Ja czekałem bardzo na TFA, ale wizytę w kinie wspominam okropnie.
Od początku miałem wrażenie, że TFA to tak cynicznie wykalkulowany film, że krzywiłem się gdy słyszałem dialogi między Poe, a ... tą postacią której rola ograniczyła się wygłaszania ekspozycji po konfrontację Kylo z Poe.
Tylko w scenach z Kylo i ostatniej walce czułem zainteresowanie, ale jednocześnie przewracałem oczami gdy Rey przeszła w ciągu kilku godzin poziom od szorowania zardzewiałych części do pokonania gościa który wyrżnął całą świątynie Jedi i brał udział w wielu misjach militarnych.
Jeśli chodzi o Palpiego, bo jego powrót wydaje się naturalny, bo po ubiciu Snoke'a (swoją drogą, genialne zagranie Johnsona, pokazuj jak silny jest główny antagonista, tylko po to później ubić go w najbardziej żałosny i przeczący logice filmu sposób), jedynymi postaciami mogącymi robić za łotrów byli Rycerze Ren i Palpatine. Bo Kylo naturalnie zostanie nawrócony, a po wszystkich jego porażkach patrzenie na niego jak na kompetentnego złoczyńcę jest nie możliwe. To samo jest Huxem, który mógł zostać przedstawiony jako Disneyowska wersja Thrawna, a koniec końców został tak spartolony, że jedynym wyjściem dla Abramsa zostało wprowadzenie jego nowej, starszej wersji czyli Generała Pryde'a (świetne nazwisko...).
To, że Palpatine powróci nie byłoby złe, gdyby nie było aktem desperacji i wynikiem niekompetencji. To, że nowa generacja bohaterów musi pokonać ostatecznie przeciwnika ich rodzicieli nie jest zła, choć wolałbym gdyby to Kylo i rycerze byli poprowadzeni od początku jako główny przeciwnicy, bo wtedy i tematycznie byłoby to interesujące, bo mielibyśmy postacie które są wynikiem działania Vadera, jego dziedzictwem.
Od początku miałem wrażenie, że TFA to tak cynicznie wykalkulowany film, że krzywiłem się gdy słyszałem dialogi między Poe, a ... tą postacią której rola ograniczyła się wygłaszania ekspozycji po konfrontację Kylo z Poe.
Tylko w scenach z Kylo i ostatniej walce czułem zainteresowanie, ale jednocześnie przewracałem oczami gdy Rey przeszła w ciągu kilku godzin poziom od szorowania zardzewiałych części do pokonania gościa który wyrżnął całą świątynie Jedi i brał udział w wielu misjach militarnych.
Jeśli chodzi o Palpiego, bo jego powrót wydaje się naturalny, bo po ubiciu Snoke'a (swoją drogą, genialne zagranie Johnsona, pokazuj jak silny jest główny antagonista, tylko po to później ubić go w najbardziej żałosny i przeczący logice filmu sposób), jedynymi postaciami mogącymi robić za łotrów byli Rycerze Ren i Palpatine. Bo Kylo naturalnie zostanie nawrócony, a po wszystkich jego porażkach patrzenie na niego jak na kompetentnego złoczyńcę jest nie możliwe. To samo jest Huxem, który mógł zostać przedstawiony jako Disneyowska wersja Thrawna, a koniec końców został tak spartolony, że jedynym wyjściem dla Abramsa zostało wprowadzenie jego nowej, starszej wersji czyli Generała Pryde'a (świetne nazwisko...).
To, że Palpatine powróci nie byłoby złe, gdyby nie było aktem desperacji i wynikiem niekompetencji. To, że nowa generacja bohaterów musi pokonać ostatecznie przeciwnika ich rodzicieli nie jest zła, choć wolałbym gdyby to Kylo i rycerze byli poprowadzeni od początku jako główny przeciwnicy, bo wtedy i tematycznie byłoby to interesujące, bo mielibyśmy postacie które są wynikiem działania Vadera, jego dziedzictwem.
Dithipline ith doing what you hate to do but doing it like you love ith - Mike Tyson
30-09-2019, 09:24 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-09-2019, 09:25 przez marsgrey21.)