[Ted]

Jakiś czas temu dropneła plotka o reboocie MCU po Secret Wars, i przedstawieniu od nowa historii corowych Avengerów. Zabawne, jak historia zatacza koła. To właśnie planował Walter Hamada po filmowym Kryzysie na Nieskończonych Ziemiach - zacząć DC od nowa, bez bagażu Snyderverse, ale przed tym jeszcze wydoić więcej z tego co zostało po Snyderverse. Historycznie to Marvel w komiksach kopiował po DC dużo częściej, fabuła Flasha była napisana długo przez Iron Boy: No Way Home, ale z wiadomych przyczyn film wyszedł później.

Technicznie miałoby to sens, bo co możesz większego pokazać po Secret Wars. A drugie Secret Wars, nie to pierwsze, stworzone do sprzedaży figurek którego animowaną wersję widzieliśmy w finałowym sezonie Spider-Mana z Fox Kids, działało właśnie jak Kryzys/Flashpoint z DC - doprowadziło do zderzeń różnych uniwersów (tzw. "inkurzje" zaprezentowane w Dr. Strange 2). A publika uwielbia to co dobrze zna. Myślę że nowe rozdania z postaciami Capa i Iron Mana chwyciłyby momentalnie. A tym razem mogliby pokazać Avengersów w akompaniamencie X-Men i Fantastycznej Czwórki, czyli marek których brakowało na początku MCU, a są mocnymi elementami uniwersum Marvela. W reboocie Kapitana Ameryki mogliby wprowadzić po raz pierwszy Wolverine'a, jako żołnierza w latach 40.

Tylko ja bym bardzo tego nie chciał. Bo byłoby to przyznaniem racji wszystkim tym chybionym zarzutom, że obecna kondycja i odbiór MCU wynika z braku najpopularniejszych aktorów i postaci, a nie tego że nie zaprezentowano nowych filmów z należytą jakością.  Do tego wymusza to kręcenie się w kółko. Chciałbym by uniwersum szło do przodu i inwestowało w następców, zwłaszcza że rzadko jest to możliwe w komiksach które zawsze wracają do status quo i mało kogo odważą się zabić na zawsze. I po trzecie primo - całe uniwersum X-Men jest jeszcze nietknięte, a jest PRZEOGROMNE. Na tyle duże, że mogłoby wyprodukować tyle filmów co MCU o samych mutantach (Fox nie ruszył nawet 40 procent potencjału). Więc wciąż pozostaje cała masa materiału, na którym można ciągnąć przyszłość MCU. 

I na tym mogłyby zyskać w końcu same komiksy. Jak dotąd, poza wzrostem popularności tylko na filmach traciły - dostosowywano ich fabułę, by normiki które przyszły do komiksów z MCU były zadowolone. Owocowało to wieloma chamskimi ruchami, gdy wyrzucano jakąś fajną fabułę i zmianę postaci "bo idzie film", a już wisienką na torcie tego skurwysyństwa był moment, w którym Quicksilver i Scarlet Witch przestali być dziećmi Magneto. Wyrzucono praktycznie najważniejszy i najciekawszy element Maximoffów, "bo MCU". Ależ to było przechujowe. 

Zyskać natomiast mogłyby, gdyby Sam Wilson jako Cap, i nowi Avengerzy w przyszłości wkupili się do masowej świadomości jak poprzednicy. Wtedy w końcu byłaby szansa, by w komiksach dokonywały się jakieś pokoleniowe zmiany, zamiast tkwić z tymi samymi postaciami przez 60 lat. Ale jeśli jakość MCU będzie taka jak teraz, nie zanosi się na to. 

Poza tym, nie ufam już Feige, po tym co zrobili ze Spider-Manem. Jeśli potrafili wyciąć kluczowy jak logo pająka na klacie wątek Wujka Bena, to nie wierzę że z godnością oddadzą X-Men. Wolverine nie będzie miał żadnych traum? Xaviera w ogóle wytną? A szczególnie, boję się wycięcia wątku nietolerancji. Bo skoro Wujek Ben mógł wylecieć ze Spider-Mana... czemu by nie to. A mutanci bez wątku nietolerancji, zwyczajnie nie są mutantami, tylko kolejnymi avengerami. Wokół tego zbudowane jest w tym zakątku Marvela dosłownie wszystko. I bez tego mutanci sypią się w swoich założeniach - jak Spider-Man bez wujka Bena.