Filmy Disneya / Pixara


Disney jest pierdolnięty.
We don’t play finals, we win them - Sergio Ramos.

Odpowiedz
Brakło starych animacji do zrimejkowania, a że portfele się trzęsą, to łapią się tego co się da xD

Odpowiedz
A to przypadkiem nie jest żart primaaprilisowy?

Odpowiedz
Taaa... chciałbyś. Ale może w innej rzeczywistości okazało się to żartem.

Eh.. The Rock to jednak desperat. 
zombie001, member of Forum KMF Film.org.pl since Jul 2013.




Odpowiedz
The Rock do idiota, the hierarchy of disney remakes is about to change.

Odpowiedz
Ten film będzie wspaniały. Menken osobiście się poprawia nawet

[Obrazek: syrena.jpg]
.

Odpowiedz
Ten film mnie obchodzi tyle co pasta do zębów używana przez Kim Kardashian, ale tłumy wychowane na animacji ponownie wpadną w zastawioną przez Disneya pułapkę.

Odpowiedz
Udało się doczekać flopów Marvela, to może i uda się zobaczyć klapy tych rimejków
.

Odpowiedz
LOL, dzisiaj bez kitu nie opłaca się zwyczajnie robić filmów, bo jeszcze ktoś jakieś słówko opatrznie zrozumie. xD Co jest o tyle ciekawe, że obie te piosenki to manipulacja bohaterami do konkretnego działania, więc beka wnusiu. Ale Filipki i Odyski tego świata pójdą i z uśmiechem na ustach przetrawią, bo "świat się zmienia" xD
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings

Odpowiedz
Po tytule newsa sądziłem, że jedną z piosenek będzie "Under the Sea" ze względu na frazę "blackfish" zilustrowaną afroafrykańską rybą, co dzisiejsze lewactwo i libki uznają za rasizm (gdyby powstało dziś ich reakcja byłaby inna ;)).

Odpowiedz
The height and weight of the victim can only be estimated from the partial remains. The torso has been severed in mid-thorax; there are no major organs remaining. Right arm has been severed above the elbow with massive tissue loss in the upper musculature... partially denuded bone remaining...

Odpowiedz
Maleństwo i przyjaciele - co za debilny tytuł, zarówno ten polski jak i oryginalny. Centralną postacią jest tu Królik, w dodatku akcja dzieje się w Wielkanoc i wiadomo, jakie zwierzę patronuje temu świętu (wiem, że zając to nie królik, ale u Amerykanów sprawa wygląda inaczej. A zresztą oba gatunki mają długie uszy + pomponiasty ogon, wypróżniają się Nesquikiem i robi się z nich pasztet - więc liczy się!). Prosiło się o to, by nazwali to Królik i przyjaciele/Springitme with Rabbit, zwłaszcza że Królik jest czwartą rozpoznawalną postacią z disneyowskiego Puchatka.

W sumie pierwszy raz to oglądam, bo gdy powstawały te taśmowo produkje z Puchatkiem byłem zdecydowany ZA duży na ich oglądanie i rzygałem tym jak Mysz wyciska do cna misia o małym rozumku (plus dochodził ówczesny nastolatkowy edżyzm). A, że w tym roku mam wielkanocno-kwietniowy maraton, to dzisiaj w Wielką Niedzielę ujrzę ów tytuł.

Klimatem jest pierwszego i ostatniego filmu kinowego z Kubusiem, bo sporo jest interakcji z Tadeuszem Sznukiem jako narratorem, a nawet Królik sprząta przez ileś stron i nawet zamiata literki. Potem staje jak większość sentymentalnym wyciskaczem dziecięcym łez. Fabularnie to lekko wydłużony epizod Nowych przygód Kubusia Puchatka, bo trwa ledwie godzinę i wiadomo mniej więcej jak się skończy (happy endem i jakimś morałem). Acz przyznam, ciekawiło mnie czemu Królik uraz do Wielkanocy (wstaw jakiś religijny suchar*). Jak człowiek się robi starszy, to się utożsamia z Królikiem. Szczególnie, gdy reszta mieszkańców to pacany, a jedyna ogarnięta osoba to już zajęta baba (dlaczego ja odnoszę, że Tygrysa łączy coś z Kangurzycą? Zwłaszcza, że dla Maleństwa jest father-figure. Ech, te rozkminy dorosłych).

Generalnie animacja jest niezła, choc niekiedy postacie poruszają jak w serialu telewizyjnym. Polski dubbing praktycznie ten sam dobry poziom, ale mam wrażenie, że tutaj Nawrocki jako Królik robił to głównie dla zapłaty, bo mówi bardziej naturalnym głosem (przy czym też mam świadomość, że wiek o sobie dał znać).

* Dobra, mam jeden na poczekaniu - Kłapouchy oczywiście jako ten jedyny pesymistyczny w Wielkanoc, bo pewnie jako wierzchowiec Jezusa rozumie, jaka go męka czekała.

6/10

PS. Ktoś w Stumilowym (o pardon! Stuwiekowym, bo spadkobiercy Ireny Tuwim robili problem Disneyowi) Lesie wyznaje judaizm, bo Tygrys wyciąga ze swego wora na szpargały drejdel i chowa go z powrotem mówiąc, że to na inną okazję :D.

Odpowiedz
O bosze...

[Obrazek: FuemiZUaMAAglBu?format=jpg&name=900x900]
welcome to prime time bitch!

Kenner, just in case we get killed, I wanted to tell you, you have the biggest dick I've ever seen on a man.

Odpowiedz
Ej Disney, al_jarid tylko żartował z tą różnorodnością sióstr Ariel (bo mniemam, że to jej siostry).

No, Tryton niczym Kazimierz Wielki zapewnił sobie ładny harem :).


I te chamskie łuski w okolicach biustu.

Odpowiedz
Przypomina mi się Billy Dee Williams który psioczył na to, że Gloverowi dali afro w Solo, bo dla niego tożsamość kulturowa nie oznacza, że ktoś musi jej elementy wszędzie wciskać, Billy zaczesywał włosy i nie nosił afro bo nie chciał, a tutaj mamy syrenę z afro i afrykańskimi elementami w stylu Wakandy na łukskach i ogonie, bo przecież jak jest czarna to musi mieć albo dredy, albo afro, albo pistolet.

Odpowiedz
Robin Hood - w końcu faktyczny film za mną. Wcześniej były to czytanki, merchandising i przedruk z Komiksowa. Miałem nieco obaw, bo disneyowskie filmy z lat 60. i 70. nie były jakieś wybitne - powiedziałbym, że nawet słabe. A też nie ma sentymentu z lat dziecięcych, który mógłby przesłonić osąd.

Pierwsze, co mnie uderzyło - czołówkowe nucenie Alana-a-Dale’a toż to pierwowzór Hamster Dance! I że Disney ze swymi copyrightowymi cerberami jeszcze się nie przysrał :o.

Już wtedy było nachalne diversity rodem z BBC i Netflixa. Gdzie w średniowiecznej Europie typowo afrykańskie zwierzęta typu lew, słonie, krokodyle i hipopotamy? Zwłaszcza na Wyspach Brytyjskich bez lądowego połączenia z Europą. I jeszcze wśród statystów są szopy. Z Ameryki, która jeszcze nie została oficjalnie odkryta. I lew jako władca na pewno nie mógł rządzić XII-wieczną Anglią. Dynastia rządząca wtedy pochodziła z Francji, gdzie fauna była ta sama i najlepiej wypadłby wilk, bo to technicznie odpowiednik lwa władającego na sawannie. Ewentualnie ryś, jak chcieli kotowatego. I w dodatku Disney posłużył instrumentalnie mniejszościami, bo książę Jan będący lwem to żałosny maminsynek. Poza tym jak psowaty może być spokrewniony z kotowatym? Przynajmniej Robin Hooda gra brytyjski lis.

:).

W sumie film ma ten sam problem co Śpiąca królewna, czyli fabuła sprawia wrażenie dość rozciągniętej i dużo jest lania wody, a mało treści. Ale zapychacze nie są stricte zapychaczami i czemuś służą. Plusem też jest realistyczny romans Robina i Marion, gdyż oboje znali się od czasów dzieciństwa (i wtedy też zaiskrzyło), więc nie ma 3-dniowego romansu jak to bywa w innych Disneyach czy nawet Robin Hoodach. Lady Gdak mam wrażenie, że jest pierwozworem Brunhildy z najlepszej wersji Robin Hooda, czyli Facetów z rajtuzach.

Spodziewałem się, że książę Jan to będzie wybitnie komediowa postać. I fakt, gość to chodząca definicja samca omegi, ale jak trzeba potrafi pokazać dość nikczemną naturę jak w scenie turnieju łuczników. I im dalej, to wyłania się kawał nieobliczalnego skurwiela, któremu naprawdę nie warto naciskać na odcisk (co nawet sir Syk był przerażony chęcią powieszenia duchownego). Nawet szeryf Nottingham jest sto razy sympatyczniejszy i po prostu wypełnia obowiązki służbowe (A poddani to zamiast wypełnić swój obywatelski obowiązek to cwaniakują, np. symulując złamaną nogę w gipsie. A potem nie ma na służbę zdrowia i potem płacz, że jest pandemia dżumy :P). W sumie jest tu odmienny, bo choć jest służbistą, jednocześnie jest uśmiechnięty i uprzejmy. Można rzec, że osobiście do Robina w sumie nic nie ma. Nawet sam potem nuci ośmieszającą jego mocodawcę piosenkę z sherwoodzkiej biesiady.

Animacja to nadal tańszy szkicowy styl i tła nie są imponujące, ale mam wrażenie że trochę przyłożyli w tej kwestii i lepiej wypada niż Miecz w kamieniu. Czy już słynne cięcie kosztów. Pomijając powtarzającą animację (np. chodzącego szeryfa), to trza powiedzieć o tym, że Robin Hood jak to Robin Hood kradnie animację z bogatszych filmów i daje tym uboższym. Bezczelnie wyjęte projekty graficzne z Księgi dżungli - Mały John toż to Baloo, nawet aktora głosowego ma tego samego, zarówno w oryginale jak i w polskim dubbingu. Cała biesiada w lesie Sherwood to drinking game, z którego wcześniejszego filmu pochodzi przerobiona animacja. Spotkałem się z wersją, że to w rzeczywistości miał być hołd dla starszych animacji. Ta, akurat :). Z kolei jeden z animatorów mówił, że w rzeczywistości było to droższe i pracochłonne niż zrobienie do nowa animacji, bo stare kawałki trzeba było odnaleźć w archiwach, przerobić itp. itd. - czyli chytry traci więcej.

Muzyka ujdzie. Choć w scenie ucieczki przed strażami z turnieju rozlega się jakiś progresywny rock średnio pasujący do scenerii. Generalnie soundtrack to jedyna pozostałość po oryginalnej koncepcji. Na pewnym etapie rozważali umieścić to na Południu USA (co widać po kilku piosenkach i melodiach) - oj, chciałbym to zobaczyć i po latach słuchać jaki dany gatunek jest rasistowski :D. Chociaż w gotowym produkcie... króliczkom towarzyszy żółw, któremu każą przysiąc że nie nakabluje - doszukuję się, ale żółwik ma trochę zakrzywiony pyszczek i okrągłą czapeczkę. Gdyż wiemy jaki Disney był ;).

Za to lepiej wypada voice acting - świetny Peter Ustinov jako książę Jan (i głównie dlatego oglądałem po angielsku). Phil Harris praktycznie urodził do bycia spoko niedźwiedzi. Ogólnie każdy tu wypada. Nie ma co tu zarzucać w tej kwestii.

W sumie jak chciałoby się zapoznać dzieci z Robin Hoodem, to disneyowska interpretacja jest dobrym wyborem (choć np. moja mama o każdej wersji Robin Hooda, trzech Muszkieterów, Zorro itp. powiedziała, że "to dla dzieci"). Też stoi na swoich nogach i nieco odróżniać od poprzedników, np. Tuck to bardziej po cichu wspierający banitów duchowny w stylu tych z filmów o Zorro. I nie muszę mówić, że będzie lepszy od live action CGI remake'u.

6-7/10

PS. Jak robią ten remake, to niech faktycznie będzie realistycznie i niech Lady Marion prezentuje się tak:
[Obrazek: tumblr_mkd4v1pzXL1qz5g4uo1_1280.jpg?resize=392%2C550]

Odpowiedz
We don’t play finals, we win them - Sergio Ramos.

Odpowiedz
Lubię nawet ten styl animacji z rodem drugiego "Kota w butach". Ciekawe ile filmów będzie potrzeba, by widzom się on znudził ;)

Odpowiedz
Ja lubię styl z drugiego Kota, ale tutaj to wygląda trochę jak cutscenki z Talltale Games, nie wiem czemu... Średnio mi się to podoba.

Odpowiedz
Jak zobaczyłem to foto:

[Obrazek: 26ed7ba4f522b71dgen.jpg]

to myślałem, ze Disney jakiś bieda-serial Pocahontas robi na Disney+ :)
We don’t play finals, we win them - Sergio Ramos.

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  






Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Seriale Disneya OGPUEE 187 38,976 10-02-2024, 14:39
Ostatni post: OGPUEE
  Filmy Dona Blutha OGPUEE 17 5,570 25-12-2023, 17:47
Ostatni post: OGPUEE
  Luca (2021) - animacja Pixara Pelivaron 2 1,489 08-07-2021, 15:13
Ostatni post: yacajackowski
  UP czyli kolejne niesamowite dzieło PIXARA? Danus 77 20,385 19-02-2021, 16:07
Ostatni post: Kryst_007
  Krótkometrażówki Pixara! Maik 5 3,904 11-05-2019, 14:02
Ostatni post: Pehov
  The Good Dinosaur (2015) - Dinuś od Pixara Lawrence 22 10,754 30-07-2016, 11:54
Ostatni post: Mierzwiak
  Filmy Suzie Templeton Negrin 2 2,774 27-02-2008, 15:16
Ostatni post: Mefisto



Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości