Człowiek na linie - Man on Wire
#1
[Obrazek: 34600filmwire.jpg]

Historia niesamowita, przepiękna. O człowieku z pasją, wielkim marzeniem. O człowieku, który od 17 do 25 roku życia robił wszystko, aby dojść do upragnionego celu. Dla niektórych największym wydarzeniem w życiu byłoby bycie na dachu World Trade Center, a dla Philippe przejście na linie między wieżami. Na samą myśl o czymś takim czuć dreszcze. Dokument jest tak świetnie zrobiony, że momentami czułem jakbym był świadkiem całego zdarzenia. Jakie musiało to być gigantyczne przedsięwzięcie logistyczne, wykonane zaledwie przez kilka osób. Plakat ma świetny tagline "Artystyczne przestępstwo stulecia". Oglądając tą historię miałem wrażenie jakby ktoś nad nimi wtedy czuwał, aby im się to udało, bo przecież mieli tyle okazji do zaprzepaszczenia swojego genialnego planu. Niezwykle cieszę, iż obejrzałem ten film, kto wie, gdyby nie dostał Oscara być może nigdy bym go nie obejrzał. Pierwszy raz o tej historii usłyszałem przy okazji omawiania faworytów oscarowych i wtedy tak się rozejrzałem w temacie i prawie nic o nim nie znalazłem. Szkoda, że w Polsce nawet nie wyszła książka "To Reach the Clouds" autorstwa samego Philippe, bo choć nieczęsto zdarza mi się coś przeczytać, to gdyby była taka możliwość zrobiłbym to jak najszybciej.

Ocena: 10/10 (Film trafia do ulubionych, uważam go za jeden z najlepszych 2008 roku i czekam na DVD)

Polecam, polecam, polecam !!!

Odpowiedz
#2
Ja rzadko płaczę na filmach. Na Man on wire wymiękłam. Bo Grieg. Bo Satie. Bo Nyman. Bo Philippe Petit to taka postać, po zetknięciu z którą twoje własne życie wydaje się trywialne, banalne - i nudne. Taka egzystencja na pół gwizdka, jakby obce ci było nawet oddychanie. Petit chodzi po linie, a w tle - Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek. (Dostojność tej ścieżki wali prosto w splot słoneczny). Wyjęty z serialu sensacyjnego wąsaty policjant mówi dziennikarzom, że on właściwie nie chodził, to był jakby taniec - a najbliższemu przyjacielowi Philippe'a po ponad trzydziestu latach łzy napływają do oczu. Byłam w szoku, jak to zobaczyłam. Sensacyjna historia, thriller prosto z życia - i te łzy. Dojście do krawędzi.

Takie filmy zdarzają się rzadko. Wątpię, by cokolwiek w tym roku w kinie chwyciło mnie równie mocno co dokument Marcha, oprócz jednego tytułu - Walcu z Bashirem. O ironio! Dokumenty, z definicji nastawione na informację, wywołują więcej emocji niż fabuły - może to znak czasów, przeżarcia się plastikiem? Man on wire to także film, który koniecznie trzeba zobaczyć w kinie. Ja pójdę.



Oglądać!
DON'T BLINK AND TURN LEFT.

Odpowiedz
#3
Artemis napisał(a):Dokumenty, z definicji nastawione na informację

No teraz to grubo przesadziłaś.

Odpowiedz
#4
bez przesady - film jest dobry i wciągający, ale to mniej więcej tyle; bez problemu zapomniałem o nim zaraz po seansie
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings

Odpowiedz
#5
Koleś napisał(a):
Artemis napisał(a):Dokumenty, z definicji nastawione na informację

No teraz to grubo przesadziłaś.
No napewno nie na wywołanie u widza palpitacji serca:)

Mefisto napisał(a):bez przesady - film jest dobry i wciągający, ale to mniej więcej tyle; bez problemu zapomniałem o nim zaraz po seansie
My się ostatnio jakoś nie zgadzamy:)
DON'T BLINK AND TURN LEFT.

Odpowiedz
#6
Artemis napisał(a):
Koleś napisał(a):
Artemis napisał(a):Dokumenty, z definicji nastawione na informację
No teraz to grubo przesadziłaś.
No napewno nie na wywołanie u widza palpitacji serca:)
No nie wiem. Co prawda mowię, nie widziawszy "Człowieka na linie", ale dobre dokumenty (nie takie telewizyjne, tylko faktyczne DZIEŁA) niemal zawsze wywołują u widza emocje. Tym mocniejsze, że dotyczą rzeczy autentycznych.
Klub OFILMIE | Podcast filmowy Radio Ofilmie

Odpowiedz
#7
Zachęciliście, zabieram się za to :D

Odpowiedz
#8
Nie no - ale główne założenie jest takie, aby przestawić pewne fakty. I już. A że różnie to wychodzi? Równie dobrze mógłbyś zapodać argumentem o sile filmów propagandowych:). Chodziło mi o taką najbardziej podstawową z definicji - że komrom ma bawić i wzruszać, a horror straszyć.

Negrin napisał(a):Co prawda mowię, nie widziawszy "Człowieka na linie"
Nie przyznawaj się - ty oscarożerco :twisted:
DON'T BLINK AND TURN LEFT.

Odpowiedz
#9
Artemis napisał(a):Nie no - ale główne założenie jest takie, aby przestawić pewne fakty. I już.
Nie jestem przekonany czy dokument w ogóle "ma" coś robić na tej samej zasadzie co komrom czy horror. Ale ok, wiem, o co Ci chodzi.

Artemis napisał(a):
Negrin napisał(a):Co prawda mowię, nie widziawszy "Człowieka na linie"
Nie przyznawaj się - ty oscarożerco
Ok, od tej chwili będę udawał, że widziałem :P
Klub OFILMIE | Podcast filmowy Radio Ofilmie

Odpowiedz
#10
Głównym założeniem filmu dokumentalnego nie jest przedstawienie faktów. Gdyby tak było przypuszczam, że byłyby one cholernie nudne. Nie mówiąc o kinie z pogranicza propagandy, dokument zawsze fragmentaryzuje rzeczywistość - to nic nowego, a przez to jego założeniem nigdy nie jest relacja i przedstawienie faktów. To ZAWSZE jest opowiadanie historii, czasem bardziej, a czasem mniej zainscenizowanej przez realizatorów, ale takiej która ma wzbudzić jakieś emocje. Inna sprawa, że wrzucanie wszystkich dokumentów do jednego wora, nazywanie je "dokumentami" i powiedzenie, że z definicji są do informowania i przedstawiania faktów to duże przegięcie.

Odpowiedz
#11
Koleś napisał(a):Nie mówiąc o kinie z pogranicza propagandy, dokument zawsze fragmentaryzuje rzeczywistość - to nic nowego, a przez to jego założeniem nigdy nie jest relacja i przedstawienie faktów.
Objąć opisem - jakimkolwiek - całej rzeczywistości po prostu się nie da. Banał. Fragmentaryzacja rzeczywistości z założeniem relacji i przedstawienia faktów nijak się wg mnie nie gryzie.

Cytat:Inna sprawa, że wrzucanie wszystkich dokumentów do jednego wora, nazywanie je "dokumentami" i powiedzenie, że z definicji są do informowania i przedstawiania faktów to duże przegięcie.
Wyjaśniłam o co mi chodziło? No. I teraz dyskusja roztopi się w definiowaniu terminu dokument. I nikt filmu nie obejrzy, póki nie napisze o nim Mental - bo dopiero wtedy całe forum na spidzie pogna do kina:)
DON'T BLINK AND TURN LEFT.

Odpowiedz
#12
A jednak fragmentaryzacja może być jakaś. Może być nieskończenie dużo sposobów na przedstawienie, a co za tym idzie, interpretację rzeczywistości. I tu właśnie drzemie siła dokumentu. Nie możesz mi powiedzieć z czystym sumieniem, że "Man on Wire" powstał tylko po to, żebym dowiedział się, że była taki gość który... la la la. O tym mogę sobie poczytać w encyklopedii, wikipedii i innych nośnikach nastawionych na przedstawienie jak największej ilości faktów.

Odpowiedz
#13
Koleś napisał(a):Nie możesz mi powiedzieć z czystym sumieniem, że "Man on Wire" powstał tylko po to, żebym dowiedział się, że była taki gość który... la la la.
Z czystym sumieniem czy poplamionym, ja tego w ogóle nie powiem, bo tak nie myślę po prostu! I nigdzie tak nie napisałam. Chodziło mi o najszerszą, najprostszą, najszybciej kojarzoną definicję dokumentu - i jak nieprzystawalna jest ona do tego, co możemy obejrzeć w kinie.
DON'T BLINK AND TURN LEFT.

Odpowiedz
#14
Koleś napisał(a):Głównym założeniem filmu dokumentalnego nie jest przedstawienie faktów.

Alez jest. Zalozenie to jest przeciez podstawowa cecha, ktora odroznia dokument od filmu fabularnego.


Cytat:Gdyby tak było przypuszczam, że byłyby one cholernie nudne

Zalezy od tematu.


Cytat:To ZAWSZE jest opowiadanie historii, czasem bardziej, a czasem mniej zainscenizowanej przez realizatorów, ale takiej która ma wzbudzić jakieś emocje.

Ale powyzsze nie musi przeciez przeczyc zalozeniu, ze dokument przedstawia fakty.

Odpowiedz
#15
No ale rozumiem, że byłaś zaskoczona bo film dokumentalny wywołał w Tobie emocje. Dla mnie nie ma w tym nic dziwnego, od tego są filmy, dokumentalne, fabularne, różowe, białe, długie, krótkie.

Założeniem filmu dokumentalnego nie jest przedstawienie faktów. Założeniem filmu dokumentalnego jest opowiadanie historii przez reżysera za pomocą faktów zarejestrowanych w taki czy inny sposób, "na czysto" lub za pomocą inscenizacji. Film zawsze opowiada historię i robi to w jakiś określony sposób. Nigdy nie wychodzi się z założenia, że chcemy widza o czymś poinformować. Widza trzeba przekonać do historii jaką się opowiada. "Man on Wire" jest świetnym przykładem na luźne ale skuteczne traktowanie faktycznych wydarzeń. Przecież ten film zabiera nas razem z opowieścią głównych bohaterów na szczyty nieistniejących budynków - widzimy obrazy mrugającej lampy ostrzegawczej, gołego faceta szukającego strzały. Czy tak to było? Czy takie są fakty? Oczywiście, że nie. To, że widzimy te rzeczy w taki sposób nie wynika z przemożnej chęci uwiarygodnienia tych konkretnych faktów, ale żeby w momencie kulminacyjnym filmu koleżanka Artemis się popłakała :) . Jak widać się udało.

Odpowiedz
#16
Koleś napisał(a):No ale rozumiem, że byłaś zaskoczona bo film dokumentalny wywołał w Tobie emocje.
Nie byłam! Po prostu zauważyłam, że prawdopodobnie najmocniejsze w tym roku okażą się dla mnie dokumenty - a nie fabuły. Tyle. Poza tym to nie jest temat o mnie, tylko o Człowieku na linie, do diaska!:)

Cytat:Nigdy nie wychodzi się z założenia, że chcemy widza o czymś poinformować.
Owszem, takie jest założenie numer jeden - forma to zupełnie inna sprawa

Cytat:Czy tak to było? Czy takie są fakty? Oczywiście, że nie.
To jest surowa inscenizacja faktów, abyśmy nie musieli cały czas patrzeć na ziomków w studio:)
DON'T BLINK AND TURN LEFT.

Odpowiedz
#17
Cytat:Owszem, takie jest założenie numer jeden - forma to zupełnie inna sprawa

Sorry, ale musisz się trochę bardziej wysilić jeżeli w ogóle chcesz spróbować mnie przekonać. Film dokumentalny to także forma ekspresji, a nie relacji i informacji. "Forma" o której mówisz, to wcale nie forma, ale koncepcja reżyserska, a zatem świadomy zabieg reżyserski - czyli opowiadamy historię. Forma przychodzi później. Wiesz czemu nie pokazywali facetów siedzących w studio? Jasne, że wiesz. Bo byłoby to cholernie nudne, a nie wzbudzające emocji widowisko. Dlatego widzimy siłujących się z liną włamywaczy, albo nawet Petita w studio bawiącego się modelem dwóch wierz. W jaki sposób jest to prezentacja faktów, skoro wkłada się gościa do studia i daje mu się dwie kolorowe nitki do zabawy. Czy o tym jest film? Czy może zostało to zrobione po coś, aby coś wspomóc, uwypuklić, podkreślić? Czy jest to ingerencja w świat faktów, które rzekomo chcemy zaprezentować? Oczywiście, dlatego że nie mówimy o faktach, tylko opowiadamy historię. Powiem jeszcze raz i będę mówił tak do znudzenia, film dokumentalny służy temu aby opowiadać historie. Jedyna różnica jest taka, że cześć z tych historii rzeczywiście się wydarzyła.

Odpowiedz
#18
Koleś napisał(a):Oczywiście, dlatego że nie mówimy o faktach, tylko opowiadamy historię. Powiem jeszcze raz i będę mówił tak do znudzenia, film dokumentalny służy temu aby opowiadać historie. Jedyna różnica jest taka, że cześć z tych historii rzeczywiście się wydarzyła.
Ja nie zamierzam się wysilać, tylko z uporem maniaka powtórzę, że informacja jako taka i opowiadanie historii nie są ze sobą sprzeczne. Poza tym sam napisałeś:
Cytat:Film dokumentalny to także forma ekspresji, a nie relacji i informacji.
Także - a więc i jedno, i drugie:).
Cytat:"Forma" o której mówisz, to wcale nie forma, ale koncepcja reżyserska
Forma zawsze jest koncepcją reżyserską:). Utknęliśmy w jakichś banałach - lepiej napisz coś o filmie:)
DON'T BLINK AND TURN LEFT.

Odpowiedz
#19
Ale informowanie nigdy nie jest punktem wyjściowym i celem przyświecającym artyście. Gdyby tak było robiłby dziennik telewizyjny (choć te też o obiektywizm czasami nie można posądzić), a nie film dokumentalny. Oczywiście, że informacja nie wyklucza opowiadania historii. Tyle, że samo informowanie o faktach to nie opowiadanie historii, to nie film.


Cytat:
Cytat:Film dokumentalny to także forma ekspresji, a nie relacji i informacji.

Także - a więc i jedno, i drugie:).

"Także" w odniesieniu do filmu fabularnego.

Odpowiedz
#20
Koleś napisał(a):Ale informowanie nigdy nie jest punktem wyjściowym i celem przyświecającym artyście.
A czy każdy dokument jest realizowany przez Artystę? :)
DON'T BLINK AND TURN LEFT.

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  








Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości