Ja skończyłem całość kilka dni temu i niestety podtrzymuję swoją opinię. Dobra rzecz, momentami bardzo dobra, znakomicie zrealizowana i zagrana ale bez rewelacji, zmarnowany potencjał. Co prawda pod koniec zrobiło się trochę bardziej emocjonująco (chociaż z tego co pamiętam ze 100% zaangażowaniem i ciekawością oglądałem jedynie ostatni odcinek), ale jako całość House of Cards zawodzi fabularnie. Akcja toczy się za wolno, jak już przyspiesza, nie zawsze jest wystarczająco emocjonująco i przekonująco. Wątki pobocze są nudne i poświęcono im zbyt dużo czasu ekranowego. Mam tu na myśli, szczególnie działalność żony Underwooda i jej romans. Nie było aż tyle punktów wspólnych między jej pracą a spiskiem Underwooda, żeby poświęcać aż tyle czasu jej sprawom.
7/10
Z ciekawości obejrzałem pierwszą część oryginalnej trylogii. Technicznie wiadomo, przesiadka z współczesnej wysokobudżetowej produkcji nadzorowanej przez Finchera na miniserial BBC z roku 1990 może być dla niektórych bolesna. Jednak fabularnie jest chyba jednak dużo lepiej. Nie bez znaczenie jest pewnie ilość odcinków - zamiast 13, tylko 4. Fabuła skupia się wyłącznie na głównym wątku. Intryga jest ciekawsza i bardziej wiarygodna. Różnice fabularne pomiędzy wersjami są na tyle duże, że wcześniejsze obejrzenie wersji amerykańskiej w żadnym stopniu nie popsuło mi oglądania wersji brytyjskiej. Podobne motywy wykorzystano w inny sposób i w innych momentach. Z minusów - słabiej niż w wersji od Netflix umotywowano konieczność wciągnięcia w grę dziennikarki a poza tym Romans jeszcze starszego polityka z chyba młodszą dziennikarką jest równie niewiarygodny co w wersji z US&A. Chociaż na plus mógłbym zapisać pewien dosyć odważny aspekt ich relacji.
8/10
7/10
Z ciekawości obejrzałem pierwszą część oryginalnej trylogii. Technicznie wiadomo, przesiadka z współczesnej wysokobudżetowej produkcji nadzorowanej przez Finchera na miniserial BBC z roku 1990 może być dla niektórych bolesna. Jednak fabularnie jest chyba jednak dużo lepiej. Nie bez znaczenie jest pewnie ilość odcinków - zamiast 13, tylko 4. Fabuła skupia się wyłącznie na głównym wątku. Intryga jest ciekawsza i bardziej wiarygodna. Różnice fabularne pomiędzy wersjami są na tyle duże, że wcześniejsze obejrzenie wersji amerykańskiej w żadnym stopniu nie popsuło mi oglądania wersji brytyjskiej. Podobne motywy wykorzystano w inny sposób i w innych momentach. Z minusów - słabiej niż w wersji od Netflix umotywowano konieczność wciągnięcia w grę dziennikarki a poza tym Romans jeszcze starszego polityka z chyba młodszą dziennikarką jest równie niewiarygodny co w wersji z US&A. Chociaż na plus mógłbym zapisać pewien dosyć odważny aspekt ich relacji.
8/10
14-02-2013, 22:27