrzmieć.
Film zadaje niezbyt głębokie pytania, sugerując odpowiedzi na wykładniczą modłę, w nieco pusty sposób rozkoszujac się swą posępnością, operuje symboliką starą jak świat i nie oferuje w zasadzie nic odkrywczego w kwestii historycznej alegorii. Jasne, aktorstwo i dialogi trzymają poziom, ogląda się to całkiem nieźle, ale całość raczej na wzruszenie ramion, żadnej sceny godnej zapamiętania, nic do zacytowania. Ot, taki skromny, nieco art-house'owy filmik, chyba bardziej dla reżysera niż dla widzów (chyba, ze tych z Irlandii i mocno związanych z jej historią). 15-12-2022, 14:16 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-12-2022, 14:21 przez nawrocki.) (14-11-2022, 13:32)PropJoe napisał(a): fanatycy In Bruges czy Bilbordów będą lekko zawiedzeni. Ja tam jestem zadowolony, choć łatwo zrozumieć, że komuś może nie siąść - zwłaszcza w kontekście zakończenia, które bynajmniej niczego nie rozwiązuje, i któremu brakuje pierdolnięcia (co mi jednak nie przeszkadzało, nie czułem, żeby to było potrzebne). Na plus bardzo właśnie to, że film jest prosty i osadzony w historycznym kontekście, który od razu neguje przebajerzenie i zabawę formą. Smutny to przy tym film, zabawny, ale smutny i gorzki - chyba najbardziej ze wszystkich dotychczasowych reżysera. Farrell znakomity - pozostali też świetni, ale to zdecydowanie jego film. Scen perełek też nie brakuje, choć właśnie dlatego, że film jest skromny i pozbawiony twórczej zabawy, można je łatwo przegapić. Do tego klimacik i przepiękna irlandzka zieleń. Jestem bardzo na tak - wybaczam nawet ten CGI ogień i krew, które spokojnie mogłyby zostać zrobione klasycznie (tym bardziej, że widzę, iż ten pub po zakończeniu zdjęć musieli zburzyć). Do kina już chyba nie pójdę, bo zanim to u nas wyjdzie, to będzie można legalnie kupić na blu (już nawet można, ale sprowadzanie z US mało opłacalne). Będzie to zakup obowiązkowy, bo chętnie wrócę do filmu, i to nawet całkiem szybko, choćby dla wyłapywania smaczków (bo nie oszukujmy się, jest tu trochę egzotycznego dla nas folkloru, który nie zawsze musi być zrozumiały). 8/10
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings 30-12-2022, 02:43
McDona
Podobnie jak w poprzednim filmie McDonagh daje głos obydwu stronom sporu. Sprawiedliwie przedstawia obydwa punkty widzenia i jako widz zarówno jest mi żal przygłupawego Farrella, który stracił właśnie najlepszego kumpla, jak i potrafię być wyrozumiały wobec Gleesona, który nie chce udawać przez resztę życia, że ciągłe lubi owego głupka i idzie własną drogą. Jak dla mnie to mimo wszystko postać Colma jest tą ciekawszą. Nawet jeśli nie chce mieć z Padraiciem nic wspólnego, to mimo pozornej oschłości nadal potrafii się o byłego przyjaciela troszczyć. McDonagh to umie w wielowymiarowych bohaterów. Nawet pan policjant, mimo że przez cały film jawi się jako 200-procentowy skurwiel, spuszczający łomot synowi za butelkę bimbru i nadużywający swej pozycji w zadupiu, to w jego ostatniej scenie można dostrzec w mimice nieco inne oblicze. Dodam, że jako, iż jestem zakochany w klimatach małych mieścin wysp brytyjskich i mam ochotę w takiej spędzić swe starcze lata, to uwielbiam jak uchwycone zostało to wszystko na ekranie. Nie obrażę się jeśli wpadnie Oscar za zdjęcia. Aktorstwo? Duet Farrella i Gleesona nie zawodzi. Stawiasz tych aktorów obok siebie i wierzysz w dowolne uczucia między nimi, czy to pogardę, czy to respekt, czy to miłość kumpelską. Kerry Condon jako niedająca dmuchać sobie w kaszę siostrunia także ma momenty. Pewnie Oscara dostanie Bassett za 9/10 McDonagh zajmuje miejsce Danielsów jeśli mowa o moim faworycie w tegorocznym wyścigu po złote gołodupce. 21-01-2023, 23:55 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-01-2023, 00:07 przez Kryst_007.) (21-01-2023, 23:55)Kryst_007 napisał(a): jestem zakochany w klimatach małych mieścin wysp brytyjskich i mam ochotę w takiej spędzić swe starcze lata No to na twoim miejscu nie pisałbym o Irlandii "wyspa brytyjska" :)
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings 22-01-2023, 04:24
Z Wikipedii:
Cytat:Wyspy Brytyjskie to (ang. The British Isles, irl. Éire agus an Bhreatain Mhór, wal. Ynysoedd Prydain; 2) – megaregion fizycznogeograficzny Europy Zachodniej. Grupa wysp w północno-wschodniej części Atlantyku, położona na północny zachód od kontynentalnej Europy, oddzielona od niej kanałem La Manche i Cieśniną Kaletańską. W skład megaregionu Wyspy Brytyjskie wchodzą dwie prowincje: Irlandia (21) i Wielka Brytania (22). 22-01-2023, 08:58 (14-11-2022, 13:32)PropJoe napisał(a): fanatycy In Bruges czy Bilbordów będą lekko zawiedzeni. To ja. Nie znam się na Irlandzkiej wojnie cywilnej, więc ta artystyczna metafora generalnie do mnie nie trafiła. Całość jest zbyt abstrakcyjna. Może gdyby to była jakaś bardziej realna historia, która jest przy okazji nawiązaniem do historii a nie jakiś konflikt przebrany za dwóch Irlandczyków, byłoby to bardziej zjadliwe. Ale obrazki ładne, muzyka spoko, aktorsko rewelka. 22-01-2023, 09:19 (22-01-2023, 08:58)Kryst_007 napisał(a): Z Wikipedii Przeciętnego Irlandczyka - prawdziwego, nie malowanego murzyna - nie interesuje hasełko na wiki :)
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings 22-01-2023, 15:31
(Obejrzyj przed przeczytaniem)
(30-12-2022, 02:43)Mefisto napisał(a): Ja tam jestem zadowolony, choć łatwo zrozumieć, że komuś może nie siąść - zwłaszcza w kontekście zakończenia, które bynajmniej niczego nie rozwiązuje, i któremu brakuje pierdolnięcia (co mi jednak nie przeszkadzało, nie czułem, żeby to było potrzebne). Zakończenie było perfekcynie - bez konkluzji (bo durne konflikty będą trwały), ale i z promyczkiem nadziei, wiary w ludzką przyzwoitość. Na razie ostrożne 8/10, nota z czasem (podobnie jak w przypadku Billboardów) pewnie wzrośnie do dziewiątki. McDonagh stworzył trzy kapitalne filmy (i jeden nieudany), najepszy twórca tego wieku. Jestem miłośnikiem jego twórczości. 22-01-2023, 19:27
Byłem, widziałem, bardzo ładne to było - chyba mój ulubiony film McDonagha, za którego stylem tak ogólnie nie przepadam. Tutaj chyba jego maniera jest najmniej widoczna, chociaż oczywiście przebijają jego dziwaczne pomysły, których wolałbym, żeby nie było: chciałbym zobaczyć tę historię w wersji bez palców, czyli w sumie z nimi :P
Nie będę się rozpisywał, bo moja opinia sytuuje się gdzieś pomiędzy ósemką od Mefista, a siódemką od PropJoe, ode mnie porządne 7/10 Niby Fabelmanowie to lepszy film, ale na Oscarach będę kibicował wszelkim nominacjom dla Inisherin: dla mnie to Farrell powinien dostać statuetkę za pierwszy plan, a Kerry Condon za drugi, ona mi się w sumie najbardziej podobała z całego filmu. Zastanawiałem się skąd ja ją dobrze kojarzę, szukam na Filmwebie i okazuje się, że z seriali HBO: Rzymu i Lucka, w sumie dziwne, że ona ma taki skromny dorobek. 24-01-2023, 09:34
Ma to fajny klimat, aktorstwo i całkiem dobrze się ogląda (również ze względu na widoczki), ale z drugiej strony historia taka sobie, no i w zasadzie nie ma zakończenia. 7/10, wracać nie będę.
Słabo już pamiętam In Bruges ale chyba było lepsze. 10-04-2023, 11:00 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-04-2023, 11:02 przez Gieferg.) |
Użytkownicy przeglądający ten wątek: |
1 gości |