Akurat "Aladyna" można opowiedzieć w kompletnie inny sposób, gdyż jedynie co potrzebujesz, to tytułowego bohatera, lampy i dżina. W końcu to baśń, a nie oryginalna historia Disneya. Z "Mulan" można zrobić przygodowe, pozbawione wątków fantasy, historyczne widowisko. Wszystko w kompletnie innym stylu niż animacje.
Dlatego jak jakąś dekadę temu, Disney zaczął powoli się bawić w "live action" wersje swoich animacji, to jakoś mnie to specjalnie nie ruszało, gdyż założyłem, że na tym będzie to polegać - bierzemy sobie tego Aladyna, ale robimy kompletnie nową adaptację. Zwłaszcza że już mieliśmy do czynienia z dwiema adaptacjami "Wyspy Skarbów" od Disneya (1950 i 2002), aktorską i animowaną, które bardziej różne już być nie mogły. Podobnie z "Księgą Dżungli" Sommersa (1994) od Disneya, która jest kompletnie inna niż wersja animowana. Bo po kiego diabła robić to samo co w animacji, tylko że "live action"?
Bardziej się chyba mylić nie mogłem.
Dlatego jak jakąś dekadę temu, Disney zaczął powoli się bawić w "live action" wersje swoich animacji, to jakoś mnie to specjalnie nie ruszało, gdyż założyłem, że na tym będzie to polegać - bierzemy sobie tego Aladyna, ale robimy kompletnie nową adaptację. Zwłaszcza że już mieliśmy do czynienia z dwiema adaptacjami "Wyspy Skarbów" od Disneya (1950 i 2002), aktorską i animowaną, które bardziej różne już być nie mogły. Podobnie z "Księgą Dżungli" Sommersa (1994) od Disneya, która jest kompletnie inna niż wersja animowana. Bo po kiego diabła robić to samo co w animacji, tylko że "live action"?
Bardziej się chyba mylić nie mogłem.
11-05-2017, 19:38 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-05-2017, 19:39 przez Grievous.)