[military]

No, whatever.:) W każdym razie - ładna pani archeolog to naprawdę pikuś w komiksowych filmach, gdzie najczęściej piękni są wszyscy poza bad guyami.

[Mierzwiak]

Akurat ani Affleck ani Downey Jr nie wyglądają jak modele...

[Mierzwiak]

(16-01-2017, 08:27)military napisał(a): Podobało mi się, że żadna z postaci nie może zrównać z ziemią całej dzielnicy, jeśli ma na to ochotę (jak Iron Man, Thor, Hulk czy Superman).

Fakt że w ekipie powołanej do walki z "Supermanami" jest laska z bejsbolem, laska z kataną, koleś który celnie strzela, koleś który rzuca bumerangiem i koleś który się wspina uważasz za plus? Oczywiście jest jeszcze cały ten Diablo, ale Superman w ułamku sekundy by go rozwalił.

Najlepszym dowodem na chujnię jaką jest ten scenariusz jest właśnie Enchantress. Po co ci w ekipie ktokolwiek inny, skoro masz kontrolę nad postacią która potrafi w zasadzie wszystko i w mgnieniu oka przynosi ci np. tajne dokumenty z sejfu na drugim końcu świata? Ano po to, by ją pokonać jak stanie się zła. Amanda Waller to jasnowidz, choćby i podświadomy.

Ekipa w Marvelu ma zdolności adekwatne do zagrożeń i przeciwników z jakimi się mierzy, czego nie można powiedzieć o SS. To że wygrali, i to w jaki sposób, to kpina z widza.

[military]

No tak, wszystko co związane z Enchantress to słabizna, za silny przeciwnik dla tej ekipy, ale ja to oglądałem bardziej dla tej ciekawej ekipy - bo wiadomo, że zagrożenie to zawsze "ktoś z przegiętymi mocami + jego miniony". Przecież przeciwnicy są przechujowi w 99% filmów komiksowych - ale kto ogląda je dla przeciwników? Przynajmniej ryje goonów Enchantress były fajne.

[Gieferg]

Nie były.

Cytat: ale ja to oglądałem bardziej dla tej ciekawej ekipy

Ciekawa to ona była tylko z założenia. W rzeczywistości wyszło, że to HQ z ekipą statystów z której Smith się wyróżniał bo dostał więcej czasu ekranowego, ale trudno powiedzieć, że był jakoś specjalnie ciekawszy.

[military]

W ogóle nie wiem, czemu się tak czepiacie, skoro 7/10 to druga najczęściej wybierana opcja w ankiecie. Skąd to zdziwienie zatem?

[Gieferg]

Chciałem powiedzieć, że "you should know beter" ale po ocenach dla Warcrap jakie widziałem na tym forum, mnie już nic nie dziwi.

[military]

Casus GI Joe (1) - obiektywnie słaby film, na którym się dobrze bawiłem. Wyjaśniłem nawet dlaczego. Co poradzisz? Byłem gotowy to znienawidzić, a włączyłem tylko po to, żeby zobaczyć, czy montaż jest naprawdę tak zły, jak mówią (jest). :)

Przewagą tego filmu nad Marvelami jest to, że nie mam jeszcze poczucia, że SS prowadzi tylko do kolejnych sequeli.

[Gal Anonim]

A co ciekawego w tej ekipie znalazłes, military? Pytam nie po to, zeby sie klocic czy nawet jakos szerzej dyskutowac, bo mi sie nie chce, ani mnie Twoja ocena nie razi, ani nie boli, ale jestem autentycznie ciekaw, co znalazles w tych bohaterach interesujacego.

[shamar]

(16-01-2017, 08:27)military napisał(a): ... może dlatego, że nie uważam ją za szczególnie ładną.

Ta byłaby lepsza:



PS - może ktoś wyjaśnić scenę, gdzie ta murzynka zabija tych pracowników?
Co to miało być?

[Gieferg]

Cytat:Casus GI Joe (1) - obiektywnie słaby film, na którym się dobrze bawiłem.

Czemu "obiektywnie słaby" (już pomijam że dla mnie takie stwierdzenia nic nie znaczą) ? Ja też się dobrze bawiłem (za każdym razem z siedmiu czy ośmiu), nie ziewałem, mało co mi przeszkadzało (poza tonącym lodem i miejscami słabym CGI), postacie dało się lubić, było parę niezłych scen akcji, odpowiednie tempo - 7/10 jak nic. Suicide Squad się chowa.

Cytat:Przewagą tego filmu nad Marvelami jest to, że nie mam jeszcze poczucia, że SS prowadzi tylko do kolejnych sequeli.

Wolę już poczucie, że film prowadzi do kolejnych sequeli i sprawia przy okazji, że chcę je zobaczyc, od poczucia, że film prowadzi donikąd i wzmaga we mnie hejt do całego uniwersum :) A jak się jeszcze potem okazuje co Warner chce dalej zrobić (mam na myśli kolejny film z Harley), to już tylko...

[military]

Gieferg, dla mnie oba filmy są na porównywalnym poziomie.

Crov, odpiszę, ale nie teraz, bo to dłuższy post.

[Krismeister]

(16-01-2017, 14:06)shamar napisał(a): PS - może ktoś wyjaśnić scenę, gdzie ta murzynka zabija tych pracowników?
Co to miało być?

Zabiła pracowników, bo (jeśli dobrze pamiętam) usłyszeli i zobaczyli za dużo. Sama scena miała pokazać jaki to z Violi Davis badass motherfucker, że zabija nawet własnych ludzi. Sama scena dzieje się tak szybko i z dupy, że wywołuje jedynie zażenowanie. Ale bądź co bądź, zabija ona więcej ludzi w tym filmie niż Joker.

[Juby]

(16-01-2017, 08:27)military napisał(a): 1. Tak, uważam, że eka jest ciekawsza niż Marvele - przy czym mówię głównie o Deadshocie, Harley i Bumerangu. Reszta to tło, choć Croc miał parę momentów, które nadawały mu charakteru. Podobały mi się ich przekomarzania, podobało mi się że np. Bumerang zwinął się jak tylko usłyszał, że może (choć dosłownie w NASTĘPNEJ SCENIE, trzy ujęcia dalej, jest już z ekipą - bez słowa wyjaśnienia. WTF?!?!). Podobało mi się, że żadna z postaci nie może zrównać z ziemią całej dzielnicy, jeśli ma na to ochotę (jak Iron Man, Thor, Hulk czy Superman).

Ale wiesz, że to nie jest odpowiedź na moje pierwsze pytanie. :P Powtórzę: Co INNEGO, czego nie było w temacie filmów komiksowych, zobaczyłeś w SS? Serio, bo nie kojarzę tam nawet grama świeżości.

(16-01-2017, 08:27)military napisał(a): No tak, wszystko co związane z Enchantress to słabizna, za silny przeciwnik dla tej ekipy, ale ja to oglądałem bardziej dla tej ciekawej ekipy - bo wiadomo, że zagrożenie to zawsze "ktoś z przegiętymi mocami + jego miniony". Przecież przeciwnicy są przechujowi w 99% filmów komiksowych - ale kto ogląda je dla przeciwników?

Not sure if serious...

[military]

Ok, co innego? Mała skala (wiem, niby zagrożenie dla świata, ale ja tego nie czułem :) ), możliwość zobaczenia tego świata z perspektywy "mniejszych" postaci, od zaplecza. Bohaterowie dysponujący bardzo ograniczonymi mocami i w pojedynkę będący praktycznie bez znaczenia. Opowieść, w której bad guy nie ma jakiegoś osobistego związku z bohaterem - nie jest jego bratem, nie zabił mu ojca itp. "Reluctant heroes" w świecie komiksowym. No i praktycznie każdy Marvel próbuje być największym widowiskiem świata i przebić poprzedników, a SS zadowolił się walką na praktycznie jednej ulicy i w jednym budynku. Nie czułem, że ten film chce pobić rekordy widowiskowości, a tego samoograniczania się brakowało mi w adaptacjach komiksów.

[Negatywny]

lol, wymień oczywiste wady filmu, napisz, że dla ciebie to zalety, szach mat :)

[military]

Film nie jest tak okropnie nadęty, ze wszystko staje się "większe niż życie" i przestaje mieć znaczenie - to wada? Ja jestem zmęczony tym, ze w każdym blockbusterze muszą równać z ziemią całe miasta.

[Gieferg]

Cytat:Mała skala

Aha...

Ogólnie zniszczyła mnie ta argumentacja, idę się upić.

Phil napisał(a):Po pierwsze - główny przeciwnik to kochanka lidera grupy (rzeczywiście brak powiązań)

bullseye.

Cytat: Ja jestem zmęczony tym, ze w każdym blockbusterze muszą równać z ziemią całe miasta.

I niby ten film ze swoim portalem nad miastem i zagrożeniem dla całego świata od tego odchodzi?

[Negatywny]

Cytat: Ja jestem zmęczony tym, ze w każdym blockbusterze muszą równać z ziemią całe miasta.

Nieśmiało zauważę, że akcja 70% filmu, dzieje się w zrównanym z ziemią mieście :D

[military]

Ale dla bohaterów wyzwaniem jest przejście na drugi koniec ulicy, a nie przelecenie na drugi koniec świata i zatrzymanie stumetrowego latającego jebadła. Mimo wszystko tu zagrożenie jest dopiero ksztaltowane, a ich celem jest niedopuszczenie do jego ukształtowania.