"Miłość w czasach zarazy" G.G. Marquez - powtórzone po ponad 10 latach. Pierwsze 60 stron wchodziło chyba jeszcze cieżej niż kiedyś, ale gdy zaczyna się właściwa historia...to czytelnik zaczyna płynąć. W pewnym momencie sentymentalna, staromodna wydawałoby się powieść, zamienia się w coś bardziej skomplikowanego, miłosne podboje Florentina, miejsami bardzo perwersyjne, są wciąż ujmujące i to tak, iż łatwo zapomnieć, że główny bohater to tak naprawde chamski jebaka, gwałciciel a nawet i tu Marquez właśnie zrobił nas w konia, bo sprzedał nam historie pojebanej, chorej miłości do nadętej wariatki, jako powieść miłosną wszech czasów.
10/10
Czas na powtórke "Stu lat samotności", które zapamiętałem jako arcydzieło.
powiedz mi, czy tu też 75% treści to opisy techniczne? Marsjanin to był dla mnie srogi zawód właśnie z tego powodu i chyba jeden z niewielu przykładów gdzie uznałem, że film jest lepszy od książki.
10/10
Czas na powtórke "Stu lat samotności", które zapamiętałem jako arcydzieło.
Cytat:Projekt Hail Mary. Nowy tytuł od autora Marsjanina.
powiedz mi, czy tu też 75% treści to opisy techniczne? Marsjanin to był dla mnie srogi zawód właśnie z tego powodu i chyba jeden z niewielu przykładów gdzie uznałem, że film jest lepszy od książki.
20-07-2021, 13:55 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-07-2021, 21:03 przez Bartholomew.)