Obsada fajnie sprawdza się w swoich rolach. Zwłaszcza, że scenariusz nie daje im nic ciekawego do roboty, to tym bardziej kudos dla aktorów, że potrafili z niczego, wykrzesać "coś". Pomimo karkołomnego montażu, oraz zaskakująco małej ilości akcji, to szybko to nawet zlatuje. Nigdy nie miałem momentu, że czułem się wybitnie zmęczony filmem, gdzie przy takim BvS na walce z Doomsdayem miałem dosyć. Na kilku sucharach się uśmiechnąłem, a jako że całość nie traktuje się jakoś specjalnie poważne, to niektóre złe dialogi, mają nawet swój urok. Ale to już raczej osobiste schorzenie, bo ja niekiedy lubię mieć bekę ze złych dialogów ;) No i ogólnie jest tutaj taki dziwny feel, zaginionego filmidła z lat 90, które Warner postanowił odkopać i wypuścić do kin :P
Czy marnuje to kompletnie potencjał? Tak. Czy cokolwiek wprowadza to do DCEU? Nie. Ale kurde, nie nudzi mnie, nie ma tam nic wkurwiającego, a przy kolejnych powtórkach DCEU nie będę miał specjalnych oporów żeby to oglądać. A sama ekipa "samobójców" jest na tyle sympatyczna, że film dostarcza mi to te "minimum" przyjemności.
Czy marnuje to kompletnie potencjał? Tak. Czy cokolwiek wprowadza to do DCEU? Nie. Ale kurde, nie nudzi mnie, nie ma tam nic wkurwiającego, a przy kolejnych powtórkach DCEU nie będę miał specjalnych oporów żeby to oglądać. A sama ekipa "samobójców" jest na tyle sympatyczna, że film dostarcza mi to te "minimum" przyjemności.
14-12-2016, 17:29