'S all good, man :)
Spojleros.
Opowieść o tym, jak hartował się barwny prawnik półświatka uświadomiła mi przede wszystkim to, jak bardzo brakowało mi klimatu BrBa: kolorystyki, muzyki, niezrozumiałych scen dodawanych na początku, kadrowania, doskonałego balansu między dramatem a czarną komedią, no i samych postaci. Dobrze było wrócić do tego świata. Sam Saul (w 1. serii jeszcze Jimmy) okazał się nie tylko złotoustym cwaniaczkiem znającym na wylot wszystkie prawne furtki (idealne cechy u "papugi" btw :), ale i rycerzem w bieli broniącym praw staruszków (za kasę oczywiście, ale widać było, że jest ich autentycznie żal), kochającym bratem i facetem, który chce zostawić za sobą błędy młodości i odnieść sukces, grając fair. I trochę szkoda, że tego nie zrobił, będąc tak blisko celu, choć rozumiem jego pobudki -- nóż w plecy ze strony własnego brata to aż nadto zrozumiały powód przejścia na ciemną stronę mocy.
Wątek Mike'a jest taki, jaki powinien być wątek Mike'a -- historia z synem idealnie do tej postaci pasuje. Na początku historia parkingowego rzeczywiście zdawała się być wciskana na siłę, ale potem jednak dobrze się z wątkiem Jimmy'ego zgrała. Właściwie jedyny minus, który widzę z serialu, to wymieniana już tutaj kiepska charakteryzacja młodszych wersji Jimmy'ego i Chucka -- Bod Odenkirk niewątpliwie ma w sobie wiele młodzieńczej werwy, ale za Chiny nie chce wyglądać na dwudziesto-trzydziestoparaolatka :)
Enyłej, bardzo mi się podobało, dołączam BCS do listy powodów, by dalej żyć ;)
Spojleros.
Opowieść o tym, jak hartował się barwny prawnik półświatka uświadomiła mi przede wszystkim to, jak bardzo brakowało mi klimatu BrBa: kolorystyki, muzyki, niezrozumiałych scen dodawanych na początku, kadrowania, doskonałego balansu między dramatem a czarną komedią, no i samych postaci. Dobrze było wrócić do tego świata. Sam Saul (w 1. serii jeszcze Jimmy) okazał się nie tylko złotoustym cwaniaczkiem znającym na wylot wszystkie prawne furtki (idealne cechy u "papugi" btw :), ale i rycerzem w bieli broniącym praw staruszków (za kasę oczywiście, ale widać było, że jest ich autentycznie żal), kochającym bratem i facetem, który chce zostawić za sobą błędy młodości i odnieść sukces, grając fair. I trochę szkoda, że tego nie zrobił, będąc tak blisko celu, choć rozumiem jego pobudki -- nóż w plecy ze strony własnego brata to aż nadto zrozumiały powód przejścia na ciemną stronę mocy.
Wątek Mike'a jest taki, jaki powinien być wątek Mike'a -- historia z synem idealnie do tej postaci pasuje. Na początku historia parkingowego rzeczywiście zdawała się być wciskana na siłę, ale potem jednak dobrze się z wątkiem Jimmy'ego zgrała. Właściwie jedyny minus, który widzę z serialu, to wymieniana już tutaj kiepska charakteryzacja młodszych wersji Jimmy'ego i Chucka -- Bod Odenkirk niewątpliwie ma w sobie wiele młodzieńczej werwy, ale za Chiny nie chce wyglądać na dwudziesto-trzydziestoparaolatka :)
Enyłej, bardzo mi się podobało, dołączam BCS do listy powodów, by dalej żyć ;)
25-04-2015, 13:11