Nie bawi was, że gdy recenzje są nieprzychylne to na krytyków wylewa się pomyje i zasłania fanami, ale gdy tylko recenzje są dobre krytycy nagle są tak fajni, że pierwsze co robi studio przechwala się wypuszczając spot z cytatami i gwiazdkami z recenzji?
05-08-2016, 00:55 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-08-2016, 00:56 przez Mierzwiak.)
@Mefisto: Na temat Holly się nie wypowiadam, ale niemal na pewno coś umarło we mnie kilka godzin temu na sali kinowej.
Basically, what Mierzwiak says. Lepszy od "Pikseli". Na świeżo: za bardzo lubię obsadę i wykreowaną przez nią galerię postaci, by nie czuć frustracji przemieszanej z zażenowaniem na widok efektu końcowego. Master class w marnowaniu potencjału i łażeniu po linii najmniejszego oporu. Ten film ma 'przeogromną masę' problemów, o których niekoniecznie chce mi się rozmawiać po pierwszej w nocy, ale jedna z elementarnych kwestii jest taka, że ostatecznie nie bardzo rozumiem pomysł stawiania tej ekipy naprzeciwko zagrożenia opartego o CGI-paździerze i otwierania w tym miejscu rozdziału fantasy rodem z gier video. Całość nie bardzo trzyma się kupy już na tym etapie.
Straszny burdel względem tonu, zupełnie, jakby za połowę filmu odpowiedzialny był inny reżyser. Zastanawia mnie tylko, czy śladowa tożsamość jest bezpośrednim wynikiem tych dokrętek, czy jedynie pogłębiły one tenże kryzys. Co zabawne, gdy tylko postacie przestają znęcać się nad średnim CGI i chce im się na chwilę zatrzymać, by podbać o relacje w drużynie, to nagle robi się ciekawie i okazuje się, że można tu znaleźć jakieś serce. Byle tylko było więcej miejsca na złapanie oddechu...
Robbie, Smith, Courtney i Davis super, reszta przynajmniej znośna, sporo krytyki spada na Kinnamana i Carę, ale moim zdaniem byli ok. Joker rozczarowujący, ale powstrzymuję się na razie od oceny, za mało go tutaj. Jakaś tam frajda z tego ogółem płynie, ale niewykorzystane szanse aż bolą. Mimo to, 4-5/10 styknie. Chcę wierzyć, że gdzieś tam istnieje wersja Ayera, który ujrzy światło dzienne. Chcę wierzyć, że jest solidnym filmem... 3D omijać szerokim łukiem, ale tego pisać zapewne nie muszę; w tym jednym wypadku nie mogę polecić IMAX-a.
EDIT: Swoją drogą, pamiętacie, jak Katana... Och, ja chyba też nie.
Źli krytycy, ojojoj, ale z tego co widzę to w serwisach przepełnionych niekoniecznie fanbojami DC, którzy łykną każdego kupsztala, a zwykłymi widzami o nieco bardziej wyrobionych gustach, to oceny też lawirują w okolicach 2-4/10. Przypadeg, nie sondzem.
05-08-2016, 13:01 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-08-2016, 13:01 przez Albertino.)
Crov napisał(a):Nota bene, uwielbiam, gdy rezyser mowi: "Zrobiłem ten film dla fanów, a nie dla krytyków", co oznacza zwykle "Wiem, ze film ma słabe recki, ale licze, ze jednak zarobi gruby hajs." :)
Dla mnie to brak szacunku dla widza bo sugeruje, że fani kupią każde gówno.
No bo o to chodzi. To kod na "wiem, to kupa, no ale my chcemy zarobic hajs, nie?" Przy BvS to samo mowila obsada. "Zrobilismy go dla fanów". Zapomnieli dodac: "...Eda Wooda i Tommy'ego Wiseau."
Galadh napisał(a):Przyznam, że wciąż nie do końca rozumiem, co właściwie ma sugerować. Może ktoś mi wyjaśni?
Że krytycy to snoby i lubia tylko wielkie, glebokie dzieła, a nie popcornowa rozrywke. Co jest oczywista bzdura (tj. jesli chodzi o USA, bo u nas to jeszcze nawet funkcjonuje.)
EDIT:
Cytat:@Crov: Wiem, tak retorycznie-śmieszkowo sobie pytałem, jak widać po kolejnych akapitach.
Spoko, wybacz, umnkelo mi. ;)
05-08-2016, 15:38 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-08-2016, 19:08 przez Gal Anonim.)
Ten film jest Bardzo, Bardzo Zły... Po świetnych zwiastunach i fenomenalnej kampanii reklamowej przyszedł czas na premierę BvS, który ku mojemu zdziwieniu, ( bo film jest bardzo dobry) nie przyjął się zbyt dobrze jeśli chodzi o szerszą widownię. Tak więc Warner z góry ustalonego pomysłu, postanowił dokręcić kilka komediowych kosztownych zmian, aby całość byłą bardziej lekka popcornową, a przede wszystkim zjadliwa. Niestety polegli... ale nie tylko przez te nieszczęsne zmiany i dokrętki, ale przez ogólny słaby pomysł, scenariusz i reżysera. Jeśli popatrzeć na to tylko z perspektywy samych postaci i zwiastunów to oceniam to na mocne 9/10, ale jeśli chodzi o świat w którym musi poruszać się nasza Parszywa Dwunastka w śród komiksu jest dosłownie Parszywy. Warner tylko to wszystko jeszcze bardziej uwidocznił. Nie zabraknie tu:
- teleportów montażowych, brak rozrysowania poszczególnych scen ( zwłaszcza w pierwszych 45 minutach filmu ), np. teleport Harley w windzie WTF roku...
- koszmarnych tablic - wstawek opisujących poszczególne postacie ( takie rzeczy sprawdzają się w zwiastunach, ale nie w pełnokrwistych filmach...)
- backflashów do których ( zwłaszcza tych z Jokerem ) przenoszeni jesteśmy jakaś nieznośnie tęczową kolorystyką...
- główny Bos to jakiś żart, a końcowa walka z nim to katorga i kpina z widza [spoiler] zwłaszcza transformacja El-Diablo w meksykańskiego potwora niczym wcześniej nie uzasadniona w fabule.
- wizje happy endingów Harley , Deadshota i wojskowego o Boż...
Ten film można podsumować tak: Grupka zajebistych postaci z niesamowitym potencjałem zostaje wrzucona do filmu który w żaden sposób nie potrafi, nie zasłużył na to aby w nim wystąpiły...
P.S.
Jokera było zdecydowanie za mało, aby uczciwie ocenić jego występ. Był okej, ale Nicholsonowi i Ledgerowi może buty czyścić.
Cameo Batmana jest tak fatalnie zmontowane, że nie wiadomo w pewnym momencie co, gdzie, kto z kim...
5/10... Batman V Superman to przy tym Ojciec Chrzestny ekranizacji komiksu.
Właśnie wróciłem z kina i cóż... ech. Nie wiem, ciężko mi ocenić ten film. Naprawdę chce go lubić, ale im więcej upływa minut po seansie tym bardziej jestem zły na to co zrobiono z potencjalnym hitem.
Ogólnie mogą być spoilery..
Są fajne rzeczy: Margota i Jai są super, zdecydowanie najlepsi. Will Smith też na plus, aczkolwiek za mało Deadshota, ile razy on miał maskę na sobie? Dwa? Piosenki są ok, ale jest ich zdecydowanie za dużo (jednak dla mnie nie jest to jakiś wielki minus, wiele osób tak to jednak traktuje). Fajne występy gościnne członków Justice League (Flasha w kij lepsze niż Batmana). Humor też spoko.
Minusów jest więcej. Największy? Czarny charakter. Ja jebie, dlaczego Legion samobójców, który w sumie poza El Diablo tak naprawdę nie ma żadnego wymiatacza, walczy z przeciwnikiem silniejszym niż Batman i Superman? Gdzie jest Wonder Woman? Gdzie Flash? Gdzie Gacek? Dlaczego ta drużyna musi walczyć o to żeby świat nie został zniszczony? Tutaj powinien być jakiś "kameralny" przeciwnik. Może ten Joker z jakimś diabolicznym planem i chęcią wysadzenia czegoś. Cokolwiek, ale nie do kurfy wiedźma potężniejsza od większości członków JL. A tak mamy kolejną CGI kupę w finale. A chwiejąca się Cara gadająca głosem Cate Blanchett - ech, będzie mnie to prześladowało przez długi okres.
No i ta nieszczęsna końcówka, która zabija tak naprawdę sens tego filmu :D skoro Enchantress uciekła, to dlaczego od razu nie zniszczono jej serca? No pewnie dlatego, że filmu by nie było. Tak czy srak, niesmak pozostał
Nie będę ukrywał - oglądało mi się dobrze, zęby nie bolały. Są w tym filmie jednak detale, które niszczą ten film. Po cholerę była ta scena z wybiciem szybki i torebką HQ? Co ona takiego wniosła? Nic. Fajnie się jednak prezentowała w zwiastunie. To już lepiej było zostawić scenę z baru jak polewają El Diablo.
A co do Jokera - równie dobrze mogłoby go nie być. Wątek z tą postacią jest tak pocięty, że aż niepotrzebny. Jak dla mnie Jared Leto szału nie zrobił, bo w sumie nie miał nawet kiedy. Szkoda. Gdyby nie to dupiaste zakończenie dałbym naciągane 6. A tak daje 5/10 i tytuł największego rozczarowania roku. Ten film to trochę taki jeden wielki teledysk, wolę jednak zwiastuny :((
We don’t play finals, we win them - Sergio Ramos.
05-08-2016, 16:45 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-08-2016, 16:47 przez Pelivaron.)
(05-08-2016, 12:31)shamar napisał(a): Pewnie nie doczytałeś ale - tak właśnie jest. Film został zmontowany z dwóch wersji: reżyserskiej i robionej przez studio od zwiastunów.
Czytałem we wtorek, czytałem. Dwie konkurencyjne wersje przyszykowane na pokazy testowe i potem szukanie złotego środka, w czym rzekomo miały też pomóc dokrętki. Także potwierdziłem, kompletna niekonsekwencja w tonie i szwy widoczne do tego stopnia, że aż można pomyśleć, że pracowało nad tym dwóch, a może i więcej reżyserów.
Najbardziej rozwalające w tym wszystkim jest to, że Ayer oznajmił w wywiadzie z Colliderem, że to jest jego Director's Cut. Serio? Ten teledyskowy p*erdolnik to najlepsze, co mogli złożyć z tego materiału? Nie, żebym miał wgląd w post-produkcję, no ale c'mon. Może powinien na dobry początek skonsultować się z Gunnem w kwestii tego, jak należy wykorzystywać w filmie szlagiery?
@Crov: Wiem, tak retorycznie-śmieszkowo sobie pytałem, jak widać po kolejnych akapitach.
(05-08-2016, 16:33)Predator895 napisał(a): Ten film jest Bardzo, Bardzo Zły...
[...]
5/10... Batman V Superman to przy tym Ojciec Chrzestny ekranizacji komiksu.
Czy pomiędzy tym jest coś wartego przeczytania? Bo ocena przecząca początkowi recenzji raczej nie zachęca mnie do zapoznania się z twoja opinią. :P
05-08-2016, 17:06 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-08-2016, 17:06 przez Juby.)
(05-08-2016, 15:33)Krismeister napisał(a): Nawet niezły bangier.
Z wyłączonym głosem może da się to obejrzeć.
Z większości opinii, w tym tutaj, wynika, że to ZŁY film jest. I musi być rzeczywiście zły skoro uważany za gorszy nawet od BvS (który części osób się jednak podobał). Trudno
welcome to prime time bitch!
Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.
Eh, podobało mi się. Bardziej od Bourne'a i Star Treka. Wymagania obniżyłem praktycznie do zera, nastawiłem się na znikomą rolę Leto i weszło całkiem gładko. Fabuła nie powala, jest prosta jak budowa cepa, ale to paradoksalnie powiew świeżości po przekombinowanym BvS. Ekipa w większości bardzo dobra, Slipknot i Katana to nędza, ale Smith, Robbie i szczególnie Davis niosą ten film na swoich barkach. Nie moge jednak oprzeć się myśli, że ich miejsce jest w porządnym filmie z Batfleckiem, który swoją w sumie 30-sekundową obecnością narobił mi smaka na więcej. W ogóle budowanie świata wyszło całkiem zgrabnie.
Wielka szkoda, że film nie sprostał oczekiwaniom, bo potencjał był ogromny, trailery dużo bardziej błyskotliwe od efektu końcowego, ale nie będę zbytnio narzekał. Jest chwiejnie, ale nieźle. Może nawet kupię na Blu-Rayu. Nie skreślam jeszcze DC.