The Third Day
#1
Third Day ktoś sprawdzał? michax?

Mnie na razie się podoba, chociaż nie czuje jeszcze motywu przewodniego. Fajne zdjęcia, muzyka, świetny Law. Licze, że spełni - dość wysokie - oczekiwanie.

Odpowiedz
#2
Właśnie skończyłem oglądać i podobało mi się, ale jakoś mi umknęło, że to horror folk, choć trailery widziałem. A teraz doczytałem w jednej z recenzji, że podobno czym dalej to coraz więcej horroru ma być. Na tym jednym odcinku bawiłem się lepiej jak na wszystkich epizodach Krainy Lovecrafta, które do tej pory poleciały. Wiem że to serial z zupełnie innym klimatem, ale akurat z nim porównuje, bo to też zabawa w kino grozy. Nie mówię że to mi przeszkadza, że poszli w horror, ale ubzdurałem sobie, że to będzie dramat, ewentualnie thriller.

Niby produkcja wspólna Sky i HBO, ale gdybym nie wiedział to pomyślałbym, że to w 100% brytyjski serial, te dziwne ujęcia, zbliżenia na twarze. No i widać że ekipy od Utopii, nie ma czarnego humoru, ale jest zabawa kolorystyką. Więc realizacyjnie mi się podoba, trzyma odcinek w napięciu, aktorsko też dobra robota. No i muzyka świetna, choć trochę odmienna od tego z czego znany jest Cristobal Tapia de Veer. Do każdego serialu do jakiego tworzył muzykę, to zawsze była na dobrym poziomie, ale w większości przypadków miałem wrażenie, że słucham przeróbek kultowej muzyki z Utopii, a tutaj początkowo nie załapałem że to de Veer.

Ciekawi mnie tylko jedno, czy sztuka teatralna, która ma być wystawiana 3 października w Anglii, taki jakby łącznik między pierwszą połową a drugą, w której ma wystąpić Jude Law, to będzie miała istotny wpływ na fabułę serialu, czy to tylko taki bonusowy odcinek nie mający zbyt dużego wpływu na historie, bo nic nie wskazuje na to byśmy zobaczyli ten dodatkowy odcinek w Polsce. Oczywiście obejrzę do końca, nieważne w jaką stronę historia pójdzie.

Widziałem też pilota serialu Guadagnino i nawet mi się podobało, więc sprawdzę drugi za tydzień. A to w moim przypadku dużo znaczy, gdyż nie przepadam za serialami o młodzieży podanych na poważnie, np odbiłem się od Euforii , mimo zachwytów prawie wszystkich. Wolę produkcje w stylu Seks Edukacji, czy filmów Hughesa, czyli lekkie, komediowe. No i polubiłem głównego bohatera co w serialach o młodzieży podanych na poważnie mało kiedy zdarza się (czy tylko mnie z twarzy przypomina starszą wersję Freda Savage z Cudownych lat?) i nawet historia mnie wciągnęła, albo inaczej nie nudziłem się, a to już dużo, ale zobaczymy jak będzie dalej, bo mnie takie seriale o dzieciakach zupełnie nie podchodzą. Zasiadłem do Pilota bardziej dla Guadagnino jak dla historii i bohaterów, a na koniec pomyślałem, że całkiem dobra produkcja. Nie zdziwię się jak co tydzień wszyscy będą serialem się zachwycać, a czy ja dalej będę oglądał zdecyduję jak zwykle po 2, 3 odcinkach.

Odpowiedz
#3
Mnie te elementy horroru w Third Day trochę martwią, fragment pod koniec z tymi szczątkami uważam za akurat najsłabszy moment całego odcinka. Ale zobaczymy.
A muzyka rzeczywiście świetna. Również dobór piosenki do spaceru Lawa po lesie, to sprawiło, że ostatecznie obejrzałem odcinek do końca. Miałem tylko zerknąć na początek i zobaczyć czy wciągnie od razu, jeśli nie to przeskoczyłbym do We Are Who We Are. Ostatecznie odcinek Guadagnino jeszcze przede mną i mam spore oczekiwania, widzę pozytywne opinie a jak wiadomo uwielbiam Włocha.

Odpowiedz
#4
Third Day
przyszedłem dla juda law, zostanę dla atmosfery
ta kolorystyka, płytka głębia ostrości i bokeh od początku dają znać o takiej nierealności otoczenia. nie jestem zbytnim fanem horrorów a już w szczególności gore, ale tu doceniam jak sprawnie jest budowany klimat. dialogami, ujęciami, grą postaci (Paddy Considine!). fajne, nie powiem...
tak że o.

Odpowiedz
#5
Aaale to Third Day jest dobre. Drugi odcinek to klimatyczna petarda a zdjecia i praca kamery..o mamo, dawno nie widziałem tak ciekawych, ślicznych i hipnotyzujących kadrów. Zajebiste sceny majaków. Znakomity odcinek też pod względem gry - Law dzieli i rządzi, gość z dobrym materiałem wznosi się znowu na najwyższy poziom. Zaskakująco rewelacyjnie wypada też Waterston. Oj, coś czuje, że to będzie mój kandydat do topki roku.

Za to pilot "We Are Who We Are" rozczarował. Co jest o tyle zaskakujące, że jestem fanatykiem CMBYN i wrażliwości Guadagnino. Może nie ma tragedii, ale całość była pozbawiona czaru, drętwa i jakby wymuszona. Irytuje mnie też tendencyjne opieranie historii o nastolatkach na kimś kto ma gigantyczne problemy i mocno odstaje od grupy w tak oczywisty sposób.

Odpowiedz
#6
Predator, powiedziałbym że miłego seansu życzę, ale to słowo niezbyt pasuje do takiej produkcji jak Des :)

Kuba jak finał pierwszej połowy The Third Day? Bo dla mnie bardzo dobre zamknięcie części 1 sezonu. No i tak przy okazji, to podobno 3 października na facebooku HBO będzie można obejrzeć w streamingu, na żywo, tą 12-godzinną sztukę teatralną, która zacznie się o 10.30. Podobno też całość będzie można obejrzeć później, po emisji na żywo, też na facebooku HBO.

Odpowiedz
#7
Ja jestem zachwycony. Fabularnie jest to raczej proste i nieco przewidywalne, ale działa. Fajne podsumowanie tego 1 rozdziału. A kwestie audiowizualne..no brak słów. Uwielbiam wszystkie formalne zabiegi w tym odcinku, muzyka też rewelacyjna a Law znowu perfekcyjny.
Cała społeczność jest bardzo ciekawa, głównie dlatego, że prosta i nieprzekombinowana, mógłbym uwierzyć w istnienie tej sekty :)
Ciekawi mnie tylko jak do pierwszej części będzie miała się druga.

Odpowiedz
#8
Kto się odważył obejrzeć 12godzinny odcinek Dnia Trzeciego - Jesień? Powiem tak, że jeśli ktoś jest niecierpliwym widzem, wkurzają sceny rozciągnięte do przesady, w których nic się nie dzieje, to niech sobie daruje. Jeśli uważacie, że w 3 sezonie Twin Peaks Lynch rozciągnął sceny za bardzo, albo lepszy przykład to serial Refna Too Old to Die Young, który prześcignął Davida Lyncha w pokazywaniu scen, w których się nic dzieje, a jak się dzieje, to baaaaardzo woooolno, więc nawet nie zabierajcie się za przedstawienie. Spektakl podobno nie jest obowiązkowym seansem dla widzów serialu, ale skusiłem się i nie żałuję, choć mam mieszane wrażenia. Nakręcono spektakl na jednym długim ujęciu i ogromny szacunek dla operatora zdjęć. Niektóre sceny wyglądają całkiem ładnie wizualnie. No i to musiała być ciężka robota, tak na żywo. Można obejrzeć było na żywo, ale wciąż jest dostępna na facebooku HBO w dwóch częściach (ponad 5godzinna część 1 i 2 część 6 godzin 30 minut).

A skoro długie ujęcie, więc kamera sunie przez wyspę i np. dopiero w 40 minucie pojawiają się mieszkańcy wyspy, których kamera mija. Potem obserwujemy przez około 20 minut jakiegoś faceta, który razem z dzieciakami jedzie samochodem. Wysiada chyba w pracy, albo u siebie w domu i tak kamera od jednej postaci przesuwa się na pokazanie innej co robi , np jak wieszają pranie, robią przygotowania do obrzędów, do imprezy, czyli nudne życie sekty pokazywane w czasie rzeczywistym. Trochę jak u Davida Simona, ale jeszcze z mniejszą ilością fabuły jak w Treme;-)

Gdzieś około 140 minuty społeczność robi strachy na wróble w garniturach, kładą przed domem z ostatniej sceny 3 odcinka, w którym Jude Law spotkał wiadomo kogo. Kładą te strachy na wróble, czy jak to nazwać przed domem, i wyciągają trochę siłą Lawa, więc akcja ruszyła do przodu po 140 minutach. No i tutaj się zatrzymam z fabułą, tylko wyrażę szacunek dla Lawa, bo to rola jak Di Caprio w Zjawie, czyli bardzo fizyczna, ale więcej godzin jak w filmie.

Jude Law kopie dół przez 40 minut, siedzi w lesie z 60 minut jak nie więcej, ciągnie w procesji łódkę ponad godzinę, jest bity, rozbierany, stoi nad wodą na...zapomniałem co to było, chyba z godzinę jak nie więcej, i wszystko jest pokazywane w czasie rzeczywistym. Ogromny szacunek za tą rolę i dla reszty aktorów i ekipy, że to wypaliło i wyszło. Choć nie zdziwię się jak wiele osób odpadnie po 5 minutach. Ja jestem bardzo cierpliwym widzem, w końcu dałem radę obejrzeć serial Refna, który osiągnął nowy poziom przeciągania scen w nieskończoność. Myślałem że Too Old To Die Young to nowy poziom wolno rozwijającej się fabuły, ale sztuka nawiązująca do serialu HBO i Sky Atlantic to jeszcze wyższy poziom. Ale szczerze przyznam się, że wytrzymałem bez przyśpieszenia przez 30 minut, po 30 minutach skończyła mi się cierpliwość i przeskakiwałem ze sceny na scenę co jakiś czas:)

Byłego Papieża jest dużo i gra dobrze, choć to fizyczna rola, nawet jak są jakieś dialogi to słabo słyszalne, nie są najważniejsze, bo fabuła jest bardzo prosta, klimat się bardziej liczy. Oczywiście czasami znika Law na dłużej (musieli dać odpocząć aktorowi), np pojawia się pierwszy raz dopiero po 140 minutach, później chyba na godzinę znika, albo na więcej, ale dużo go jest. Inni aktorzy z serialu też się pojawiają, ale w mniejszych rolach.

Jest to fabuła typowa dla tego typu horrorów folk, czyli przygotowują Lawa i jeszcze jednego gościa do uroczystości pewnej, a po tej uroczystości zaczyna się impreza, która trwa jak mnie pamięć nie myli 2 ostatnie godziny. Wpierw siedzą przy stołach, potem tańczą, a na końcu nie powiem co się dzieje, ale chyba każdy się domyśli w czasie seansu, jak zakończyła się historia bohatera granego przez Lawa.

Jeszcze raz szacunek za pomysł, brawa dla ekipy, a przede wszystkim dla aktora i zdjęciowca. A że kręcone w warunkach naturalnych, więc czasami pada deszcz, jest wilgotno i zdarzy się, że kamera zmoknie, pojawiają się plamy na obrazie od deszczu i wilgoci. Nie żałuję że obejrzałem, ciekawe doświadczenie, choć mam do całości mieszane uczucia Wiem że były już takie sztuki na żywo z innymi aktorami (słyszałem niedawno o Pasji z Michaelem Sheenem, która trwa podobno ponad 60 godzin), ale to produkcja do naprawdę cierpliwych widzów, a nawet bardzo cierpliwi widzowie mogą nie wytrzymać i zaczną przeskakiwać od sceny do sceny.

Odpowiedz
#9
Kuba jak odcinek czwarty Dnia Trzeciego? Mnie się bardzo podobał, choć zmiana kolorystyki, zdjęcia inne, nawet kompozytor się zmienił i nie ma zbliżeń na twarze. Naomie Harris daje radę w głównej roli (i okazuje się tym kim podejrzewało wielu jak pojawił się trailer), dzieciaki też fajnie grają. Mam tylko jeden malutki problem.


Odpowiedz
#10
Jeszcze przede mną, chwilowo nie mam HBO, zapewne obejrze w weekend niestety i dam znać

Odpowiedz
#11
Dzień trzeci - po trzech odcinkach. Z jednej strony ciekaw jestem dalszego ciągu, z drugiej mam pewne opory przed odpaleniem kolejnego odcinka, bo historia wydaje się być zamknięta. I gdyby to był film pełnometrażowy, byłbym zadowolony z takiego zwieńczenia i nie potrzebowałbym niczego więcej.

Całość stoi przede wszystkim klimatem, aktorstwem i realizacją, historia jest raczej banalna, za to świetnie opowiedziana. Praca kamery robi perfekcyjna robotę, idealnie zgrywa się z tym, co przechodzi głowny bohater, a reżyseria bardzo dobrze potęguje napięcie, pomaga wybrzmiewać niejednoznacznościom, na których często bazuje historia. Law jest świetny, to być moze jeden z najlepszych jego występów. Znakomity jest zwłaszcza w końcówce trzeciego odcinka, poruszajace aktorstwo, czyste emocje. Drugi plan również bardzo dobry, ze wskazaniem na jak zwykle trzymajacą wysoki poziom Watson.

Być moze dziś sięgne po czwarty odcinek, choć z lekkimi obawami. Do tego momentu całosć oceniam bardzo wysoko. Napisałbym nawet, że na tę chwilę jest to najlepsza premiera telewizyjna tego roku obok "Devs". Zobaczymy, czy po seansie całości podtrzymam tę opinię. :)

Odpowiedz
#12
nawrocki , a 12godzinnego odcinka , czyli Autumn nie masz zamiaru oglądać? Choć jest wersja na facebooku HBO skrócona do 100 minut, tzn była jeszcze kilka tygodni temu, bo teraz nie sprawdzałem:)
Kilka stron wcześniej w tym temacie pisałem o specjalnym epizodzie, będącym pomostem łączącym Lato z Zimą, jakby nie chciało Ci się oglądać też tej skróconej wersji.

Blood of Zeus jest fajne, co jest zasługą przede wszystkim muzyki, która jest tak doskonała, że aż za dobra na ten serial. To dzięki niej są emocje.

Zgadzam się, że Serafin jest super, najciekawsza postać, a Heron nudnawy, ale jaki ma być jak nawet na imię ma hero(n) ;-)

A czy tylko mnie historia Herona przypomina historię Heraklesa, który zresztą jest wspomniany ?

Co do Zeusa to bawi mnie to, że znowu jest pokazywany jako podrywacz co żadnej lasce na Ziemi nie przepuści, a jednocześnie jako porządny gość. A potem dziwi się, jak spadają na niego i cały Olimp kłopoty, bo Hera (słusznie!) się wkurzyła skoro ma milion bękartów.

Może kiedyś by zrobili historię z perspektywy Hery, w której to ona jest tą dobrą, a Zeus łajdakiem. Dlaczego Zeus ma tak złą reklamę od lat, że zawsze musi robić za niewiernego męża? Czym on zawinił? :-)

Odpowiedz
#13
Być moze się skuszę na 12-godzinną wersje, chociaż podejrzewam, że raczej na fast-forwardzie. :)

Odpowiedz
#14
(14-11-2020, 13:16)nawrocki napisał(a): Dzień trzeci - po trzech odcinkach. (...) Napisałbym nawet, że na tę chwilę jest to najlepsza premiera telewizyjna tego roku obok "Devs". Zobaczymy, czy po seansie całości podtrzymam tę opinię. :)
W sumie podtrzymuję. Bardzo dobra rzecz, choć z potknięciami.

Obejrzałem fragmenty Autumn, szacun głównie za poświęcenie dla ekipy, a przede wszystkim dla Lawa, bo to musiało byc nie lada wyzwanie i pokaz naturalistycznego aktorstwa.

Serial w drugiej części wyraznie zmienia klimat, odchodzi od psychodelii na rzecz bardziej przyziemnego nastroju, ale obie połówki doskonale się ze sobą łączą i dobrze uzupełniaja jako jedna historia o przeżywaniu żałoby i godzeniu się ze stratą. To po części też rzecz o rodzinnym pojednaniu, po tym jak tragedia doprowadziła do rozłamu i potrzeba było równie traumatycznych wydarzeń, żeby choć cześciowo scalić ją na nowo. To również dość przejmująca opowieść o sile rodzicielskich uczuć i gotowości do niesamowitych poświęceń w imię miłości do dziecka, ale takze swego rodzaju przestroga przed zbytnim folgowaniu sobie w tym uczuciu i usprawiedliwaniu nim wszystkiego.

W szatach folkowego thrillera kryje się także tutaj - dość niespodziewanie - mocny dramat o prowadzącej do załamania psychicznego żałobie, wmawianiu sobie prawd, które sprawią, że będzie lżej na sumieniu, o próbach odkupienia, które ostatecznie tylko częściowo kończą się sukcesem. Nie ma w tym nic przesadnie oryginalnego, ale napisane jest to na tyle zgrabnie i wyrezyserowane z odpowiednim wyczuciem, że bez problemu kupuje nawet niekiedy mocno naciągane lub przewidywalne elementy. I choć mimo wszystko wolę pierwszą część i uważam jej zwieńczenie za szczytowy moment serialu, tak nie uważam, zeby druga połowa mocno odstawała. Jest po prostu inna, być może gorsza, mniej obfita w napięcie i gęsty klimat, ale mam wrażenie, ze nieco bogatsza w emocje. Te zwyczajne, ludzkie. Co też ładnie podsumowuje końcówka.

Czekam na kolejny projekt Dennisa Kelly'ego, obecnie jednego z najciekawszych twórców, pracujących dla telewizji. Oby znów we współpracy z Lawem.

Odpowiedz
#15
Poprzenosiłem trochę postów. Nie chciałem ich edytować, więc jest tutaj w temacie trochę chaosu, bo są opinie o innych serialach - nie wiem, nie róbcie tak na przyszłość? :P

Ja jestem po czwartym odcinku i póki co czułem się podczas właśnie czwartego trochę dziwnie, a teraz czytam, że pomiędzy połówkami sezonu jest coś wielkiego - zajebiście, że HBO GO daje o tym znać... No nic, przeczytam jakieś podsumowanie tego czegoś przed piątym odcinkiem.

Odpowiedz
#16
Nie oznaczam spoilerów, a są poniżej.

Skończyłem całość, pobieżnie zapoznałem się również z Jesienią (z opisów nie widzę tam niczego co uzasadniałoby oglądanie tego w całości) i muszę stwierdzić, że serial jest znakomity, powiedziałbym, że najlepszy w 2020, gdyby nie Nowy Papież, więc Jude Law był absolutnym dominatorem w zeszłym roku :)
Dawno już nie miałem tego syndromu "dajcie następny odcinek, nie mogę się doczekać jak się to rozwinie i skończy". Dla mnie Zima dostarczyła nawet większej satysfakcji niż Lato, ale nie dlatego, że jest jakoś wyraźnie lepsza, tylko dlatego, że wszystko się tam tak świetnie zazębia i rozwija - Zima jest dobra dzięki podbudowanie zrobionej przez Lato, a Lato stoi na własnych nogach i również jest kapitalne.

Czy są jakieś wady? Znalazłyby się, ale właściwie wszystko można zrzucić na karb horrorowej konwencji, a nielogiczne zachowania bohaterów uzasadnić jakimś oddziaływaniem wyspy, która nie chciała ich wypuścić :P W każdym razie dosyć zabawne jest oglądanie Sama i Helen, którzy w jednym momencie odliczają minuty do ostatniej szansy aby wydostać się z Osea, a gdy minie 10 minut już mają to gdzieś, szczególnie jaskrawe jest to w czwartym odcinku, gdy Helen z dziećmi mówi, że ma jeszcze tylko 20 minut, ale postanawia się zapuszczać jeszcze dalej, w ogóle ona robi w tym odcinku tyle głupot, że w pewnym momencie zacząłem jej życzyć śmierci w torturach :p potem się zorientowałem, że to przecież będzie żona Sama, więc taki scenariusz nie będzie realny :P Ogólnie motyw problemów z wydostawaniem się z wyspy jest przesadzony, bo w rzeczywistości z Osea do stałego lądu jest w najbliższym miejscu 650 metrów, więc ciężko uwierzyć, żeby dorosły, dobrze zbudowany facet miał takie problemy z przepłynięciem tego dystansu w lecie, zwłaszcza, że jak się przekonujemy w ostatnim odcinku dała radę przepłynąć to kobieta z łódką na plecach, do tego w lodowatej wodzie. Jest też wiele momentów w Zimie, gdy Helen z dziećmi powinny po prostu odczekać do odpływu i pójść sobie z tej wyspy z buta - no ale to takie czepianie się :)
Nawrocki pisze, że fabuła niezbyt oryginalna - nie zgodzę się, bo jeśli Third Day nie jest czymś nowym, to co w ostatnich latach jest? Ja nigdy nie spotkałem się z taką mieszanką folk horroru, religijnych, okultystycznych odpałów z solidnym dramatem psychologicznym który kończy się klasycznym pojedynkiem o władzę, z tak świetnie uzupełniającymi się dwoma częściami diametralnie różniącymi się stylem - jak dla mnie wszystko tutaj zagrało, konstrukcja fabuły jest perfekcyjna, a obecność tego dziwacznego eventu Jesień wynosi całość o półkę oryginalności wyżej. Spotkałem się w ogóle z opiniami, że Third Day to zasadniczo Jesień, która jest jego trzonem, a Lato i Zima to takie tam uzupełnienie, na przykład w tym tekście :P 
O wykonaniu nie ma się co specjalnie rozpisywać, bo wszystko jest zrobione tip-top: odjechane zdjęcia w Lecie, przyziemne w Zimie, zero sztuczności pod względem scenografii, no bo całość była kręcona na prawdziwej wyspie, świetna muzyka, montaż wzorowy, aktorsko mucha nie siada - moi faworyci to oczywiści Waterstone (przez cały serial ma w oczach coś takiego, że podskórnie odczuwałem, że ostatecznie to ona będzie tą złą) i Paddy Considine jako cudowny pantoflarz pan Martin :) Ogólnie wspaniała galeria postaci - jak w każdym dobrym filmie/serialu chciałbym ich przygody oglądać jeszcze przez wiele sezonów. Ewentualną (acz zupełnie niepotrzebną) kontynuację widziałbym umiejscowioną w okresie między festiwalem a przyjazdem Helen - są sugestie, że Sam był po prostu beznadziejnym liderem, który zatracił się w relacji ze swoim "synem" i w dupie miał społeczność Osea - oglądałbym jak pojebany :) Oczywiście możnaby się bawić dalej i iść jeszcze bardziej w przeszłość - pokazanie losów Carringtona i jego działalność jako Kuba Rozpruwacz też ma ogromny potencjał, no ale to to wszystko mrzonki.

Daję 9/10, polecam każdemu.

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  








Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości