Maria Antonina
#1
Wątek wydzielony z "krótkiej piłki" w dyskusjach ogólnych.


Maria Antonina- Sofia Coppola mnie zawiodła. Film nudnawy i właściwie nic nie przekazuje. Nie dziwie się dlaczego w Cannes wygwizdano Marię Antoninę...

Odpowiedz
#2
picek napisał(a):Maria Antonina- Sofia Coppola mnie zawiodła. Film nudnawy i właściwie nic nie przekazuje. Nie dziwie się dlaczego w Cannes wygwizdano Marię Antoninę...

Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami. Dodatkowo ta popowo-rockowa muzyka w niektórych scenach... Coppola chyba sama nie wiedziała, w jakiej konwencji chce nakręcić ten film :!:
najlepsze, co można zrobić z dobrą radą, to podać ją dalej

Odpowiedz
#3
Lubie filmy S.Coppoli. Spodobalo mi sie juz jej pierwsze dokonanie,
"Virgin Suicides", a drugie - przewspanialy "Lost in Translation" -
nalezy do grona moich ulubionych pozycji. Niemniej jednak z lekka
niechecia [moze nawet obawa] siadalem do seansu "Marii Antoniny", gdyz
tak jak lubie rezyserke, tak nie cierpie zabojadow. Ale Coppola po raz
kolejny nakrecila dobry film - moze nie tak znakomity jak "LiT", ale
rownie dobry co "VS", z rownie dobra [i jakze urocza!] Kirsten Dunst w
roli tytulowej. "Marie Antoinette" to adaptacja ugrzecznionej i ponoc
blizszej prawdy biografii austriackiej ksiezniczki, ktora wbrew swojej
woli znalazla sie na francuskim dworze na mocy sojuszu
francusko-habsburskiego, ktory miala przypieczetowac urodzeniem
kolejnego nastepcy francuskiego tronu. Zbywana przez meza jednak,
swoimi wdziekami nie potrafila zachecic go do przypieczetowania
zwiazku malzenskiego, przez co narazila sie nie tylko wlasnej matce,
ale i czlonkom francuskiego dworu. Mala dziewczynka, wyrwana z jednego
wielkiego swiata i rzucona w drugi, przestala wreszcie starac sie
spelnic oczekiwania swiata i cieszyc sie swoim zyciem: imprezujac,
chodzac do opery, czyniac zakupy na niebotyczne kwoty i tym podobne,
podpadajac tym razem francuskim obywatelom, dla ktorych stala sie
glownym wrogiem i jedna z najslynniejszych ofiar rewolucji. Ale
wracajac do samego filmu - Kirsten swietnie wczula sie w role
ksiezniczki, pozniejszej krolowej. Tak jak i ona potrafi grac dziewcze
zagubione jak i kaprysne. Przyjemnie patrzy sie na jej kreacje. Jason
Schwartzman jako Ludwik XVI nie mial zbytnio pola do popisu, ale dosc
przyzwoicie zaprezentowal sie na ekranie. Dalszy plan jakos nie
przykuwa uwagi, ale w koncu to przeciez film biograficzny, wiec tlo
nie jest az tak wazne. Film jest dosc ciekawie opowiedziany [tego sie
najbardziej obawialem - mila niespodzianka], dobrze nakrecony
[charakterystyczne dla Lance'a Acorda zdjecia - podobne byly w "LiT" -
dzieki ktorym czuc naprawde fajny klimat] i ciekawie udzwiekowiony.
Utwory zywcem wyjete z Wersalu przeplataja sie tu z muzyka wspolczesna
dajac bardzo interesujacy efekt. Ale to w zasadzie wszystko co mozna
napisac o tym obrazie. Jak wspomnialem, jest to ugrzeczniona
biografia, ktora nie ma tak naprawde zbyt wiele do zaoferowania,
oprocz interesujacych losow glownej bohaterki. Co tu wiecej napisac?
Zobaczyc warto. Naprawde.

6.5/10 [Nawet pomimo tak fajnych lokacji (zdjecia powstaly w prawdziwym
Wersalu) i niesamowitych kostiumow lepiej chyba zrobic to w domowym
zaciszu.]

Odpowiedz
#4
Też bardzo lubiłem filmy Sofii Coppoli. Zachęciła mnie po 'Przekleństwa Niewinności' a później pokazała prawdziwą formę w 'Między Słowami'. Na 'Maria Antonia' nie mogłem się doczekać gdyż zwiastun zachęcał a jeśli chodzi o postać historyczną to M. Antonina też jest bardzo ciekawa. Moim zdaniem nie należy porównywać tych dwóch filmów (Przekleństwa Niewinności z Marią Antoniną) gdyż to zupełnie inne ligi.

Odpowiedz
#5
Podobny poziom, podobna obsada [jeśli chodzi o aktorkę z pierwszego planu], podobny [lekko sentymentalny i smutny przede wszystkim] styl przedstawiania historii, fatalne dla bohaterów zakończenie, a poza tym - niezbyt rozbudowane dialogii i gra aktorska oparta raczej na gestach i spojrzeniach [to już raczej styl Coppoli się robi]. Nadal uważasz, że nie można porównywać? :)

Odpowiedz
#6
hops napisał(a):Podobny poziom,

I tutaj się nie zgadzam. Źle dobrana muzyka, film właściwie jest o niczym i nic się nie dzieje (a kiedy coś już się coś zaczyna to nagle film się urywa). Bardzo ładne zdjęcia i gra aktorska ale nic poza tym. Zupełny inny poziom niż 'Przekleństwa Niewinności'

hops napisał(a):podobna obsada [jeśli chodzi o aktorkę z pierwszego planu],

Tylko jeśli chodzi o główną aktorkę (wydaje mi się, że Coppola w takich dziewczynach gustuje... według mnie Scarlett i Kirsten Dunst są bardzo podobne)

hops napisał(a):podobny [lekko sentymentalny i smutny przede wszystkim] styl przedstawiania historii, fatalne dla bohaterów zakończenie, a poza tym - niezbyt rozbudowane dialogii gra aktorska oparta raczej na gestach i spojrzeniach [to już raczej styl Coppoli się robi].

Fakt, styl Sofii to raczej mało dialogów a bardziej to co się dzieje 'Między Słowami' jednak w tym wypadku była już lekka przesada. Ja osobiście bardzo lubię takie filmy ale w Marii A. zobaczyłem tylko ciągłe pobudki i ubieraniae się oraz próby uwodzenia swojego męża. A jeśli chodzi o zakończenie to albo coś przeoczyłem albo nie było sceny w filmie kiedy Antonina ginie... to dowiadujemy się z faktów historycznych (może się mylę bo spać mi się chciało podczas tego filmu)..

hops napisał(a):Nadal uważasz, że nie można porównywać? :)

Nadal... zupełnie inne ligi :twisted:

Odpowiedz
#7
Muzyka była kapitalnie dobrana, musze dorwać OST. Ciepły, estetyczny film. Ciekawi mnie jak by ten film ocenił biedula historyk.....

Odpowiedz
#8
Dobre kino, które nie było takie, o jakie go przedwcześnie posądzałem. Miało być niby banalnie, a nie było, bo historia Marii Antoniny w wersji serwowanej przez Coppolę unika jak ognia koligacji z polityką, historią i dworskimi awanturami czyli zjawiskami nieodłącznie kojarzonymi z kinem tego typu. Jest za to skupienie na ulotnych emocjach, mało wzniosłych uczuciach, przygnębiającej codzienności i nudzie konwenansu. Czyli typowe kino Sophii Coppoli, do postawienia na półce obok „Lost In translation” i „The Virgin Suicides”, choć jakościowo lekko od nich odbiegające. Przeszkadzało mi zbyt duże przyśpieszenie fabuły w drugiej części, jakby wynikłe z braku pomysłu na rozwój postaci i jej roli nie tyle w historii Francji (film nie ma aż tak wielkich ambicji), a w historii Wersalu. Bezboleśnie patrzyło się na Dunst, bo przepięknie wszystko sfotografowane zostało i nowocześnie udźwiękowione (m.in. The Cure, New Order, Aphex Twin, Gang of Four – wszystko, o dziwo, pasuje idealnie)

Odpowiedz
#9
Ble widzialem ten film dla bab :] nawet sie nie "kochali" ,jedyne co fajne to chyba caly przepych dwrou ,a poza tym kicha ... Kirsten Dunst - "brzydka"ble

Nie pomyliłeś forum czasami? ;)

Edit : ;)

Odpowiedz
#10
Dla mnie w przypadku tego filmu ważne jest to czego od niego oczeujemy. Większość spodziewała się klasycznego dramatu kostiumowego, inni zwykłego romansidła z akcją osadzoną w XVIII Francji jeszcze inni wiernego filmu biograficznego. Jednak u Coppoli nie ma raczej co liczyć na jakiekolwiek inny film niż dramat psychologiczny, dlatego przymykam oczy na większość wad i braków i na to że w filmie "nic się nie dzieje"(w "Między słowami" też się nic nie dzieje, nie ma nawet fabuły jako takiej a i tak to świetny film). Rozumiecie, konwencja :) To rzeczywiście film dla kobiet i o kobietach, ale taki z rzadko spotykaną warstwą psychologiczną. Dla mnie "Maria Antonina" opowiada o tym jak małą rolę odgrywają kobiety będące w cieniu mężczyzn, czasami sprowadzane są tylko do roli przedmiotu mającego urodzić dziecko, o tym że nawet jeśli jest się królową to jedyny wpływ jaki można mieć na historię to połączenie potomkiem dwóch rodów, takie podpisywanie traktatów poprzez macice. Jeszcze jeden motyw to pustka kobiecego życia, będąca skutkiem odsunięcia jej od samodzielnego podejmowania życiowo ważnych decyzji i to jak kobiety tą pustkę wypełniają(zakupy, przyjęcia, strojenie się). To takie ostrzeżenie przed uzuprowaniem sobie przez mężczyzn prawa do decydowania o losie kobiet. Tylko tyle i aż tyle. Ile mamy takich dobrze nakręconych, zmontowanych, zagranych, z ciekawą, niebanalną muzyką i nie płytkich "babskich" filmów? Ja znam baaardzo mało. Dla mnie 8+/10

P.S Nie jestem feministą :D

Odpowiedz
#11
simek napisał(a):Dla mnie "Maria Antonina" opowiada o tym jak małą rolę odgrywają kobiety będące w cieniu mężczyzn, czasami sprowadzane są tylko do roli przedmiotu mającego urodzić dziecko

Jeśli rzeczywiście to chciała wyartykułować Córka Słynnego Ojca, to kula w płot, bo prawdziwa Maria Antonina była na Wersalu Figurą pierwszej wielkości, podejmowała decyzje za Ludwika (który nie miał zielonego pojęcia o królewskim fachu, ba, on nigdy nie chciał być królem, a został nim w wyniku dość tragicznego zbiegu okoliczności) i de facto rządziła ówczesną Francją i to bynajmniej nie z tylnego siedzenia. Kapitalny portret Marii Antoniny można znaleźć w znakomitej książce Andrzeja Ciska - "Kłamstwo Bastylii". Przeczytałem ją na bezdechu.

A sam film był tak nudny i denny, że po 20 minutach przełączyłem na redtuba i zapuściłem sobie kostiumowego pornola w libertyńskich klimatach XVIII-wiecznej Francji ;)

Odpowiedz
#12
Oczywiście mało co już pamiętam, bo filmu nie powtarzałem ani razu, ale na pewno Maria tak nie została pokazana. W sumie zamiast niej główną bohaterką mogłaby być pierwsza lepsza królowa, bo polityki i usadzenia w realiach historycznych tam tyle co kot napłakał.

Odpowiedz
#13
Być może Córka Słynnego Ojca skupiła się na pierwszych latach jej pobytu we Francji, kiedy rzeczywiście była tylko popychadłem. Jej znaczenie z czasem jednak urosło. Trudno mi wywnioskować to z samego filmu, bo z tych 20 minut jedynie 5 spędziłem na aktywnym oglądaniu.

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  








Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości