30-12-2018, 22:08
|
"Epizod butelkowy", czyli krótko o serialach
|
|
Black Monday od Showtime o krachu giełdowym w 1987 - świetna komedia. Oczywiscie ciezko uniknac porownan z Wilkiem z Wall Street, ale wiadomo ze jest to kwestia tematyki.
Co poza tym - bardzo dobre tempo i montaż, fantastyczne sa rowniez dialogi. Z takim zastrzezeniem ze sa bardzo "filmowe" - bohaterowie wala ripostami i docinkami, teksty sa bardzo przerysowane. Podobnie jest z uzywkami - sa w serialu zdecydowanie na pierwszym planie, ale nikt chyba nie bedzie zwracal uwagi na ich efekty uboczne. No i bardzo swobodny i wyrazisty jest Don Cheadle - jak nie przepadam za facetem, tak tutaj swietnie sie na niego patrzy. Porno was, gora koki pod nosem i taki typ a la Hank Moody, tylko 10x mocniej. Fajna wydaje sie tez intryga - fabularnie jest kilka duzych punktow zaczepienia, przede wszystkim relacja glownych bohaterow jak i fakt ze pokazany mamy dzien krachu a potem cofamy sie o rok. Jak ktos lubi takie klimaty - wejdzie bez popity. Dynamiczne, pelne energii, swietne muzycznie i wizualnie. 09-01-2019, 16:58
Obejrzałem sobie w końcu Alternatywy 4, bo nigdy tego od początku do końca nie obejrzałem, no i wrażenia zupełnie inne niż po Dyzmie, który jest znakomitym serialem nawet bez żadnego PRLowskiego sentymentu. Serial Barei jest przeciętny, niechlujnie wykonany (od montażu to czasami zęby bolą), ma sporo żenujących wątków (np. malowany murzyn, robot do stania w kolejce), poza tym ma chyba najgorszą czołówkę w historii telewizji :p bronią się tylko postaci i większość aktorów je portretująca - to rzeczywiście bardzo sympatyczna ekipa i nie dziwię się że serial był tak popularny. Balcerek, Winnicki, docent, prezes spółdzielni to moi ulubieńcy, ale już Anioł niezbyt - postać dla polskiej kultury absolutnie kultowa, a dla mnie był wielkim rozczarowaniem, jest po prostu przegięty, wiem że chcieli zrobić z niego śliskiego służbistę żądnego władzy, ale naprawdę przesadzali z ordynarnością jego intryg, zresztą Wilhelmi też gra w wielu scenach aż za bardzo.
Moja ocena to 5/10, może z małym plusem za striptiz Ewy :D 13-01-2019, 14:32 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-01-2019, 14:33 przez simek.)
Simek przypomniałeś mi swoim postem o wersji HD, której jeszcze nie miałem okazji zobaczyć, a chciałbym. Tak często serial leci w telewizji i dlatego nie oglądam, żeby nie przejadł mi się. Bo jak słyszę co weekend jak wpadam do rodziców muzykę z czołówki Alternatywy to mnie szlag trafia. Oczywiście czołówka nie jest super, ale przede wszystkim jest za długa.
Mnie bawi serial cały czas, nawet bez sentymentu PRL, zwłaszcza że ja prawie nic nie pamiętam z lat 70-80. Wolę nawet od Misia ten serial. Aktorsko pewnie że przerysowany Anioł, ale to nie przeszkadza. Wilhelmi nawet potrafi sprzedać scenę w której Gajos opowiada mu dowcip i cieć nie załapał o co chodzi. Szarżuje na całego z tym swoim śmiechem i powtarzaniem żenującego dowcipu, ale świetny jest w graniu buraka. A co do polskiego aktora grającego czarnoskórego studenta to zawsze się zastanawiam, czy nie było w tamtych czasach w Polsce żadnego czarnoskórego aktora. Tak na marginesie to niedawno była jakaś afera związana z programem polsatu "Twoja twarz wygląda znajomo" i w USA niektórzy oskarżyli program o rasizm. Chodziło o występ Bogumiła "Boogie" Romanowskiego jako Drake'a. Wspominam o tym bo chyba amerykanie nie znają Lincolna z Alternatywy 4:-) Ja kupuję ten wątek, zwłaszcza uwielbiam rozmowy Lincolna z Aniołem. A co do wątku z robotem to też kupuję. W sumie nie ma dla mnie tutaj słabszego wątku, nawet jak jest jakiś słabszy dowcip/wątek, to ginie wśród innych lepszych dowcipów/wątków. Dla mnie nic nie zestarzał się serial, podobnie jak Zmiennicy, których cenię tak samo wysoko jak Alternatywy 4, czy też większość filmów Barei, które wciąż ogląda się tak samo dobrze. A w końcu się pojawiła wersja HD Zmienników i wypadało by przypomnieć sobie po latach, ale też jak Alternatywy 4 ciągle na jakiejś stacji leci. Ja odnoszę wrażenie że te seriale lecą przez cały rok, gdy na jednej stacji się kończą to na innej od nowa, i dlatego z 10 lat nie widziałem, bo jeszcze by mi się przejadły. A co do niechlujnego wykonania i montażu to zgodzę się, ale tak można powiedzieć o prawie każdym filmie i serialu Barei, które wyglądają jak zlepek dowcipów gdzie fabuła jest dodatkiem do żartów. Jak ogląda się filmy i seriale Barei to nie raz odnoszę wrażenie że fabuła nie jest najważniejsza, panuje chaos, tylko mnie to zupełnie nie przeszkadza. Chyba najmniej chaotyczne są pierwsze filmy Barei, jak Mąż swojej żony, Żona dla Australijczyka, a z lat 70-ych to Poszukiwany, poszukiwana. I też seriale wydają mi się mniej chaotyczne jak większość filmów Barei, mają jakieś tam wątki i fabułę. 13-01-2019, 16:35 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-01-2019, 16:39 przez michax.)
Wyczytałem że kilka scen było w latach osiemdziesiątych wycięta przez cenzurę, a wersja po rekonstrukcji jest już pełna, ale nie mogę znaleźć żadnej porządnej listy, ktoś coś?
Co do murzyna, to taka ciekawostka, że e ostatnim odcinku gdy przyjeżdża delegacja, to widać murzyna prawdziwego, więc dało się :p 13-01-2019, 17:08
Wy tak na serio? Apelujecie o politpop do dzieł czasów komuny? Pod sufitem gra czy może strych zapełniony?
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings 14-01-2019, 02:53 Jerzy Płoński napisał(a):Zauważcie, że Murzyn jest bardzo nieudany. Po pierwsze, wygląda, jakby został pomalowany pastą do butów. Bo nie sposób było znaleźć Murzyna. W całej Polsce takiego nie było. Prawie wcale nie było Murzynów. Dzieci płakały, jak widziały Murzyna pierwszy raz. A w serialu Murzyn z Harvardu dziwi się, że jego pokój jest bardzo mały. Dominek wyjaśnia mu uprzejmie, że ten pokój został wynajęty przez przedsiębiorstwo „Puma”, oficjalnie pośredniczące w wynajmie mieszkań cudzoziemcom. Polacy, którzy chcieli wynająć mieszkanie lub pokój obcokrajowcom, najczęściej studentom, musieli, albo przynajmniej powinni, zgłaszać to do „Pumy”, która załatwiała wszystkie sprawy formalno-prawne i pobierała pieniądze. Część tych pieniędzy trafiała do kieszeni właściciela mieszkania. Ale obie strony mogły się już poza „Pumą” dogadać, że na przykład za drugi pokój cudzoziemiec zapłaci bezpośrednio właścicielowi. To miało sens ekonomiczny. Z takiego mieszkania, dzięki bardzo wysokiemu kursowi dolara, można było całkiem nieźle żyć. Janusz Płoński. "Alternatywy 4. Przewodnik po serialu i rzeczywistości"
https://the-twilight-area.com/ - strona poświęcona serialowi "The Twilight Zone"
http://www.strefamrokupodcast.pl/ - podcast o "Strefie Mroku" https://readersinitiative.podbean.com/ - podcast o literaturze wszech treści 14-01-2019, 03:17 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14-01-2019, 03:21 przez BezcelowyAlbatros.)
Mefisto jak napisałem wcześniej mnie nie przeszkadza wątek z pomalowanym białym aktorem na murzyna, ja to kupuję. Mnie to bawi, jak 99.9% żartów i wątków w Alternatywy 4. I nie apeluję o politpop w dziełach kręconych za komuny, tylko odpisałem simkowi.
Albatros muszę dorwać tą książkę, nigdy nie czytałem. 14-01-2019, 13:17
Jestem po sześciu odcinkach serialu brytyjskiego od Netflixa Seks Edukacji gdzie w roli drugoplanowej gra Gillian Anderson. Wciela się w rolę mamę Otisa, która jest seksterapeutką i ciągle zawstydza swojego syna przy jego kolegach. Chłopak razem z koleżanką Meave zakładają w szkole nieoficjalną klinikę seksterapii. Niby serial oparty na schematach i dużo politycznej poprawności, ale wszystkie postacie są tak ciekawe oraz sympatyczne i mają kilka warstw, że fajnie się ogląda od pierwszego do ostatniego odcinka. Nie przepadam za humorem w stylu American Pie, a zwiastuny taki zapowiadały serial, a dostałem sympatyczną mieszankę komedii młodzieżowych z lat 80 (trochę Wieczór Kawalerski, trochę filmy Hughesa) z kinem obyczajowym gdzie dostajemy poważne tematy podane w lekki sposób. I nawet jak są dowcipy w stylu American Pie to bardzo mało i tak potrafią anglicy je sprzedać, że kupuję te żarty (chyba tylko z bananami nie wszedł mi dowcip).
Pierwsze dwa odcinki zapowiadają komedię, a czym dalej to coraz mniej śmiechu, a więcej wątków poważnych. Obsada super na czele z Asą Butterfield. Świetny jest też jego przyjaciel, dziewczyna z którą Otis zakłada biznes wyglądająca jak klon Margot Robbie, czy syn dyrektora. Ogólnie fajna rozrywka, która bawi i wzrusza ze świetną muzyką. A co do roli Anderson to fajnie ją zobaczyć w roli gdzie nie umiera, nie płacze, nie jest w depresji, nie cierpi, tylko sporo się śmieje i uśmiecha . SE to idealny serial pod jej poczucie humoru znane z bloppersów z XF (Duchovny i Pilegii czyli Skinner mają podobne poczucie humoru jak ona, trochę świńskie, więc nie dziwne jak świetnie się bawili na planie serii 1-11), jej spotkań z fanami, talkshow, gdzie jak czasami coś powie lub zrobi to faceta zawstydzi. Jest to pierwsza rola w której bardziej widzę Anderson, jak w innych rolach, jeśli chodzi o jej zachowanie. Moim zdaniem gra podkręconą wersję samej siebie tutaj. Było dużo komediowych odcinków XFiles, ale w takich odcinkach to David się wygłupiał, szarżował, a Scully poza paroma wyjątkami jak np. 10x04 i sceną erotyczna, to zawsze była poważna, a tutaj gra tak jakby była na wakacjach życia. Jest jej mało w SE, ale każdą scenę potrafi sprzedać jak np. palenie zielska, film instruktażowy, czy nawet taki wątek świetnie wypadł jak przychodzi pan budowniczy, który wygląda jak wątek żywcem przeniesiony z pornosa. Widać, że miała sporo frajdy na planie. Ale też z czasem jej wątek poważnieje, nie idzie w samą komedię - fajnie pokazano choćby jej relacje z synem. Jeśli powstanie 2 seria, na co liczę, bo serial zbiera pozytywne recenzje, to mam nadzieję, że będzie jej więcej jak w 1 serii. I jak będzie 2 sezon to powinni scenarzyści ściągnąć Dornana , który grał z nią w Fall, i Davida Duchovnego w roli pary z problemami łóżkowymi. Byłby to świetny dowcip na poziomie meta jakby siedzieli u niej na kozetce i zwierzali się z problemów z seksem. Fani by oszaleli chyba ze szczęścia:) Nie spodziewałem się nic po tej produkcji, góra przyzwoitego serialu, typowego średniaka od Netflixa, o którym zapomnę zaraz po seansie, a dostałem jeden z sympatyczniejszych seriali na początek roku. Zostały mi do końca dwa odcinki, ale nie sądzę by poziom się obniżył, jak na razie żaden odcinek mnie nie zawiódł, nawet te najniżej oceniane przez większość czyli pierwszy i drugi podobały mi się. 20-01-2019, 19:58 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-01-2019, 19:23 przez michax.)
Ten serial jest rewelacyjny. Już sam fakt, że zupełnie mnie nie raziły klasyczne zagrywki PC (np. uciśniony murzyn - gej, nie mogący wyrazić siebie. W 2019 roku? SERIO?) świadczy, jak bardzo dobra to produkcja. Castingowo same strzały w dziesiątkę (biorąc pod uwagę, że większość tych aktorów to nołnejmy), szczególnie postać Meave. Klon Margot Robbie w aranżacji Harley Quinn, w dodatku licealna buntowniczka? Lofciam <serce>. Co do Anderson, to nie jestem aż tak entuzjastycznie nastawiony do jej roli, jak większość. Sądziłem, że bardziej pozamiata. Poza tym jej wścibskość i niedawanie synowi w ogóle przestrzeni życiowej, było mega wkurwiające. Dwójka głównych bohaterów rządzi. Zarówno fajnie się na nich patrzy, jak i słucha. Dość szybko zaczyna się im kibicować. W każdym tego słowa znaczeniu.
Najbardziej podobała mi się scenografia, umiejscowienie akcji i fakt, że na wiele kwestii Netflix miał zwyczajnie wyjebane. Np. na fakt, że w Anglii do szkoły chodzi się w mundurkach, a w serialu mieliśmy taki fajny vintage styl z lat 90. Do tego połowa z tych aktorów, statystów wizualnie była za stara na studia, nie mówiąc już o liceum. Wyjebka. Po co brać nastolatków, którzy nie umieją grać? W ogóle klimatem ten serial najbardziej przypomina mi "Ja, Earl i umierająca dziewczyna". Jeśli podobał wam się tamten film, serial was kupi. Mnie kupił całkowicie. Siedział w głowie przez tydzień po zakończeniu. No i jak ktoś lubi goliznę, dużo seksu i nieugrzecznioną młodzież z krwi i kości, a nie te wyroby amerykańskich filmów, nie posługujące się w ogóle przekleństwami (np. Love, Simon) to będzie zadowolony. Ja daję 9/10 i dzień, w którym Netflix ogłosi powstanie drugiego sezonu, będzie cholernie dobrym dniem. 26-01-2019, 17:13 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-01-2019, 17:16 przez ugh.)
Uwielbiam produkcje, które mnie pozytywnie zaskakują i finalnie okazują się być dużo lepsze od oczekiwań. Mam tu na myśli chociażby obejrzane ostatnio "Sex Education" czyli tegoroczną "świeżynkę" od Netflixa. Nie wszak ukrywał, że podchodząc do tej produkcji byłem nastawiony dość sceptycznie. Zresztą trudno żeby było inaczej, skoro biorąc pod uwagę tematykę oraz ogólny koncept (Nastoletni prawiczek Otis naśladuje swoją mamę, która jest seksuologiem, i wspólnie ze zbuntowaną Maeve zaczyna udzielać w szkole porad seksualnych) spodziewałem się totalnej żenady i obleśnego humoru rodem z "American Pie". Tymczasem okazało się, że dostałem naprawdę udaną wizualizację problemów, z którymi boryka się współczesna młodzież. Dodatkowo warto podkreślić świetne aktorstwo (tak na marginesie dodam, że cały czas miałem wrażenie, że występuje tu Margot Robbie ;) ) sympatycznych bohaterów, urzekający nastrój, kilka prób gry z konwencją "teen-dramy" (postacie okazywały się bowiem odbiegać od schematów przyjętych w tego typu dziełach) oraz mądre przesłanie. Nie jest to oczywiście produkcja idealna i wiele można jej zarzucić, ale mi zaproponowane przez twórców podejście bardzo przypadło do gustu więc nie mogę doczekać się drugiego sezonu.
Najlepszy film 2021: Titane
Najlepszy film 2020: Pewnego razu w Hollywood Najlepszy film 2019: Parasite Najlepszy film 2018: Suspiria 27-01-2019, 17:50
Wszystko zgoda z powyższymi, szkoda ze jeśli chodzi o syna dyrektora to nie uniknięto dwóch dość dużych, irytujących klisz.
27-01-2019, 18:59 (12-11-2018, 08:54)simek napisał(a): Nadrobiłem polskiego serialowego klasyka:Zapomniałem Ci podziękować tutaj na łamach forum. Dzięki twojemu postowi postanowiłem zerknąc na "Karierę..." jakiś czas temu i od tego czasu skończyłem serial, powtarzam go sobie na wyrwyki, a ostatnio przeczytałem oryginał. Co zreszta świetnie się komponuje, bo serial z Willhelmim to wierna adaptacja i ksiązkę czyta się trochę jak taką wersję rozszerzoną serialu dzięki temu (choć jedyna większa rzecz to bardziej zaznaczony watek lesbijski, który w serialu zresztą wydawał mi się dość urwany). A serial jest oczywiście cudowny. Realizacyjnie dość teatralny i nieco archaiczny, ale dla mnie to chyba i tak najlepszy polski serial. Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie, że to nie jest zwykła komedyjka od zera do bohatera, o gościu z nizin, który zostaje bogaczem. Bo wcześniej znałem ten serial po fragmentach, gdy jako dzieciak widziałem jak rodzina ogladala go w telewizji oraz z adaptacji z Pazurą (którą obejrzałem po wersji z Willhelmim ostatnio i - jezu - jaka to jest padaka). Nie trudno tak pomyśleć - pierwsza połowa serialu to jest rzeczywiście takie "od zera do bohatera" i bardzo łatwo Dyzmie kibicować, choć już wtedy zdarza mu się zachowywać jak chamowi. Jednak na początku można to zwalić na karb tego, że jest zdesperowany (w książce trochę bardziej sugeruje się jednak dobrą nature). Ale potem? Druga połowa serialu to najblizej "House of Cards" jak była polska telewizja. :D Świetna niegłupia satyra z niesamowitą galerią postaci i pod wieloma względami wciąz aktualna. 31-01-2019, 08:12 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 31-01-2019, 08:15 przez Gal Anonim.) (27-01-2019, 17:50)Bradesinarus napisał(a): Uwielbiam produkcje, które mnie pozytywnie zaskakują i finalnie okazują się być dużo lepsze od oczekiwań. Mam tu na myśli chociażby obejrzane ostatnio "Sex Education" czyli tegoroczną "świeżynkę" od Netflixa. Nie wszak ukrywał, że podchodząc do tej produkcji byłem nastawiony dość sceptycznie. Zresztą trudno żeby było inaczej, skoro biorąc pod uwagę tematykę oraz ogólny koncept (Nastoletni prawiczek Otis naśladuje swoją mamę, która jest seksuologiem, i wspólnie ze zbuntowaną Maeve zaczyna udzielać w szkole porad seksualnych) spodziewałem się totalnej żenady i obleśnego humoru rodem z "American Pie". Tymczasem okazało się, że dostałem naprawdę udaną wizualizację problemów, z którymi boryka się współczesna młodzież. Dodatkowo warto podkreślić świetne aktorstwo (tak na marginesie dodam, że cały czas miałem wrażenie, że występuje tu Margot Robbie ;) ) sympatycznych bohaterów, urzekający nastrój, kilka prób gry z konwencją "teen-dramy" (postacie okazywały się bowiem odbiegać od schematów przyjętych w tego typu dziełach) oraz mądre przesłanie. Nie jest to oczywiście produkcja idealna i wiele można jej zarzucić, ale mi zaproponowane przez twórców podejście bardzo przypadło do gustu więc nie mogę doczekać się drugiego sezonu. Obejrzałem jakiś czas temu i naprawdę mi się podobało (no z wyjątkiem tej wszechobecnej homopropagandy). Na gorąco dałem nawet ocenę 8/10, ale jednak obniżam notę, ponieważ zacząłem oglądać brytyjskie "THE INBETWEENERS". Tak na pierwszy rzut oka obie produkcje traktują o tym samym, ale jednak Sex Education wypada gorzej. Przede wszystkim humor - po prostu mam bekę potworną w każdym odcinku. W dialogach jeńców nie biorą i toczą pompę ze wszystkiego. Nie wiem czy dzisiaj taki serial by przeszedł, nawet w UK :D Do tego obraz nastolatków jest wg mnie dużo realistyczniej pokazany. Sex Education też niby brytyjski, ale wszystko podane w jakimś takim amerykańskim stylu - niektóre akcje wręcz wyjęte z rom-komów. "The Inbetweeners" zdecydowanie bardziej nieprzewidywalny i to w nim lubię :D
We don’t play finals, we win them - Sergio Ramos.
07-03-2019, 01:27
krótki przegląd netflixa
sex education bywa miejscami świeże, ale potrafi zaraz dowalić jakąś cringową sceną lub schematem rodem prosto z mody na sukces (patrz finał). w sumie jednak całkiem dobrze jak na school drama dom z papieru obejrzałem jeden odcinek, czyli o jeden za dużo. borze liściasty, co za gówno! russian doll niby odgrzewany pomysł pętli czasowej, ale ja się zawsze na to łapię. całkiem fajne metafory, można nad tym dłużej pomyśleć. dobrze wchodzi na binge-watching. no i zdziwiłem się że spory wkład w scenariusz miała natasha lyonne. na plus umbrella academy tu z kolei zmogłem 1,5 odcinka. papierowe postacie, naciągana fabuła, szantażujące emocjonalnie podkłady muzyczne. daaaleko za najgorszym odcinkiem "legionu" after life jestem w połowie i na pewno obejrzę do końca. jest to jednak mniej zaskakujące niż oczekiwałem i słabiej zrobione niż "kidding". zdecydowanie lepiej operuje wątkami dramatycznymi niż komediowymi. no i myślałem że gervais będzie jednak większym dupkiem :P edit: obejrzane. w sumie jednak lekkie rozczarowanie
tak że o.
13-03-2019, 13:41 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-03-2019, 10:15 przez f.lamer.) (13-03-2019, 13:41)f.lamer napisał(a): dom z papieru obejrzałem jeden odcinek, czyli o jeden za dużo. borze liściasty, co za gówno! Popularność tego czegoś dla mnie też jest niezrozumiała. Wytrzymałem chyba jeden odcinek a może nawet nie cały. Nie sprawdza się nawet jako rozrywkowa bajka tak jest to infantylne i idiotyczne. Wątpię, żeby z czasem zyskiwało. Cytat:after life jestem w połowie i na pewno obejrzę do końca. jest to jednak mniej zaskakujące niż oczekiwałem i słabiej zrobione niż "kidding". zdecydowanie lepiej operuje wątkami dramatycznymi niż komediowymi. no i myślałem że gervais będzie jednak większym dupkiem Tutaj zaskoczenie jest jeszcze większe, bo Ricky'ego lubię, rozśmiesza mnie w wywiadach i jako prowadzący Globy a brytyjskie The Office to dla mnie komediowe 10/10. Niestety od czasu debiutu systematycznie stacza się, jednocześnie zyskując coraz większą popularność. After Life jest dla mnie dowodem na ostateczny jego upadek jako scenarzysty/reżysera, ale przede wszystkim totalne zachłyśnięcie się swoim "geniuszem" i kompletny brak krytycznego spojrzenia na własną twórczość. f'lamer, piszesz, że myślałeś, że jego postać będzie większym dupkiem, bo tak chyba ten serial reklamowano. Oto bohater odreagowuje śmierć żony pozbywając się wszelkich hamulców, staje się dupkiem, który nie mając nic do stracenia może powiedzieć wszystko i zrobić wszystko. I tak jest może przez kilka scen, głównie na początku. Ale nawet na to jakiegoś specjalnego pomysłu Gervais nie ma. Powie dzieciakowi, że jest gruby i brzydki a mijając listonosza (ah jaki zajebisty dowcip z jego imienia, boki zrywać) przed domem, zamiast przejąć od niego listy, każe wrzucić mu je donieść do skrzynki, bo od tego przecież jest. Poza tym Tony jest zdołowany i chce się zabić, więc 90% jego kwestii to, dosłownie, "jestem zdołowany i chcę się zabić" w różnych parafrazach. Bo żona była jego całym światem. Dzięki temu będziemy mieli okazję usłyszeć, takie subtelne kwestie jak "wolę być nigdzie z nią niż gdzieś bez niej" i tym podobne suchary podane z subtelnością godną telenoweli a nie netflixowego serialu od jednego z najbardziej wyszczekanych i bezkompromisowych komików. Gervais snuje się po ekranie nawet specjalnie nie próbując grać, po prostu recytuje te kwestie. Pozostali bohaterowie, bez wyjątku nijacy, fatalnie napisani i zagrani, uważają, że jest dobry i wartościowy, chcą, żeby był szczęśliwy i żeby się nie zabijał. I wiecie jak wyglądają ich odpowiedzi na jego powyższe banały? Zgadliście. "Proszę, bądź szczęśliwy", "Jesteś dobry i zabawny" to są dosłowne cytaty. Wątki dramatyczne przeplatane są humorystycznymi. Humor w tym serialu przybiera dwie formy. Pierwsza to historyjki z życia dziennikarza podrzędnej lokalnej gazetki. O plamie na ścianie przypominającej Kennetha Branagh, o dziecku podobnym do Hitlera itd. Jest to tak wtórne i nudne już właściwie za pierwszym razem a dostajemy po jednej takiej historii na odcinek. Druga forma żartu w After Life to okazje, w której Gervais ma okazję wygłosić jakiś "kontrowersyjny" pogląd na jakiś temat. Okazje podsuwa Gervais scenarzysta każąc jakiemuś bohaterowi od niechcenia zagaić, bardzo naturalnie, np. "Tony, jesteś ateistą, prawda?". Na co Gervais wygłasza monolog, który jest po prostu parafrazą typowych jego wypowiedzi/żartów na ten temat. Wszystkie "śmieszne" teksty Tony'ego są po prostu wersją wypowiedzi/twitów/fragmentów stand-upów Gervaisa na dany temat. W dodatku wersją do bólu złagodzoną, banalną, przewidywalną. Gervais wydaje się tu kompletnie niepasujący do postaci małomiasteczkowego dziennikarza w żałobie. Niby nie ma nic złego w daniu postaci, którą się gra własnego głosu, ale tutaj kompletnie się to nie sprawdza, głównie przez fatalny scenariusz i własnie to niedopasowanie. Mam wrażenie, że Gervais "zagrał" tu nawet w swoich ciuchach. Nie sprawdza się to też zupełnie jako dramat. Zupełnie nie rozumiem osób zachwycających się jakie to życiowe, piękne, wzruszające. Nie, nie, nie. W dodatku After Life jest tak nieporadnie, archaicznie wyreżyserowane, że głowa mała. Ckliwe, nudne, banalne, wtórne gówienko. Nie tylko lata świetlne od takich rzeczy jak Atlanta, BoJack czy mój ulubiony Louie. Fatalna rzecz nie tylko jak na Gervais'a. Po prostu coś na co, gdyby nie jego nazwisko nie tylko nikt by nie spojrzał. To nie miało prawa zostać wyprodukowane. Nawet przez Netflixa. Błagam, niech ktoś obejrzy i da znać, że nie oszalałem, bo internety widzę zachwycone. 15-03-2019, 22:29 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-03-2019, 23:15 przez PropJoe.)
nie zamierzam bronić tego serialu, bo im więcej o nim myślę tym do bardziej podobnych wniosków dochodzę. dużo mówienia o uczuciach, mało pokazywania ich. stąd właśnie całość wypada banalnie. nie pomaga też pomysł na fabułę która jest w zasadzie zapętlonym szeregiem spotkań/rozmów bohatera: praca, psychoanalityk, dom opieki, cmentarz, narkoman. powtórzyć. powtórzyć. powtórzyć...
co do stosunku głównego bohatera do innych to myślę że pokazanie go jako większego dupka mogłoby właśnie jakoś oddać jego żałobę. tylko że on nie jest specjalnie niemiły dla innych. on jest po prostu szczery, czyli mówi to co myśli. niestety myśli tylko o tym jaki jest nieszczęśliwy i ciągle to powtarza z drugiej strony facet opisuje swoje małżeństwo jako najszczęśliwsze na świecie, a wszystkie sceny małżeńskie jakie ogląda widz to po prostu durne, irytujące pranki gervaisa. wychodzi mi na to że facet był szczęśliwy bo mógł wkurwiać swoją uzależniona od niego żonę, socjopata jeden. przez formę, tematykę żałoby i firmowanie nazwiskiem komika trudno mi nie porównywać tego serialu z Kidding. niestety After Life wypada na jego tle dużo, dużo gorzej. Kidding przede wszystkim jest bardziej przemyślane scenariuszowo i lepiej wyprodukowane (zdjęcia i montaż!). zaskakujące na każdym kroku. After Life to banał i nuda.
tak że o.
16-03-2019, 09:38 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-03-2019, 09:40 przez f.lamer.)
You (Ty) - Netflix chciał mieć swojego Dextera i wykupił prawa do emisji serialu od Lifetime , a przy okazji zamówił już drugi sezon. I fajnie, bo historia ma niezły potencjał, a te 10 odcinków, które udało mi się obejrzeć przez cały dzień to historia "pół-zamknięta". Fabuła - Joe to czarujący, ale samotny pracownik księgarni, a Guinevre to studentka, aspirująca pisarka. Oboje spotykają się już w pierwszej minucie pierwszego odcinka i spoglądają sobie głęboko w oczy. Jest romantycznie, słodko, ale nieco pod górkę - Joe odczuwając fascynację do uroczej blondynki (świetna moim zdaniem Elizabeth Lail) zaczyna bawić się w stalkera: przegląda jej profile na Facebooku i Instagramie, w wolnym czasie śledzi ją na ulicy i w wyniku zbiegu okoliczności zdobywa jej telefon oraz dostęp do bieżących smsów. Wszystko po to, aby planować kolejne ruchy, zdobyć serce dziewczyny i być "tym jedynym". Serial bardzo fajnie lawiruje między różnymi gatunkami - od dramatu, po psychologiczny thriller oraz komedię romantyczną. Jakimś cudem twórcom udało się to dobrze połączyć, w czym zasługa dobrego tempa historii. Zdarzają się co prawda drobne przestoje i nieco surrealistyczne sceny, scenariusz kilka razy przeskakuje rekina, ale zakończenie jest satysfakcjonujące.
Dodam, że od ekranowego duetu bije fajna chemia. Penn Bedgley dobrze gra psychola, a Elizabeth Lail to piękna kobieta ;) Ocena pierwszego sezonu to takie 7/10.
Oświadczenie: The Wire jest najlepszym serialem jaki widziałem. Six Feet Under jest na drugim miejscu.
17-03-2019, 11:54 |
|
|
| Podobne wątki | |||||
| Wątek: | Autor | Odpowiedzi: | Wyświetleń: | Ostatni post | |
| "Mobland", czyli Tom Hardy znowu hardy | Krismeister | 17 | 1,856 |
27-08-2025, 20:15 Ostatni post: Salto |
|
| BARRY czyli Bill Hader jest hitmanem | Gal Anonim | 35 | 7,330 |
07-01-2025, 03:18 Ostatni post: Bucho |
|
| Jaki jest wizerunek osób z niepełnosprawnością w filmach, serialach i mediach? | AvalonOzN | 1 | 1,168 |
20-04-2020, 16:02 Ostatni post: Wyatt Earp |
|
| Cougar Town czyli 'Courtney, pokaż cycki!' | Snuffer | 6 | 4,086 |
10-05-2014, 12:29 Ostatni post: Mierzwiak |
|
| Użytkownicy przeglądający ten wątek: |
| 1 gości |
Spoiler






