Mr. Robot
#61


Scena z Episode 10, season 1 - aktorstwo i klimat przednie.

Cały pierwszy sezon poza słabiznami i schizami w środku jest ok. Dobry, ciężki klimat, muzyka, kolorystyka i naprawdę dobre aktorstwo.
Jednak jest zbyt przewidywalny, chyba wiem jak to się skończy wszystko.

Odpowiedz
#62
Sezon 2 skończony. Było nudno na początku, potem trochę lepiej.
Wydaje mi się że twórca jednak planował od początku że tutaj będą 4 serie bo mimo wszystko jakoś to się trzyma kupy.

Najlepsze momenty to motyw se stroną Raya, przesłuchanie Angeli w stylu Lyncha oraz cały motyw kryptowaluty ECoin. Jeżeli oni w 2015 roku znali coś takiego jak "stable coin" (czym Ecoin jest), a co w świecie krypto walut dopiero raczkowało (pod postacią Tethera czyli USDT) to szacunek. Esmail pewnie trzyma w swoim cold wallecie z kilkaset Bitcoinów bo poziom wiedzy tutaj wykracza poza średnią.

Serial dalej trzyma poziom mocnego 7/10.

Odpowiedz
#63
No to teraz poziom będzie już tylko wzrastał.

A jak Ci się podobał twist w połowie sezonu? Przy pierwszej styczności krecilem nosem i wciąż uważam go za nieco przedobrzony ale z perspektywy czasu patrzę na niego zdecydowanie przychylniejszym okiem, bo w sumie dobrze wpisuje się w konwencje i samą postać Elliota.

Odpowiedz
#64
(06-03-2020, 00:34)nawrocki napisał(a): A jak Ci się podobał twist w połowie sezonu? Przy pierwszej styczności krecilem nosem i wciąż uważam go za nieco przedobrzony ale z perspektywy czasu patrzę na niego zdecydowanie przychylniejszym okiem, bo w sumie dobrze wpisuje się w konwencje i samą postać Elliota.

Ten z pierwszego sezonu był oczywisty ale ten z drugiego zaskoczył bo nawet przez chwilę go nie podejrzewałem. Dla mnie ok.

Ale muszę przyznać, że jak Slater się pojawia to trochę się wyłączam - nie do końca mi pasuje w tej roli, jest tylko tłem dla Ramiego.
No i Tyler po powrocie też mi nie pasuje - wolałem go jako prawdziwego świra. Tutaj... znormalniał.

Odpowiedz
#65
A wg mnie to dobrze, że nie poszli z nim w stronę jednowymiarowego pojeba, a raczej ukierunkowali to jego szaleństwo na niemal fantatyczne oddanie wiadomej osobie i celowi, jaki jej przyświeca. Dzieki temu zrobil sie ciekawszy jako postać i przede wszystkim jego motywacje są bardziej przejrzyste i interesujace niż "chce wincyj wladzy!".

Odpowiedz
#66
Trzeci skończony.

Nuda. To uczucie mną zawłądnęło podczas oglądania tego sezonu. Być może powinienem już to wyartykułować wcześniej ale się łudziłem bo dobry temat, klimat, znakomita realizacja, dobra muzyka, parę nostalgicznych nawiązań. Postać Tyrela już mnie całkowicie przestała obchodzić, zgładzono też moją ulubioną postać żeńską.

Ale scenariusz i cała hostoria jest chwilami tak przeciągana, naciągana i nudna że łapałem się na tym że sprawdzam telefon. Już mnie trochę nudzą te twisty, niby-twisty, niedopowiedzenia, ukryte jakieś myki itp. Nie chce mi się wracać do poprzednich sezonów i zastanawiać się czy np jakaś płytka CD odwrócona do góry nogami miała sens czy nie.

Kolejny wątek homo kompletnie bez sensu dla fabuły. A kto wymyślił "twist" z ojcem Angeli? To jakaś soap opera już chyba, co?

Historia hakerska to już schodzi na dalszy plan, a najważniejszy jest chory umysł Elliota. A skończy się to jako jego projekcja na kozetce u psychoanalityka w Koluszkach albo w domu bez klamek we Wronkach, mam rację?

Plusy też były: jak zawsze świetna realizacja, dobra chwilami muzyka, nawiązania do Back to the Future itp, master shot w odcinku 5.

Widzę, że sezonu 4 nie ma na HBO GO więc chyba sobie daruję bo nie chce mi się już jakoś do tego wracać, Może kiedyś. Ocena idzie w dół na 6/10 - ten serial jest jednak przehajpowany.

Odpowiedz
#67
Hmmm, no nuda to argument tak subiektywny, że nie za bardzo jest sens z nim dyskutować. To, co Ciebie nudzilo, dla mnie stanowi jedną z głównych atrakcji serialu.

Wątek z ojcem Angeli jest potrzebny do rozwoju tej postaci i roli, jaką odegra w czwartym sezonie, bo stanowi główne zródło jej motywacji.

Oczywiscie rozumiem, ze smierc lubianej postaci to w przygodzie z zadnym serialem nie jest zbyt przyjemny moment, ale przeciez - zreszta, tak jak juz pisalem w tym temacie - wynika z konsekwencji w prowadzeniu fabuly.

Cytat:Historia hakerska to już schodzi na dalszy plan, a najważniejszy jest chory umysł Elliota.

Ale przecież serial sugeruje to od samego początku - że historia hakerska to tylko atrakcyjne tło, a rzecz jest pr zede wszystkim o Elliocie. Trudno tak naprawde się o to czepiać. Z drugiej strony, IMO te wątki sie przecież idealnie zazebiają. Jeden bardzo dobrze dopełnia drugi.

Cytat:A skończy się to jako jego projekcja na kozetce u psychoanalityka w Koluszkach albo w domu bez klamek we Wronkach, mam rację?
Nie.

I dziwnie wypada to stwierdzenie o przehajpowaniu, przehajpowany to jest conajwyzej przeze mnie i Snuffera, bo trzeci i czwarty sezon przeszły bez wiekszego echa, gdy spora czesc widowni odbila sie od drugiej serii.

Troche szkoda, ze rezygnujesz z ogladania czwartej serii, która jest zdecydowanie najlepsza.

Odpowiedz
#68
Ten serial doszedł do tego momentu który nazywam "masą krytyczną", czyli zaczął mnie po prostu nużyć. To chyba jest jednak sposób prowadzenia tej fabuły i dość ślamazarne tempo - wytrzymywałem te dwa sezony, no w trzecim już mi było ciężko.

Czwarty sezon pewnie kiedyś obejrzę ale mimo że był puszczany na Canal + to jakoś nie widzę go w bibliotece VOD.

Odpowiedz
#69
Czwarty sezon od 15 listopada na HBO GO.

Odpowiedz
#70
Jest ciągle chyba na Amazonie, ale leży i boję się odpalić. Boje się że już nic nie pamiętam po 3 sezonach i jeszcze bardziej się wkoorwię.

Odpowiedz
#71
Garść przemyśleń po pierwszym sezonie:

- Snafu daje radę. Przez niego zaczynam rozważać obejrzenie Bohemian Rhapsody.
- Slater gra to, co zawsze, ale nie irytuje. Jego postać czasem tak.
- Rozwój postaci Angeli mnie nie przekonuje. Błyskawicznie przechodzi na stronę wroga, tłumacząc to względami finansowymi, które pojawiły się, bo musiała opuścić firmę zatrudnioną przez Evil Corp. Nie kupuję tego, tym bardziej, że podbudowa psychologiczna też była zrobiona po łebkach.
- Nie widzę sensu krytykowania tego WIELKIEGO TWISTU. Rozwiązanie stało się oczywiste dość szybko (trochę na zasadzie Surveillance córki Lyncha), nie było przeciąganie w nieskończoność i obyło się bez durnego objawienia w stylu Jamesa Wana. Miałem wrażenie, że twórca nie chciał tego za bardzo ukrywać i nawet przemówił po sprawie słowami głównego bohatera - "wiedzieliście od początku".
- Odcinek z hakowaniem więzienia jest dobry. To znaczy trochę głupi i opiera się na tym, że Vera błyskawicznie wydedukował, kto go wkopał, ale tempo, emocje i zakończenie wszystko wynagradza. Liczę, że Vera jeszcze się pojawi, bo ma potencjał.
- Klimat jest super, nawiązania spoko, ogląda się dobrze. Ufam, że kolejne sezony do rzeczywiście szczytowe osiągnięcia telewizji.

Odpowiedz
#72
Cytat:Liczę, że Vera jeszcze się pojawi, bo ma potencjał.
[Obrazek: tumblr_phiw89tqvX1qhwckoo1_540.gif]

Cytat:Ufam, że kolejne sezony to rzeczywiście szczytowe osiągnięcia telewizji.
Drugi bywa męczący, choć ma przednie momenty, trzeci wraca na własciwe tory, a czwarty to faktycznie jedno ze szczytowych osiągnięć telewizji. W moim notesiku na pewno w TOP 10 najlepszych sezonów ever.

Odpowiedz
#73
Zacząłem finałowy sezon. Lecimy (spoilery):

- To świetny serial, jeśli pominie się scenariusz, który na poziomie jednostek i ich problemów jest spoko, ale jak już wchodzi na rejony konspiracji, rozgrywek na światowym szczeblu i tych wszystkich wiekopomnych zdarzeń, to bywa głupi. W przypadku Mr Robota to nie bardzo przeszkadza, bo całość broni się wykonaniem, włożonym weń serduchem, nawiązaniami i przede wszystkim brakiem nadęcia.
- Uważałem, że wątek Angeli jest głupi z powodu jej postępowania i pobudek. Z czasem zdałem sobie sprawę, że przecież tak bywa. Dziewczyna była całe życie zagubiona, naznaczona stratą matki i poczuciem niesprawiedliwości. Chciała coś zmienić, ale nie za bardzo wiedziała jak, stała się za to marionetką w grze znacznie potężniejszych od niej. Jej działania wyrządziły wyłącznie zło, a sama nie miała okazji na jakiekolwiek odkupienie. W tym kontekście jej koniec kopie w twarz z potrójną siłą...
-... mocno kopie też los Mobleya i Trenton. Podoba mi się bezkompromisowość twórcy. Bardzo...
-... ale potyka się w tej kwestii co najmniej raz - śmierć Joanny jest zwyczajnie głupia. Miałem wrażenie, że Esmail nie za bardzo wiedział, co z nią dalej zrobić, więc pif-paf.
- Bobby Cannavale jest wspaniały we wszystkim, w czym się pojawi. Cały sezon czekałem na potwierdzenie jego statusu - swoistego Pana Wolfa. No i się doczekałem. Ostro (he he he he hehehehehehehehehe... Strzeliłem się w ryj na opamiętanie).
- Tak, ten serial jest pięknie sfilmowany (mastershot z S03E05!), ma też świetny soundtrack (Television!).
- Rami Malek jest świetnym aktorem, ale chciałbym zobaczyć, jak wychodzi poza strefę komfortu. Pewnie powinienem obejrzeć Bohemian Rhapsody, ale obawiam się kupy.
- Gloria Reuben jest tu już po 50-tce, ale pięknie się trzyma.
- Na koniec największa zaleta - anarchistyczna wizja głównego bohatera odwraca się przeciwko niemu. Chciał dobrze, wyszło fatalnie. Ten motyw jest z nami w zasadzie od początku serialu. Chłop chciał pomóc Shayli i w efekcie pomógł jej przenieść się na tamten świat. I tak dalej, i tak dalej. Jest chyba taki cytat w stylu "chcę dobro czynić, a kończy się złem" (bardzo przekręciłem). No więc ten tekst mógłby stanowić podsumowanie Mr Robota.

Odpowiedz
#74
No i git, dobrze, że kolejna osoba docenia serial. To chyba jeden z najbardziej (obok The Americans, który notabene musze wreszcie dokończyć i Halt and Catch Fire, który muszę zaczać, ale słyszałem mnóstwo dobrego) niedocenianych seriali ubiegłej dekady.

Czekam na wrażenia po finałowym sezonie. Z powyższymi przemyślaniami się niemal w całości zgadzam. Może poza jednym, dotyczącym Joanny, ale ta postać była skonstruowana tak, że los, jaki ją spotkał, był dla mnie, jako widza, cholernie satysfakcjonujący. Nawet jeśli sprawiał wrażenie nieco odbębnionego.

Odpowiedz
#75
Obejrzałem. Na początek lista płac, a więc podziękowanie dla Snuffera (RIP) i nawrockiego - ładnie pisaliście i skłoniliście do spróbowania. Jeśli ktoś się waha albo porzucił w trakcie (Dop), to dodaję swoje trzy grosze - warto zacząć/dokończyć. Wytłumaczenie poniżej; postarałem się ograniczyć do ogólników i nie rzucać na prawo i lewo spoilerami.

Mr Robot nie znajdzie się wśród moich ulubionych (czyli w Panteonie, gdzie dostęp mają tylko dzieła typu SFU, The Shield, BB czy The Wire), ale w czubie peletonu pościgowego - jak najbardziej. Z logicznych dowodzeń, zastosowanych wzorów, przeliczników i z uwzględnieniem wskaźnika przestępczości w Detroit wyszło mi, że całość to okolice 8/10, z zastrzeżeniem, że w wielu momentach serial zbliża się do doskonałości, i nie jest to bynajmniej dzieło przypadku. Wspominałem w jednej z poprzednich relacji, że Mr Robot bardzo zyskuje, jeśli nie doszukuje się w głównym (hakersko-konspiracyjnym) wątku wielkiej logiki. Jak już bawimy się w kolejną wariację pod tytułem protagonista vs wielka firma-ośmiornica ogarniająca mackami cały świat, to czemu nie iść na całość. Tak czy siak będzie nierealistycznie, więc dobrze docisnąć pedał gazu do oporu. Pomijając więc nieścisłości i konieczność "zawieszenia niewiary" mamy w Panu Robocie samo dobro.

Znamienne, że całe zamieszanie związane z Dark Army kończy się niewiele po połowie czwartego sezonu, dzięki czemu w ostatnich odcinkach ma szansę jeszcze lepiej wybrzmieć pozornie mniej ekscytujący fragment fabuły - problem Elliota. Pozornie, bo cały wątek został świetnie napisany. Swoista wiwisekcja chorego umysłu rozciągnięta na blisko 50 odcinków z odpowiednio ustawionymi momentami na odkrycie kolejnych kart/płatów mózgowych. Wszystko zgrabnie podbudowane i wiarygodne, bo konstrukcja Esmaila była przemyślana od początku do końca. Pewnie nigdy nie wrócę do tego serialu, ale z chęcią zobaczę/poczytam jakąś sklejkę/opracowanie z (wyjątkowo subtelnie zapodawanymi) "foreshadowingami". Fajnie, że Mr Robot opowiada o zagubionym człowieku, który (upraszczam, żeby nie spoilerować) decyduje się naprawić świat, a nie zbawicielu, który dodatkowo ma problemy. Nacisk położono ostatecznie tam, gdzie trzeba - na dramacie jednostki. Myślę, że już setki razy ludzkość obserwowała historyczne zmiany wprowadzane przez osoby napędzane wewnętrznymi demonami (zapędzam się, ale o tym też, w pewnej mikroskali, jest Mr Robot).

Realizacyjnie jest to rzeczywiście najwyższa półka, a wszystkie zabawy formalne (kolejno: odcinek z jednym ujęciem, nieme kino i teatr telewizji w mieszkaniu Christy) wyszły Esmailowi bezbłędnie, doskonale. Aktorsko też rewelacyjnie - o Snafu wiedziałem już od dawna, ale świetny jest tu każdy, a więc również Slater, za którym nigdy nie przepadałem. Jego "postać" trochę się zmieniała (albo służyła czemuś innemu/inaczej widział ją Elliot) na przestrzeni sezonów, ale gość udźwignął rolę, nadając jej widoczne odcienie. Wszyscy super, ale trzeba wspomnieć o moim faworycie - Michaelu Cristoferze (właśnie czytam, że to dramaturg nagrodzony Pulitzerem, nieźle). Wyjątkowo ciekawy "zły" który jest "cool", ale równocześnie nie wkurza manieryzmem i nie idzie w jakieś tarantino-ismy. Ulubione odcinki? Prócz tych oczywistych (1x08, 3x05, 3x06, 4x05, 4x07!!!, 4x09!!!, finał) zdecydowanie ten z Back To The Future w kinie (a jakże). Wyjątkowo niepozorne, emocjonalne 45 minut.

Kończąc - rozrywka (najczęściej) wysokich lotów. Rzecz dojrzała tam gdzie trzeba, ale równocześnie świadoma swojej umowności, ładnie nawiązująca do popkultury oraz mrugająca do widza i potrafiąca rozbawić. Pierwszy sezon ma problemy, ale jest spoko, drugi ma trochę mniej problemów i jest jeszcze bardziej spoko, trzeci to już świetna rzecz, a czwarty sięga nieba. Było warto.

Odpowiedz
#76
Od 23 sierpnia na Netfliksie.

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  








Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości