Forum KMF - internetowe cwaniaki i snoby filmowe
Dune (2021) reż. Denis Villeneuve - Wersja do druku

+- Forum KMF - internetowe cwaniaki i snoby filmowe (https://forumkmf.pl)
+-- Dział: FILM i wszystko co z nim związane (https://forumkmf.pl/Forum-FILM-i-wszystko-co-z-nim-zwi%C4%85zane--3)
+--- Dział: Filmy zagraniczne (https://forumkmf.pl/Forum-Filmy-zagraniczne--12)
+---- Dział: Filmy Denisa Villeneuve'a (https://forumkmf.pl/Forum-Filmy-Denisa-Villeneuve-a--78)
+---- Wątek: Dune (2021) reż. Denis Villeneuve (/Thread-Dune-2021-re%C5%BC-Denis-Villeneuve--4675)



RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - al_jarid - 29-10-2021

(29-10-2021, 12:44)zdzichon napisał(a): Nawigatorzy mają takie garnki na łbach z pomarańczowym, przyprawowym gazem w środku i ledwo prześwitującymi rysami zniekształconych twarzy.

No wiem, że to oni, bo już o tym była tu gdzieś na forum mowa, ale chodzi mi właśnie o to, że są zakryci tymi garnkami. W sensie, pokazano ich tak, żeby ich nie pokazać. Właściwie to nawet nie widziałem tych prześwitujących rysów.


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - Dude2021 - 29-10-2021

(29-10-2021, 11:40)al_jarid napisał(a): - Film nie ma klimatu. "
- Nie czuć w tym filmie napięcia.

Świetne żarty. Bo, to żarty... tak?

Do wątku Yueha mogę się zgodzić. Przydałoby się 15 minut więcej, rozwinięcie wątku zdrady, spisku.


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - Dude2021 - 29-10-2021

(29-10-2021, 12:30)Lawrence napisał(a): argumenty w stylu "A coś takiego to sam bym mógł zrobić" do mnie nie przemawiają.

Ja skomponowałem, jak oceniasz? Mistrzostwa Hansa (bez ironii) nie przebije, ale jest już "Balfe level" ?

https://m.soundcloud.com/user-646217196/dune-shai-hulud-fan-made-music


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - simek - 29-10-2021

(29-10-2021, 11:40)al_jarid napisał(a): - Nie czuć w tym filmie napięcia. U Lyncha jak dla mnie najciekawiej jest, kiedy Atrydzi zadomawiają się na Arrakis i muszą sobie radzić z sabotażem Harkonnenów.

- Wątek doktora Yueh został spartolony po całości. Szkoda, bo aktor nieźle dobrany. A tu jeden z najbardziej interesujących elementów "Diuny" został koncertowo zarżnięty.
Dla mnie wątek Yueh jest spierdzielony o tyle, że z tego co pamiętam z wersji Lyncha, to ta zdrada wyglądała na zwyczajnie potrzebną, a w tej wersji Sardaukarzy wjeżdżają na pełnej kurwie, że aż można zapytać po co im ten Yueh, skoro bez problemu podczas inwazji mogli wyrżnąć kogo tylko chcieli?


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - nawrocki - 29-10-2021

Nie mogliby, bo Yueh wyłączył systemy bezpieczeństwa, poza tym bez jego wkładu pojmanie Leto mogło być problematyczne.


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - simek - 29-10-2021

Tak samo można powiedzieć, że Niemcy nie mogliby zdobyć Westerplatte, gdyby nie przekupiony lekarz, który zabił majora Sucharskiego i uszkodził jakieś działko przeciwlotnicze Oczko Czyli: przekonanie Yueh na pewno ułatwiło zadanie, ale mając taką siłę ognia można sobie było darować wszelkie intrygi i przejąć planetę siłowo, co ostatecznie i tak uczyniono.
Nie wiem jak jest w książce, pewnie jest to dobrze obudowane i uzasadnione, poza tym, tak jak pisałem: u Lyncha wydawało mi się to zgrabniej przestawione, bardziej potrzebne. No ale może się czepiam.


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - nawrocki - 29-10-2021

Oczywiście że się czepiasz - prędzej porównalbym to do szturmu na średniowieczny zamek, gdzie załoga siedzi na murach w pelnej gotowości, a otworzeniem bram i wpuszczeniem wroga do środka pod osłoną nocy.


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - raven.second - 29-10-2021

Cytat:Nie wiem jak jest w książce, pewnie jest to dobrze obudowane i uzasadnione
W książce, jeśli dobrze pamiętam, to
Cytat: bo Yueh wyłączył systemy bezpieczeństwa
Równie dobrze mógł to zrobić ten Harkonen co się w ścianie chował Uśmiech


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - nawrocki - 29-10-2021

Nie mógł bo nie żył, a wyciagnal kopyta zanim Baron dogadał się z Imperatorem.


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - shamar - 29-10-2021

Widzem, że ten film jest już z lektorem. Co jest dosyć zaskakujące. Czy to już ukazało się na polskim VOD?


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - al_jarid - 29-10-2021

A to na pewno prawdziwy lektor, a nie syntezator?


Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - zombie001 - 29-10-2021

Pewnie jakiś fanowski lektor. Przy WW84 taki bodajże był i wcale nienajgorzej to wyszło.

Wysłane z mojego M2102J20SG przy użyciu Tapatalka


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - al_jarid - 29-10-2021

Przy "Mortal Kombat" i "The Suicide Squad" był syntezator Ivo i nie dało się tego słuchać.


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - shamar - 29-10-2021

Żywy lektor, który brzmi naturalnie.

(29-10-2021, 16:05)al_jarid napisał(a): A to na pewno prawdziwy lektor, a nie syntezator?

Prawdziwy. Spotkałem się kilka razy, na filmach, że na końcu czytali coś w stylu: tłumaczenie dla exicte. PL. Wychodzi na to, że pirackie strony zatrudniają już profesjonalnych lektorów.


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - Lawrence - 30-10-2021

Jak wiecie film mi się bardzo podobał. Książki czytałem, ale też nie jestem jakoś ich wielkim wyznawcą, tak też mogę się trochę mylić odnośnie Doktora Yeaha i jego roli w książce. Ale tak trochę analizując ten temat można dojść do wniosku, że była to jedna z najważniejszych postaci w książce Herberta. 


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - Doppelganger - 30-10-2021

Po wizycie w Imaxie i obejrzeniu w domu na TV, dziś znowu Imax bo kobita stwierdziła że chce pójść (tydzień temu namawiałem).
Więc dorzucę Denisowi na kolejne sojowe latte.


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - Capt. Nascimento - 30-10-2021

Jezus Maria ale się zawiodłem. Wysmaruję dziś full recenzję, Dennisowi należy się spora dawka krytyki. Nie spodziewałem się po nim tak głupich błędów.


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - Lawrence - 30-10-2021

(30-10-2021, 15:42)Doppelganger napisał(a): Więc dorzucę Denisowi na kolejne sojowe latte.

Denis Villeneuve lubi pić sojowe latte?


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - Capt. Nascimento - 30-10-2021

No to tak. Co mi się nie podobało - za dużo bałaganu w scenariuszu, za dużo Nolana w Villeneuve i za dużo Zimmera w Zimmerze.

Braki w lore i intrygach z książki, w budowaniu napięcia, słabe zarysowanie postaci i ich relacji - kluczowe elementy scenariusza - można by tłumaczyć jako "zabrakło czasu". Ale czemu tego czasu zabrakło? Bo zmarnowano niemal godzinę na dziesiątki scen wizji, lekcji z Jamisem, pokazywaną w slow-mo twarz Zendai, na długą sekwencję DRUGIEJ ucieczki, której kluczowe elementy mogły spokojnie zawrzeć się w pierwszej. Na pewne drobne sceny, które były same w sobie ok, ale nie były kluczowe - choćby Paul opuszczający powoli Caladan, dotykający trawę, potem idący po wybrzeżu, wkładający rękę do wody i tak dalej.

Co mogliśmy zyskać wycinając przynajmniej połowę tych scen?
- Więcej scen z baronem, żeby z postaci na 3 planie awansował na pełnego antagonistę...
- Dzięki temu wylądowanie Paula na pustyni i jego motyw zemsty miałby dużo większy wydźwięk.
- Ze 2-3 sceny więcej z Yueh, żeby wątek jego i jego żony nie był tak awkward jak w filmie (TA scena to najlepsza scena w książce, tutaj była... kiepska).
- Scena śmierci (wiadomo kogo) miałaby więcej godności i nie byłaby aż tak bardzo nadaremna, gdyby Piter deVries dostał chociaż ze dwie scenki DIALOGÓW (nie ekspozycji) z baronem. Ten duet w książce był bardzo barwny, a śmierć Pitera prawdopodobnie była przyczyną upadku barona.
- W książce Paul spędził chwilę na Arrakis, było świetnie budowane poczucie zagrożenia, intrygi - Thufir Hawat nie ufał Jessice, ba, nawet Duncan Idaho się upił (co kontrastowało z jego kodeksem) i rzucił w stronę Jessiki oskarżenia. Tutaj Thufir jest narzędziem ekspozycji, a nie postacią, tak samo zresztą jak Gurney. A po przylocie na planetę mamy scenę z zamachem na Paula, potem żniwiarka i od razu wielka bitwa. Szkoda, szczególnie że Villeneuve jest mistrzem w budowaniu napięcia.
- Paul miał więcej relacji z Jamisem, którego jedyną rolą było umrzeć przy pierwszym spotkaniu, niż z Thufirem, Gurneyem i Yueh.
I mean... straciliśmy tonę relacji, zaje*istych postaci, antagonistę... bo ważniejszy był JAMIS i reklamy perfum z Zendayą.

Idąc dalej... wstawianie scen wizji w złych momentach wsparte tą złą muzyką Zimmera... Sekundę wcześniej zginął ojciec Paula, a ten nagle ma wstawkę z bitwy Fremenów, zaczyna gadać o świętej wojnie - to nie był dobry moment. To było po prostu awkward. Były sceny akcji, czy sceny emocjonalne, które były wprost psute przez setną reklamę perfum Zendai, pokazywanie "co mogło by się stać", jakieś monologi i tak dalej.

Złapałem się na tym, że po wylądowaniu Paula i Jessiki na pustyni zacząłem się... nudzić. Nie czułem wielkiego wątku zemsty, wielkiego pojedynku jaki czeka Paula z Vladimirem Harkonnenem. Na domiar złego sama pustynia była pokazywana w nocy - robala ledwo było widać, a pustynia efektowniejsza była nawet w "Lawrence z Arabii". Kurde, to ze statków wylatuje tysiące stateczków, z których każdy jest wielkości World Trade Center, a pustyni nie mogli pokazać z rozmachem? Dziwi mnie też że stolica Arrakis była kompletnie opustoszała i pozbawiona życia, a ascetyzm architektury i wnętrz Atrydów nie został skontrowany przepychem i kolorem u Harkonnenów - wygląda jakby wszyscy byli ascetami, nawet tacy obrzydliwie bogaci hedoniści jak baron!

Aktorsko różnie - Rebecca Ferguson, Oscar Isaac i Jason Momoa nieśli film, mimo że nikt z nich nie zagrał wybitnie. Ot byli solidni, przy czym Ferguson miała najwięcej do grania, postać Isaaca spotkał najsmutniejszy los, a Momoa był najbardziej charyzmatyczny. Chalamet był... ok? Przeciętny? Warsztat aktorski miał dobry, ale ta jego beznamiętna znudzona mina kompletnie mi nie pasowała. Wyglądał jak znudzony autystyczny dzieciak, nie jak przyszły Mesjasz który doprowadzi do Świętej Wojny pochłaniającej miliardy ludzkich istnień w galaktykach. Nie czuć też dokonań ani łuku postaci Paula. W książce był błyskotliwy, potrafił przechytrzyć swoich wrogów, samemu ZDOBYĆ szacunek w siczy. Tutaj nie domyśla się nawet politycznych konsekwencji darowania Arrakis Atrydom, ojciec musi mu to tłumaczyć jak dziecku. Wśród Fremenów nie ma jego inwencji, intelektu - ot trafia mu się pojedynek, a że szkolili go najlepsi mistrzowie szermierki od dziecka, no to wygrał. Aha, Skarsgard świetny ale było go tyle co kot napłakał, reszty było tak mało, że nawet nie ma czego oceniać.

No i tyle z krytyki. W pozostałej części filmu Villeneuve zdawał się dobrze czuć Diunę, był klimat, spektakl, widowisko. Były dobrze przekazywane emocje, gra świateł i cieni, scenografia, rozmach. Nawet zarysowanie wątku Świętej Wojny. Był niemal taki film, jaki chciałem zobaczyć. Tym większe moje rozgoryczenie, bo to mogło być wybitne sci-fi. Marzy mi się wersja reżyserska dłuższa o 30 minut albo 1h, która nada więcej życia, relacji i emocji temu filmowi.

Podsumowując - mogło być 10/10, a jest 7-/10.


RE: Dune (2020) reż. Denis Villeneuve - Spoilerowo - 30-10-2021

nie wiem czemu ale jakby dodali jeszcze dobre 20 minut filmu to bym się nie pogniewał