(19-12-2019, 09:58)Rodia napisał(a): Zastanawia mnie, jak Abrams przeżyje tę porażkę, bo owszem, on jest beztalenciem, nie ma w nim ani krzty oryginalności - ale nigdy nie był partaczem. Abrams to taki bezpieczny rzemiecha na zamówienie, że jak się pali grunt pod nogami, bo trzeba zrobić kolejny blockbuster i nie wiadomo jak, to się dzwoni po Dżej Dżeja, bo wiadomo, że Dżej Dżej ogarnie, zrobi bezpiecznie i bez grama oryginalności, ale za to na czas i budżet kwartalny się zepnie... ale RoS to film po prostu spartaczony, spartaczony na tak wielu poziomach. M:I III, Star Trek, Star Trek Into Darkness, Super 8 - to nie są wielkie filmy, ale strawne, przyjemne, miło można spędzić przy nich czas. Nie potrafię sobie wyobrazić, że ktokolwiek umiałby spędzić miło czas na seansie Rise of Skywalker.Szczerze to zastanawiam się po co on wrócił do tego?
Przecież to było nie do uratowania po "TLJ". A to co on zafundował w tym filmie to się nie da opisać słowami nawet
A co do wyglądu. Zawsze było to dla mnie drugorzędne na zasadzie - fabuła najważniejsza, a piękne kadry w debilnym filmie nic nie znaczą. Pewnie dlatego że siedziałem od początku do końca zażenowany to nie zwróciłem uwagi na kadry, kompozycję itp., ale w poprzednich filmach jednak dla oka wyglądało to miejscami dobrze. Tutaj nie pamiętam jednego dobrego ujęcia czy sekwencji.
Przecież nawet z tej sceny jak się te setki niszczycieli wynurzają z oceanu (spod ziemi?) można zrobić było wizualną perełkę z muzycznym pierdolnięciem. Nawet to zjebali na maksa i na odwal się.
Mogli sobie darować minutę debilnej rozmowy między Poe a Finnem i zrobić epickie przedstawienie tej floty.
Nawet scena jak niszczyciel rozwala planetę tym super działem wygląda nędznie po prostu.
A jak wygląda "naprawianie i fan serwis":
Zabili Pana Jezusa i wyłączyli komentarze...
19-12-2019, 10:05 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-12-2019, 10:28 przez Dr Strangelove.)