Military napisał(a):To czemu czepiasz się "talk to the hand", dowcipów itp? Przecież to też świadczy o charakterze egzemplarza.
Bo jestem czepialski :)
Gesty T-1000 doskonale korespondują z jego charakterem (albo programem odpowiedzialnym za imitowanie czegoś, co nazwać można "charakterem"*). Arnold w T1 to chodzący troglodyta. Nie potrafi poprowadzić dialogu, nie wspominając o dyskretnym wygięciu ust w ironicznym grymasie politowania, słowem, mechaniczny jaskiniowiec. Jego zasób słownikowy ogranicza się do skąpego, acz treściwego: "Fuck you, asshole". T-1000 natomiast - gdy akurat nie jest zajęty przebijaniem na wylot niewinnych ludzi swoimi ostrzami - potrafi zaangażować się w kulturalną rozmowę i wydobyć informacje bez konieczności odwoływania się do sadyzmu. Nie chodzi o to, że Arnold jest gorszy, bo nie umie mówić, a T-1000 lepszy, bo przeciwnie - posiadł zdolność grzecznej komunikacji. Bzdura. Chodzi o to, że obie postaci zostały stworzone z konsekwencją godną podziwu, zostały pomyślane od podstaw w najdrobniejszych szczegółach. Jeżeli Arnold wywala kolesia z budki telefonicznej, to nie dlatego, żeby widownia ryczała ze śmiechu, ale dlatego, że jest toporną maszyną do zabijania. To samo w przypadku Roberta Patricka (kiwanie palcem, spojrzenie na manekina, tekst: "Nice boots" i inne perełki).
T3 to naprawdę kiepski film :) Albo inaczej powiem, żeby nie wzbudzać kontrowersji :) T3 to fajny film technicznie i w ogóle, ale pod względem podejścia do tematu czy kreacji postaci (oprócz T-X, choć nadal nie jestem w stanie sensownie uzasadnić obecności kobiety-terminatora) stanowi ledwie produkcję poprawną. Bohaterowie Mostowa pozbawieni są zupełnie charakteru.
* Pytanie: Czy T-1000 ma zainstalowany procesor? (jak Arnold). Chyba raczej nie ma. To może jakiś zdecentralizowany układ nerwowy...?
27-02-2007, 09:41