[raven.second]

I ja zacząłem i też jestem zachwycony, a nawet bardziej, bo odpaliłem ten serial jako odtrutkę po Dark Winds (czuję się oszukany, pierwszy odcinek był bardzo fajny, a potem takie ciepłe kluchy wyszły) :)

[Debryk]

4 odcinek Black Bird mocno się wlecze, a całość się dłuży. Zbędne retrospekcje. Dopiero końcówka daje radę. Czy pisałem już, że Hauser w tej roli robi zamieć? Acha, pisałem. Ale tak, robi zamieć. Przecież to, co on wyprawia z głosem, gestami i mimiką to jest kompletne mistrzostwo O.O
Scena, gdy ten kutasik strażnik wchodzi do celi Jimmiego jednak ma potężne napięcie :>

[simek]

A Very British Scandal - bardzo fajna miniseria, uwielbiam historyjki o zdeprawowanej arystokracji, pojebanych małżeństwach i psychologicznych gierkach między siebie wartymi ludzmi, z których każdy ma mnóstwo na sumieniu. Podobała mi się przewrotność fabuły, że niby ma być tak trochę feministycznie, jak to uprzywilejowany mężczyzna z pomocą systemu gnębi kobietę, a tak naprawdę jest to o tym jak dwóch pojebów wzięło się za łby i ostatecznie wygrał ten sprytniejszy, który popełnił mniej błędów w swoim skurwysyństwie :) Polecam, dam takie słabe 8/10

[Kryst_007]

Biblioteka Disney+ tylko prosi się o większy użytek, zatem postanawiam sobie nadrabiać jakieś serialowe zaległości. Tym bardziej, że rzadko kiedy się za nie biorę.

Only Murders in the Building

Po 1 sezonie jestem nawet pozytywnie zaskoczony, bo spodziewałem się czegoś bardziej obfitego w gagi. Na szczęście większy nacisk położony jest na śledztwo, a nie na wygłupy dwójki wygasłych komików po 70-tce w towarzystwie byłej gwiazdki Disneya. Właściwie, główne trio jest siłą tego serialu i to właśnie dzięki niemu tak sympatycznie się to ogląda. Zarówno obaj Martinowie, jak i Gomez dostają okazję do wykreowania postaci z krwi i kości, które dają się polubić, można im kibicować w rozwiązaniu zagadki i poczuć tą sztamę. Dobra, Martin Short miewa na początku momenty, gdy bardziej drażni, jak bawi, ale szybko się człowiek do jego ekspresji przyzwyczaja. Komediowa maniera Steve'a Martina z kolei w ogóle wydaje się być już na emeryturze i gość gra zaskakująco stonowaną postać.

Intryga to co prawda żadne cuda niewidy, ale nie miałem wygórowanych oczekiwań. Tu zdecydowanie bardziej się liczą relacje między ową trójką i odkrywanie razem z nimi kolejnych tajemnic. No, ale niestety - przewidziałem twist. Ja tyle kryminałów się w życiu naoglądałem, że już z góry wiem, że winnym musi okazać się ta na pozór najmniej wzbudzająca podejrzenie postać. No i po co zaczynali pierwszy odcinek przeskokiem o 2 miesiące, skoro owa scena

Spoiler

i tak okazała się jedynie teaserem do kolejnego sezonu?

Nie mniej sympatyczny whodunnit. Czas trwania odcinka zamykający się w okolicach 30 minut jedynie sprzyja. Wrażenie robi szczególnie niemy epizod 7., dziejący się z perspektywy niesłyszącego i ze świetną sceną gry w Scrabble. Czuję się zachęcony do rzucenia okiem na 2. sezon.

7/10

[Kluski]

(11-07-2022, 11:32)Mental napisał(a): BLACK BIRD aka CZARNY PTAK

Porównałbym to trochę do pierwszego sezonu "True Detective"

Chyba żartujesz, obok absolutnego arcydzieła jakim jest pierwszy TD, Black Birda nie można nawet postawić. Zupełnie inna skala. Chociaż obejrzałem całość z przyjemnością.

[nawrocki]

Ktoś już sprawdził "Sandmana"? Obejrzałem przed robotą pierwszy odcinek, taka miałka adaptacja, bez charakteru, ale też bez tragedii. Może nawet obejrzę całość.

[Mental]

@Kluski

To było moje wrażenie po pierwszym odcinku. Po obejrzeniu 5 też bym nie porównał do TD1.

[Rozgdz]

(05-08-2022, 18:11)nawrocki napisał(a): Ktoś już sprawdził "Sandmana"? Obejrzałem przed robotą pierwszy odcinek, taka miałka adaptacja, bez charakteru, ale też bez tragedii. Może nawet obejrzę całość.

Jestem po czterech odcinkach i jak dla mnie na razie jest nieźle ale bez szalu. Fajny klimat ale aktor grający Sandmana taki se. Charles Dance w sumie zmarnowany - ktoś powinien był podjąć męską decyzję i to jemu zaoferować główną rolę. No i mam strasznie silne uczucie wbijania wręcz na pych czarnoskórych aktorów.

[Gal Anonim]

(05-08-2022, 18:11)nawrocki napisał(a): Ktoś już sprawdził "Sandmana"? Obejrzałem przed robotą pierwszy odcinek, taka miałka adaptacja, bez charakteru, ale też bez tragedii. Może nawet obejrzę całość.

Tak, skończyłem cały sezon. Dobra rzecz i naprawdę dobra adaptacja. Mniej dziwna i kolorowa niż komiks, czego mi brakuje, ale naprawdę dobra. Ma pare wad, ale ogolnie przewazaja zalety.

[Mental]

Dobra, obejrzałem w końcu Black Birda. Strasznie mnie ten serial zmęczył. To powinno trwać 2 godziny. Oczywiście zapoznałem się z prawdziwą historią i jak zawsze dodano pełno ozdobników:

- dindu prokurator (prawdziwy był biały);
- seksowna agentka FBI (w prawdziwym śledztwie nie uczestniczyła żadna kobieta);
- jakieś groźby mafii, żeby sztucznie podbić dramaturgię (które zresztą kończą się tylko na gadaniu);

W sumie nie polecam, nie wiem, po co to nakręcili w takiej formie. 2 początkowe odcinki zmyliły mnie srogo.

Tutaj możecie posłuchać, jak wprowadzono do obsady diveristy:

[Mental]

Kluski napisał(a):Ogólnie seriale produkcji BBC, czy HBO mają tą swoją tonację estetyczną, która osobiście bardzo mi odpowiada, tam gdzie Netfliks jest pstrokaty, generyczny i plastikowy, tak u tych pierwszych obraz zawsze ma pewną chropowatość faktury i sam nie wiem, może jest to większy realizm, a może właśnie swoista stylizacja, w każdym razie Na wodach północy jest zrealizowane z zamysłem artystycznym i pomysłem na obraz, gdzie u gumisiów z Netfliksa wyszłaby z tego bezjajeczna abominacja.

Tutaj odpowiedź, dlaczego tak jest:

https://www.reddit.com/r/television/comments/ss2ssr/comment/hww5pnj/?context=1

[Kluski]

No z tego wszystkiego to najbardziej mnie przekonuje argument o "the idea of the brand being a mark of quality", bo cała reszta to taki rąbek u spódnicy kiepskiej baletnicy. Wy i tak jesteście bardziej łaskawi dla Netflixa, bo każdemu się przynajmniej ze 2-3 produkcje podobały.

Dobry komentarz:

Cytat:just boggles me how much money is given to Netflix and Amazon shows, and yet they can't match HBO's quality. Like wtf was Jupiter's legacy? They spent $200 million on that show. The makeup, cgi, set design looked cheap, even worst than a CW show. Meanwhile Peacemaker with a budget of $50 million looks like a movie release.

[Snappik]

Mieliście kiedyś tak, że łapiecie sobie randomowy serial z nudów i po 15 minutach pierwszego odcinka mówicie "ZAJEBISTY pomysł, ale pewnie nic z tego nie wyjdzie"? :)

Tak mam właśnie z Manifestem (na Netflixie wrzucony jako Turbulencje). Nazwiska stojące za tym tytułem są naprawdę obiecujące - produkuje m.in. Zemeckis, pisze reżyser pierwszego sezonu The Wire, a pomysłodawcą jest gość od świetnego Boston Legal z Jamesem Spiderem.



Jak to się zaczyna? CUDOWNIE. Podczas rutynowego powrotu z Jamajki załoga i pasażerowie lotu 828 trafiają na mocną burzę i turbulencje, które po kilkunastu sekundach ustają. Kiedy lądują przymusowo na innym niż wcześniej ustalono lotnisku w Nowym Jorku okazuje się, że zostali uznani 5 lat temu za zaginionych i martwych. Efekt - w ich otoczeniu wiele się zmieniło, jedni potracili członków rodziny (mimo że z nimi rozmawiali dzień wcześniej przez telefon), drudzy zyskali szansę na pokonanie choroby (bo w między czasie pojawiła się nowa kuracja). Inni jeszcze muszą zmierzyć się z faktem, że partner/partnerka po przeżyciu żałoby znalazł(a) kogoś innego. Przez moment rozkminiałem, jakbym się czuł gdyby spotkało mnie coś podobnego po obu stronach barykady. Strasznie przerąbana sprawa.

Potencjał był w tym ogromny i twórcy nawet fajnie eksplorują motywy science-fiction, spisków, ludzkich dramatów i układania życiowych klocków na nowo. Pachnie to miejscami mniej cringe'owym Lostem i jednocześnie gorszą wersją X-Files. Dzieje się dużo, ale karty odsłaniane są stopniowo. Napisałem jednak wyżej, że niewiele z tego wyjdzie i jestem tego pewien z prostej przyczyny - obejrzałem na razie 4 odcinki, a tych jest... 62. Nie czuję potencjału na tyle materiału i obawiam się, że padnie to pod ciężarem głupoty jak LOST, gdzie już zamotano tak niektóre motywy, że wyglądało to później jak parodia serialu. Po tych 4 ekpach na razie żenady nie ma, bo jeszcze liczę na jakieś teorie spiskowe ze starej szkoły :)

Co minusuje ten serial? Mocno telewizyjna realizacja, przeciętne aktorstwo i jeden motyw, który miał robić efekt wow, a niestety pachnie na odległość absurdem.

Daje na razie takie bieda-6/10

[marsgrey21]

Ja oglądam teraz 22.11.63 adaptację Kinga wydanej na Hulu, lubię konspiry, temat JFK i podróże w czasie więc miło spędzam czas.

[srebrnik]

Jest temat:
https://forumkmf.pl/Thread-11-22-63-Hulu--4308

[Dirk]

(03-09-2022, 21:42)Snappik napisał(a): Jak to się zaczyna? CUDOWNIE. Podczas rutynowego powrotu z Jamajki załoga i pasażerowie lotu 828 trafiają na mocną burzę i turbulencje, które po kilkunastu sekundach ustają. Kiedy lądują przymusowo na innym niż wcześniej ustalono lotnisku w Nowym Jorku okazuje się, że zostali uznani 5 lat temu za zaginionych i martwych. Efekt - w ich otoczeniu wiele się zmieniło, jedni potracili członków rodziny (mimo że z nimi rozmawiali dzień wcześniej przez telefon), drudzy zyskali szansę na pokonanie choroby (bo w między czasie pojawiła się nowa kuracja). Inni jeszcze muszą zmierzyć się z faktem, że partner/partnerka po przeżyciu żałoby znalazł(a) kogoś innego. Przez moment rozkminiałem, jakbym się czuł gdyby spotkało mnie coś podobnego po obu stronach barykady. Strasznie przerąbana sprawa.

Brzmi podejrzanie podobnie do fabuły książki, którą jakiś czas temu czytałem - Hervé Le Tellier "Anomalia".
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4983666/anomalia

Pomysł był fajny, ale w miarę rozwoju fabuły wychodzi na jaw, że to zdarzenie jest

Spoiler

najprawdopodobniej symulacją jakichś kosmitów, którzy się bawią naszym światem i sprawdzają jak ludzie zareagują.

Nie wiem, czy tu też tak będzie, ale byłem rozczarowany, bo zaczyna się świetnie, a potem balon oczekiwań na jakiś megatwist zostaje przekłuty i flaczeje.

[Snappik]

Mi po 4 odcinkach na razie wychodzi, że twist polegać będzie na

Spoiler

Eksperymencie naukowym rządu USA z czasoprzestrzenią :)

Nie wiem jednak czy w tą stronę pójdą twórcy, obawiam się niestety zbyt dużego rozwodnienia historii i spisgu na każdym kroku.

[raven.second]

Dwa odcinki Five days at Memorial (2022) obejrzałem. Dramat o huraganie Katrinie z 2005 i o tym, jak sobie radzili ludzie w jednym ze szpitali - na faktach, z tego co zrozumiałem. W roli głównej Vera Farmiga. Pierwszy odcinek zaczął się przerażająco, jak z jakiegoś postapo, gdy

Spoiler

ekipa weszła do szpitala zalanego wodą, zniszczonego, porzuconego i w ogóle pełnego trupów (bo tych jest aż 45!). Potem następuje cięcie i jest wywiad z personelem, będący śledztwem czy czymś takim, dlaczego akurat tyle osób zginęło w ciągu paru dni. Ciekaw jestem, jak to się potoczy dalej, bo szczerze mówiąc... nie pamiętam zbytnio tego, co się działo już PO tym huraganie.

E: Zostały mi dwa odcinki. Świetny dramat, bardzo kojarzy się Niemożliwe z Watts i młodym Spidermanem, tylko w innej skali - tutaj wszystko (poza paroma maleńkimi wątkami) jest w szpitalu i wszystko dotyczy lekarzy, pielęgniarzy i pacjentów oraz tego, jak ci ludzie się męczą. Aż się boje szukać informacji w sieci, na ile to prawda, a na ile fałsz mający na celu podbicie emocji; wszyscy są spoceni, brudni, zmęczeni, pacjenci ledwo żyją (a niektórzy po prostu padają, bo nie ma wody/leków/jedzenia), sama walka z żywiołem została przedstawiona naprawdę dobrze, ale najgorsze dopiero miało nadejść: padł prąd, szpital przestaje istnieć. Polecam, w każdym razie.

[Dirk]

Kleo – niemiecka , netflixowa produkcja o agentce STASI, która po wypełnieniu ważnej misji w Berlinie Zachodnim w 1987 roku zostaje zesłana do więzienia przez swoich mocodawców, a gdy z niego wychodzi po trzech latach, zaczyna się mścić. Całkiem fajna rzecz z dobrze oddanym klimatem tamtych czasów. Sensacja miesza się z dramatem i absurdalnym dowcipem (czasami typowo niemieckim), ale całość ogląda się zaskakująco dobrze, przy czym to wszystko jest z przymrużeniem oka. Na plus kilka zaskakujących twistów, no i jeden z antagonistów (kompletny świr) wygląda tak:


Spokojnie 7/10

[raven.second]

Five days at Memorial zaliczyłem, a dzisiaj, przypadkiem, w trakcie twitterowej rozmówki polecono 30 srebrników. Z ciekawości sięgnąłem po pierwszy odcinek i... cholera, dobre to. Takie Supernatural, ale od HBO, czyli na poważnie, dopracowane, z sensem i upiornym klimatem. Jasne, to dalej podobny do tegoż serialu horror, bo mamy tutaj księdza-egzorcystę z wyrokiem, mamy i panią weterynarz która wpycha nochala wszędzie gdzie się da, ale mamy też opętania, potwory, artefakty i całkiem zręczną historyjkę (jak na ten pierwszy odcinek). Nie wiem w sumie co tu więcej pisać, bo mam wrażenie, że cokolwiek napiszę, to będzie ogromnym spojlerem: ja sam nie miałem pojęcia, że coś takiego istnieje, oglądałem bez żadnej praktycznie wiedzy oprócz lakonicznego opisu "creepy rzeczy na zadupiu".

Spoiler

Scena gdy z cienia pokoju dziecinnego wyłazi wielki bobas (serio, jest wielkości matki) jest kurewsko przerażająca. Nienawidzę niemowląt. Są dla mnie nienaturalne, to istoty z dna piekła, a ten serial tylko to potwierdza.