Wcześniej gdy pytano mnie o to, czy lepsze jest Marvel czy DC, zawsze odpowiadałem coś w stylu: "Po co rozdzielać te dwie marki, skoro obie są dobre. Można lubić to i to. Dwa różne podejścia na filmy, bla bla bla bla". Teraz z czystym sumieniem stwierdzam: Marvel.
Serio, jak można to było tak spieprzyć? Tyle czekania, rewelacyjne zwiastuny, Leto jako Joker, a tu taka sraka. Nie chce mi się nawet rozpisywać. Plusy to:
+ Rytmiczny początek
+ Viola Davis
+ 30 sekund czasu ekranowego Batmana
+ Ciężko mi ocenić Jareda jako Jokera, bo przez całe gimnazjum byłem jego fanem i jego zespołu, ale stwierdzam, że był bardzo dobry. Szkoda, że też go było może z 2 minuty. Potencjał jest ogromny.
+ Courtney
I to tyle z plusów. Teraz minusy:
- Po jakichś 40-tu minutach film jest tak nudny, że czekałem kiedy się skończy.
- Porno parodia SS ma więcej Jokera i Batmana.
- Gdyby nie córka Deadshoota, to Batman by gryzł piach. Serio, może i Batman coś by wykombinował, ale tutaj to tak wyglądało jakby ta dziewczynka go uratowała.
- W świecie, w którym pojawiła się już Wonder Woman, wysyła się ekipę w większości zwykłych ludzi na meta-ludzi? Już nawet gdyby serio Superman dostałby szajby i chciałby zniszczyć Ziemię to kto by z tej ekipy go powstrzymał? Harley Quinn z gunem? Deadshoot z gnatem? Nie muszę dalej wymieniać, bo NIKT by go nie powstrzymał.
- Historia Harley Quinn i Jokera jest tak przedstawiona, że ja po prostu w nią nie wierzę. Rozwinięcie tego wątku by pomogło.
- Warner Bros. bez kitu powinno dostać solidne lanie w dupsko za reklamowanie filmu scenami z dupy.
- W tym filmie nie ma złych ludzi. Harley Quinn daje opieprz dla El Diablo za zabicie swoich dzieci, serio? Deadshoot to w sumie dobry ziomek. El Diablo nie zabija nawet mutantów, bo chce być dobry. Bumerang to po prostu złodziej. Killer Croc, tutaj nawet nikt nie zna jego historii, ale okej uznajmy jego kanibalizm za zły. Slipknota czy jak mu tam nawet nie skomentuje, był zły bo wyglądał jak młody Steven Seagal.
- Deadshoot nie zabijający Harley, czemu? Nie wiem.
- El Diablo i jego nowa rodzina, czemu ich tak nazywa? Nie wiem.
- Smutek po "śmierci" Quinn, czemu? Nie wiem.
- Serio, że ta ekipa to najwięksi psychole i socjopaci? Nawet nie wiemy za co tak na prawdę siedzą.
- Harley bardziej stuknięta od Jokera. Okej, rozumiem, że to J musi mieć poukładane we łbie, żeby być mistrzem strategii i tak dalej. Ale oni przypisali jej zabicie Robina! W takim razie po kiego wała Batman ją uratował?! Właśnie, po co w ogóle ją uratował skoro wtedy był mordercą?
- Margot zagrała Harley tylko w jednej scenie na pokładzie gdy wita się z Kataną, w reszcie filmu jest po prostu Margot.
- Deadshoot mierzy w Care Delevingne i nagle JEB! pokazuje mu się córka. To było tak złe, że serio myślałem, że nie naciśnie na spust.
- Marzeniem Deadshoota jest zabicie Batmana, ughh.
- Nie wiem co Affleck wymyśli jeśli chodzi o przeciwnika dla Batmana w solowym filmie. Batman pokonał Supermana, walczył z Doomsdayem, złapał Harley Quinn, Deadshoota i Killer Croca. Nie wiem co ma być dla niego większym zagrożeniem.
- W "Batman Begins" było lepsze Arkham Asylum, tutaj nawet Joker może się włamać, porażka.
- Film kompletnie nic nie zmienia. Tak jak na początku siedzieli w Arkham, tak dalej siedzą.
- Tekst: "Zabij go a potem wykasuj moją historię przeglądarki" skomentuję tak: "Ha ha ha ha...ha haaaa"
Teraz kilka słów do krytyków Nolana. Spójrzcie na jego świetną trylogię Mrocznego Rycerza, teraz spójrzcie na całe DCEU. Pewnie trafi się śmieszek, który napisze: "Spojrzałem i widzę dwa gówna" etc. Przestańcie być śmieszkami, bo za czasów Nolana wszystko to miało ręce i nogi. Stworzył świetne filmy i w głębi serca każdy wie, że to co zrobił jest nieosiągalne teraz dla Warnera. Najważniejsze, że miał swoją wizję na realistyczne filmy i ją wykonał. Tutaj mamy film, który zrobiła produkcja, nie reżyser.
Śmieszą mnie jeszcze wypowiedzi aktorów krytykujących krytykę filmu, jakby to od nich zależało, że film ssie.
Tak jak pisałem wcześniej, Marvel to obecnie mistrzostwo filmów komiksowych. Tak jak teraz czekam na "Doktora Strange'a", na "Wonder Woman" nie czekam wcale, w ogóle nie wierze już w to uniwersum. Nawet w solowego Batmana po tym co tu się odjebało.
DCEU może teraz ssać dla MCU. 3/10 i tytuł najgorszego filmu na jakim byłem w kinie. Nie żałuję, że na nim byłem, bo Jared był świetny, ale szkoda, że hajs z biletu pójdzie dla tych sukinsynów.
Serio, jak można to było tak spieprzyć? Tyle czekania, rewelacyjne zwiastuny, Leto jako Joker, a tu taka sraka. Nie chce mi się nawet rozpisywać. Plusy to:
+ Rytmiczny początek
+ Viola Davis
+ 30 sekund czasu ekranowego Batmana
+ Ciężko mi ocenić Jareda jako Jokera, bo przez całe gimnazjum byłem jego fanem i jego zespołu, ale stwierdzam, że był bardzo dobry. Szkoda, że też go było może z 2 minuty. Potencjał jest ogromny.
+ Courtney
I to tyle z plusów. Teraz minusy:
- Po jakichś 40-tu minutach film jest tak nudny, że czekałem kiedy się skończy.
- Porno parodia SS ma więcej Jokera i Batmana.
- Gdyby nie córka Deadshoota, to Batman by gryzł piach. Serio, może i Batman coś by wykombinował, ale tutaj to tak wyglądało jakby ta dziewczynka go uratowała.
- W świecie, w którym pojawiła się już Wonder Woman, wysyła się ekipę w większości zwykłych ludzi na meta-ludzi? Już nawet gdyby serio Superman dostałby szajby i chciałby zniszczyć Ziemię to kto by z tej ekipy go powstrzymał? Harley Quinn z gunem? Deadshoot z gnatem? Nie muszę dalej wymieniać, bo NIKT by go nie powstrzymał.
- Historia Harley Quinn i Jokera jest tak przedstawiona, że ja po prostu w nią nie wierzę. Rozwinięcie tego wątku by pomogło.
- Warner Bros. bez kitu powinno dostać solidne lanie w dupsko za reklamowanie filmu scenami z dupy.
- W tym filmie nie ma złych ludzi. Harley Quinn daje opieprz dla El Diablo za zabicie swoich dzieci, serio? Deadshoot to w sumie dobry ziomek. El Diablo nie zabija nawet mutantów, bo chce być dobry. Bumerang to po prostu złodziej. Killer Croc, tutaj nawet nikt nie zna jego historii, ale okej uznajmy jego kanibalizm za zły. Slipknota czy jak mu tam nawet nie skomentuje, był zły bo wyglądał jak młody Steven Seagal.
- Deadshoot nie zabijający Harley, czemu? Nie wiem.
- El Diablo i jego nowa rodzina, czemu ich tak nazywa? Nie wiem.
- Smutek po "śmierci" Quinn, czemu? Nie wiem.
- Serio, że ta ekipa to najwięksi psychole i socjopaci? Nawet nie wiemy za co tak na prawdę siedzą.
- Harley bardziej stuknięta od Jokera. Okej, rozumiem, że to J musi mieć poukładane we łbie, żeby być mistrzem strategii i tak dalej. Ale oni przypisali jej zabicie Robina! W takim razie po kiego wała Batman ją uratował?! Właśnie, po co w ogóle ją uratował skoro wtedy był mordercą?
- Margot zagrała Harley tylko w jednej scenie na pokładzie gdy wita się z Kataną, w reszcie filmu jest po prostu Margot.
- Deadshoot mierzy w Care Delevingne i nagle JEB! pokazuje mu się córka. To było tak złe, że serio myślałem, że nie naciśnie na spust.
- Marzeniem Deadshoota jest zabicie Batmana, ughh.
- Nie wiem co Affleck wymyśli jeśli chodzi o przeciwnika dla Batmana w solowym filmie. Batman pokonał Supermana, walczył z Doomsdayem, złapał Harley Quinn, Deadshoota i Killer Croca. Nie wiem co ma być dla niego większym zagrożeniem.
- W "Batman Begins" było lepsze Arkham Asylum, tutaj nawet Joker może się włamać, porażka.
- Film kompletnie nic nie zmienia. Tak jak na początku siedzieli w Arkham, tak dalej siedzą.
- Tekst: "Zabij go a potem wykasuj moją historię przeglądarki" skomentuję tak: "Ha ha ha ha...ha haaaa"
Teraz kilka słów do krytyków Nolana. Spójrzcie na jego świetną trylogię Mrocznego Rycerza, teraz spójrzcie na całe DCEU. Pewnie trafi się śmieszek, który napisze: "Spojrzałem i widzę dwa gówna" etc. Przestańcie być śmieszkami, bo za czasów Nolana wszystko to miało ręce i nogi. Stworzył świetne filmy i w głębi serca każdy wie, że to co zrobił jest nieosiągalne teraz dla Warnera. Najważniejsze, że miał swoją wizję na realistyczne filmy i ją wykonał. Tutaj mamy film, który zrobiła produkcja, nie reżyser.
Śmieszą mnie jeszcze wypowiedzi aktorów krytykujących krytykę filmu, jakby to od nich zależało, że film ssie.
Tak jak pisałem wcześniej, Marvel to obecnie mistrzostwo filmów komiksowych. Tak jak teraz czekam na "Doktora Strange'a", na "Wonder Woman" nie czekam wcale, w ogóle nie wierze już w to uniwersum. Nawet w solowego Batmana po tym co tu się odjebało.
DCEU może teraz ssać dla MCU. 3/10 i tytuł najgorszego filmu na jakim byłem w kinie. Nie żałuję, że na nim byłem, bo Jared był świetny, ale szkoda, że hajs z biletu pójdzie dla tych sukinsynów.
09-08-2016, 01:33
