Trzej muszkieterowie
#1
Było trochę tych ekranizacji, ale sam pamiętam głównie tę z 1973/74 roku (to że trzeciego filmu z 1989 roku nigdy nie widziałem pomijając :P), która niestety pomimo świetnej obsady (Heston, York, Chamberlain, Reed) i w miarę wiernego trzymania się powieści, pozostawia trochę do życzenia. Zupełnie niepotrzebnie przesadzono z elementami komicznymi, które chwilami są naprawdę żenujące (choć jeden motyw z końcówki pierwszego filmu był tak zabawny w swojej durnocie, że do tej pory się uśmiecham jak go sobie tylko przypomnę). W drugim filmie jest trochę mniej zabawnie i dzięki temu od razu nieco lepiej.

Ponieważ ostatnio nadzieje na nową sensowną  wersję wraz ze zwiastunem filmu Andersona spuszczone zostały w kiblu nie pozostaje mi nic innego jak zabrać się za przeróbkę filmów Lestera tak by z nich robić coś mniej durnowatego.

Po zwiastunie film wygląda na bardziej idiotyczny niż w rzeczywistości jest:


Odpowiedz
#2
Prawdę powiedziawszy to chyba też trzeciego filmu Lestera nie widziałem. Bo te dwa pierwsze filmy oparto na ksiązkowej fabule "Trzech muszkieterów". Wyszukałem na filmwebie trzeci film nazywa sie to "Powrót muszkieterów" i powstał prawie 20 lat po pierwszym filmie, na podstawie drugiego tomu trylogii o muszkieterach. Chyba muszę poszukać i obejrzeć.

Z tego co wiem ekranizowano głównie "Trzech muszkieterów". Oprócz dwuczęściowego filmu Lestera. Bardzo lubię wersję z lat 40 z Genem Kelly w robi Dartaniana. I swój klimat ma radziecka ekranizacja, taka lekko musicalowa.

Jak widzę jest ekranizacja włoska "Wicehrabiego de Bragelonne" z 1954 roku
"Nadchodzi era ciemności... i to my zgasimy światło"

Odpowiedz
#3
Strzeliłem sobie powtórkę po latach pierwszego filmu i w sumie jakoś mniej mnie teraz drażnią te komediowe elementy niż 10 lat temu, a obsada bardzo daje radę.
W sumie wersję z Gene Kellym też bym zobaczył, zwłaszcza, że możliwe, że jest to ta wersja, którą oglądałem w dzieciństwie i dobrze wspominałem.

A tymczasem Francuzi szykują nową wersję z Vincentem Casselem i Evą Green.
https://variety.com/2021/film/global/the-three-musketeers-dimitri-rassam-pathe-1234906290/

Odpowiedz
#4
Obejrzałem w końcu ten "Powrót Muszkieterów" z 1989 roku - plus, że ma w sumie podobny klimat do dwóch pierwszych i wracają praktycznie wszyscy aktorzy którzy byli potrzebni, ogląda się też całkiem przyjemnie, ale jest parę zgrzytów - raz, że Chamberlain miał jakieś tam problemy z dopasowaniem grafiku i w zepchnięto jego postać na drugi plan - zastąpił go jakiś nijaki młokos, syn Atosa. Dwa - postać przeciwniczki naszych bohaterów (w tej roli Kim Cattrall), która jest córką Milady de Winter w finale
. Trzy -  Rochefort zmartwychwstał tylko po to, żeby nie mieć nic do roboty. Cztery - kardynał Mazarin w porównaniu do Richelieu Hestona to kompletny cienias.

Ogólnie po "Czterech muszkieterach" ma się zdecydowanie lepsze poczucie obejrzenia niezłej całości, której nie jest potrzebny żaden ciąg dalszy. A to, to taki sequel z serii "no niby nie ma tragedii, ale w sumie nie wiadomo po co to komu".  5/10. Na powtórki się nie zanosi, wystarczą mi dwa pierwsze filmy.

Odpowiedz
#5
Z tego co pamiętam to i w książkach Dumasa Mazarin przy Richelieu to był kompletny cienias :p

Odpowiedz
#6
Trzej muszkieterowie (1973) - oprócz bożonarodzeniowego maratonu w te święta wpadła duologia od Lestera i Salkindów, bo leciała w TV. Już początek jest w dechę - nowoczesna muzyka w mariażu barokowymi instrumentami i początek ze szpadami niczym w Rocky IV. Tak jak Zorro Delona korzysta z stylistyki lat 70. Mniej wesołego fechtunku w takt wesołej muzyki i technicoloru, a sporo surowości i brak szczędzenia widoku krwi od zadawanych razów wśród brudnych i zniszczonych budynków czy sokoły zabijające ptactwo. Ale taki Mental będzie zadowolony, bo sporo jest kolorowych ubiorów. Wciąż to jest niezła przygodówka z wartką akcją i walkami, zwłaszcza pod koniec, gdzie nawet w finale Konstacja toczy walkę z Milady. Królewski dwór cudownie zblazowany i w sumie takie szachy w ich wykonaniu nie zdziwiłyby mnie. Jakbym miał się do czegoś przyczepić to York nie pasował mi wizualnie na d'Artagnana. Ale tak, to warto ujrzeć. I choć zapowiada sequel niczym w serialu, to daje radę jako samodzielne dzieło.

Czterej muszkieterowie - no, d'Artagnan załapał się do tytułu. Mniej gritty film niż poprzednik - więcej żywszej muzyki, budownictwo w lepszym stanie, a bitwa z hugenotami w ruinach też pełna przygody i humoru. A nawet trochę nerdozy w stylu rule of cool jak fiolkowe sztylety z kwasem w środku. Ale daje o sobie znać surowość, gdy
(05-12-2022, 20:01)Gieferg napisał(a): Do tej pory wciąż nie spotkałem takiej, do której by mi się chciało wracać prócz tej z Yorkiem, Hestonem, Lee, Reedem i Chamberlainem, która była jednak zdecydowanie za bardzo komediowa.
Eksjuzmła, ale, że co? Jak oglądałem obie części to przesadnej komediowości nie uświadczyłem. Fakt, Planchet to comic relief i w bitwie z hugenotami mamy do czynienia z odrzucaniem granatów jak w Looney Tunes, ale generalnie humor nie wybijał naprzód w trakcie seansów (zresztą filmy płaszcza i szpady z reguły zawsze mają jakieś lekkie, komediowe momenty i uważam za część tradycji) i jak dla mnie jest dość wyważony. Wspomniany Zorro bardziej na to cierpiał. BTW oba polskie plakaty kinowe dość kiepskie, bo sugerują jakąś komedię dla dzieci.

Jako, że od początku miał być to jeden 3-godzinny (co dowiedziałem się po fakcie), to ocena będzie wspólna - 8/10

Odpowiedz
#7
To było jakoś tak, że skapneli się, że nakręcili tyle materiału, że postanowili podzielić na dwa. A wystarczyło kulturalnie wyrzucić z godzinę materiału:)
welcome to prime time bitch!

Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.

Odpowiedz
#8
Cytat: Jak oglądałem obie części to przesadnej komediowości nie uświadczyłem.

No to widac masz wskażnik "przesadna komediowość" inaczej ustawiony.

Ksiązka Dumasa jest napisana na poważnie, a tu są jaja i gagi wszelkiej maści na każdym kroku, można wręcz odnieść wrażenie, że Piraci z Karaibów wypadają poważniej (szczególnie od "Trzech Muszkieterów" bo druga część jest już bardziej stonowana).

Odpowiedz
#9
Obejrzałem teraz, po latach, w telewizorze, cz.1. Hmm... Fatalne to jest. Te "zabawne" elementy są żenujące. Gdyby nie to, że mam unikatowe wydanie - już dawno bym sprzedał.
welcome to prime time bitch!

Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.

Odpowiedz
#10
Z opisu fabuły najnowszej ekranizacji:

Cytat: D'Artagnan becomes friends with The Three Musketeers and discovers that Porthos is bisexual.
(...)
Athos is falsely accused of murdering a young prostitute (who is found totally naked next to him in bed) and sentenced to death


[Obrazek: giphy.gif]

No nie da się, qrva, nie można po prostu zekranizować Dumasa bez jakichś zbędnych kombinacji...
Poczekam aż wyjdzie druga część i pewnie wtedy sprawdzę, ale na chwilę obecną zainteresowanie z mojej strony znacząco spadło.

Odpowiedz
#11
Tak właśnie sądziłem, że za ładnie i zbyt biało to wygląda, żeby ktoś sypnął kasę... Kinu podziękujemy.
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings

Odpowiedz
#12
A, zapomniałbym:
Cytat:On 21 October 2022, Pathé and Chapter 2 announced they are developing two spin-off TV series titled Milady Origins and Black Musketeer

Odpowiedz
#13
Ale to chyba o tej brytyjskiej. Z murzynem.
welcome to prime time bitch!

Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.

Odpowiedz
#14
Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Info pochodzi ze strony wikipedii poświęconej wersji z Green i Casselem.

Odpowiedz
#15
(06-05-2023, 13:56)Gieferg napisał(a): Z opisu fabuły najnowszej ekranizacji:


Cytat: D'Artagnan becomes friends with The Three Musketeers and discovers that Porthos is bisexual.
(...)
Athos is falsely accused of murdering a young prostitute (who is found totally naked next to him in bed) and sentenced to death

Gieferg dzięki za ostrzeżenie, bo może bym i poszedł, a teraz to i i czas i hajs zaoszczędziłem. 

BTW teraz nikt nie nakręci oryginalnej wersji, bo przecież w powieści to Milady okazuje się de facto głównym wrogiem muszkieterów, a jej koniec gdy banda facetów dokonuje na niej zemsty to zdecydowanie by nie przeszedł dzisiaj. 

Przy okazji czytając książkę to cholernie zaskoczyło mnie to, że na sam koniec dnia to Richelieu i muszkieterzy dochodzą do porozumienia, odkładając na bok wcześniejsze urazy, a Rochefort nawet zaprzyjaźnia się z D'Artagnanem. 

Odpowiedz
#16
W ogóle d'Artagnan to dośc specyficzny główny bohater, który romansuje na zmianę to z jedną to z drugą, albo wyrusza na wyprawę, której celem jest zapobiegnięcie ujawnienia faktu, że królowa zdradza króla.
No po prostu kryształowa postać.

Tu się trochę rozpisałem o filmach Lestera: https://filmozercy.com/wpis/nostalgiczna-niedziela-124-trzej-muszkieterowie-1973-i-czterej-muszkieterowie-1974-recenzja-opinie-blu-ray-dvd

Odpowiedz
#17
No ogólnie wychodzi na to, że muszkieterowie to ludzie, dla których najważniejsze są właśnie więzi przyjaźni, a nie miłość czy też służba królowi. Jakkolwiek Dumas nieco pudruje te podejście poprzez zaznaczenie np. w scenie rozmowy D'Artagnana z Buckinghamem, że są oni w istocie sobie wrogami jako Francuz i Anglik, tak nie da się zaprzeczyć, że w powieści wątek "patriotyczny" praktycznie nie istnieje, przez co lektura Dumasa po Sienkiewiczu była nieco szokująca. No, ale Dumas pisał jednak w zupełnie innym kręgu kulturowym itp. i po prostu nie miał potrzeby "pokrzepiania serc". W ostateczności przełożyło się to na łatwą adaptowalność całej historii na język filmu (liczne różnojęzyczne filmy o muszkieterach) czy bijące rekordy popularności przekłady na języki obce.

A co do losu biednego Porthosa w nowej adaptacji, to po prostu LOL. Już wyobrażam sobie jego wątek związany z chustą z inicjałami pewnej damy przetworzony na tą modłę, ech...

Odpowiedz
#18
W ciągu pierwszych pięciu minut D'Artagnan zostaje zakopany żywcem. To w sumie powinno wam powiedzieć wszystko o nowej adaptacji.
Film doskonale bezwartościowy. przez cały seans miałem wrażenie, że pan reżyser wolałby kręcić coś innego, np. Królową Margot. Wizualnie jest to obowiązkowo ciemne i bure, na ścieżce dźwiękowej buczy ostentacyjny pastisz Zimmera, każda scena akcji poza finałem to długie ujęcie, z choreografią na kilometr zalatującą pseudo realizmem w stylu Zjawy. O bohaterach mogę zdecydowanie powiedzieć tyle, że są. Poza Portosem, który jest przypuszczalnie, tak bardzo scenariusz nie wie co z nim zrobić. W sumie szkoda tego całego biseksualizmu, przynajmniej była to jakaś cecha charakteru.
No właśnie. Jak rozumiem, cała ta portosowa gejoza miała sprowadzać się do tego, że w jednym ujęciu śpi w łóżku z dziewczynką i chłopaczkiem. Typowe zagranie, które nie zadowala tęczowych i irytuje prawicowych. Albo mrugnąłem w niewłaściwym momencie, albo ujęcie zostało w obecnej na naszych ekranach wersji ucięte aby pokazać tylko panienkę. Skoro mowa o cenzurze, gołe cycki rzekomo zasztyletowanej przez Atosa damy są w każdym ujęciu z nią ostentacyjnie rozmyte. Efekt jest dość komiczny.
Cały motyw wrobienia muszkietera oczywiście nic nie wnosi, ot, pozostali trzej mają okazję pobawić się w Scooby Gang i załapać o co chodzi w intrydze, o której w innym przypadku nie mieliby pojęcia. W sumie wrabiający oddają im przysługę. W ogóle źli w tym filmie są szczególnie upośledzeni umysłowo i uwielbiają np. gadać o spiskach przeciwko królowi przy otwartych drzwiach, gdzie może ich podsłuchać przechodząca służka.
Wracając do bohaterów, główni czterej są w tej wersji umiarkowanymi wałami. Najkorzystniej wypada D'Artagnan, który tym razem nie romansuje z mężatką (Konstancja jest tu mademoiselle), nie zanosi się też żeby miał zaruchać Milady. Ot, taki chłopek roztropek. Atos dla odmiany wychodzi po zmodyfikowaniu jego backstory na jeszcze większą szuję niż zwykle, a apatyczne aktorstwo Cassela bynajmniej nie pomaga. Aramis to tradycyjnie oślizgły hipokryta, a Duris podkreśla to tylko typowym dla siebie cwaniackim uśmieszkiem. Królowa to już w ogóle niezły pierdolnik. Najpierw całuje się z Buckinghamem, potem mówi mu że nie zdradzi króla, potem z cwaniackim uśmieszkiem gaslightuje tegoż króla, ale dla odmiany przez resztę filmu Krieps ma minę męczennicy. W sumie to postać emblematyczna dla nowych Muszkieterów: sam film zdaje się nie wiedzieć co o niej myśleć i to udziela się widzowi.
Obronną ręką wychodzi jedynie Eva Green. Jej Milady ma w oczach smutek nieoczekiwanie współgrający z rolą i wynoszący ją ponad typową femme fatale.
Rochefort jest MIA.
O jakimkolwiek poczuciu kameraderii między główną czwórką można zapomnieć, pretekstowe pojedynki na początku wypadają jeszcze mniej naturalnie i jeszcze bardziej dupowato niż zwykle. Nie da się ukryć, że książkowi muszkieterowie to skończone szuje (racjonalizacje Sheckleya powyżej są przekonujące jak sms-y dziewczyny Jonathana Majorsa), ale przynajmniej można było uwierzyć w jakąś więź między nimi. Nie tym razem, scenariusz przez większość czasu nawet nie pozwala im na przebywanie jednocześnie na ekranie.
Takie tam 4-5/10 i olewam drugą część.

Odpowiedz
#19
(12-05-2023, 21:35)Paszczak napisał(a): Jak rozumiem, cała ta portosowa gejoza miała sprowadzać się do tego, że w jednym ujęciu śpi w łóżku z dziewczynką i chłopaczkiem. Typowe zagranie, które nie zadowala tęczowych i irytuje prawicowych. Albo mrugnąłem w niewłaściwym momencie, albo ujęcie zostało w obecnej na naszych ekranach wersji ucięte aby pokazać tylko panienkę.
[Obrazek: 735577.jpg]

Tak czułem, że biseksualny Portos to klasyka "mrugnij, a przegapisz" lub anglojęzyczny widz się czegoś doszukał, a wikipedia to klepnęła.

Odpowiedz
#20
(12-05-2023, 21:35)Paszczak napisał(a): O jakimkolwiek poczuciu kameraderii między główną czwórką można zapomnieć, pretekstowe pojedynki na początku wypadają jeszcze mniej naturalnie i jeszcze bardziej dupowato niż zwykle. Nie da się ukryć, że książkowi muszkieterowie to skończone szuje (racjonalizacje Sheckleya powyżej są przekonujące jak sms-y dziewczyny Jonathana Majorsa), ale przynajmniej można było uwierzyć w jakąś więź między nimi. 

Może dziewczyna Majorsa ma rację :P

Ale tak na serio to była moja subiektywna interpretacja książkowej relacji bohaterów, gdzie na pierwszym miejscu pozostaje zawsze ich przyjaźń.

BTW Paszczak dzięki za Twoją reckę, widać przynajmniej co tam twórcy nawykręcali z Dumasa, szkoda Evy Green tylko. Mógłbyś zdradzić wokół czego kręci się akcja, bo zrozumiałem, że Atos zostaje wrobiony w morderstwo. Co w takim razie z intrygą z diamentowymi spinkami - jest czy nie jest w filmie?

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  








Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości