W kinie zazwyczaj jest tak, że bohater, który zaraz zginie dostaje do zagrania krótki tekst, który ma zaznaczyć jego obecność i przygotować (niekoniecznie wprost) widza do tegoż zgonu. Ten odcinek to taka scena rozciągnięta do 50 minut i wielu bohaterów. Bardzo dobrze podbija napięcie i gra na emocjach. Nie będę się czepiał, że nie ma intryg, że to nie poziom pierwszych sezonów, że to wszystko proste i bez finezji. Siedziałem przez godzinę z uśmiechem podszytym melancholią widząc postaci, które znam już tyle lat, które gawędzą, ponownie spotykają, godzą, stresują się i żegnają przed bitwą. Mnie się to bardzo podobało i myślę, że finałowy sezon musiał mieć taki odcinek (dlatego nigdy nie narzekałem na to drugie, mniejsze zakończenie "Lostów").
23-04-2019, 08:04