No to wreszcie obejrzałem "Clone Wars" Tartakovsky'ego, na razie pierwszy sezon. O ile zawiera syf z NT (każdy ma miecza świetlnego, Yoda ma kija w dupie, Anakin to wciąż młodzik), to tyle znacznie się lepiej ogląda niż epizody I-III, fabula jest prostsza, a gdyby zamiast nich z tego zrobić filmy fabularne (w zamian ep. I i II), odbiór byłby lepszy. Np. Grievous jest tu zdecydowanie lepszy. Scena jak pierwszy raz osacza Jedi - miodzio.
Właśnie. Genndy Tartakovsky po raz kolejny udowadnia jak mistrzowsko opowiada obrazem. Scena rozstania Anakina i Padme ma więcej mocy niż ten cały romans w NT. Wszystko bez dialogów. A gdy Anakin burzy się na strofowanie Obi-Wana, to zamiast emo beczenia jest marszczenie brwi wyrażające więcej niż tysiąc słów.
Najbardziej podobał mi się odcinek z klonami zdobywającymi bazę w mieście. Wartka akcja, skupienie się nie na Jedi, jakaś odmiana, kolorki, a dialogów niemal zero.
25-10-2015, 15:34