Siergiej Łukjanienko - "NOCNY PATROL"
Książka - a w zasadzie 3 krótkie nowele zawarte w jednym woluminie - z pewnością robi lepsze wrażenie niż film. Dużym zdziwieniem było dla mnie to, że w sumie, poza postaciami i niektórymi wątkami różni się znacząco od ekranizacji. W tym wypadku kwestia kolejności zapoznawania się z filmem czy książką nie ma najmniejszego znaczenia, bo to zupełnie dwie różne bajki. Czyta się lekko i przyjemnie, chociaż jest to literatura na poziomie Piekary czy Dębskiego. Koncept Patroli to świetny punkt wyjściowy, ale rozegrano to wszystko nieco chaotycznie, co w pewnym sensie łączy "Nocny Patrol" książkowy z filmowym. Miałem niemałe problemy ze skumaniem, o co chodzi. Nie lubię, co prawda dosłowności i wykładania wszystkiego czytelnikowi, jak krowie na rowie, ale z drugiej strony przegięciem jest, kiedy wszyscy bohaterowie mówią półsłówkami i każdy z nich zdaje się rozumieć zawiłości intrygi i o co toczy się gra, poza ogłupionym czytającym, czyli w tym wypadku mną :) Za to główny bohater i narrator, Antoni, to postać o wiele sympatyczniejsza niż ten podtatusiały piernik z filmu... Najlepsza z trzech nowelek, to ta o "niezrzeszonym" egzekutorze Maximie, czyli opowiadanie "środkowe". "Wyłącznie dla swoich" wieńcząca "Nocny patrol" jest za to strasznie naciągana, raczej nudna a rozwiązanie jej co najmniej niejasne.
Ogólnie, poza tym, o czym wspomniałem powyżej, narzekać nie ma na co. Troszkę się zawiodłem, bo spotkałem się z głosami, że "ksiązka DUŻO lepsza od filmu", "majstersztyk" i "arcydzieło", a ja tych zachwytów ani w trakcie lektury, ani po nie jestem w stanie absolutnie podzielić. Nieliche to, ale też bez fanfar. W porównaniu jednak z najnowszym hitem bratniego narodu zza wschodniej granicy, czyli "Metrem 2033" można użyć sformułowania: "niebo a ziemia" :)
I jeszcze o "Niewidocznych Akademikach" Pratchetta Terry'ego
Przesadzasz, stanowczo przesadzasz! Nie jest może to najzabawniejsza powieść ze Świata Dysku, ale czuć w niech ducha tych wcześniejszych książek. Może nie dorównuje "Ruchomym Obrazkom", czy "Muzyce Duszy", jednak ma swój klimat a fani piłki nożnej - z którymi się nie utożsamiam :) - powinni w trakcie lektury bawić się w dwójnasób. Nawet ja - piłkarski analfabeta - czułem dreszczyk emocji podczas finałowego spotkania Zjednoczonych Ankh - Morpork z Niewidocznymi Akademikami, który to (dreszczyk, nie finał) podsycał jeszcze PROFESJONALNY komentarz dziennikarza Pulsu. Czuć było atmosferę stadionu :)
Mocne to było, faktycznie! W ogóle, fajnie, że się grono profesorskie trochę zróżnicowało, bo oprócz Macarony pojawił się genialny Hix i jego pomocnik Charlie. Trochę żal, że tak malo było Rinso a Dziekan trochę za inteligentny się nagle zrobił, ale ogólnie magowie, jak zwykle dali popis.
Z jego wątku wynika w zasadzie wszystko ;) Nutt w przypadku całego tego bałaganu z piłką nożną okazuje się deus ex machina. Gdyby nie on, to nadal by kopano drewnianą piłką w gola. Jako postać może nie najlepiej skonstruowana, ale też nie najgorsza z dyskowego panteonu bohaterów. Różnorodność musi być, chociaż z żalem przyznaję, że każda nowa rasa okazuje się lepsza od ludzi :)
Minusy: Vetinari stanowczo mięknie na starość. Nadal geniusz, ale jego coraz bardziej ludzkie oblicze budzi we mnie nieuzasadniony niepokój. Szkoda, wszelako, że - wbrew temu, co mówi okładka - nie był sędzią w trakcie tego porywającego spotkania na murawie Hippo.
Druga sprawa: cały wątek "miłosny" i wszystko, co dotyczy Julki - do wyrzucenia!
Ogólnie, w mojej "praczetowej" skali, tradycyjnie 9/10 :P
Książka - a w zasadzie 3 krótkie nowele zawarte w jednym woluminie - z pewnością robi lepsze wrażenie niż film. Dużym zdziwieniem było dla mnie to, że w sumie, poza postaciami i niektórymi wątkami różni się znacząco od ekranizacji. W tym wypadku kwestia kolejności zapoznawania się z filmem czy książką nie ma najmniejszego znaczenia, bo to zupełnie dwie różne bajki. Czyta się lekko i przyjemnie, chociaż jest to literatura na poziomie Piekary czy Dębskiego. Koncept Patroli to świetny punkt wyjściowy, ale rozegrano to wszystko nieco chaotycznie, co w pewnym sensie łączy "Nocny Patrol" książkowy z filmowym. Miałem niemałe problemy ze skumaniem, o co chodzi. Nie lubię, co prawda dosłowności i wykładania wszystkiego czytelnikowi, jak krowie na rowie, ale z drugiej strony przegięciem jest, kiedy wszyscy bohaterowie mówią półsłówkami i każdy z nich zdaje się rozumieć zawiłości intrygi i o co toczy się gra, poza ogłupionym czytającym, czyli w tym wypadku mną :) Za to główny bohater i narrator, Antoni, to postać o wiele sympatyczniejsza niż ten podtatusiały piernik z filmu... Najlepsza z trzech nowelek, to ta o "niezrzeszonym" egzekutorze Maximie, czyli opowiadanie "środkowe". "Wyłącznie dla swoich" wieńcząca "Nocny patrol" jest za to strasznie naciągana, raczej nudna a rozwiązanie jej co najmniej niejasne.
Ogólnie, poza tym, o czym wspomniałem powyżej, narzekać nie ma na co. Troszkę się zawiodłem, bo spotkałem się z głosami, że "ksiązka DUŻO lepsza od filmu", "majstersztyk" i "arcydzieło", a ja tych zachwytów ani w trakcie lektury, ani po nie jestem w stanie absolutnie podzielić. Nieliche to, ale też bez fanfar. W porównaniu jednak z najnowszym hitem bratniego narodu zza wschodniej granicy, czyli "Metrem 2033" można użyć sformułowania: "niebo a ziemia" :)
I jeszcze o "Niewidocznych Akademikach" Pratchetta Terry'ego
jarod napisał(a):Oj, a dla mnie to obok Równoumagicznienia najgorszy Pratchett.
Przesadzasz, stanowczo przesadzasz! Nie jest może to najzabawniejsza powieść ze Świata Dysku, ale czuć w niech ducha tych wcześniejszych książek. Może nie dorównuje "Ruchomym Obrazkom", czy "Muzyce Duszy", jednak ma swój klimat a fani piłki nożnej - z którymi się nie utożsamiam :) - powinni w trakcie lektury bawić się w dwójnasób. Nawet ja - piłkarski analfabeta - czułem dreszczyk emocji podczas finałowego spotkania Zjednoczonych Ankh - Morpork z Niewidocznymi Akademikami, który to (dreszczyk, nie finał) podsycał jeszcze PROFESJONALNY komentarz dziennikarza Pulsu. Czuć było atmosferę stadionu :)
jarod napisał(a):A zaśmiałem się raz - kiedy pojawiła się pewna kibicowska piosenka na cześć profesora Macarony.
Mocne to było, faktycznie! W ogóle, fajnie, że się grono profesorskie trochę zróżnicowało, bo oprócz Macarony pojawił się genialny Hix i jego pomocnik Charlie. Trochę żal, że tak malo było Rinso a Dziekan trochę za inteligentny się nagle zrobił, ale ogólnie magowie, jak zwykle dali popis.
jarod napisał(a):Pan Nutt to IMO jedna z najnudniejszych 'dyskowych" postaci ever, a z jego wątku nie wynika w zasadzie nic.
Z jego wątku wynika w zasadzie wszystko ;) Nutt w przypadku całego tego bałaganu z piłką nożną okazuje się deus ex machina. Gdyby nie on, to nadal by kopano drewnianą piłką w gola. Jako postać może nie najlepiej skonstruowana, ale też nie najgorsza z dyskowego panteonu bohaterów. Różnorodność musi być, chociaż z żalem przyznaję, że każda nowa rasa okazuje się lepsza od ludzi :)
Minusy: Vetinari stanowczo mięknie na starość. Nadal geniusz, ale jego coraz bardziej ludzkie oblicze budzi we mnie nieuzasadniony niepokój. Szkoda, wszelako, że - wbrew temu, co mówi okładka - nie był sędzią w trakcie tego porywającego spotkania na murawie Hippo.
Druga sprawa: cały wątek "miłosny" i wszystko, co dotyczy Julki - do wyrzucenia!
Ogólnie, w mojej "praczetowej" skali, tradycyjnie 9/10 :P
https://the-twilight-area.com/ - strona poświęcona serialowi "The Twilight Zone"
http://www.strefamrokupodcast.pl/ - podcast o "Strefie Mroku"
https://readersinitiative.podbean.com/ - podcast o literaturze wszech treści
http://www.strefamrokupodcast.pl/ - podcast o "Strefie Mroku"
https://readersinitiative.podbean.com/ - podcast o literaturze wszech treści
07-07-2010, 01:11