Nolan nie jest w tym rozumieniu fast foodem? Albo Star Wars?
Dajcie spokój z tą wyższością, bo to mega niekonsekwentne. Nie lubicie MCU, Wasze prawo. Jednak nie wytaczajcie jakichś rzekomo objawionych argumentów, jakie to jest złe, cyniczne i wyrachowane. No jest mocno wyrachowane. Ciężko, żeby nie było skoro pracują nad tym najlepsi ludzie w branży, a budżet wynosi setki milionów. Tutaj zresztą trochę to określenie McFilm zaczyna się sypać, bo z tego co wiem fast foody robi się raczej po kosztach, a do pracy w nich zatrudnia się ludzi z ulicy za minimalne stawki.
Oczywiście, że w takich filmach nie ma jakiejś oszałamiająco wielkiej przestrzeni artystycznej, ale to w ogóle jest argument za czymkolwiek? Jak tak to za czym?
Osobiście nigdy nie byłem fanem Star Wars. Miałem kolegów na placu, którzy się tym jarali na potęgę, a sam nie czułem kompletnie tego klimatu. Wychodziło już wtedy zresztą ze mnie chyba jakieś ogólne zamiłowanie do popkultury, bo mimo braku wejścia w klimat i tak wiedziałem o tych filmach wszystko, bo zawsze mnie ciągnęło do tego typu zjawisk. Jednak nigdy nie miałem nawet pomysłu, żeby robić z siebie mędrca i wygłaszać tyrad, o tym jakie to Star Warsy są słabe. Live and let live.
Nie łykam tego uniwersum bezkrytycznie, zdarzają się filmy, których wręcz nie lubię (TDW), czasami zawodzą mnie pierwsze seanse (GotG 2), ale ogólnie podoba mi się ogólny koncept na tę serię. Nie pieję z zachwytu nad oryginalnością, ale po prostu jara mnie śledzenie tych bohaterów, powiązań między filmami, nawet jeżeli są niezgrabne czasami (często?). To zabawa i tyle. Jednych bawi, innych nie. Jednak Batmany Nolana nie są niczym innym. Niczym innym
Dajcie spokój z tą wyższością, bo to mega niekonsekwentne. Nie lubicie MCU, Wasze prawo. Jednak nie wytaczajcie jakichś rzekomo objawionych argumentów, jakie to jest złe, cyniczne i wyrachowane. No jest mocno wyrachowane. Ciężko, żeby nie było skoro pracują nad tym najlepsi ludzie w branży, a budżet wynosi setki milionów. Tutaj zresztą trochę to określenie McFilm zaczyna się sypać, bo z tego co wiem fast foody robi się raczej po kosztach, a do pracy w nich zatrudnia się ludzi z ulicy za minimalne stawki.
Oczywiście, że w takich filmach nie ma jakiejś oszałamiająco wielkiej przestrzeni artystycznej, ale to w ogóle jest argument za czymkolwiek? Jak tak to za czym?
Osobiście nigdy nie byłem fanem Star Wars. Miałem kolegów na placu, którzy się tym jarali na potęgę, a sam nie czułem kompletnie tego klimatu. Wychodziło już wtedy zresztą ze mnie chyba jakieś ogólne zamiłowanie do popkultury, bo mimo braku wejścia w klimat i tak wiedziałem o tych filmach wszystko, bo zawsze mnie ciągnęło do tego typu zjawisk. Jednak nigdy nie miałem nawet pomysłu, żeby robić z siebie mędrca i wygłaszać tyrad, o tym jakie to Star Warsy są słabe. Live and let live.
Nie łykam tego uniwersum bezkrytycznie, zdarzają się filmy, których wręcz nie lubię (TDW), czasami zawodzą mnie pierwsze seanse (GotG 2), ale ogólnie podoba mi się ogólny koncept na tę serię. Nie pieję z zachwytu nad oryginalnością, ale po prostu jara mnie śledzenie tych bohaterów, powiązań między filmami, nawet jeżeli są niezgrabne czasami (często?). To zabawa i tyle. Jednych bawi, innych nie. Jednak Batmany Nolana nie są niczym innym. Niczym innym
.
25-04-2018, 08:23
