Forum KMF - internetowe cwaniaki i snoby filmowe
Seria Bourne (2002-2016) - Wersja do druku

+- Forum KMF - internetowe cwaniaki i snoby filmowe (https://forumkmf.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://forumkmf.pl/Forum-Dzia%C5%82y-tematyczne--5)
+--- Dział: Serie filmowe (https://forumkmf.pl/Forum-Serie-filmowe--21)
+--- Wątek: Seria Bourne (2002-2016) (/Thread-Seria-Bourne-2002-2016--665)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Mierzwiak - 29-07-2016

http://www.blu-ray.com/Jason-Bourne/569607/#Preview

Cytat:With a near-decade gap between installments, it’s surprising to watch “Jason Bourne” regurgitate plot points already exercised in full throughout the last three pictures. Once again, there’s a secretive black ops organization looking to prevent exposure as they dabble in illegalities. Once again, there’s a rival assassin ordered into battle, with Asset personally tied to Bourne’s past. Once again, Bourne is a lone man on the move, using espionage skills to remain one step ahead of the U.S. Government. The screenplay tries to Sharpie over sell-by dates, but it doesn’t take long before staleness sets in, especially when most of “Jason Bourne” consists of actors making pained faces while staring at screens, playing a tedious game of “Where’s Bourne?” as they attempt to track his movements all over the globe, with the new film jumping from Greece to London to Las Vegas to provide a worldwide hunt.
Ten akapit opisuje moje wrażenia po obejrzeniu wyłącznie trailera.

Dla mnie seria została zamknięta w Ultimatum, a trailer nie pokazał mi dokładnie niczego, co skłoniłoby mnie do pójścia do kina, wręcz przeciwnie, pokazał mi wszystko to, co już w tej serii widziałem. To już lepiej powtórzyć sobie trylogię.


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Juby - 29-07-2016

Dziedzictwo powtórzone (po raz pierwszy od wyjścia z kina).

[Obrazek: Jeremy-Renner-in-The-Bourne-Legacy1.jpg]

To nie jest zły film. To nieźle naśladujące styl Greengrassa, porządnie zrealizowane kino akcji z dobrą obsadą (Renner sympatyczny, Weisz śliczna, Norton i drugi plan okej). Ale ma też strasznie dużo problemów.

1. Historia nie jest zbyt ciekawa i słabo łączą się jej poszczególne wątki. Pierwsze 20 minut to przeplatające się sceny z nic nie mówiącym Rennerem i szychami z CIA, gdzie toczy się jakaś akcja. Później wątki głównego bohatera i lekarki granej przez Rachel Weisz, łączą się, ale już np. główny bohater i główny czarnych charakter spotykają się w filmie tylko raz I TO W RETROSPEKCJI! To nie jest ani ciekawe, ani dobrze napisane.
2. Nawet nie najlepiej napisaną historię dało się dobrze pokazać. Niestety, film kręcił nie reżyser, a scenarzysta. Tony Gilroy musiał myśleć, że wszystko co napisał jest dobre i musi umieścić to w swoim filmie. Błąd, bo ten jest o 15-20 minut za długi i sporo pomógłby mu bardziej dynamiczny montaż i wycięcie/ przycięcie kilku zbędnych scen.
3. MAŁO AKCJI. Bourne'y to głównie filmy akcji, a ten ma zaledwie 4 sekwencje, na które trzeba sporo czekać (dwie toczą się w ostatnich 30 minutach filmu), są mało dynamiczne, mało trzymają w napięciu i w ogóle nie czuć tej finezji w realizacji jaką miały poprzednie części. Nie najlepiej o nich świadczy też fakt, że podczas finałowego pościgu główny bohater zasypia! XD No cóż, tak to jest gdy przez cały film nie ma się żadnego wyzwania, nie staje się z nikim do walki 1-1.
4. Ceniłbym ten film o wiele bardziej gdyby nie wtryniał się w trylogię ze swoimi głupotami. Motyw z tabletkami jest idiotyczny, a postanowiono go podpiąć pod postać Bourne'a (ignoruję tę scenę). W finałowym montażu pokazują skutki finału Ultimatum, które skończyło się pozytywnie, zmieniając zwycięstwo Bourne'a i Landy w ich porażkę. Po co? No i nie ogarniam jak scenarzysta całej serii mógł walnąć taką gafę w datach? Krucjata toczyła się w styczniu 2004 roku, a Ultimatum w marcu 2004. Pierwsza połowa Dziedzictwa toczy się równo z finałem Ultimatum, ale z tekstów w filmie wynika, że jego akcja toczy się w 2007 (kiedy Ultimatum miało kinową premierę). Dafuq? :P

Jeśli nie brać tego za oficjalną kontynuację serii, jest to nieszkodliwy, trochę za długi i przez to nudnawy akcyjniak, z jedną bardzo dobrą sceną, szkodliwie ograniczoną przez PG-13 (egzekucja lekarzy w laboratorium). Meh, może kiedyś jeszcze do tego wrócę.


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Juby - 30-07-2016

Jason Bourne powrócił i niestety rozczarował. Nowy film Paula Greengrassa to drugi z rzędu dowód na to, że serię o Bournie trzeba było zostawić w spokoju po znakomitym Ultimatum.

[Obrazek: jason-bourne-2016-movie-review-1-1500x844.jpg]

Film ma dwa duże problemy. Pierwszym z nich jest wtórność. W swojej recenzji trylogii pisałem, że lubię poprzednie Bourne'y z Damonem za to, że choć pozornie są tak do siebie podobne, to jednak są też całkiem inne. Ten nie jest. I nie chodzi mi o powtarzające się lokacje (Berlin, Londyn), ten jest po prostu kopią Ultimatum, w którym Bourne starał się dociec prawdy o swojej rekrutacji w Treadstone, a szychy z CIA obserwowały go na ekranach za pomocą wszechobecnych kamer. I ta wtórność nie musiała być problemem, gdyby Jason Bourne powielał jej schematy dobrze. Ale tego nie robi. Tam gdzie Ultimatum wykorzystywało je błyskotliwie, tworząc cudowne sceny akcji, kontynuacja okropnie traci. Wcześniej, Jasona starano się dopaść wszechobecną inwigilacją kamer na mieście, za pomocą czego pokazywano jego niezwykłe umiejętności działania, dzięki którym potrafił czmychnąć (genialna scena na stacji Waterloo). Tutaj jest to podglądanie Bourne'a dla samego podglądania. Nie ma ono żadnego uzasadnienia i nie pełni żadnej roli, a sceny akcji na tym tracą. Weźmy na przykład pierwszy pościg po Atenach. To mogła być bardzo dobra sekwencja akcji, ale widz, zamiast jej oglądać, jest skazany na oglądanie jak inni ludzie ją oglądają na ekranach swoich monitorów i to w przerywnikach co jakieś 30 sekund. CIA ma teraz kamery wszędzie, w samochodach, w karabinach, w lunetach, i wszystko chcą oglądać. Wolałbym sam oglądać jak Bourne i Nicky uciekają przed zabójcami.

To nieudolne podrabianie schematów z Ultimatum wciąż mogło się udać, gdyby chociaż sceny w siedzibie CIA były interesujące, tak ja te w części drugiej i trzeciej. Ale nie są. Oglądamy w nich przysypiającego Tommy Lee Jonesa, który przyjął rolę chyba tylko po to by odłożyć kasę na swój kolejny film, Alicie Vikander, którą trudno kupić w roli jakiejś szychy CIA od hakerstwa, i która aspiruje na przyszłego dyrektora agencji, z jej młodziutką, 25-letnią twarzyczką, no i trzecioplanowego murzyna, którego imienia nawet nie pamiętam. Gdzie ich nudnym sceną do kipiących energią i chemią między bohaterami kłótni między Pam Landy, a Abottem w Krucjacie, czy na linii Landy-Vosen w Ultimatum?

Drugim dużym problemem jest to, że nowy Bourne po prostu nie jest ekscytujący! W Tożsamości nawet scena, w której główny bohater gadał przez telefon i dowiedział się, że niejaki John Michael Kane nie żyje, cholernie trzymała w napięciu. W Ultimatum nawet zwykła wizyta w kostnicy w celu odnalezienia wskazówek nagrana była jak scena akcji. Nowy Bourne przez większość seansu w ogóle mnie nie ekscytował, a nawet, zauważyłem że na początku sekwencji w Las Vegas, koleś rząd przede mną zaczął ziewać! Nie wiem czy to wina mniej wciągającej historii, która jest kopią poprzednika, przewidywalnych zwrotów akcji, czy może niezdecydowania w tym, o kim film ma opowiadać (tytułowy bohater wypowiadający tylko kilka kwestii jest tu dość zmarginalizowany na rzecz działań jego dawnych pracodawców i ich problemów z nowym facebookiem).

Jest jeszcze kilka rzeczy, które mnie rozczarowały. Przede wszystkim - powrót Bourne'a. Myślałem, że odnalezienie kogoś, kto zniknął na 12 lat i podejrzewano, że nie żyje, będzie większym wydarzeniem. Tutaj przestawiono je jakby CIA było już przyzwyczajone do ciągłych powrotów ich zagubionego zabójcy. Wyskoczyło nazwisko "Bourne"? Spoko, wyślijcie agenta do Aten. I tyle.

Zawodzą też sceny akcji. Pierwsza, jak już wspomniałem, była niezła, ale ciągną ją w dół te ciągłe powroty do patrzących na ekran Vikander i Lee Jonesa. Druga to słaba scena walki, w której jakiś leszcz chciał zdjąć Bourne'a swoim hantlem. LOL. Scena w Londynie próbuje trochę pokazać starego dobrego Bourne'a, który potrafi wszystkich wykiwać, ale wyszła jakoś letnio. Zdecydowanie najlepiej wypada finał w Las Vegas, podczas którego już nikt nie patrzy na monitory, mamy po prostu spektakularny pościg za wozem opancerzonym i starcie dwóch zabójców.

Ostatnią rzeczą, która trochę boli jest coś, co zaczęło mi przeszkadzać już w trzeciej części. Tożsamość i Krucjata były bardzo realistyczne i mało Hollywoodzkie. Kolejne filmy serii stawały się coraz bardziej "Holly", a ten jest tego doskonałym przykładem. Bourne bije się po spelunach, niczym Rambo w trzeciej części, powielając schematy gatunku, którego przecież sam kiedyś zrewolucjonizował! Agenci CIA za pomocą komputerów i telefonów potrafią robić praktycznie wszystko i wyśledzić każdego wszędzie, w bardzo krótkim czasie, nie ważne czy służy im do tego tylko rozmazane zdjęcie, które potrafią magicznie wyostrzyć. Jason mimo postrzału w bebechy potrafi się ścigać jak rajdowiec, a po wielkiej kraksie ma siłę się jeszcze bić, a retrospekcje i rozwiązania fabularne z jego przeszłości śmierdzą tanią operą mydlaną, czego wisienką na torcie jest

Jason Bourne to niezły film akcji, z jedną bardzo dobrą sekwencją na końcu. Jest porządnie zrealizowany, ma dobrą muzykę i kilka fajnych scen. Ale dla mnie - fana trylogii z Damonem, która trzymała równy, bardzo wysoki poziom - jest to trochę jak policzek w twarz, bo już nie będę mógł mówić, że "wszystkie Bourne'y są świetne". Nowa część wygląda przy nich tak, jakby Paul Greengrass dostał dwie kulki, wpadł do wody i stracił pamięć. Potem obudził się, obejrzał swoje filmy i pamiętając swoje realizatorskie umiejętności, próbował je odtworzyć, robiąc kolejny wielki film. Ale ten wyszedł zaledwie "zjadliwy".


No cóż, trudno. Recenzje na poziomie Dziedzictwa i Spectre już mnie tak nie dziwią. Mam nadzieję, że w końcu dadzą Bourne'owi zasłużony spokój i mimo pozostawionej furtki, nie będą tego kontynuować.


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Huntersky - 31-07-2016

Dobre sceny akcji, szczególnie finałowa i w sumie nic poza tym.
generalnie cały film sprawia wrażenie zrobionego totalnie na siłę. Jest teraz kulą u nogi idealnej trylogii (Legacy nie oglądałem). W sumie jedynym świeżym motywem było uczynienie z Cassela kimś więcej niż kolejnym anonimowym henchmenem do odstrzału, ale i tak nie został w pełni wykorzystany. TLJ gra TLJ, Vikander ładniusia i nic poza tym. Technicznie świetny, ale muzyka to kopiuj/wklej, więc na jej podstawie łatwo przewidzieć jak posunie się akcja.

Nie jest to zły film, ale przy trylogii wypada blado jak dupa albinosa. Oby nie było więcej kontynuacji, bo formuła się po prostu wyczerpała. Jeżeli oryginalna ekipa nie daje rady, to kto da?
Dałem 6 za Mobiego na końcu, ale chyba nigdy do JB już nie wrócę, za to trylogię powtórzyłbym z miłą chęcią.

PS: zboczenie zawodowe, ale hakowanie w filmach i pikanie wszelkich komputerów i smartfonów doprowadza mnie do zażenowania. Chciałem wstrzymać oddech i się udusić jak usłyszałem w tajnym hakerskim ośrodku wypowiedziane z powagą zdanie ,,użyj języka SQL, żeby uszkodzić ich bazę danych". ,,Nalej wody do czajnika i podgrzej go, aby ją zagotować". ,,Użyj pompki podpinając ją do zaworu opony, aby ją napompować", no dżizas, to ten sam kaliber.


RE: Seria Bourne (2002-2016) - RysuMack - 31-07-2016

Powiem szczerze, że nie ciągnie mnie by obejrzeć ten film, ani trochę, ale pamiętam za to słowa reżysera i Damona, że ten film nie powstałby gdyby nie wpadli na ciekawy pomysł rozwinięcia dalszych losów bohatera po w gruncie rzeczy zakończonym całkowicie wątku jego przeszłości. No i ten film miał być idealnym odzwierciedleniem dzisiejszego świata który bardzo się zmienił, stąd te kamery itd. ale jak widać... chyba to nie wypaliło. Szkoda.


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Indroman - 31-07-2016

A ja po przeczytaniu postów Juby właśnie zrobiłem rezerwację w kinie na jutro. Też się jaram tą serią filmową (poza częścią z Rennerem, która była taka sobie), a i po ojcu została mi masa książek Ludluma, w tym "Mozaika Parsifala", którą określił mianem "najbardziej popieprzonej" tego pisarza. Niestety żadnej też nie przeczytałem, a jedyny kontakt z nimi miałem gdy pisałem życzenia urodzinowe na trzeciej stronie...


I tak, jaram się filmem, nie książką, bo tej nie znam.


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Juby - 31-07-2016

(31-07-2016, 13:54)RysuMack napisał(a): Powiem szczerze, że nie ciągnie mnie by obejrzeć ten film, ani trochę, ale pamiętam za to słowa reżysera i Damona, że ten film nie powstałby gdyby nie wpadli na ciekawy pomysł rozwinięcia dalszych losów bohatera po w gruncie rzeczy zakończonym całkowicie wątku jego przeszłości.

Ale na ten pomysł wpadli dopiero kiedy nie mogli już znieść pytań o kolejnego Bourne'a. Cholerni fani, czemu tego sobie życzyli? ;)

(31-07-2016, 13:54)RysuMack napisał(a): No i ten film miał być idealnym odzwierciedleniem dzisiejszego świata

Jest, bo jest "taki se", jak i dzisiejsze Hollywoodzkie filmy. Od lat nie oceniłem żadnego na 10/10, a od dwóch nawet na 9. :P Nowy Bourne jest też pierwszym z Damonem, do którego kategoria PG-13 pasuje jak ulał.


Tymczasem nowy Bourne zgarnął bardzo dobre $60 mln w weekend otwarcia w USA i otrzymał "A-" od Cinemascore (taka sama nota jak przy dwóch pierwszych Bourne'ach). Będzie sukces? Na całym świecie jest już $110 mln.


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Snappik - 31-07-2016

Greengrass jest dla mnie genialnym reżyserem. Z prostej sceny zgrywania plików z pendrive'a na kompa potrafi zrobić świetne kino akcji od którego tętno skacze x2. Wspominam o jego geniuszu dlatego, że Jason Bourne....to jeden z jego słabszych filmów, a mimo to zajebiście się go ogląda. Stawiam go zaraz obok Tożsamości, kilka centymetrów za podium, ale znacznie wyżej niż nieszczęsne Dziedzictwo w którym NIC się nie dzieje. Tu dla odmiany mamy przynajmniej 3 super sekwencje, od których puchną żyły.

Tak, jest to film odtwórczy (ale który dzisiaj nie jest?)
Tak, dalej mamy do czynienia z montażem przez który czasem trudno ogarnąć co się dzieje.
Tak, PG-13 dalej temu filmowi nie pomaga

Z drugiej strony, kto polubił trylogię na czele z Ultimatum, ten przyjmie JB z dobrodziejstwem inwentarza. Te 2 godziny minęły mi nadzwyczaj szybko. Nie przeszkadzał mi nawet wtręt o social media którego nie było specjalnie dużo (przywołany przeze mnie wcześniej Stuckman zdecydowanie przesadza). Wszystko się ze sobą ładnie klei, fabuła biegnie od punktu A do B - nikt nie wymyśla tu koła od nowa i nie czaruje zwrotami akcji pokroju "My name is Khan!". JB jest rzetelnym powrotem do serii i życzę Greengrassowi, aby nakręcił 2 kolejne części bo materiał na to jest.


7+/10

BTW. zwiastuny oszukujo! Ujęcie Bourne'a walącego z łokcia jakiegoś pakera wygląda w filmie zupełnie inaczej.


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Huntersky - 31-07-2016

Snappik napisał(a):życzę Greengrassowi, aby nakręcił 2 kolejne części bo materiał na to jest.
Dawaj. :)


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Juby - 31-07-2016

(31-07-2016, 21:34)Snappik napisał(a): Stawiam go zaraz obok Tożsamości, kilka centymetrów za podium, ale znacznie wyżej niż nieszczęsne Dziedzictwo w którym NIC się nie dzieje.

W Dziedzictwie przynajmniej próbowano opowiedzieć coś nowego i nie wtrącano się w tak żałosny sposób w przeszłość i przyszłość Bourne'a (poza jednym zdaniem o tabletkach). To był nieszkodliwy, mniej wtórny akcyjniak. JB na pewno wygrywa obecnością Bourne'a, muzyką i scenami akcji (zwłaszcza finałem), no i zlatuje szybciej. Ale czy jest lepszy? Poczekam z osądem do powtórki na Blu.

(31-07-2016, 21:34)Snappik napisał(a): Tak, dalej mamy do czynienia z montażem przez który czasem trudno ogarnąć co się dzieje.

Nie mam takiego problemu z żadnym filmem Greengrassa, a JB jest chyba jego najsłabszym.

(31-07-2016, 21:34)Snappik napisał(a): Z drugiej strony, kto polubił trylogię na czele z Ultimatum, ten przyjmie JB z dobrodziejstwem inwentarza.

No popatrz, mnie rozczarował. ;)


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Kluski - 03-08-2016

Jason Bourne (2016)

Ten film można podsumować jednym słowem: niepotrzebny. Zielonatrawa zaserwował nam reheated pork w najlepszym wydaniu, bo technicznie film jest bez zarzutu, ale co z tego skoro na seansie się zwyczajnie wynudziłem? Nie wiem, może się starzeję i akcyjniaki już mnie nie rajcują, albo muszę sobie zmierzyć cukier bo mi się w kinie usypiało. No i ileż można eksploatować ten sam motyw z docieraniem do coraz głębszych i coraz głębszych warstw tajnej operacji. Już niby wszystko zbadał, doszedł do źródła, a tu wciąż nowe postacie wyskakują i okazuje się, że nad górą, jest kolejna góra i tak w kółko. A motyw z powrotem do agencji i rozmowa z dyrektorem CIA mega żenujące.

6/10


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Huntersky - 03-08-2016

Paradoksalnie najlepszym wyjściem byłoby gdyby w finale Bourne się zgodził (wbrew całej swojej postaci), co wprowadziłoby może trochę świeżości w serii, ale w praktyce następne filmy przypominałyby pewnie M: I z kijem w dupie. Więc leave Bourne alone.


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Juby - 03-08-2016

Nadrabiałem clipy i spoty po premierze i...


w ciągu 1 minuty i 17 sekund aż TRZY PRZERYWNIKI z centrum CIA! Totalnie zbędne, nic nie wnoszące poza tłumaczeniem czegoś co przecież widzimy. A pomiędzy nimi toczy się naprawdę dobra akcja. :/

Kilka dni po seansie, trochę cieplej myślę o tym filmie. Może rozczarowanie opadło? W każdym razie przykro patrzeć na ten film chociażby z tego powodu, że Bourne, który niegdyś kilkukrotnie rewolucjonizował gatunek, teraz popadł w jego najbardziej Hollywoodzkie klisze. Przykre.


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Mefisto - 03-08-2016

Meh! Wynudziłem się jak mops. Ten film jest wymuszony. Wszystko się dzieje, bo tak. Bourne ma nowe wspomnienia, bo tak - w dodatku nijak nie napędzają one akcji, zero w nich emocjonalnego ładunku (za to 50 tych samych retrospekcji bez ładu i składu). Wszystko tu jest zresztą potraktowane po łebkach, ma znaczenie tylko wtedy, kiedy twórcy sobie o tym przypomną. Akcja też bez tej samej świeżości i energii. O ile jeszcze Ateny dają radę, tak Las Vegas to po prostu rozpierducha bez ładu i składu oraz, co gorsza, sensu (hitman, który chce się zemścić na Bournie zaczyna od niego... uciekać). W dodatku służby porządkowe wszelkiego sortu są tu najbierniejsze ze wszystkich części. A przecież to wyczulone pod tym względem USA. No i Damon - widać, że się posunął, widać też że czuje sie rolą zmęczony i znużony mniej więcej tak samo jak widz. Generalnie to taki casus Indy'ego i Die Hard - część zbędna, zrobiona wyraźnie na siłę, w imię mody na kontynuację (a akurat w tym wypadku lepszy byłby chyba reboot - przecież to można ugryźć od różnych stron, Bourne w ogóle tej fabule nie był potrzebny), taka, w której niby wszelkie elementy składowe są na swoim miejscu, ale w starciu z poprzednimi odsłonami (które dopiero co sobie powtórzyłem z przyjemnością) wydaje się po prostu bez sensu. I nawet nie chodzi o to, że upłynęło za dużo wody w rzece. Po prostu twórcy nie są w stanie wykrzesać nic więcej z tej serii, wyraźnie brakuje im serca i przekonania. Nawet muzyka i końcowa piosenka są wymęczone. Zawód. Spodziewałem się bowiem przynajmniej niezobowiązującej rozrywki na solidnym poziomie, a dostałem hit polsatu ubrany w stylistykę sprzed dekady.

5 / 10


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Indroman - 03-08-2016

O ile jeszcze po wyjściu z kina dałbym nowemu Bourne'owi ocenę umiarkowanie chłodną, o tyle z każdą godziną resztki pozytywnych myśli padają na łeb, na szyję. Greengrass swoim warsztatem w miarę mnie oczarował - jak zawsze, bo lubię ten styl. Nie udało się jednak zatuszować bezsensowności intrygi i faktu, że to Ultimatum Bourne'a 2, ale pod każdym względem słabsze. Sceny akcji to już tylko gonitwa dla samej gonitwy, a sam Bourne zamiast zaliczać sukcesy dzięki swoim umiejętnościom zwyczajnie ma farta, no bo tak. Imponująca inscenizacyjnie naparzanka w Atenach sprawiła, że po kilku minutach myślami byłem zupełnie gdzie indziej. Z rozmachem zrealizowane zamieszki (czekam na materiały z planu, bo mogą być ciekawsze od całego filmu) są jedynie tłem do tej samej ściganki co zawsze. No i muzyka Powella... To już trzeci ku..a remix tego samego OST! Dosłownie modliłem się by chociaż na moment muza przestała napier..lać.

No i...


W efekcie trudno mi znaleźć cokolwiek w tym filmie za co mógłbym chwalić. Zwyczajnie zrobiono mnie w konia i chyba tylko kaskaderzy odwalili kawał dobrej roboty, bo przecież... Taka ich robota. Sama formuła filmu jest spalona i jeśli nie znajdzie się ktoś, kto wprowadzi do tej serii jakąś świeżość to raczej nie chcę kolejnej części. A o świeżość będzie trudno, bo całe Holly odcina kupony od "dynamicznego realizmu", który zademonstrował reżyser w Krucjacie. Bourne zjadł własny ogon i stał się wasalem swojego sukcesu.


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Dr Strangelove - 04-08-2016

Ja też straciłem 25 zeta na bilet.
Zupełnie letni i obojętny dla mnie jako widza film. Trylogia była bardzo dobrym kawałkiem kina, tutaj meh.
Historia przeciętna, zmęczony życiem Tommy Lee Jones grający zmęczonego życiem Tommy Lee Jonesa, który z kolei gra zmęczonego życiem dyrektora CIA, kiepska Vikander, taki sobie Cassel i tylko Damon, którego nie trawię w większości filmów daje tutaj radę.
Tak jak w trylogii była odpowiednia dawka "spokoju" i akcji, tak tutaj akcji jest po prostu za dużo, a finałowa rozwałka samochodowa mnie wręcz znudziła (choć Ateny zapowiadały dobry film).
Zresztą nie ma co pisać, bo powyżej wszystko już inni napisali. Wtórne, zbędne, sztampowe, ale oglądało się nieźle. 5/10 to maks. Tak jak do trylogii chętnie wracam, tutaj film na jeden raz.


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Juby - 15-10-2016

Jeśli ktoś się nie wybrał do kina, a chciałby obczaić nową część, to jest już dostępna w sklepikach.


Seria Bourne (2002-2016) - Ash_9001 - 15-10-2016

Ja się wybrałem do kina i nie uważam tego za kompletna stratę czasu. Fakt w porównaniu do poprzednich filmów jest jakoś tak bez polotu. Ale środek filmu całkiem mi się podobał, ta zabawa w kotka i myszkę, kto kogo przechytrzy. Natomiast końcówka w Vegas była już lekkim przegięciem, ale przynajmniej efektownym ;)


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Mierzwiak - 27-12-2016

O co chodziło w tym filmie?

Żaden obraz w tym roku tak mnie nie wymęczył, fabuła (o ile w ogóle można to tak nazwać) jest z jednej strony nieczytelna i nieskładna, a z drugiej wtórna tak, że zęby bolą - od 14 lat wałkujemy temat Treadstone? Serio?

Bourne idący szybkim krokiem i filmująca go zza pleców trzęsąca się kamera, znikanie w tłumie, muzyka sugerująca że coś się dzieje nawet jak nic się nie dzieje (czyli większość filmu), nerwówka z hakowaniem, kopiowaniem danych, obserwowaniem obrazów z kamer i satelity oraz wysyłanie za Bournem Najbardziej Nieudolnych Agentów ever, których da się załatwić otwierając drzwi. Nie umiem traktować tego poważnie, choć nie umiem się zdecydować, czy jest to bardziej żenujące niż śmieszne czy może na odwrót.

Miałem jeszcze skomentować "aktorstwo" jakie zaprezentowała tu Vikander, ale nie potrafię znaleźć odpowiedniego określenia.

2/10, niech ta seria zdechnie i odejdzie w niepamięć.


RE: Seria Bourne (2002-2016) - Juby - 27-12-2016

Zdechnąć - okej, ale odejść w niepamięć? O trylogii powinno się pamiętać, mówić i ją powtarzać. ;)

Dostałem nowego Bourne'a pod choinkę (fajnie, kolekcja kompletna, a nie wydałem nawet grosza). Dodatki specjalne to żenada, nie trwały nawet 50 minut i ledwie liznęły temat realizacji. :P

Sam film - nie mam ochoty do niego wracać w całości, bo jest najsłabszy z serii. Ale patrzę na niego trochę przychylniej, okiem fana. Powtórzyłem sobie akcję otwierającą i finał. Pościg ulicami Las Vegas jest lepszy od pościgu w NY z trójki, a walka z Casselem też niczego sobie (tylko niepotrzebnie otwiera gębę). 5/10 na szynach do powtórki, która sam nie wiem kiedy nastąpi.