córka (to nią będziemy grać przez pół gry) postaci zabitej przez Joela w jedynce mści się na bohaterach i dopada Joela (kijem golfowym) oraz Ellie, którzy nie są już tak pozytywnie przedstawieni jak poprzednio.

I rozumiem hejt, to w końcu kochane postaci z ulubionej gry, ale mi wydaje się to zajebistym pomysłem. Przecież to świeży, odważny i kompletnie dewastujący emocjonalnie myk. "The Last of Us" to opowieść o zdemoralizowanym, upadłym świecie, w którym każdy walczy tylko za siebie, a z pewnej perspektywy, po finale jedynki Joel wyrasta przecież na największego zbrodniarza wobec ludzkości. Ale abstrahując od zakończenia pierwszej części, dałoby się pewnie pokazać punkt widzenia bandytów mordowanych po drodze przez głównych bohaterów, według którego to nasi ulubieńcy byliby tymi złymi. No i jeżeli masz na koncie tyle trupów i musisz żyć lata w świecie bez zasad, to czy naprawdę możesz się określić jako "ten dobry"?

Przeszedłem jedynkę parę miesięcy temu, pokochałem głównych bohaterów, ale nie mam nic przeciwko temu, żeby druga część ich odbrązowiła oraz była raczej przewrotną i smutną historią apokaliptycznej rzeczywistości, w której każdy jest każdemu wilkiem niż konkretnych jednostek. Jeżeli gra ma mi zadać pytanie, czy moje pozytywne nastawienie do Joela i Ellie nie jest przede wszystkim kwestią narracji i perspektywy, to nie widzę w tym nic złego.

Chyba wszyscy się spodziewali, że Joel nie dotrwa do końca sequela i jakoś tam się z tym pogodzili. Za to trudno pogodzić się z tym, że nagle największy twardziel interaktywnej rozrywki zostaje bezceremonialnie odwalony w pierwszym akcie przez grupkę leszczy, którym przewodzi transwestyta z kijem golfowym. A wszystko to w imię oczyszczenia marki z toksycznego maczo szowinizmu i dla taniego szokowania gracza.

Burza w necie nie jest z powodu samego faktu, co się dzieje z postaciami. Wszyscy mają problem z tym, że jest to przedstawione i napisane po prostu słabo. A wyegzekwowanie tych działań zostaje zrzucone na barki nowych postaci, które nawet nie są papierowe.

To dosłownie ludki nakreślone na podstawie jednej cechy, która determinuje całą postać. Trochę bez szału jak na grę tego studia, która powstaje od 7 lat i kosztowała Sony kupę szmalu.

granie tym zmutowanym transem przez pół fabuły

Joela i Ellie?

...w pewnym momencie gry główną postacią będzie transpłciowa bohater(ka), która za pomocą kija bejzbolowego zabija Joela i gracz wprost będzie polował i obijał twarz Ellie i próbował ją zabić...

dopakowana baba to bardziej odpowiedni bohater gry postapo niż chuda nastolatka. Myślę, że niektórzy tutaj reagują bardzo emocjonalnie - i trochę to rozumiem - ale z boku te rozwiąania wydają się intrygujące. Kwestia tego, jak to jest i będzie przedstawione to coś do zobaczenia jeszcze, ale jakbym nie słuchał o tym, co się politycznie podziało to przyklasnąłbym twórcom za wielkie jaja.