No, nie przesadzajmy. Stylistycznie Rogue One jest kilka klas wyżej. Tutaj, pomimo widocznej na ekranie ciężkiej kasy, właśnie reżyseria Filoniego ściąga całość w dół. Jest cokolwiek... "pedestrian" to chyba najlepsze słowo.
Drugi problem to sposób ukazania tytułowej postaci, bo dostajemy tu niezłą sinusoidę. Mandalorianin ma momenty twardzielstwa przemieszane z komiczną nieporadnością - zwłaszcza gdy daje się podejść dwóm potworkom które, delikatnie mówiąc, na nindżów nie wyglądają. W ogóle bohater jak na razie wydaje się bliżej Hana Solo niż Boba Fety - co niezbyt działa, gdy gość ma non stop garnek na łbie.
Ponarzekałem, ale nie jest źle, a zakończenie odcinka budzi wystarczające zainteresowanie, by oglądać dalej.
Drugi problem to sposób ukazania tytułowej postaci, bo dostajemy tu niezłą sinusoidę. Mandalorianin ma momenty twardzielstwa przemieszane z komiczną nieporadnością - zwłaszcza gdy daje się podejść dwóm potworkom które, delikatnie mówiąc, na nindżów nie wyglądają. W ogóle bohater jak na razie wydaje się bliżej Hana Solo niż Boba Fety - co niezbyt działa, gdy gość ma non stop garnek na łbie.
Ponarzekałem, ale nie jest źle, a zakończenie odcinka budzi wystarczające zainteresowanie, by oglądać dalej.
12-11-2019, 19:32