No i własnie ten motyw wydaje się odrobinę koślawy. Bo to powinien być chodzący trup/golem/automat, który nie opuszcza jej osoby i bez zastanowienia wykonuje jej rozkazy, bo tak został zaprogramowany przez nekromantę, ale nie jest jakimś autentycznie "zakochanym" w niej, myślącym potworem, który mierząc prawie trzy metry, zakuty w płytówkę, samotnie pałęta się po dzielnicach biedoty i nasłuchuje kto tam powiedział coś złego o jego Pani. Nie wiem, może po prostu ta idea większej autonomii i świadomości u zmartwychstałego Clagene'a mi lekko nie pasi, bo wtedy ta postać wydaje się nieco za bardzo przegięta.
Chociaż przyznaję, że akurat to może być po prostu instynktowny odruch "w książce był inny" z mojej strony, bo w sumie to nie byłbym w stanie stwierdzić dlaczego taka wersja miała by być gorsza. Jednak do tego świata i przedstawionej sytuacji chyba idea sztucznie przywróconego do życia trupa, który jest bardziej automatem niż czującą, myślącą istotą, jest dla mnie nieco bardziej naturalna (jakkolwiek śmiesznie by to brzmiało w kontekscie rozmowy o magicznych zombie), niż idea zombiaka, który jest na tyle świadomy i aktywny, że sam pałęta się po ulicach i sprawdza co tam ludziska na rynku gadają.
Chociaż przyznaję, że akurat to może być po prostu instynktowny odruch "w książce był inny" z mojej strony, bo w sumie to nie byłbym w stanie stwierdzić dlaczego taka wersja miała by być gorsza. Jednak do tego świata i przedstawionej sytuacji chyba idea sztucznie przywróconego do życia trupa, który jest bardziej automatem niż czującą, myślącą istotą, jest dla mnie nieco bardziej naturalna (jakkolwiek śmiesznie by to brzmiało w kontekscie rozmowy o magicznych zombie), niż idea zombiaka, który jest na tyle świadomy i aktywny, że sam pałęta się po ulicach i sprawdza co tam ludziska na rynku gadają.
Fuck the cavalry and the committee that recieves 'em.
03-05-2016, 11:55 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-05-2016, 11:59 przez Proteus.)