Chip i Dale: Brygada RR / Chip 'n Dale: Rescue Rangers (2022) reż. Akiva Schaffer
#1
Chip 'n' Dale: Rescue Rangers (2022)

Cholerka, dobre to było. Bardzo sympatyczna bajeczka z prostą, aczkolwiek pomysłową intrygą. Główny złol jest sztos, chemia pomiędzy tytułowymi bohaterami też. Cały ten hybrydowy świat, gdzie ludzie żyją obok bohaterów filmów animowanych i kreskówek jest świetny. To co mi się w sumie w nim najbardziej podobało to fakt, że nie zostało to ograniczone tylko i wyłącznie do postaci Disneya, ale też bohaterów z innych wytwórni - w tym świecie jest miejsce nie tylko dla tego Brzydkiego Sonika, którego wrzucał @shamar, ale też
.

Sympatyczny film. Szkoda, że nie trafił do dystrybucji kinowej bo jestem ciekawy, ile mógłby zarobić w BO. Ode mnie 7/10, bawiłem się przednio :)

Odpowiedz
#2
Czyli to taki następca "Królika Rogera"?
welcome to prime time bitch!

Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.

Odpowiedz
#3
No można tak powiedzieć ;)

Odpowiedz
#4
A ja mam mieszane uczucia. Bo oglądało się OK, nie znudziło mnie, część żartów udana, tylko że... nie będzie mi się chciało raczej wracać do tego filmu. Widzę tu szereg problemów... Nie, wróć, to złe słowo. To nie są problemy same w sobie, czy też, inaczej mówiąc, nie dla każdego będą to problemy. Po prostu jest w filmie sporo rzeczy, które wpłynęły negatywnie na mój odbiór. Dla innych widzów mogą one być jak najbardziej spoko.

- Humor za często obiera łatwą drogę, wybierając do żartów łatwe cele i śmiejąc się z tego, co już zostało przez wszystkich wielokrotnie wyśmiane. W wielu przypadkach powstawał na zasadzie: "Sprawdźmy, z czego społeczność internetowa wyśmiewała się w ostatnich latach i po prostu zróbmy to samo". Wyśmiewanie np. wyglądu niektórych animowanych postaci, które zostały już wyśmiane przez każdego po wielokroć w ciągu ostatnich lat, nie ma efektu świeżości. Poza tym nieraz jest po prostu przeciągnięte (
). No i te próby nadążania z humorem za tym, z czego śmiali się internauci w ostatnich latach, sprawią, że film raczej nie będzie ponadczasowy.

- Film miał niezłą szansę, by wyróżnić się od "Kto wrobił Królika Rogera". Bo w "Rogerze" wszystkie animki były rysowane, a "Chip 'n' Dale" mamy postacie w różnych stylach animacji. Było tu świetne pole do popisu. Postacie animowane w różnych stylach, wchodzące ze sobą w interakcje - coś świeżego. Ale wykorzystano to... tak sobie. No i ciągle mnie uwiera to, że postacie, które powinny być ręcznie rysowane, wcale takie nie są. Postacie CGI wyglądają CGI. Postać stop-motion wygląda jak stop-motion. Postać-muppet wygląda jak muppet. Ale postacie rysowane nie wyglądają jak rysowane. Na Chipa to aż ciężko patrzeć. Tak że pod tym względem film położono.

- Nawał postaci i nawiązań do wszelkich animacji to coś, co wielu widzów doceni. Ale dla mnie było to dość przytłaczające. Wyłapać wszystkie te postacie w tle, czy nawet na plakatach i bilbordach - niewykonalne. I znowu - dla wielu to będzie plus. I w sumie chyba powinien - skoro robimy film o animacji, to nawciskajmy do niego tyle postaci z wszelkich animacji, ile się tylko zmieści. Fani będą mogli oglądać to po wielokroć, wyłapując nawet za n-tym seansem nowe nawiązania do znanych animowanych franczyz. Wprawdzie większość z tych znanych animowanych postaci nie robi w filmie nic ciekawego, tylko gdzieś tam przewija się w tle, ale to też nie powinien być kłopot. Dzięki temu, że są na tym drugim planie, świat filmu staje się pełniejszy.

Więc czemu zrzędzę, skoro niby jest dobrze? A, widzicie, to tylko sprawa osobistego odbioru. Nie lubię, kiedy mi coś podczas seansu umyka, więc czułem się zmuszony do ciągłego cofania i zatrzymywania filmu, żeby wyłapać każde drobne cameo. A to się po pewnym czasie robi męczące.

- Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że film zrobili ludzie, którzy nie lubią "Brygady RR". Sam nie jestem fanem - lubiłem w dzieciństwie, ale z biegiem lat ten serial zrobił się dla mnie zbyt infantylny (po ostatniej powtórce twierdzę, że jest kilka fajnych odcinków, które trzymają się nawet po latach, ale mógłbym je policzyć na palcach jednej ręki). Ale mimo to mam do serialu pewną sympatię - lubię postacie i klimat (muzyka jest naprawdę fajna i wywołuje nostalgię). Uważam, że to fajna rzecz dla dzieciaków, ale dla mnie - już nie za bardzo. Niemniej do takiego filmu wybrałbym twórców, którzy lubią materiał źródłowy. Tutaj tej sympatii zabrakło.

Czemu tak myślę? Choćby dlatego, że film nie jest o Brygadzie RR. Powtórzmy: film pod tytułem "Chip i Dale: Brygada RR" jest wprawdzie o Chipie i Dale'u, ale Brygady RR to tu jest na lekarstwo.

Stary serial jest wyśmiewany w stylu: "Brygada RR to był taki głupiutki stary serialik, jasne że nie będziemy traktować go na poważnie - pośmiejmy się z niego i pomrugajmy okiem do widza, że wiemy, tak samo jak on, że ten serial to siara". Tak, część tego deprecjonującego humoru do mnie trafia - na przykład z bratem już dwadzieścia lat temu wyśmiewaliśmy się z tych typowych zakończeń odcinków, gdzie ktoś rzuca suchym żartem i wszystkie postacie się śmieją. Ten film też z tego drwi - za pomocą żartów spóźnionych o dwie dekady i nie jakoś szczególnie błyskotliwych, ale i tak jakoś się tam pod nosem uśmiechnąłem, widząc, że twórcy kpią z tego elementu serialu, z którego sam kiedyś kpiłem. Ale jednak trochę mi to nie gra, że w filmie, którego bez "Brygady RR" by nie było, sama "Brygada RR" jest potraktowana jako coś dla beki. Tak samo to, co zrobiono z niektórymi postaciami właśnie dla beki, woła o pomstę do nieba.

W niektórych momentach wygląda to tak, jakby twórcy filmu nieszczególnie zapoznali się z serialem. Na przykład liczba odcinków, którą tu podają, jest wyższa od rzeczywistej. Czy film dzieje się w alternatywnej rzeczywistości, w której serial był dłuższy? No i to narzekanie Dale'a, że gra w serialu drugie skrzypce i wszyscy i tak oglądają go tylko dla Chipa. CO TAKIEGO?! Chip był w serialu postacią typowego lidera bez szczególnie bogatej osobowości, a Dale nie tylko był wyrazistszy, ale - jestem tego pewien - był ulubieńcem twórców. Ilość odcinków, w których to Dale był głównym bohaterem, jest przytłaczająca. Chipowi nie poświęcono nawet w ćwierci tyle uwagi. Jak powtarzałem sobie cały serial jakieś sześć czy siedem lat temu, to aż się zdziwiłem, jak bardzo ten serial jest o Dale'u i jak mało o Chipie. I teraz nowy film usiłuje mi wmówić, że Dale gra w serialu drugie skrzypce?

- Jak na film spod szyldu Disneya to niektóre żarty są aż dziwnie... nie wiem jak to nazwać... obrazoburcze? Takie w stylu "Zniszczymy ci dzieciństwo. Dla jaj." Przykłady:

Życie to nie tylko filmy, więc prowadzę sobie blog o książkach:
https://mowisietrudno.blogspot.com

Odpowiedz
#5
(22-05-2022, 11:45)al_jarid napisał(a): Sam nie jestem fanem - lubiłem w dzieciństwie, ale z biegiem lat ten serial zrobił się dla mnie zbyt infantylny (po ostatniej powtórce twierdzę, że jest kilka fajnych odcinków, które trzymają się nawet po latach, ale mógłbym je policzyć na palcach jednej ręki).
Powiedz to polskiemu dubbingowi :)


Swoją drogą, jakim cudem to przeszło przez KRRiT? Nawet dzisiaj to jest dość mocna fraza na produkcję dla dzieci.


A film zobaczę jak będzie polski dubbing. Chcę się przekonać czy Ilona Kuśmierska wróci do roli Gadget czy nowy głos Rocqueforta będzie podobny do śp. Włodzimierza Bednarskiego. Bo dlaczego nie? Skoro w Ralphie Demolce disnejowskie księżniczki po 1989 roku otrzymały swe oryginalne polskie głosy, a Rozmus wrócił jako Bugs w Kosmicznym meczu 2. I skoro ludzie się spuszczali, że Zborowski ponownie dubbingował Mufasę i domagali by się reszta obsady wróciła, a i domagano się, by Tyniec dubbingował Willa Smitha w fabularnym Aladynie, to ja mogę się domagać tych samych aktorów z Brygady RR.

Kontynnując

Odpowiedz
#6
(22-05-2022, 12:16)OGPUEE napisał(a): Swoją drogą, jakim cudem to przeszło przez KRRiT? Nawet dzisiaj to jest dość mocna fraza na produkcję dla dzieci.

Serio? "Szmata" to takie mocne słowo? Już nie przesadzajmy. W starych kreskówkach nieraz postacie wyzywały się od durniów, idiotów i kretynów. "Szmata" nie wydaje mi się mocniejszą obelgą. W każdym razie nie przekracza norm, do których przywykłem w familijnych produkcjach :)
Życie to nie tylko filmy, więc prowadzę sobie blog o książkach:
https://mowisietrudno.blogspot.com

Odpowiedz
#7
Ciekawe to, ale w porównaniu do Królika Rogera wygląda biednie i słabo, w stylu doszukiwania się szczegółów na drugim, trzecim planie i puszczaniu oka do widza. Ogląda się dobrze, a tak w ogóle, ten film to swego rodzaju body horror :)

Odpowiedz
#8
Orientuje się ktoś kiedy to będzie z dubbingiem? To jest kwestia dni czy miesięcy? Bo jak miesięcy to czekał nie będę.
welcome to prime time bitch!

Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.

Odpowiedz
#9
14 czerwca (czyli jak Disney+ oficjalnie wchodzi do Polski).

(22-05-2022, 12:24)al_jarid napisał(a): Serio? "Szmata" to takie mocne słowo? Już nie przesadzajmy.
Może to nie "kurva" czy "khuj", ale jako obelga wciąż ma to mocne nacechowanie pejoratywne, jednoznaczne z chamstwem, gdy "kretyni, durnie itp." to już traktowane neutralnie. Hej, nawet "cholera", niegdyś ciężki wulgaryzm otrzymała pass i nikt nie zrobi larum, gdy "szmata" jako obelga wciąż, mam wrażenie, traktuje się jako coś mocniejszego. Zresztą też nie kojarzę, by owe słowo znalazło się w familijnych produkcjach, zwłaszcza disneyowskich.

Tym bardziej, że cenzorzy, w tym polscy, są bardziej restrykcyjni jeśli chodzi o filmy/seriale dla dzieci, zwłaszcza jeśli chodzi o słownictwo (i stawia się jakieś neutralne zamienniki). Szczególnie dekady wcześniej.

Odpowiedz
#10
Skoro to dobre jest to wydzieliłem nowy temat.
Co to jest „FIUT”? FIUT to jest skrót moich zainteresowań „Film I Uwentualnie Telewizja”
バリバリ   グシャグシャ   バキバキ    ゴクン
#Official James Francis Cameron and Christopher Johnathan James Nolan Hejter# :D

Odpowiedz
#11
@al_jarid przypomniała mi się w sumie też jeszcze jedna fajna rzecz, czyli niechęć Chipa do... Alvina :D To też tak w sumie fajnie kontrastowało, ponieważ Disney nie ma problemów z wrzucaniem do swojego świata marek należących do innych wytwórni, jednocześnie dając jakiś tam konflikt na linii wiewiórka - wiewiórka, ale z konkurencyjnej franczyzy :D

Tak jak napisałem, że jestem ciekawy, ile Chip i Dale zarobiliby w BO, tak jestem też ciekawy czy wówczas te wszystkie Warnery, Universale, Paramounty itd dałyby zgodę na swoje postacie. Ciekawi mnie, jak to tam zakulisowo wyglądało :)

Odpowiedz
#12
Cytat: jestem też ciekawy czy wówczas te wszystkie Warnery, Universale, Paramounty itd dałyby zgodę na swoje postacie.
Nie sądzę. Nie są to jakieś wielkie role, jak pisałem - to bardziej mrugnij a przegapisz, jak choćby koleś z South Park, Sknerus, czy Pickle Rick (aczkolwiek to był cosplay, ale jednak wizerunek postaci jest...). Są wyjątki, jak snyderowski Batman w zbroi z BvS czy Vin Diesel i, oczywiście Sonic :)

Odpowiedz
#13
(22-05-2022, 17:33)Pelivaron napisał(a): Tak jak napisałem, że jestem ciekawy, ile Chip i Dale zarobiliby w BO, tak jestem też ciekawy czy wówczas te wszystkie Warnery, Universale, Paramounty itd dałyby zgodę na swoje postacie. Ciekawi mnie, jak to tam zakulisowo wyglądało :)
Przecież wiadomo, że oni wszyscy w Hollywood są po jednych pieniądzach i wspólnie urządzają orgie ;). Poza tym też pewnie dali zgodę pod jakimiś warunkami, że np. ich własności nie będą konkretnie jechane (tak jak Warner przy Króliku Rogerze domagał się, żeby Bugs i Daffy mieli tyle samo czasu ekranowego co Miki i Donald).

Cytat:konflikt na linii wiewiórka - wiewiórka, ale z konkurencyjnej franczyzy :D
Gwoli ścisłości; pręgowiec - pręgowiec :).

Odpowiedz
#14
Wyszedłem z (słusznego) założenia, że w wersji polskiej część żartów będzie pozmieniana i postanowiłem obejrzeć. A z dubbingiem obejrzę jeszcze raz bo WARTO.

I pierwszy SZOK: dlaczego w polskiej wersji zmieniono nazwisko na „Rocky” Roquefort? To zbyt skomplikowane, żeby działo się ot tak. Czyżby w europejskiej wersji też zmieniono?

A poza tym, w skrócie: ryj się kilka razy cieszył. Sentymentalna, dobra rzecz, wydaje się, że zrobiona z polotem a nie na siłę.

Zgadzam się z tym, że zasługiwał na premierę kinową.
Rysunki rzeczywiście są zbyt cyfrowe (choć idzie się przyzwyczaić) . Gagów i nawiązań jest bardzo dużo (i połowy pewnie nie wyłapałem) ale to akurat plus.
To mnie rozjebało (bo nie czytałem spoilera Pelivarona, kilka postów wyżej)

welcome to prime time bitch!

Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.

Odpowiedz
#15
(25-05-2022, 18:47)shamar napisał(a): I pierwszy SZOK: dlaczego w polskiej wersji zmieniono nazwisko na „Rocky” Roquefort?  To zbyt skomplikowane, żeby działo się ot tak. Czyżby w europejskiej wersji też zmieniono?
Stawiam, że ser Roquefort (bohater w oryginale został nazwany od sera Monterey Jack) jest bardziej znany w Polsce. I nie zdziwiłbym się, że polski tłumacz nawiązywał również do Rocky'ego Stallone'a jako ukłon dla starszego widza (czytaj: znużonego rodzica). Zresztą w jednym odcinku oprychy "villaina dnia" w polskim dubbingu zostali nazwani od Stallone'a i Schwarzennegera.

Czasami w dubbingach nazwy własne zagranicą bywają tłumaczone z różnorakich powodów i to jest stare jak świat*. Będąc w temacie Brygady RR - w niemieckim dubbingu Monty/Rocky nazywał się Samson, a francuskim Jack le Coustad. W obu przypadkach nawiązuje do siły bohatera. I u Niemców Gadget i Bzyczek (też w oryginale inaczej nazywający się. Nie muszę mówić, do czego nawiązywał polski tłumacz) to Trixi i Summi. I Spaślak w Niemczech to Al Katzone.

* Np. Tintin do tej pory jest znany w krajach niemieckojęzycznych jako Tim.  

Odpowiedz
#16
Czyli wszystkie państwa dostały dowolność tłumaczenia drugoplanowych postaci.
Ciekawe jak rozwiążą lokalizację. Bo conajmniej raz widziałem na ekranie napis "Monty".
welcome to prime time bitch!

Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.

Odpowiedz
#17
Jest już dubbing
welcome to prime time bitch!

Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.

Odpowiedz
#18
Jakby kogoś interesowało, to już jest dostępny polski dubbing (EDIT: widzę, że shamar mnie uprzedził).

Oczywiście wchodzę na Dubbingpedię (bo jestem niezdecydowaną kluchą i jeszcze nie skusiłem się na subskrypcję) i jak domyślałem się - Ilona Kuśmierska jednak nie wróciła jako Gadget. Co mogę zrozumieć, bo Kuśmierska ma już z 70 lat i byłoby mocno słyszalne, tak jak w przypadku Ewy Złotowskiej grającej Pszczółkę Maję w tym CGI-reboocie.

I kto miał zaszczyt zastąpić Włodzimierza Bednarskiego jako Rocky'ego? Mateusz Narloch. Jeden z tych dzieciaków Nie ma to jak hotel jako następca Włodzimierza Bednarskiego. Wiem, już jest dawno dorosły, ale wciąż ma dość wysoki głos - kompletnie przeciwieństwo Bednarskiego.
[Obrazek: WastefulBriefGrebe-max-1mb.gif]

Szykuje się potężny post w temacie "Rzeczy wkurzające nas w filmach"...

Odpowiedz
#19
Patrz co napisałem wyżej ;)
welcome to prime time bitch!

Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.

Odpowiedz
#20
W końcu obejrzałem film i tak jak planowałem z polskim dubbingiem. I cóż - król jest nagi. Albo przynajmniej nie nosi spodni i majtek.

Al_jarid miał dobre przeczucie, twierdząc że film zrobili ludzie, którzy nie lubią "Brygady RR". Chociaż nie, ujmę to tak. Robili to ludzie, którzy nie oglądali "Brygady RR", a risercz ograniczyli się do pobieżnego wertowania Wikipedii. Przykładowo, jest scena z retrospekcji, gdzie ekipa kręci odcinek (których wg filmu jest 300-ileś, gdy w rzeczywistości było to 65) - Spaślak jest rozproszony przez ptaszki pojawiające nad głową ogłuszonego Dale'a. Eee... nie. Serial takiego humoru nie miał i świat przedstawiony był w jako tako twardej rzeczywistości (wiem, brzmi to debilnie w kontekście Brygady RR). I potem słynny trop w tamtym czasie, że postać mówi suchar, a reszta gromko śmieje, co robi tytułowa Brygada RR. Ktoś myślał, że "o, Brygada RR powstała w latach 80., więc pewnie miała te wszystkie klisze jak śmianie z sucharu na końcu". Tak naprawdę to nie cytując Mietczynskiego. Akurat Brygada RR, jak i wcześniejsze produkcje telewizyjne Disneya z lat 80. nie zaliczały się do tej całej telewizyjnej szmiry (i stąd mym zdaniem ich sukces) - nie było promocji zabawek, nikt nie wciskał końcowych morałów, jak się wszyscy śmiali na końcu to był jeden, może dwa odcinki i wyglądało to na autentyczne (odcinek jak Dale spotkał kosmicznego dinozaura). O jakości animacji nie wspomnę. I potem policjantka "chciałaby usłyszeć ten firmowy śmiech z suchara". do kroćset fur beczek!, niczego takiego nie było w serialu! A, i jeszcze Chip mówi, że w serialu zawsze winnym był szef policji. Eee, nie? Nie kojarzę takiego odcinka. Spinelli i te dwa gamonie byli dobrzy. A, i mam uwierzyć, że Brygada RR stała się mało znana, a oficer Gumby o niej nie słyszał? To nie The Shnookums and Meat Funny Cartoon Show.

I w tej rzeczywistości Chip i Dale debiutują właśnie za sprawą serialu, a nie serii krótkometrażówek z lat 50. Jak al_jarid zauważył słusznie w serialu to Dale miał więcej odcinków poświęconych sobie, a Chip był tym typowym nudno-srogim liderem-dupkiem (o, mogli to wytknąć, bo to też był częsty trop w animacjach) i nie wierzę, że widzowie wolą jego. Nie, ja oglądałem wtedy Brygadę RR i Chip nie był tym ulubieńcem. Lepsze byłoby, gdyby Dale miał problem z Brygadą RR, gdyż robi za tego śmiesznego głupka i chciał z tą szufladką zerwać. I np. chce zagrać w jakimś filmie dramatycznym (co na pewno daje potencjał komediowy - Dale grający w filmie podobnym do tych od Kieślowskiego - przecież XD samo się pisze) [EDIT: Albo gdy chce zrobić ten pilot o byciu agentem Chip ostrzega go, że może stać się pośmiewiskiem na co Dale stwierdza, że to samo mówili o Michaelu Keatonie, w nawiązaniu do narzekań fanów o obsadzaniu komika do roli Batmana]. Albo nawiązać, że Dale ma pod górkę, bo ktoś obejrzał Three for Breakfast, gdzie odstawił rasistowski moment i #CancelChipnDale. A obie wiewiórki mogły się tłumaczyć, że takie czasy i dzisiaj patrzą na to z żeżuncją.

Właśnie, w sumie mogli zawrzeć komentarz do tych serialowo-animowanych klisz lat 80./90. względem serialówek Disneya, które były klasę wyżej i pasowało do krytyki bootlegów. Zamiast mam wysyp już dawno wyśmianych i przedłużonych z zębów Sonica czy martwych oczu Wikinga. Ktoś w jutubowych komentarzach słusznie wytknął, że gdyby analogiczny jakiś fail Disneya byłby bezlitośnie obśmiewany w innej wytwórni, to Mysz już by wytaczała całą artylerię do pozwów. Ale przyznam się, rozbawił mnie dialog policjantki, według którego w wyniku złej akcji policyjnej Psi Patrol odgryzł jaja policjantowi XD. I trafnego spostrzeżenia na biznes jak chociażby w Króliku Rogerze nie ma się co nastawiać. A jak coś jest to obecny Disney to kiepski kandydat, by takie rzeczy wytykał. Wg filmu problemem wielkich wytwórni są masowo robione bootlegi. A jak wytwórnia złamie aktorowi karierę, to jest wina aktora.

Piotruś Pan jako zły? Może to efekt nostalgii, ale nie podoba mi się. Zresztą czemu jest w średnim wieku? Piotruś Pan pojawił się w kinach niemal 70 lat temu i na logikę powinien być zgrzybiałym dziadkiem o lasce marudzącym, że kiedyś to było. I byłby to niezły komediowy kontrast do pierwotnej roli beztroskiego dzieciaka (i można byłoby nawiązać do oskarżeń o rasizm charakteryzujący epokę). A nie tym creepy-kolekcjonerem z Atomówek. I jak dowiedziałem się, że to było rzekomo inspirowane losami Bobby'ego Driscolla (który oryginalnie dubbingował Piotrusia), które były nieciekawe. I jeśli tak to wychodzi dość niesmacznie. I jak tak się pomyśli, czemu on jedyny się postarzał, a reszta animków nie? Pojawia się na moment jeden z Zagubionych Chłopców, który wciąż jest młody i przed mutacją (chyba, że cierpi na to samo co Gary Coleman). Zjawiają się niezmienione Trzy Świnki debiutujące w latach 30.? Poza tym nie ma to sensu, gdyż Piotruś Pan, wciąż młody, pojawił się w Wielkim powrocieCafe Myszka oraz Jake'u i piratach z Nibylandii. Mogliby pójść w stronę operacji plastycznych (zwłaszcza jak Dale zrobił CGI-lifting) - Piotruś zdecydował się na zmianę looku, żeby mieć więcej roli, ale chirurg spieprzył sprawę - znowu, dość trafna satyra na przemysł.

I tu mój inny zarzut - Brygada RR jest tu jedynie z nazwy. Praktycznie to film opowiada o Chipie i Dale'u, reszta niet - Rocky pojawia na 5 minut i zostaje porwany. Gadżet i Bzyczek w sumie pojawili się dlatego, że Dale'owi nawalił auto i tyle ich widziano. Gdzie tu wielki reunion? Ej, I jak Chip i Dale szli na Main Street to w tle są zamgleni henchmeni Spaślaka. Nie powinni krzyknąć "O hej! Dawno się nie widzieliśmy, co słychać u żon?". Fajnie byłoby gdyby grupa się zebrała się po latach, by powspominać stare czasy i np. porwanym byłby kot Spaślak, który poza planem jest spoko gościem.      

Oczywiście animacja jest okropna i człowieka cholera trafia imitacja animacji 2D, szczególnie że Disney praktycznie słynie z dobrej jakości animacji. Co by nie mówić o najnowszym Kosmicznym meczu, to przynajmniej wzięli do łapy przyrząd do rysowania i kartkę (a raczej tablet, ale wiadomo o co mi chodzi) i postacie 2D konsekwentnie były faktycznie 2D i wciąż wyglądało to dobrze. Tu już jest pierwsza lampka, że Disney wbrew pozorom zrobił to na odpierdol, by żerować na nostalgii i źle wymierzonych cytatach, i dlatego wrzucił od razu na streaming (czyli coś czego nie trzeba oglądać). W/w filmy (zwłaszcza Królik Roger) ładnie się łączył z sekwencjami aktorskimi i czuć było namacalność. A postacie animowane w 2D mocno odstają, szczególnie w scenie gdy łapią jednego z Zagubionych Chłopców. Czasami nawet szli po najmniejszej linii oporu i praktycznie rotoscopowali głowy i ręce postaci mających na sobie live action ubrania.

No i polski dubbing. Głosy Chipa i Dale'a bez zaangażowania i mocno odstające, inne głosy nowych postaci są zjadliwe. O dziwo najlepiej wypadł głos live action policjantki. I w jednym momencie udała się lokalizacja. W oryginale Chip przestrzega Dale'a przed robieniem fałszywego nowojorskiego akcentu, co Dale robi. W polskim dubbingu akcent jest określony jako wschodni i Dale zaciąga jakąś ruszczyzną. Podoba mi się.

Co mi się nie podoba? Zmienione głosy istniejących postaci. Wiedziałem, że na powrót oryginalnych żyjących aktorów nie ma co liczyć (czy Marcin Sosnowski nadal żyje?), więc niech ich następcy będą podobni. Nie są. Przebolałbym, gdyby nie to, że dali ORYGINALNE taśmy z wokalem Szcześniaka i poprawne tytuły odcinków! Spaślak brzmi bardziej jak Robbie Zgniłek niż Marcin Sosnowski, Gadżet wcale nie brzmi jak Kuśmierska. Podobnie Rocky. A potem Dale ogląda jeden ze starych odcinków i do kroćset fur beczek! dali nowy dubbing zamiast wykorzystać ten stary!

Ale w jego przypadku Rocqueforta dam plusa, bo już byłem nastawiony na pisanie pełnego wkurwu akapitu, ale pierwszy raz słyszę Rocky’ego i przecieram uszy ze zdumienia. Co prawda nowy Rocquefort nie brzmi jak Włodzimierz Bednarski, a coś pomiędzy Sir Tuxfordem a Pumbą, ale jakby ktoś by mi powiedział, że to ten sam koleś co dubbingował jednego z tych bliźniaków z Nie ma to jak hotel, nigdy bym nie uwierzył.

Na ten moment 5/10

PS. Zgaduję, że reality show Brzydkiego Sonica o współpracy z FBI to prztyk do takowego Stevena Seagala, gdzie niby był w rezerwie policji :)?

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  






Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Batman and Superman: Battle of the Super Sons (2022) Rozgdz 0 199 17-09-2023, 15:40
Ostatni post: Rozgdz
  Beavis & Butthead A.D. 2011 - 2022 shamar 30 8,567 21-10-2022, 23:28
Ostatni post: shamar



Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości