Chyba absolutnie każdy fan terminatora chciałby poprostu jednego - aby trzecia część była po prostu rozwinięciem flashforwardów które cameron umieścił w drugiej części. Niestety trójka była oparta na schemacie 1 i 2, a czwórka w całości miała mniejsze pierdolnięcie niż kilkusekundowe urywki przyszłości pokazane przez Camerona.
Nigdy żaden rimejk ani kontynuacja nie spełni oczekiwań fanów jeśli nie będzie w prostej linii opowiadała o tym co o przyszłości powiedział Cameron. Niedobitki ludzkości ukrywające się przed przeczesującymi teren Terminatorami, przytłaczająca przewaga maszyn, atomowe zgliszcza itd, w końcu John Connor przechylający szalę zwycięstwa na stronę ludzi i na końcu skynet próbujący sie ratować wechikułem czasu. Nie prosta rzecz do pokazania. Nawet powiedziałbym wybitnie trudna, zwłaszcza wykombinowanie jak ten bidny Connor miałby tym niezniszczalnym maszynom dobrać się do tyłka, ale przecież nie jest to nie możliwe. Budrzet i technologia do pokazania bitew z maszynami też już jest obecnie spokojnie osiągalny, zwłaszcza, że już 20 lat temu były środki, żeby dać tego krótki przedsmak.
Gdyby za to się wział Cameron nie ma absolutnie żadnych wątpliwości, że dałby radę, pytanie czy mógłby to zrobić jeszcze ktoś?
Salvation poległo przede wszystkim przez przekombinowanie na które dodatkowo złożyły się jakieś zmiany w scenariuszu w połowie nakręconego filmu, skutkujące jednym z największych nagromadzeń debilizmów ever made. Siłą terminatorów zawsze była prosta - ale genialna historia i kontynuacja nie potrzebuje udziwnień, nowych bezsensownych postaci (Marcus itp.), 40 rodzajów terminatorów, czy robienia ze skynetu kurcze pieczone wie czego (pomysł na to, że skynet byłby dobry), ani żadnych wymęczonych plottwistów i rewelacji, że niby wcale nie jest tak jak się wszystkim zdaje. John Connor odwracający los wojny z maszynami i skynet próbujący się ratować wehikułem czasu to czysty geniusz i nikt nigdy niczego lepszego nie wymyśli. Wystarczyłoby to pokazać, a czas wypełnić pomysłowymi, widowiskowymi, klimatycznymi i w miarę możliwości realistycznymi scenami akcji
Kolejny problem to chyba brak wiary, że bez Arniego w roli dobrego terminatora historia się sprzeda, ale przecież np. zajebistym wątkiem na którym można oprzeć kontynuację jest próba schwytania i przeprogramowania któregoś z T-800, a to możnaby było pokazać bez udziału Arniego, bo dopiero w ostatniej scenie po przeprogramowaniu T-800 wypowiadałby pierwsze swoje zdanie (a to przy obecnej technice dla grafików jest pestką czy arnie wziąłby w tym udział czy nie).
Nigdy żaden rimejk ani kontynuacja nie spełni oczekiwań fanów jeśli nie będzie w prostej linii opowiadała o tym co o przyszłości powiedział Cameron. Niedobitki ludzkości ukrywające się przed przeczesującymi teren Terminatorami, przytłaczająca przewaga maszyn, atomowe zgliszcza itd, w końcu John Connor przechylający szalę zwycięstwa na stronę ludzi i na końcu skynet próbujący sie ratować wechikułem czasu. Nie prosta rzecz do pokazania. Nawet powiedziałbym wybitnie trudna, zwłaszcza wykombinowanie jak ten bidny Connor miałby tym niezniszczalnym maszynom dobrać się do tyłka, ale przecież nie jest to nie możliwe. Budrzet i technologia do pokazania bitew z maszynami też już jest obecnie spokojnie osiągalny, zwłaszcza, że już 20 lat temu były środki, żeby dać tego krótki przedsmak.
Gdyby za to się wział Cameron nie ma absolutnie żadnych wątpliwości, że dałby radę, pytanie czy mógłby to zrobić jeszcze ktoś?
Salvation poległo przede wszystkim przez przekombinowanie na które dodatkowo złożyły się jakieś zmiany w scenariuszu w połowie nakręconego filmu, skutkujące jednym z największych nagromadzeń debilizmów ever made. Siłą terminatorów zawsze była prosta - ale genialna historia i kontynuacja nie potrzebuje udziwnień, nowych bezsensownych postaci (Marcus itp.), 40 rodzajów terminatorów, czy robienia ze skynetu kurcze pieczone wie czego (pomysł na to, że skynet byłby dobry), ani żadnych wymęczonych plottwistów i rewelacji, że niby wcale nie jest tak jak się wszystkim zdaje. John Connor odwracający los wojny z maszynami i skynet próbujący się ratować wehikułem czasu to czysty geniusz i nikt nigdy niczego lepszego nie wymyśli. Wystarczyłoby to pokazać, a czas wypełnić pomysłowymi, widowiskowymi, klimatycznymi i w miarę możliwości realistycznymi scenami akcji
Kolejny problem to chyba brak wiary, że bez Arniego w roli dobrego terminatora historia się sprzeda, ale przecież np. zajebistym wątkiem na którym można oprzeć kontynuację jest próba schwytania i przeprogramowania któregoś z T-800, a to możnaby było pokazać bez udziału Arniego, bo dopiero w ostatniej scenie po przeprogramowaniu T-800 wypowiadałby pierwsze swoje zdanie (a to przy obecnej technice dla grafików jest pestką czy arnie wziąłby w tym udział czy nie).
For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.
15-01-2014, 12:53 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-01-2014, 13:11 przez Negatywny.)