Picie kupuje zawsze, jedzenie (popcorn) okazyjnie, i szczerze powiedziawszy nie widzę w tym nic złego (ani nie przeszkadza mi moje własne jedzenie, ani nie przeszkadza mi jedzenie osób po bokach, zwłaszcza że naprawdę tego nigdy nie słychać). Nawyk wyłączania komórki mam od zawszeâŚ
Do kina generalnie preferuje chodzić sam, bo łatwiej mi się wtedy wczuć się w obraz, choć towarzystwem okazyjnie [zwłaszcza na jakichś filmach typu âKung-Fu-Pandaâ] też nie pogardzę... Zwłaszcza że większość moich znajomych popiera zasadę â âSeans się zaczyna â milkniemy!â. Okazyjnie się zdarzy jakiś komentarz/szepnięcie, ale zwykle tylko na jakichś filmach z cyklu "zero fabuły, dużo akcji" [Z jednym kolegą pamiętam że trochę na "Jestem Legendą" sobie pogadaliśmy, ale po za nami były tylko ze trzy osoby w kinie, zresztą też między sobą gadali, więc "no harm done"]
Co do rozmów w kinie, to w sumie nie pamiętam jakichś większych incydentówâŚ
Jak sięgam pamięcią, to miałem jednego znajomego (ironicznie osoba ode mnie starsza), który nie dojść że miał głośny drażniący śmiech, to jeszcze cholernie lubił komentować wszystko co na ekranie, takimi âNo, nie!â/âO! Wiem co teraz zrobiâŚâ, co nie przeszkadzało gdy oglądało się z nim jakąś komedię w telewizji, ale miałem z nim okazje być co najmniej dwa razy w kinie, i co chwila było âO! Ja cię!â, âTy, sądzisz że ona zajebiście wygląda?â, âOooo⌠Nie wierzę!â i tym podobne wykrzykiwania, które w połączeniu z jego śmiechem, straszliwe przeszkadzały w oglądaniuâŚ
Z bardziej niedawny incydentów, to tylko mi sie kojarzy, że jak na âWall-Eâ byłem, to w tym samym rzędzie co Ja, siedziała czwórka takich małych âlolitâ (dziesięciolatki, a ubrane jakby miały siedemnaście, i od dwóch lat pracę w klubie nocnym).
Że gadały przez zwiastuny na głos, to nic złego (choć dobijała mnie jedna, która co każdy zwiastun zdezorientowana pytała âTo już film?â), ale niestety minęło jakieś pierwsze pięć minut filmu nim się wreszcie zamknęły, a później okazyjnie w trakcie seansu zaczęły między sobą nawijać (najwyraźniej film dla nich za ciężki, bo głownie pytały siebie nawzajem âO co chodzi?â). Miałem ochotę im powiedzieć by się przymknęły, ale albo czytały w moich myślach, albo zrządzenie losu, bo zwykle cichły, dosłownie dwie sekundy, nim już miałem im zwrócić uwagę⌠Z drugiej strony, trochę mi też było głupio, bo w końcu film dla dzieci, których sala była pełnaâŚ
W sumie na filmach tego typu [np. â,Madagaskarâ] zawsze jest od metra dzieciaków, które drą się, i wykrzykują coś do postaci na ekranie, i ciężko je tu winić⌠Chociaż nie zawsze, tylko dzieci, bo przypomina mi się jak na âShrek 3â, jakaś kobita siedząca obok mnie, najpierw przed seansem nawijała do koleżanki jaka to ona miłośniczka kina, że kocha jak sala jest pełna bla,bla,bla, a potem w scenie gdy król umiera skomentowała na głos by cała sala słyszała âI to niby miało być zabawne?â, a dosłownie dwie minuty późnie jej komórka zadzwoniła⌠EchâŚ
Do kina generalnie preferuje chodzić sam, bo łatwiej mi się wtedy wczuć się w obraz, choć towarzystwem okazyjnie [zwłaszcza na jakichś filmach typu âKung-Fu-Pandaâ] też nie pogardzę... Zwłaszcza że większość moich znajomych popiera zasadę â âSeans się zaczyna â milkniemy!â. Okazyjnie się zdarzy jakiś komentarz/szepnięcie, ale zwykle tylko na jakichś filmach z cyklu "zero fabuły, dużo akcji" [Z jednym kolegą pamiętam że trochę na "Jestem Legendą" sobie pogadaliśmy, ale po za nami były tylko ze trzy osoby w kinie, zresztą też między sobą gadali, więc "no harm done"]
Co do rozmów w kinie, to w sumie nie pamiętam jakichś większych incydentówâŚ
Jak sięgam pamięcią, to miałem jednego znajomego (ironicznie osoba ode mnie starsza), który nie dojść że miał głośny drażniący śmiech, to jeszcze cholernie lubił komentować wszystko co na ekranie, takimi âNo, nie!â/âO! Wiem co teraz zrobiâŚâ, co nie przeszkadzało gdy oglądało się z nim jakąś komedię w telewizji, ale miałem z nim okazje być co najmniej dwa razy w kinie, i co chwila było âO! Ja cię!â, âTy, sądzisz że ona zajebiście wygląda?â, âOooo⌠Nie wierzę!â i tym podobne wykrzykiwania, które w połączeniu z jego śmiechem, straszliwe przeszkadzały w oglądaniuâŚ
Z bardziej niedawny incydentów, to tylko mi sie kojarzy, że jak na âWall-Eâ byłem, to w tym samym rzędzie co Ja, siedziała czwórka takich małych âlolitâ (dziesięciolatki, a ubrane jakby miały siedemnaście, i od dwóch lat pracę w klubie nocnym).
Że gadały przez zwiastuny na głos, to nic złego (choć dobijała mnie jedna, która co każdy zwiastun zdezorientowana pytała âTo już film?â), ale niestety minęło jakieś pierwsze pięć minut filmu nim się wreszcie zamknęły, a później okazyjnie w trakcie seansu zaczęły między sobą nawijać (najwyraźniej film dla nich za ciężki, bo głownie pytały siebie nawzajem âO co chodzi?â). Miałem ochotę im powiedzieć by się przymknęły, ale albo czytały w moich myślach, albo zrządzenie losu, bo zwykle cichły, dosłownie dwie sekundy, nim już miałem im zwrócić uwagę⌠Z drugiej strony, trochę mi też było głupio, bo w końcu film dla dzieci, których sala była pełnaâŚ
W sumie na filmach tego typu [np. â,Madagaskarâ] zawsze jest od metra dzieciaków, które drą się, i wykrzykują coś do postaci na ekranie, i ciężko je tu winić⌠Chociaż nie zawsze, tylko dzieci, bo przypomina mi się jak na âShrek 3â, jakaś kobita siedząca obok mnie, najpierw przed seansem nawijała do koleżanki jaka to ona miłośniczka kina, że kocha jak sala jest pełna bla,bla,bla, a potem w scenie gdy król umiera skomentowała na głos by cała sala słyszała âI to niby miało być zabawne?â, a dosłownie dwie minuty późnie jej komórka zadzwoniła⌠EchâŚ
10-08-2008, 23:56