Z archiwum X
Odcinek, w którym Doggett został "wyrzygany" przez szamana, to chyba bardziej obleśny niż Ludzkie Stonogi ;) ale dobry, fajny motyw, taki trochę metafizyczny w swej dosłowności, ale było to coś nowego, jeden z nielicznych świeżych pomysłów w ostatnich sezonach.
Robert Patrick to autentyczne odkrycie tego serialu, każda scena z jego udziałem, to czysta przyjemność delektowania się jego kunsztem aktorskim. Gość z taką facjatą potrafi zagrać wszystko, to niesprawiedliwe, że nie zrobił kariery np. na miarę takiego Oldmana. 
Annabeth Gish jest spoko, tylko nie ma co grać w tym serialu, dali jej taką rolę, że tu by nawet Meryl Streep nie pomogła. 

Odpowiedz
9x15 - przeskoczenie rekina.
Wkurwili mnie tym odcinkiem. PO CO to zrobili? Komu to przeszkadzało? Szczególnie, że było tylko kilka do końca?
--------------------------------------------------

Skończone oprócz kilku starszych odcinków z serii 1-5, które przegapiłem. Więc teraz pójdą one, poźniej film i na końcu 10 i 11 (choć te akurat dobrze pamiętam)

Seria 9 to spore rozczarowanie. Zakończenie serialu i niektórych wątków wyjątkowo marne. Miałem pisać czemu, mimo, że sympatyczne, postaci Doggeta i Reyes, nie sprawdziły się jako motor napędowy. Te postaci po prostu są zbyt nieciekawe. Nie mają żadnej ciekawej historii w tle. Muldera napędzało szukanie UFO i siostry. Dogget? Czy znajdzie zabójcę syna jest... słabe.
Finał - wyjątkowo słaby i w sumie dobrze, że powstały serie 10, 11 bo trochę zatarły to złe wrażenie.

Najlepsze (wybrane bardzo na siłę):
* 9x01 - 9x02
* 9x03 demon
* 9x04 czwarty wymiar
* 9x16 William

Najgorsze:

* 9x13 - z Reynoldsem (zdecydowanie)
* 9x14 - potwory
* 9x15 - przeskoczenie rekina
welcome to prime time bitch!

Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.

Odpowiedz
Co do (świetnego) odcinka muzycznego z Burtem Reynoldsem to polecam analizę fana, z którą się zgadzam.

"Improbable" jest kluczem do wszystkiego w serialu. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to dość pretensjonalnie. Tak jednak jest, co za chwilę udowodnię sensowną - moim zdaniem - interpretacją odcinka.

Epizod ma całkowicie metaforyczną wymowę i porusza kwestie wspólne dla całego serialu - jego mitologii. Wszystko to przy użyciu następujących "symboli", składających się na metaforę:

Burt/Bóg = Carter i koledzy, czyli 1013
FBI = fani serialu
Mad Wayne = warstwa dosłowna historii
Włosi = symboliczny, metaforyczny język

Największym zarzutem stawianym serialowi wydaje się być twierdzenie, że stał się on zbyt skomplikowany, jego mitologia jest niezrozumiała, a scenarzyści wymyślają wszystko na poczekaniu, nie mając konkretnego pomysłu na całość. Z tego powodu nieprawdopodobne [improbable - AR] jest, by główny wątek podążał w jakimś konkretnym kierunku. Wszystko ma się więc dziać przypadkowo. Wielu widzów doszło do wniosku, że mitologii nie da się poukładać w większą całość, ponieważ im samym się to nie udaje.

Na początku odcinka widzimy Burta (1013) grającego w karty z parą Włochów (symbolizm). Konkretniej - Burt jest rozdającym (ma kontrolę). Włosi towarzyszą nam już na początku, ale nie mają raczej żadnego wpływu na akcję. Ta skupia się na postaci Mada Wayne'a [lub Szalonego Wayne'a, jak kto woli - AR], który zabija niewinnych ludzi bez konkretnego powodu (dosłowna płaszczyzna odcinka wydaje się nie mieć sensu, ale stanowi dobrą rozrywkę jako ciekawa historia kryminalna).

Wśród agentów FBI (fanów) panuje wiele różnych przekonań co do sytuacji. Większość z nich (cały korytarz) odrzuca wszelkie głębsze analizy morderstw, skupiając się na powierzchownych wyjaśnieniach. Inni agenci (fani) szukają jakiegoś schematu i znajdują takowy, chociaż robią to na różne sposoby i z różnych przyczyn. Reyes wpada na swój pomysł, ponieważ kieruje się intuicją i ma wiedzę o mistycyzmie i numerologii; Scully odkrywa schemat, badając sprawę z punktu widzenia nauki; Doggett odnosi sukces tradycyjnymi, detektywistycznymi metodami, wyznaczając trasę mordercy. A zatem wiele jest wskazówek, trzeba je tylko odnaleźć. Różni ludzie mogą odkryć prawdę podążając zupełnie odmiennymi drogami.

Po jakimś czasie Scully i Reyes zostają uwięzione na parkingu z Waynem. Nawet fani (obie agentki), którzy wierzą, że mitologia serialu ma sens, mogą być w błędzie - sądzą, że zabójca (warstwa dosłowna) uciekł gdzieś indziej i że powinni go gonić. Burt daje bardzo konkretne wskazówki poprzez swoje gry. Nigdy nie sugeruje jednak konkretnego rozwiązania - partia musi zostać rozegrana. Wreszcie obie agentki uświadamiają sobie, że morderca (warstwa dosłowna) jest ciągle blisko i w ciemności rozpoczynają poszukiwania. W tym samym czasie Burt (1013) dalej przestawia pionki swojej gry. W końcu, gdy Reyes zostaje zaatakowana przez zabójcę, ratuje ją Doggett, który odkrył nowy schemat w działaniu podejrzanego (chociaż zajęło mu to dużo czasu).

Z powrotem z biurze FBI pokój pełen agentów (fanów) staje na głowach, aby ujrzeć odkryty już schemat. Wcześniej nie mogli go zobaczyć, gdyż ich punkt widzenia był błędny - mapa nie była zła, to nie nad nią trzeba było pracować.

William pojawia się w bardzo konkretnym momencie, ponieważ jest on przyczyną wszystkiego - stanowi nieprawdopodobne spoiwo obu warstw opowieści, domyślnej i metaforycznej - która właśnie zostaje odkryta.

Pojawiają się Włosi. Gdy rozpoczynają swój spacer środkiem ulicy, widzimy martwego mordercę (z warstwy domyślnej), zabieranego z miejsca zdarzenia. Akcja odcinka się kończy, ustępując pola rozkwitającej metaforze. To samo przydarzyło się serialowi: ostatnie dwa lata odsunęły na dalszy plan konkret, fabuła stała się bardzo symboliczna, skupiła się na pierwowzorach religijnych i sprawach duchowych.

Metafora odsłania swoje oblicze, a tymczasem widz nie wie, co się dzieje. Dlaczego? Ponieważ serial i widz mówią zupełnie różnymi językami. The X-Files zawsze opowiadało mity (stąd mitologia, posługująca się symbolicznym językiem) [mythical story, myth arc - AR], jednak nigdy symbolizm nie był tak oczywisty jak teraz. Zupełnie jak w odcinku: włoski język towarzyszy akcji przez cały czas, począwszy od "Dio Ti Ama" (Bóg cię kocha) w czołówce, poprzez włoskie piosenki, przy których bohaterowie dosłownie tańczą, a skończywszy na dwóch Włochach grających z Burtem w karty. Aby zrozumieć zakończenie, trzeba najpierw zrozumieć język serialu i to, w jaki sposób zmieniał on fabułę.

Taka jest właśnie moja interpretacja, może komuś przypadnie do gustu. Burt (Bóg, 1013) powiedział, że kocha Wayne'a, a hasło z czołówki brzmiało "Bóg cię kocha". Mam nadzieję, że fani nie będą zawiedzeni.


Shamar, po latach Gilligan, czyli główny scenarzysta Lone Gunmen, którego JtS jest finałem przyznał, że to był jednak błąd, był przeciwnego zdania jak pisali scenariusz, ale dał się przekonać. Polecam tą recenzję (inne też, nie tylko xfiles i milenium) w której autor o tym mówi. https://them0vieblog.com/2015/12/25/the-x-files-jump-the-shark-review/

Shamar, a to zapomniałeś że w Jump the Shark stało się co się stało? Zaskoczyło Cię i dlatego się wkurzyłeś? Bo w 11x02 wspomniane są wydarzenia z Jump the Shark i nie odkręcili tego, a mogli. Albo inaczej odkręcili to wydarzenie, ale w 10 sezonie komiksowym, który był oficjalną kontynuację serialu, pobłogosławioną przez Cartera, do czasu powstania 10 serii dla Foxa. Tutaj masz recenzje komiksowych, 10 i 11 sezonów, które początkowo były oficjalnymi sezonami (ogólnie to kolejny raz polecam jego recenzje xf, MM, i inne teksty).

https://them0vieblog.com/2016/06/27/the-x-files-season-10-idw/

https://them0vieblog.com/2016/07/15/the-x-files-season-11-idw-review/


Ja 9 serię zawsze uważałem i uważam za średnią, tak jak 1 sezon. Są słabsze odcinki, to nie są chały totalne, oprócz dwóch odcinków (Underneath i Lord of the Flies), ale w każdej serii są najgorsze z najgorszych, ale większość w 9 serii to zmarnowany potencjał. Są ok, ale czegoś im brakuje. Chodzi mi o Hellbound z Reyes (pomysł świetny z ofiarami, jak z Hellraisera, ale nie działa odcinek, bo Monika jako bohaterka główna nudzi, a jak pojawia się Doggett to ją przyćmiewa aktorsko), Scary Monsters, Sunshine Days (fajny pomysł na poziomie meta, który można odnieść do xfiles), Trust No 1 i Prawda, które mają fajne elementy, ale w najlepszym przypadku są ok. A te dobre, choć bez zachwytów, to Daemonicus, 4-D, John Doe, Provenance, Providence (uwielbiam sceny ze Scully jak wkurzona jest i robi wszystko by uratować bliską osobę, nie chodzi mi tylko o scenę bójki, ale też o ten momenty, gdy rozmawia z Johnem o gościu którego postrzeliła i jest bliska paranoi, ten jej rozbiegany wzrok), Audrey Pauley, Improbable, Release, William.

A reszta jest średnia (Jump the Shark), słaba (9x01 i 9x02), a najgorsze to Underneath, a przede wszystkim Lord of the Flies z Jessie z Breaking Bad, któremu dałem zero, po którym prawie zrezygnowałem z serialu, a później (liczę też 10 i 11 sezon) i wcześniej były słabe odcinki, ale po żadnym nie miałem takich myśli jak po tym epizodzie.

A nie zrezygnowałem, bo jakoś za premiery/chwile po premierze 9x05, ogłosili, że tym razem to definitywny koniec XF. FOX tym razem nie miał nic przeciwko zakończeniu XF (jak było po 5, 7, 8 serii), co nastąpiło przez jechanie widzów i krytyków po każdym odcinku 9 serii i coraz niższą oglądalność. Tak się dostało 9 serii, że po latach przyjęło się mówić, że taka sama krytyka była na ósmą serią, a było zupełnie odwrotnie, bo ósemka, oprócz fanów DD, była dobrze przyjęta.

Tak był nienawidzony za emisji 9 sezon przez wszystkich, że przyjęło się po latach mówić, iż ósmy i dziewiąty sezon to ten sam poziom, zrównywać obie serie, ale są to zupełnie inne serie, nie tylko jeśli chodzi o poziom, ale nawet wizualnie się różnią.

Finał serii 9 za premiery mnie rozczarował . Choć doceniam za to, że widać w tym odcinku, że mitologia ma sens do końca, czyli też wydarzenia z 8 i 9 serii, mimo tego, że czasami była wymyślana na jeden sezon, na ostatnią chwilę i wydawała się bez ładu i składu.

Bohaterowie streszczają/wyjaśniają prawie całą mitologię, układają ją w dość logiczną całość, ale nie mam pojęcia po co to w finale 9 serii (serialu) zrobiono, bo oglądając serie 1-9 to wszystko wiedziałem.

Oglądając Prawdę miałem myśli, np. dobrze zrozumiałem finał wątku Samanthy, dobrze zrozumiałem to i to. Ale po co mi streszczenie całej fabuły mitologii w 90 minutowym odcinku? Nie potrzebuję odcinka, w którym wykładają mi kawa na ławę każdy wątek.

Finał 9 serii nie ogląda się jak finał serialu, ale bardziej jak odcinek bonusowy, który powinien być w dodatkach dvd. No i też wykładanie wprost mitologii w finale bardzo ją uprościło i pokazało jej wady, to jak jest miejscami absurdalna i głupia, jak się pomyśli o czym oni gadają, tylko że wiele rzeczy wcześniej w mytharcach było przykryte przez niedomówienia i tajemnice, ale jak się zastanowić nad jakimkolwiek wątkiem z mitologii to widać jak to absurdalne pomysły były.

Ale widać że Carter i spółka mieli większy chyba dystans do swojego serialu, co pokazali choćby w 6 i 7, jak niektórzy fani. Tak naprawdę w finale 9 serii poznaliśmy tylko datę, a reszta to było poukładanie wydarzeń jako tako, jakby Carter chciał wszystkim pokazać, że jest związek przyczynowo skutkowy od 1 do 9 serii co mu się udało w tym odcinku.

Prawda działa jako fajne segmenty i dlatego jak wracam to raczej do poszczególnych scen, a nie całego odcinka, np.genialna jest ostatnia scena z M i S, idealnie podsumowuje ich relacje, z doskonałą muzyką Snowa, ogólnie wszystkie sceny z M i S są super, scena z CSMem też działa, dzięki aktorowi, który idealnie podsumowuje wątek Palacza.

Ale finał też pozostawia za wiele pytań, na które XF nie odpowiedziało później, a nawet nie mieli takiego zamiaru, co też wkurzało po emisji finału, bo już wtedy było pewne, że drugi film to będzie standalone, nie mitologia, co po dacie podanej w Prawdzie wydawało sie dziwnym rozwiązaniem.

Załatwiono ten wątek, w typowo carterowy sposób, chyba w słabym 11x01, czyli jednym dialogiem, ktoś powiedział, chyba Palacz, że do inwazji nie doszło w 2012 roku, bo sami niszczymy Ziemię, więc kosmitom się nie opłaca, czy coś w tym stylu. Ale najbardziej wkurza to, że nie wiedzieliśmy po finale co z resztą postaci, a wydawało się, że wszyscy mają przerąbane. W filmie I Want to Believe pojawił sie Skinner, czyli skończyło się dla niego dobrze. Ale nikt nie pyta co się działo z bohaterami. Skinner dalej pracuje co ładnie wyjaśniono w 11 serii, że to taka kara, nie awansował, a z Reyes wiadomo co zrobiono. No i jednak ona ma jakiś fanów, bo była wielka gównoburza przez to jak zmieniono jej charakter w 11 serii.

A co do Doggetta to miał być w 11 serii, co potwierdził aktor i Carter, ale nie mógł wrócić, bo był zajęty na planie serialu Scorpion. A dokładnie miał pojawić się w tych scenach, w których pokazano Jeffreya Spendera w 11x01 (tak na marginesie, Palacz i jego dwaj synowie są bardzo wytrzymali na śmierć), jak go gonią, gdy mówi o Williamie w szpitalu ze Scully, to miał być Doggett. Więc mogę sobie dopowiedzieć, że żyje, czyli nic mu się nie stało po finale 9 serii, a dla mnie to jest bohater na równi z M i S, ale skoro Reyes wróciła w 11 serii, to powinna być jakaś scena, gdy Scully pyta ją o Johna.

Oczywiście mogła Dana dowiedzieć się poza ekranem co z Johnem. No i możemy się domyślać, że może odszedł z FBI wkurzony na Reyes za to co zrobiła, czyli z kim współpracuje i dlatego w ogóle o nim Monika nie mówi nic, albo został przeniesiony do innego działu FBI, tylko co z tego, że miał być Doggett w 11 serii co wszyscy potwierdzili i dzięki temu wiem, że żyje, skoro słowa nikt o nim nie wspomni, w tym postacie z nim powiązane, w 11 serii. A nie każdy widz wie, że to Patrick miał być zamiast Spendera w 11 serii, więc jak ktoś polubił postać to się może wkurzać, że całkowicie go olali, mimo tego, że Reyes wróciła, a żadnego dialogu o nim nie ma, jakby nie istniał.

Odpowiedz
Długi wywód, który sprowadza się w mojej ocenie do jednego - Jump the shark dosłownie od siódmego sezonu, z małym promyczkiem w postaci Johna Doggetta. Każda chwila na ekranie Roberta Patricka, to uczta dla oczu. Jak dla mnie, to mógłby zastąpić Muldera od szóstego sezonu już (kiedy idzie odczuć, że Duchovny jest już znudzony swoją rolą), a serial by nic nie stracił. Gillian do końca trzyma poziom aktorski, a Reyes zastąpiłbym tą blondi-agentką, fanką archiwum.
Duet Doggett-Reyes nie pyka, bo scenarzyści próbowali tutaj zrobić na siłę drugi duet Scully-Mulder, zamiast zaproponować odświeżenie konwencji. 
Mitologia od Biogenezy leży i kwiczy, ale odcinki stand alone są całkiem niezłe. 
Zostało 6 odcinków, sezonów 10 i 11 nie zamierzamy tykać, jako fanfik i z uwagi na facjatę przeżartego seksem Duchovn'ego. 

Odpowiedz
Jako agent - Dogget był spoko. Tyle, że on mnie zupełnie nie interesował jako postać. Jego "geneza" była dla mnie nudna.
welcome to prime time bitch!

Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.

Odpowiedz
Nie było aż tak źle jak z postacią Reyes, której wejście do serialu było dosyć cringowe. Mam bardziej na myśli, że Robert Patrick swoją doskonałą grą aktorską wynosi postać Doggetta ponad scenariuszową przeciętność tego bohatera. Jego Doggetta chcę oglądać, lubię tę postać, pomimo tego że na pierwszy rzut oka jest szorstkim gburem z facjatą rasowego napierdalacza w Fight Clubach. Warsztat Patricka jest tak doskonały, że potrafi oddać złożoną emocję subtelnym zwężeniem źrenic, czy pojedynczą zmarszczką na czole. Tak naprawdę to jego postać ciągnie ten serial w 8 i 9 sezonie, gdyby nie wypalenie twórcze scenarzystów, to kto wie, może ten serial dałoby się jeszcze pociągnąć przez sezon, czy dwa.

Odpowiedz
Powoli zbliżamy się do końca z oglądaniem, zostało pięć odcinków, Jump the shark jest tak złe w każdym aspekcie, że wygląda jak celowa parodia serialu, za wyjątkiem tego, że z jakiegoś powodu w kretyński sposób giną tutaj Strzelcy. I pojawiają się jakieś wątki i postaci, które są tak mdłe i nieciekawe ... ech ten serial skończył się na Kill'em all. 

Odpowiedz
michax napisał(a):jak leciała 8 i 9 seria to wyleciałem z jednego forum, nieważne jakiego, tylko dlatego, że mieliśmy odmienne zdanie co do 8 i 9 serii jak szef forum, który miał bardzo dyktatorskie ciągoty.

:) :)

Serio, zaśmiałem się. Nie będzie miłości i pojednania na tym świecie, skoro nawet fani X-Files szczerze się nienawidzą i banują wzajemnie na forach dyskusyjnych.

Odpowiedz
(10-03-2022, 22:37)first-pepe napisał(a): Duet Doggett-Reyes nie pyka, bo scenarzyści próbowali tutaj zrobić na siłę drugi duet Scully-Mulder, zamiast zaproponować odświeżenie konwencji.
Zostało 6 odcinków, sezonów 10 i 11 nie zamierzamy tykać, jako fanfik i z uwagi na facjatę przeżartego seksem Duchovn'ego. 

W ósmej serii D i R to nie są, mimo podobieństw do poprzedników, drudzy M i S. Dopiero w 9 serii próbowali z nich zrobić klony Dany i Foxa, co nie wyszło. No i też widać w 9 serii jak nie wiedzieli w którą stronę iść, bo mieli starą obsadę i nową. Odcinki z Doggettem i Reyes oglądało się jak New Genaration, a z Daną jak stare XF, a jak w odcinkach z RP i AG pojawiała się Anderson to przypominało się stare pokolenie XF. Więc powtórzę, że lepiej wyszłaby 9 serii, jakby Anderson w ogóle nie było. Widać że nie potrafią zapomnieć o przeszłości, o tym co było, a w 8 serii, która po części skupiała się na poszukiwaniach Foxa, tyle razy nie pada "fox mulder", co w 9 serii. W ósmej serii twórcy mieli więcej odwagi.

I Want to Believe też nie będziesz tykał? Ale których nowych sezonów, komiksowych, czy foxowych nie masz zamiaru tykać? ;-)


10, a przede wszystkim, 11 sezon nie są złe (oprócz pierwszych i finałowych odcinków, które są słabe albo tragiczne) i tak trochę głupio porzucać serial na 16 odcinków przed końcem serialu. W 11 sezonie widać, że aktorzy się rozkręcili. No i 11 sezon lepiej przyjęli widzowie, krytycy i dziennikarze od 10 serii, choć wiem, że zdanie innych dla Ciebie się nie liczy. No i facjata Davida nie wygląda tak źle w 11 serii, jak w 10 serii. 11 sezon to podkręcona wersja 6 i 7 serii.

Nie chodzi mi o to, że są odcinki komediowe, eksperymenty, bo w każdej serii (oprócz 1 serii) są, ale podobnie jak w filmie drugim i sezonach 6 i 7 relacje M i S są ważniejsze od spraw które prowadzą. W 6 i 7 serii sprawy stanowiły pretekst do komentowania relacji agentów, a nawet jeszcze bardziej w 10 i 11 serii poszli z tym wątkiem, bo są odcinki, w których sprawy nie łączą się z wątkiem relacji agentów, czyli jak w drugim filmie.

A co do przeżartego seksem Duchovny'ego to pijesz do jego problemów, seksoholizmu, przez który rozwiódł się z Teą Leoni?  Ta sytuacja z nim, która ciągnęła się tez w okolicach premiery IWTB (a jedną z niewielu osób, która go wspierała, gdy miał te problemy, leczył się, to była Gillian Anderson), to potwierdziła co podejrzewałem od czasu, gdy oglądałem kilka odcinków 1 serii Californication (nie wyszedłem poza 1 sezon), czyli dlaczego tak średni aktor dobrze wypadł w tym serialu, bo tak naprawdę  DD nie grał, tylko był sobą.

Podobnie podejrzewałem, że Anderson nie tyle gra w Sex Education, co jest po prostu sobą, co potwierdziła w jednym z wywiadów, gdy powiedziała, że ktoś z jej rodziny uświadomił jej, że Jean mocno przypomina Gillian, z czym się aktorka zgodziła.

A wracając do DD i seksu nie chodzi mi o ilość panienek ile w Californication zaliczył jego bohater, ale David jest przecież też pisarzem, scenarzystą, skończył literaturę angielską na studiach, czyli Hank i David mają sporo wspólnego ze sobą. W ogóle w wielu produkcjach z DD, przynajmniej w tych najbardziej znanych seks odgrywał jakąś rolę. Mulder kocha pornosy, David w Twin Peaks grał mocno erotyczną i seksualizowaną postać, a  jego pierwszym serialem był Pamiętnik czerwonego pantofelka, w którym grał też jak XF było u szczytu popularności, czyli za sezonów 3 i 4 i po zakończeniu serialu w 2002 roku. No i zagrał przed XF w filmie erotycznym The Rapture z Mimi Rogers, która grała Fowley w sezonach 5-7.

Polecam obejrzeć wszystkie bloopersy z serii 1-11 i filmów XF na youtube. Zobaczycie jakie żarty dominowały na planie serialu, gdyby wydali na dvd, to z kategorią +18, np. scena jak Mulder od tyłu dobiera się do  Skinnera na biurku,



czy moment, jak Anderson się śmieje, gdy na planie 11 serii pojawia się jej wibrator.



No właśnie, bo też Anderson i Pileggi podobne mają poczucie humoru do Davida, mocno świńskie i erotyczne, np. na bloopersach z pierwszego filmu słychać, jak mówi aktorka Davidowi aktorka na ucho, coś w stylu, że zrobi mu loda.


Polecam jej akcje i teksty też w starych talkshowach np. u Davida Lettermana z bardzo długim pocałunkiem,



 albo w nowszych, jak w jednym z talkshowów mówi coś o swoim synu.


 
 A wracając do serialu to dziwne, że nikt po latach nie podał nikogo z obsady o molestowanie na planie, bo grube akcje odchodziły. A na serio, to widać, jak dobre relacje między obsadą panowały (Carter jest ojcem chrzestnym pierwszej córki Gillian Anderson). Po prostu główna obsada,  a przynajmniej Pileggi, Duchovny i Anderson dobrali się idealnie z poczuciem humoru.



(11-03-2022, 00:06)first-pepe napisał(a): Tak naprawdę to jego postać ciągnie ten serial w 8 i 9 sezonie, gdyby nie wypalenie twórcze scenarzystów, to kto wie, może ten serial dałoby się jeszcze pociągnąć przez sezon, czy dwa.

Takie były plany, nim FOX ogłosił, że 9 seria to koniec. Miała to być ostatnia seria dla Anderson i Cartera, który odszedł po 8 serii zmęczony produkcją, ale w ostatniej chwili wrócił, bo obiecał aktorom, że będzie w serialu tak długo jak oni. Aktorka zapowiedziała, że tym razem nie przedłuży umowy i dogadał się z nią, że odejdą razem po 9 roku, nawet jak FOX (kolejny raz) przedłuży serial. Showrunnerem miał zostać John Shiban (albo Spotnitz), w 10 serii miało nie być UFO i spisków, a nowa mitologia skupiała by się na wątku syna Doggetta, czyli odcinki w klimatach zbliżonych do tych epizodów, które poruszały te wątki w ósmej i dziewiątej serii. Więc to byłaby produkcja bliższa klimatem Millennium.

Odpowiedz
Nie zamierzam oglądać sezonu 10 i 11, bo i tak dokończenie 9 serii było drogą przez mękę. Po likwidacji syndykatu, a w szczególności w sezonach 7 i 9 serial zrobił się słodko-pierdząco-infantylno(Closure!)-głupiutki w debilny sposób, że nie widzę sposobu oglądać czegoś, co po kilkunastu latach jest odgrzewaniem spalonego kotleta. Pogubili się kompletnie po likwidacji syndykatu nie wiedząc, w którą stronę ciągnąć serial.
Komiksy przeczytałem, były spoko, miały fajny klimat, szkoda że tylko dwa.
I want to believe raczej nie obejrzę.
Pozostaje mi sobie odświeżać mitologię do odcinka 6x12 oraz te odcinki stand alone, które porażały genialnością, jak Folie e Deux. 

Odpowiedz
10 i 11 są dobre. Przynajmniej tak je pamiętam.
welcome to prime time bitch!

Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.

Odpowiedz
(21-03-2022, 21:10)first-pepe napisał(a): Komiksy przeczytałem, były spoko, miały fajny klimat, szkoda że tylko dwa.

Masz na myśli, że wyszły tylko dwa komiksowe sezony, czyli 10 i 11, czy że dwa numery przeczytałeś? W 10 serii było 10 historii, a w 11 sezonie cztery historie (w jednym z wcześniejszych komentarzy dałem linki do recenzji tych sezonów, w których są też linki do recenzji poszczególnych historii/odcinków).

Pisałem o Duchovnym i jego rolach przesiąkniętych erotyką, a zwłaszcza o wiadomym serialu, i zapomniałem dodać, że nikt jakoś z tym problemu nie ma, że grał w erotyku, ale za to wielu ciągle wierzy i wypomina Gillian, że grała w pornosach.

Chyba komuś się pomyliła Gillian z Pamelą, która może w pornosach nie grała (pewnie nikt nie uwierzy, ale nie wiem, bo nie sprawdzałem), ale wiadomo z czego jest znana, z seks taśmy i rozkładówek do Playboya i podobnych czasopism.

Jestem fanem Gillian, ale to nie znaczy, że jakby grała w pornosach, to bym to wypierał. Ale jakoś żadnych dowodów na to nie ma. Są filmiki z "Anderson", czyli deepfake i  parodie xfiles. Można na yt obejrzeć parodię XXX, bez scen akcji oczywiście (Skinner z pornosa to idealna kopia Pileggiego).





Są aktorki porno stylizowane na Scully jak leciało XF, ale żadnego klipu z Gillian nie widziałem. A jak się tak zastanowić, to kiedy miałaby grać, bo jak zaczęła występować w XF miała 24 lata i grała 10-11 m-cy przez 9 lat, a w przerwie między sezonami aktorzy byli tak padnięci, że jeszcze miałaby czas siły występować w pornosach?

No chyba że przed xfiles, gdy miała 20-23 lata, ale wtedy grała w teatrze. Nikt mi nie pokazał zdjęcia ani klipu jako dowód, a wszyscy którzy twierdzą, że widzieli pornosa z Anderson to  mówią, że wyglądała na 30 lat.  

No  i GA rozbierać się za bardzo nie lubi. W ubraniu gra sceny erotyczne, najwyżej biust pokaże i tyle,  tak jest np. w Fall i Closure, o lasce, która mści się na gwałcicielach.


 
Chyba ta cała legenda o Anderson w pornosach wzięła się z jednej z jej pierwszych ról w filmie obyczajowym Turning, w którym pokazała biust. A w tym samym czasie David grał w filmie z Mimi Rogers i erotycznym Pantofelku. Nie raz szukałem i nigdy nie znalazłem materiału z Gillian. Oczywiście jak ktoś znajdzie klipy +18 z GA i podlinkuje to odszczekam, zaakceptuję fakty. Zobaczę to uwierzę:)

Odpowiedz
Bo nie grała w żadnych pornosach. Pamiętam jak ten mit się zaczął. W gazetach podali, że zagrała w scenie rozbieranej wl jakimś starym filmie i rozwinęło się to w fejka o pornosie.
welcome to prime time bitch!

Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.

Odpowiedz
First-pepe, co do drugiego filmu XF to ostatnio zaskoczyło mnie jak IWTB, mimo wielu wad, które ja widzę, to na forumkmf ma pozytywne przyjęcie, podobne do mojego, choć wiem, że to nie jest idealny film. Jak zajrzysz do tematu odpowiedniego to się o tym przekonasz:)

Shamar, a jak tam Millennium? Pisałeś kiedyś, że masz zamiar obejrzeć, po zakończeniu XF, i jestem ciekaw Twojej opinii o 1 i 2 serii (drugi sezon całościowo uważam za najlepszą rzecz stworzoną przez ekipę Cartera ze wszystkich seriali od ekipy Ten Thirteen). A też w sumie to samo pytanie mam do first-pepe, czy zamierzasz nadrobić 3 sezony MM? A jeśli napiszesz first-pepe, że nie, bo odcinek Milenium w 7 serii nie zachwycił Cię, to akurat ma małe znaczenie, bo 7x04 to odcinek, który poza muzyką i obsadą z serialu MM nie ma nic wspólnego z klimatem serialu. To bardziej crossover, w którym bohater jednego serialu spotyka bohatera innego serialu, jak finał serialu. To już Jump the Shark z 9 serii, crossover Lone Gunmen, więcej ma z klimatu swojej oryginalnej produkcji, ogląda się jak finał LG.

Właśnie o ten film mi chodziło, czyli The Turning z 1992 roku.

Odpowiedz
Mam jeszcze do nadrobienia kilka odcinków X-files z 1 serii. Więc może po nich. Ogólnie dużo do obejrzenia a mało czasu.
welcome to prime time bitch!

Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.

Odpowiedz
Uwielbiam ten montaż.


Odpowiedz
czyli z 10 i 11 sezonu zrobili ujową komedyjkę?

Odpowiedz
Nie ogladalem jeszcze sezonu 11, ale co do 10 sezonu to tak, to taka niesmieszna komedyjka:)
Terminator | Aliens | Terminator 2: Judgment Day | True Lies | Titanic | Avatar
Directed by James "THE KING" Cameron

Odpowiedz
X Files wraca na streaming ! 11 sezonów będzie dostępnych na Disney +

Odpowiedz
Skończyłem właśnie 3 sezon do 20 odcinka sezon dla mnie nie był tak dobry jak pierwsze dwa ,lecz 4 ostatnie odcinki sezonu 3 uratowały ten sezon . Epizod Avatar czy Quagmire warto znać a ostatni odcinek jest związany z główna osia serialu

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  








Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości