19-02-2010, 18:16
|
SKINS
|
|
Pierwszy odcinek 4 sezonu skutecznie odstraszył mnie od zapoznawania się z resztą (może jeszcze do tego wrócę ale raczej nieprędko). Na obecną chwilę zrobiła się z tego jakaś debilna telenowela dla nastolatków, której nie bardzo da się oglądać. Mogli zakończyć na 2 sezonie i byłoby ok.
Ocenianie sezonu po pierwszym odcinku, którego bohaterem jest największy niewypał obsady...
Poza tym fabularnie to nawet i Six feet under przypomina telenowelę - liczy się forma. Dla mnie Skins wciąż wybija żuchwę autentyzmem, który bije od młodych aktorów i nawet największe mielizny scenariuszowe tego nie zmienią:)
DON'T BLINK AND TURN LEFT.
19-02-2010, 19:42
Tych niewypałów w obecnej obsadzie jest co najmniej kilka (a nawet powiedziałbym większość). Wiem, że jesteś niemal bezkrytyczną fanką Skins ale ja jednak widzę sporą różnicę jakości między tym jak ten serial wyglądał kiedyś, a jak zaczął wyglądać po wymianie aktorów. Jedynie Cook prezentuje jako taki hardcorowy poziom ale to stanowczo za mało. Nawet Effy była znacznie bardziej dojechana jako młodsza siostra Toma, niż jako autonomiczna bohaterka. Ogólnie formuła serialu mocno się rozmydliła. Z szokującego show o patologii brytyjskich nastolatków stał się on obecnie co najwyżej ciut kontrowersyjną papką na średnim poziomie.
19-02-2010, 19:56
SKINS nigdy nie było szokującym show o patologii brytyjskich nastolatków, a zwyczajnie szczerym spojrzeniem na nastolatków. Tak jest i teraz. Rozmydliło się? No nie wiem, ciągle jest o ruchaniu, ćpaniu i chlaniu, podczas których ktoś się w kimś zakochuje, a czyjaś przyjaźń zostaje wystawiona na próbę. Telenowela? To życie. Różnica między SKINS a telenowelą jest jakość produktu. SKINS, mimo nierówności (które były nawet większe na początku serialu), jest jakościowo na niezłym poziomie.
19-02-2010, 20:14 Crov napisał(a):SKINS nigdy nie było szokującym show o patologii brytyjskich nastolatków, a zwyczajnie szczerym spojrzeniem na nastolatków.Było. Zauważ, że naruszono tu jednak pewne tabu. Chyba nikt wcześniej na taką skalę i z taką odwagą nie pokazał codzienności brytyjskich nastolatków na małym ekranie (z całym patologicznym dobrodziejstwem inwentarza) i to w serialu dedykowanym dla młodocianego widza. Bo co by nie mówić SKINS to serial dla nastolatków, co jeszcze bardziej podkręca kontrowersje z nim związane. Crov napisał(a):Różnica między SKINS a telenowelą jest jakość produktu.Po dobrym starcie wymagałem od tego serialu więcej. Poprzeczka została wyznaczona dosyć wysoko, niestety (moim zdaniem) serial poległ na wymianie obsady i wypstrykaniu (początkowo intrygującej i kontrowersyjnej, obecnie przewidywalnej i nie robiącej już na mnie większego wrażenia) fabule. 19-02-2010, 20:28
To:
BM napisał(a):Zauważ, że naruszono tu jednak pewne tabu. Chyba nikt wcześniej na taką skalę i z taką odwagą nie pokazał codzienności brytyjskich nastolatków na małym ekranie (z całym patologicznym dobrodziejstwem inwentarza) i to w serialu dedykowanym dla młodocianego widza. Bo co by nie mówić SKINS to serial dla nastolatków, co jeszcze bardziej podkręca kontrowersje z nim związane. Nie oznacza: BM napisał(a):szokującego show o patologii brytyjskich nastolatków SKINS po prostu szczerze prezentuje rzeczywistość nastoletnią, która siłą rzeczy (hormony, nowe doznania, etc.) będzie chaotyczna i pełna "telenoweli". Cytat:Ale SKINS zawsze miało słabe odcinki i momenty. Ten serial to gigantyczny potencjał, który jest wykorzystywany tylko maksymalnie przez 50% czasu. Zawsze miał beznadziejne odcinki czy nudne postacie, nawet w pierwszym czy drugim sezonie. Nawet zakochana w serialu Klartemis ci to powie!Crov napisał(a):Różnica między SKINS a telenowelą jest jakość produktu.Po dobrym starcie wymagałem od tego serialu więcej. Poprzeczka została wyznaczona dosyć wysoko, niestety (moim zdaniem) serial poległ na wymianie obsady i wypstrykaniu (początkowo intrygującej i kontrowersyjnej, obecnie nie robiącej już na mnie większego wrażenia) fabule. 19-02-2010, 20:35 BM napisał(a):Tych niewypałów w obecnej obsadzie jest co najmniej kilka (a nawet powiedziałbym większość).? Rozwiń. Cytat:Wiem, że jesteś niemal bezkrytyczną fanką SkinsPoświęciłam dziesiątki tysięcy znaków, aby udowodnić, że nie jestem niemal bezkrytyczną fanką Skins - jeśli tego nie zauważyłeś, to szkoda :razz: Cytat:ale ja jednak widzę sporą różnicę jakości między tym jak ten serial wyglądał kiedyśKończę teraz pierwszy sezon i jestem w sumie dosyć rozczarowana - oprócz rewelacyjnego epizodu Chrisa i bardzo dobrego epizodu Cassie pierwsza seria jest dosyć monotonna, lepiej to zapamiętałam. Aktorstwo rewelacyjne, ale widać, że scenarzyści błądzili, wyczuwali teren. Co oczywiście nie zmienia faktu, że jest tam parę fragmentów po prostu mocarnych (a musicalowy Wild World to zdecydowanie najlepszy finał w historii serialu). Cytat:a jak zaczął wyglądać po wymianie aktorów.Jak zaczął? Ciągle piszesz, że NIE, ale brak konkretów Cytat:Jedynie Cook prezentuje jako taki hardcorowy poziom ale to stanowczo za mało.Cook jest hardkorem, zaraz potem bladziutka Naomi. I to tyle. Koniec. I dobrze, bo po świecie nie chodzą sami nastole-hardkory. Cytat:Nawet Effy była znacznie bardziej dojechana jako młodsza siostra Toma, niż jako autonomiczna bohaterka.Tony'ego:). Ale ogólnie się zgadzam. Effy to obok Thomasa najgorzej napisana postać drugiej bandy. Cytat:Było. Zauważ, że naruszono tu jednak pewne tabu. Chyba nikt wcześniej na taką skalę i z taką odwagą nie pokazał codzienności brytyjskich nastolatków na małym ekranie (z całym patologicznym dobrodziejstwem inwentarza) i to w serialu dedykowanym dla młodocianego widza.Nawet jeśli, to przecież... Ile razy można naruszać to samo tabu?? Serial i tak staje się tematycznie cięższy, chociażby dilowanie prochami, samobójstwo i więzienie. Cytat:le SKINS zawsze miało słabe odcinki i momenty. Ten serial to gigantyczny potencjał, który jest wykorzystywany tylko maksymalnie przez 50% czasu. Zawsze miał beznadziejne odcinki czy nudne postacie, nawet w pierwszym czy drugim sezonie. Nawet zakochana w serialu Klartemis ci to powie!No ba! Blogaskowy wpis o czwartym epizodzie będzie jutro, bo dzisiaj nie miałam czasu, więc dzisiaj tylko jedno słodziutkie zdjęcie: ![]() Lovely Lily Loveless - serio, dziewczyna powinna zrobić karierę na samym nazwisku!
DON'T BLINK AND TURN LEFT.
20-02-2010, 00:51 Crov napisał(a):Nie oznacza:Oznacza - mnie zszokowało (oczywiście pozytywnie ale jednak był to szok). Rzecz jasna nie to, że takie rzeczy istnieją na świecie bo to wiedziałem choćby z własnego okresu szkolno-licealnego ale to, że pokazuje się je bez ogródek w serialu dla młodzieży. Artemis napisał(a):?No a co tu rozwijać? Pamiętam zestaw postaci z SI i SII - w moim mniemaniu na tym tle zestaw postaci z sezonów późniejszych może mu czyścić buty bo w ujęciu ogólnym jest zwyczajnie słabszy. I to zarówno na płaszczyźnie czysto aktorskiej jak i w temacie rozpisania postaci. Artemis napisał(a):Poświęciłam dziesiątki tysięcy znaków, aby udowodnić, że nie jestem niemal bezkrytyczną fanką Skins - jeśli tego nie zauważyłeś, to szkoda :razz:Kogo chcesz oszukać moja droga? Bezkrytyczna miłość do tego serialu po prostu emanuje z Ciebie niczym sławetne adin, dwa, tri od Kaszpirowskiego. Nawet gdy rzucasz jakieś krytyczne uwagi, to pewnie tylko dla zmyłki. A potem w ramach pokuty biczujesz się w kącie pokoju przed portretem jednej z roznegliżowanych bliźniaczek. Nie ze mną te numery Bruner. Artemis napisał(a):a musicalowy Wild World to zdecydowanie najlepszy finał w historii serialuPełna zgoda. <ok> Artemis napisał(a):Kończę teraz pierwszy sezon i jestem w sumie dosyć rozczarowanaNo proszę Cię. :roll: Artemis napisał(a):Aktorstwo rewelacyjne, ale widać, że scenarzyści błądzili, wyczuwali teren.No właśnie. I bardzo dobrze, że badali teren bo odkrywali nowe, zaskakujące obszary. Oczywiście były pomniejsze wpadki ale to nie przysłoniło znakomitego odbioru całości. Artemis napisał(a):Jak zaczął? Ciągle piszesz, że NIE, ale brak konkretówBezpłciowo, pretensjonalnie, chujowo. Artemis napisał(a):Tony'ego:)Oczywiście jego miałem na myśli. Czeski błąd. Artemis napisał(a):Cook jest hardkorem, zaraz potem bladziutka Naomi. I to tyle. Koniec. I dobrze, bo po świecie nie chodzą sami nastole-hardkory.To nie jest cykl dokumentalny tylko (w zamierzeniu kontrowersyjny ponoć) serial. Dlatego większe zagęszczenie wszelakich dziwaków i hardkorów na centymetr kwadratowy celulozy jest jak najbardziej wskazane. Artemis napisał(a):Effy to obok Thomasa najgorzej napisana postać drugiej bandy.Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Thomasa wciśnięto na zasadzie - cholera, a mniejszości etniczne? Zresztą nie ma to znaczenia czy koleś jest z Afryki czy z Marsa bo można to było po prostu zrobić lepiej. Artemis napisał(a):Nawet jeśli, to przecież... Ile razy można naruszać to samo tabu??No właśnie wiecznie nie można. Dlatego serial (wzorem większości najlepszych tytułów) powinien się zakończyć na drugim sezonie. ;) 20-02-2010, 04:39 BM napisał(a):No ale skoro pokazano ci to już w pierwszym sezonie, to co potem miało szokować? Dzieciaki mają ćpać coraz więcej i więcej z sezonu na sezon? Chcesz dosłownieszych scen seksu? Bicia po mordach? No kurde:)Crov napisał(a):Nie oznacza:Oznacza - mnie zszokowało (oczywiście pozytywnie ale jednak był to szok). Rzecz jasna nie to, że takie rzeczy istnieją na świecie bo to wiedziałem choćby z własnego okresu szkolno-licealnego ale to, że pokazuje się je bez ogródek w serialu dla młodzieży. Cytat:Kogo chcesz oszukać moja droga? Bezkrytyczna miłość do tego serialu po prostu emanuje z Ciebie niczym sławetne adin, dwa, tri od Kaszpirowskiego.BM, bez jaj - sto razy pisałam, że to, co mnie kręci w Skins, to właśnie niedoskonałość tego serialu, możesz się z tego śmiać, ale tak właśnie jest Cytat:No proszę Cię. :roll:Odcinek Tony'ego - nuda; Odcinek Cassie - świetny; Odcinek Jal - nuda (choć ciekawie zakreślone postaci); Odcinek Chrisa - zajebioza (jeden z najlepszych w historii serialu); Odcinek Sida - nuda; Odcinek Maxxiego i Anwara - nie lubię i już, nie bawi mnie, a mierzi (chociaż Maxxie Hewer jest świetny); Odcinek Michelle - niezły; Odcinek Tony'ego i Effy - ma zajebisty klimat, dzięki któremu przegięcia fabularne zupełnie nie przeszkadzają; Odcinek finałowy - niezły, z finałem wybijającym zęby:) Cytat:No właśnie. I bardzo dobrze, że badali teren bo odkrywali nowe, zaskakujące obszary. Oczywiście były pomniejsze wpadki ale to nie przysłoniło znakomitego odbioru całości.Pisząc o "odkrywaniu terenu" miałam na myśli tyle, że mieli problemy z wyczuciem granicy pomiędzy powagą a groteską, i czasami wychodziło im zbyt poważnie, kiedy miało być absurdalnie, i zbyt absurdalnie, kiedy miało być dramatycznie Cytat:Bezpłciowo, pretensjonalnie, chujowo.Jak to mają być konkrety :roll: Cytat:To nie jest cykl dokumentalny tylko (w zamierzeniu kontrowersyjny ponoć) serial. Dlatego większe zagęszczenie wszelakich dziwaków i hardkorów na centymetr kwadratowy celulozy jest jak najbardziej wskazane.W pierwszej bandzie miałeś Cassie i Chrisa, nadpobudliwego Anwara i nadętego intelektualistę Tony'ego. W drugiej bandzie masz hardkorowego Cooka, pojebaną Naomi i JJa z zespołem Aspergera. Chcesz czegoś więcej? Emily reprezentuje rozsądek dokładnie w taki sposób, w jaki reprezentowała go Jal. Katie i Michelle są trochę różne w obejściu (Michelle jest znacznie sympatyczniejsza), ale w szkole grają mniej więcej tę samą rolę. Freddie jest ucieleśnieniem normalności - podobnie jak Maxxie. Pierwsza generacja bynajmniej nie była zbieraniną psycholi. Cytat:Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Thomasa wciśnięto na zasadzie - cholera, a mniejszości etniczne? Zresztą nie ma to znaczenia czy koleś jest z Afryki czy z Marsa bo można to było po prostu zrobić lepiej.Oczywiście Cytat:No właśnie wiecznie nie można. Dlatego serial (wzorem większości najlepszych tytułów) powinien się zakończyć na drugim sezonie. ;)Ale założeniem tego serialu - chyba, że wierzysz reklamie:) - nie jest przełamywanie tabu. Założeniem jest opowiadanie o życiu nastolatków i tutaj twórcy Skins wykazali się niebagatelną odwagą
DON'T BLINK AND TURN LEFT.
20-02-2010, 11:32
Nigdy bym nie pomyślał, że (póki co) najlepszy odcinek sezonu to Katie.
Więcej napiszę jutro, bo muszę ochłonąć. PS. Cytat:Freddie jest ucieleśnieniem normalności - podobnie jak Maxxie.Maxxie ucieleśnieniem normalności? serio? homo? :) Nie jestem żadnym homofobem, ale Maxxie był po to żeby był wątek homoseksualny, a jego odpowiednikiem w kolejnych sezonach jest bardziej Emily. Freddie natomiast to gość, który wygląda na fajnego gościa, ale jest totalną cipką jeśli chodzi o 'męskość', a jest taki denny, że nawet JJ się przy nim nudzi. 22-02-2010, 20:03 picek napisał(a):Nigdy bym nie pomyślał, że (póki co) najlepszy odcinek sezonu to Katie.Też byłam zaskoczona. Katie urywa jajniki/jaja:) Cytat:Maxxie ucieleśnieniem normalności? serio? homo? :)Homoseksualność nijak się nie łapie pod cechę charakteru, a o tym właśnie była mowa. Spokojna, małomówna Emily z idealnym świadectwem i opinią tej, która nie umie się ładnie ubrać (kit z tym, że ubiera się znacznie lepiej od Katie...) jest więc raczej odpowiednikiem Jal. A Maxxie jest "zwyczajny", bo "zwyczajnie" w świecie nie ma żadnych schiz i raczej mu nie odjebuje:). Freddiemu też nie, póki nie zaczyna zadawać się z Effy. Chociaż może rzeczywiście nie było to zupełnie trafne porównanie, jako że Freddie jest znacznie bardziej nijaki od Maxxiego. No ale w każdym razie każdy z nich jest najmniej ześwirowany ze swojej wesołej gromadki
DON'T BLINK AND TURN LEFT.
22-02-2010, 20:30 picek napisał(a):jest taki denny, że nawet JJ się przy nim nudzi.Tekst miesiąca. jutro lub pojutrze obejrzę odcinki od 2 w górę. Mówicie, że serial odbija od totalnie średniackiego poziomu epizodu pierwszego?
Why are you firing wallnuts at me?
22-02-2010, 20:34
DEFINITYWNIE.
Średniactwo odcinka pierwszego poszło już w zapomnienie. Myślałam, że epizod drugi - abstrahując od totalnie spieprzonej końcówki - będzie perełką sezonu (aktorstwo, atmosfera, napięcie), a tu niespodzianka. Po świetnym epizodzie trzecim dostajemy prawdziwą bombę w postaci epizodu czwartego, którego bohaterką jest Katie, "ta zła bliźniaczka", o której każdy wie, że w gruncie rzeczy kocha i troszczy się o swoją zawsze poszkodowaną, śliczną siostrzyczkę Emily, tylko za bardzo jej weszły w krew nawyki matki i stąd opinia wrednej suki. ![]() Another fun day at Mrs. and Mrs. Campbell's, lub też another fun day with Mrs. and Mr. Fitch (...with children) Epizod czwarty jest właśnie o Katie, która wcale nie jest wredną suką, o Emily, która jest cały czas poszkodowana, ale tym razem również mocno wstawiona, a przede wszystkim o RODZINIE. Musieliśmy czekać niemal trzy i pół sezonu na uważne przyjrzenie się temu, co jest niemal najważniejsze w życiu nastolatka - przedtem relacje z rodzicami były podejmowane tylko na drugim planie, najbardziej rodzinnym epizodem był kapitalny Sid z drugiego sezonu, ale tutaj już tematyka rodziny została rozwinięta na maksa, zajmując epizod od pierwszej do ostatniej minuty. Bardzo cieszę się, że akurat Fitchowie zostali wybrani na bohaterów tego epizodu - już rok temu mówiliśmy z Crovem o niebywałym potencjale tej niesamowitej rodzinki:). Inna sprawa, że specjalnego wyboru w Skins nie ma - Naomi została spłodzona na jakiejś plaży i ojca nigdy na oczy nie widziała; matka Cooka jest popierdoloną artystką-alkoholiczką, ojciec niechby się utopił; rodzice Tony'ego i Effy się rozeszli; matka Freddiego umarła; słowem, nie licząc JJa i bliźniaczek, żaden z bohaterów nie mieszka z obojgiem rodziców. A Fitchowie są fajni, bo da się na ich podstawie prześledzić wiele podświadomych procesów w kształtowaniu się osobowości dzieciaka; bo tu jak na dłoni widać, co dziewczyny po swoich rodzicach kopiują, przeciw czemu się buntują. Mamy więc matkę - Jennę, sztywniacką wiedźmę z mocno autorytarnymi zapędami. Wiesz, jacy są Szkoci - mówi ojciec Fitch do zapłakanej Emily w drugim odcinku. Nie wiem, jacy są Szkoci, ale Jenna Fitch uwielbia rozstawiać swoją rodzinę po kątach. Non stop opierdala dobrodusznego męża i terroryzuje córkę-lesbijkę. Nie to, żeby miała coś do osób homoseksualnych - od lat pracuje z recepcjonistą-gejem i wszystko jest OK. Problem zaczyna się wtedy, gdy jedno z dzieci oświadcza, że jest homo. Dziecko homo nigdy nie będzie idealne. Wyszczekana, wychowana z neohipisowskiej komunie pannica nigdy nie będzie idealnym zięciem. A rodzina Fitchów musi być idealna. A co, jeśli w życiu tej idealnej rodziny przestaje być idealnie? Trudno przypisać panu Fitchowi rozsądek w podejmowanych przez ostatnie miesiące, dosyć dramatycznych decyzjach. Ale to też nie bierze się z powietrza: pan Fitch jest zastraszony, skrępowany i cierpi na poważne problemy komunikacyjne. Chce coś naprawić, ale im intensywniej naprawia, tym bardziej wszystko pierdoli. A Emily próbuje być wredna. Przez lata upokarzana przez matkę, poniżana przez siostrę, a teraz zdradzona przez ukochaną dziewczynę, o którą walczyła z zaciekłością małego lwiątka - wygarnia każdemu po kolei, co jej leży na sercu. Jest taki fajny moment, kiedy Naomi i Emily wygrzebują się z basenu, a matka Fitch pyta, o co chodzi. Emily właśnie wytrzeźwiała, wie, że przegięła (nawet, jeśli można ją usprawiedliwić), i mówi: to nie twoja sprawa. Ale potem Naomi zaczyna się spowiadać, spirala znowu się nakręca i Emily zarabia liścia od Katie. Bo w tym odcinku Katie broni rodziny. ![]() ![]() Katie jebana Fitch, jak kilkanaście godzin wcześniej się przedstawiła - doskonale wie, że potrafi być wredną suką. Tylko, w przeciwieństwie do swojej matki, potrafi pokazać, że jej zależy. W drugim odcinku, kiedy Emily się pakuje, Katie próbuje ją przekonać, że matka wcale nie chce być taką krową, że to samo tak wychodzi. W odcinku czwartym Katie bierze sprawę w swoje ręce i przemawia matce do rozumu. Próbuje pozbierać do kupy rodzinę na krawędzi załamania nerwowego. Rodzinę, która się "fitchuje", uprawia kult zajebistości przy dietetycznej obiadokolacji, zamiast po prostu ROZMAWIAĆ. Komunikacja to jeden z podstawowych problemów współczesnej rodziny (Jenna sama przyznaje podczas pierwszego spotkania z Naomi w odcinku 9 trzeciego sezonu: Always in the rush!) i nie inaczej jest z Fitchami - kompleksy, dawne rany, ambicje matki i poczucie winy ze strony ojca, do których analogie można znaleźć w relacjach bliźniaczek. Ten odcinek ma ale bardzo prawdziwy, wzruszający, bez wielkich słów, z najlepszym trakiem epizodu: [youtube]http://www.youtube.com/watch?v=ApFrDPDJU64[/youtube] I jeszcze parę słów o Naomi, którą uważam za zdecydowanie najciekawszą z postaci drugiej generacji - pałęta się tutaj pomiędzy rozhisteryzowanymi Fitchami, z wyrazem twarzy zbitego psiaka, z tym swoim permanentnym kacem, a z jej oczu wyziera taki moralniak i deprecha, że serce pęka. Daleka jestem od usprawiedliwiania jej, ale dzięki kapitalnej Lily Loveless oglądałam te jej beznadziejne próby przebłagania losu na krawędzi fotela. Na fajną rzecz zwróciła uwagę Heather z afterellen.com (polecam, zajebiste rozkminy Skins odcinek po odcinku) - mianowicie scenę z herbatnikami. Naomi przynosi pani Fitch i Katie herbatniki na półmisku. Nie pozwala im "rozgościć się w kuchni", nie przynosi paczki ciastek - nie, ona rozkłada ciastka na talerzu. Uprzejmość, która nic nie znaczy - ale dla niej jest kolejnym aktem odkupienia swojej winy. Tak, jakby miała poczucie, że ONE się co do niej nie pomyliły - pani Fitch wyrzucając ją ze swojego domu, Katie - nazywając dziwką - co przecież stoi w opozycji do uczucia, które przecież do Emily wciąż żywi. ![]() Świetny odcinek. Już nie mogę się doczekać oficjalnego umieszczenia go w swoim top5:) PS. Bliźniaczki Prescott mają zajebisty zestaw genów.
DON'T BLINK AND TURN LEFT.
22-02-2010, 21:44 wojtky napisał(a):Natknąłem się przypadkowo na spoilera, że w 2gim sezonie . Zaciekawiło mnie to, bo sam przeżyłem taką sytuację, przez co bardzo zależało mi żeby do tamtego miejsca dojechać. Teraz nie wiem czy mi się nawet chce. Taki ot sobie serialik do obejrzenia w wolnej chwili. Nic wartego większej uwagi moim zdaniem. Do Freaks and Geeks mu daleko.Drugi sezon jest o wiele lepszy i poważniejszy - obejrzałam dwa lata po pierwszej serii, bo pierwsza zupełnie po mnie spłynęła. Odcinek Sida należy do najlepszych w całym serialu (swoją drogą, jest to, nie licząc odcinka o Chrisie z serii pierwszej, pierwszy naprawdę dobry epizod) i jest bardzo na serio. Jak rok temu polecałam Skins na tym forum, to byłam przekonana, że ludzie poddadzą się po pierwszych paru odcinkach - ale okazuje się, że wielu forumowiczom "lekko surrealistyczny klimat" (wtf?) podobał się bardziej niż dalsze sezony (do dzisiaj nie wiem, jak można lubić sezon pierwszy, a krytykować trzeci). Kwestia gustu.
DON'T BLINK AND TURN LEFT.
26-02-2010, 21:37
Dzisiaj doszliśmy z kolegą do wniosku, że Skins jest fenomenem pod tym względem, że to aktorstwo debiutantów (!!) nierzadko ratuje przegięty scenariusz. Te dzieciaki potrafią zagrać każda bzdurę. Szkoda tylko, że za ich plecami płonie wielki potencjał.
DON'T BLINK AND TURN LEFT.
26-02-2010, 22:44
Poniekad sam sie sobie dziwie, ale niedawno zaczalem ogladac Skins. Co dziwniejsze, serial jest faktycznie dobry. Rzecz najwazniejsza: choc o nastolatkach, to niekoniecznie dla nastolatkow. Na chwile obecna polubilem Cassie (swietny odcinek z nia, jako postacia centralna) i Jal. Nie przekonalem sie natomiast do zadnego z chlopakow.
27-02-2010, 18:41 Jakuzzi napisał(a):Nie przekonalem sie natomiast do zadnego z chlopakow.gejowsko to brzmi ;-) Pewnie polubisz Chirsa. Wszyscy go lubią. ;-) 27-02-2010, 23:06
Nie, jego glupkowatosc i przyciaganie pecha na wlasne zyczenie raczej mnie irytuje. Aczkolwiek potrafie zrozumiec dlaczego jest lubiany (wspolczucie za sytuacje z matka i sympatia za uczucie do Angie).
28-02-2010, 00:58 |
|
|
| Użytkownicy przeglądający ten wątek: |
| 1 gości |

![[Obrazek: 24a9781541d94543ba8fbb4nclx.jpg]](http://img713.imageshack.us/img713/2329/24a9781541d94543ba8fbb4nclx.jpg)
![[Obrazek: vlcsnap184840.png]](http://img341.imageshack.us/img341/6195/vlcsnap184840.png)
![[Obrazek: vlcsnap185465.png]](http://img442.imageshack.us/img442/943/vlcsnap185465.png)
![[Obrazek: vlcsnap185374.png]](http://img341.imageshack.us/img341/1424/vlcsnap185374.png)
Spoiler![[Obrazek: vlcsnap184195.png]](http://img294.imageshack.us/img294/790/vlcsnap184195.png)
![[Obrazek: vlcsnap33084.png]](http://img6.imageshack.us/img6/7093/vlcsnap33084.png)





