Ten film jest Bardzo, Bardzo Zły... Po świetnych zwiastunach i fenomenalnej kampanii reklamowej przyszedł czas na premierę BvS, który ku mojemu zdziwieniu, ( bo film jest bardzo dobry) nie przyjął się zbyt dobrze jeśli chodzi o szerszą widownię. Tak więc Warner z góry ustalonego pomysłu, postanowił dokręcić kilka komediowych kosztownych zmian, aby całość byłą bardziej lekka popcornową, a przede wszystkim zjadliwa. Niestety polegli... ale nie tylko przez te nieszczęsne zmiany i dokrętki, ale przez ogólny słaby pomysł, scenariusz i reżysera. Jeśli popatrzeć na to tylko z perspektywy samych postaci i zwiastunów to oceniam to na mocne 9/10, ale jeśli chodzi o świat w którym musi poruszać się nasza Parszywa Dwunastka w śród komiksu jest dosłownie Parszywy. Warner tylko to wszystko jeszcze bardziej uwidocznił. Nie zabraknie tu:
- teleportów montażowych, brak rozrysowania poszczególnych scen ( zwłaszcza w pierwszych 45 minutach filmu ), np. teleport Harley w windzie WTF roku...
- koszmarnych tablic - wstawek opisujących poszczególne postacie ( takie rzeczy sprawdzają się w zwiastunach, ale nie w pełnokrwistych filmach...)
- backflashów do których ( zwłaszcza tych z Jokerem ) przenoszeni jesteśmy jakaś nieznośnie tęczową kolorystyką...
- główny Bos to jakiś żart, a końcowa walka z nim to katorga i kpina z widza [spoiler] zwłaszcza transformacja El-Diablo w meksykańskiego potwora niczym wcześniej nie uzasadniona w fabule.
- wizje happy endingów Harley , Deadshota i wojskowego o Boż...
Ten film można podsumować tak: Grupka zajebistych postaci z niesamowitym potencjałem zostaje wrzucona do filmu który w żaden sposób nie potrafi, nie zasłużył na to aby w nim wystąpiły...
P.S.
Jokera było zdecydowanie za mało, aby uczciwie ocenić jego występ. Był okej, ale Nicholsonowi i Ledgerowi może buty czyścić.
Cameo Batmana jest tak fatalnie zmontowane, że nie wiadomo w pewnym momencie co, gdzie, kto z kim...
5/10... Batman V Superman to przy tym Ojciec Chrzestny ekranizacji komiksu.
- teleportów montażowych, brak rozrysowania poszczególnych scen ( zwłaszcza w pierwszych 45 minutach filmu ), np. teleport Harley w windzie WTF roku...
- koszmarnych tablic - wstawek opisujących poszczególne postacie ( takie rzeczy sprawdzają się w zwiastunach, ale nie w pełnokrwistych filmach...)
- backflashów do których ( zwłaszcza tych z Jokerem ) przenoszeni jesteśmy jakaś nieznośnie tęczową kolorystyką...
- główny Bos to jakiś żart, a końcowa walka z nim to katorga i kpina z widza [spoiler] zwłaszcza transformacja El-Diablo w meksykańskiego potwora niczym wcześniej nie uzasadniona w fabule.
- wizje happy endingów Harley , Deadshota i wojskowego o Boż...
Ten film można podsumować tak: Grupka zajebistych postaci z niesamowitym potencjałem zostaje wrzucona do filmu który w żaden sposób nie potrafi, nie zasłużył na to aby w nim wystąpiły...
P.S.
Jokera było zdecydowanie za mało, aby uczciwie ocenić jego występ. Był okej, ale Nicholsonowi i Ledgerowi może buty czyścić.
Cameo Batmana jest tak fatalnie zmontowane, że nie wiadomo w pewnym momencie co, gdzie, kto z kim...
5/10... Batman V Superman to przy tym Ojciec Chrzestny ekranizacji komiksu.
05-08-2016, 16:33 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-08-2016, 16:41 przez Predator895.)