Westerny
Aj, to daj znać czy w przypadków tego drugiego filmu jakość kopii będzie trochę lepsza, bo jednak nie wiem czy chciałbym się wkurzać na seansie na obraz. :/ 

Odpowiedz
Z doświadczeń z filmami w Iluzjonie: jeżeli używają orginalnej taśmy z czasów PRLu, to o ile filmy czarno-białe są często w bardzo dobrym stanie, tak te kolorowe... brudy, rysy i poszarpane sceny to praktycznie standard.

Odpowiedz
Powtórzyłem sobie ostatnio "Broken Arrow" (Złamana strzała) (1950) w wersji czytanej przez Jana Suzina. Jeden z tych westernów, które najbardziej zapadły mi w pamięć w dzieciństwie - po części za sprawą samego Cochise'a (w tej roli Jeff Chandler), po części Debry Paget (mój pierwszy młodzieńczy filmowy crush), jest to bodaj najbliższy klimatowi książek Karola Maya amerykański western (bardziej oddaje ten klimat niż faktyczne filmy o Winnetou), a przy okazji dopiero teraz dowiedziałem się, że Chandler zagrał Cochise'a jeszcze dwa razy - w 1952 w czymś co można uznać za prequel Broken Arrow (również aktor grający Geronimo jest ten sam) - "Bitwa na przełęczy Apaczów" i w 1954 w filmie "Taza, syn Cochise'a" który wyszedł w... 3D. W tym ostatnim Cochise'a jest całe dwie minuty, bo umiera na samym początku (filmu jeszcze w całości nie widziałem), a odgrywający jego syna Rock Hudson wygląda dość absurdalnie z loczkiem trochę na modłę Supermana.

No ale może sprawdzę, bo wczorajszy seans "Bitwy", którą dorwałem na DVD na amazonie za 10 zeta + wysyłka wypadł całkiem nieźle, film ustępuje co prawda Broken Arrow, ale sporo się dzieje i ogólnie dobrze się ogląda (w sumie spora część wydarzeń jest na faktach i po tym co czytałem, to nawet dośc wiernie je przedstawiono). Razi tylko żona Cochise'a, który jest indianką w ciąży, ale ani nie przypomina indianki, ani nie widac, żeby była w tej ciąży, co nie przeszkadza jej w pewnym momencie urodzić... Anyway, obydwa filmy jak najbardziej do obejrzenia.

Aż mnie naszło na więcej tego typu klasyki. Artykuł o "Złamanej strzale" na filmożercach w tę niedzielę.

Odpowiedz
(28-02-2024, 16:07)Gieferg napisał(a): odgrywający jego syna Rock Hudson wygląda dość absurdalnie z loczkiem trochę na modłę Supermana.

Byłby świetnym Supem tak w ogóle, z tym swoim posągowym głosem zwłaszcza.
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings

Odpowiedz
Otwarcie do "Przełomów Missouri" do jest absolutne złoto


Reszta filmu też fajna. Postać Brando to chyba prekursor cool złoli, na maksa przerysowany i przesadzony zwłaszcza z dzisiejszej perspektywy, ale widać że dobrze się bawi w tej roli. 

Odpowiedz
Obejrzałem wczoraj wspomnianego wcześniej "Tazę" ale to już nie to. Rock Hudson niespecjalnie się sprawdza jako wódz Apaczów (a jak jeszcze przez większość filmu chodzi w mundurze amerykańskiej armii to już w ogóle), całośc sprawia wrażenie kolejnej wariacji na ten sam temat, ale już Geronimo gra inny aktor niż poprzednio. W dodatku nawet nie prowadzi to do zgodnego z prawdą historyczną zakończenia - mamy happy end (a gość zmarł po dwóch latach bycia wodzem na zapalenie płuc). Niby da się obejrzeć, ale zdecydowanie brakuje Chandlera-Cochise'a, który niósł na swoich barkach prequel Złamanej strzały i nie widzę sensu do tego wracać. No i aż zbytnio się czuje, że uparli się nakręcić całośc właściwe w jednej lokacji, choć niby w połowie filmu Chiricahua zostali przesiedleni w inne miejsce.

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  








Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości