Mefisto napisał(a):A propos scenariusza, bo ktoś tu coś wcześniej wspomniał - zgadzam się, KONFLIKT jest główną podstawą scenariusza, ale powstały przecież świetne filmy pozornie o niczym, bez konfliktu, więc nie uważam tego za jakąś żelazną zasadę.
Zgadzam się bez zastrzeżeń, konflikt jest podstawą scenariusza w sensie podręcznikowym (czyli - poniekąd akademickim, choć przy niektórych gatunkach to oczywiście podstawa, ale nie należy tu generalizować), ale np. istnieją przecież filmy dobre, bardzo dobre i wręcz świetne filmy bez konfiktu właśnie (a przynajmniej bez konfliktu w rozumieniu freaka, bo to bardzo - właśnie podręcznikowo - uproszczone), nie mówiąc już o tym, że bez jakiegoś jednostkowego protagonisty będącego motorem akcji - aby nie być gołosłowną - Sny Kurosawy, wielowątkowe panoramy społeczne Altmana w rodzaju Nashville, Lalki Kitano, filmy Wong Kar Waia, z polskiego podwórka choćby Rękopis znaleziony w Saragossie...
10-06-2008, 00:30