Filmy Disneya / Pixara
Saludos Amigos - łał. Ten film nie trwa nawet godziny lekcyjnej. A film opowiada jak Disney ze swymi animatorami udaje się do Ameryki Południowej, by pokazać Ameryce Północnej tamtejszą cudną kulturę. Oczywiście tak jak O smoku, który nie chciał walczyć film też jest PR-ową bujdą, ponieważ rząd amerykański chciał wykorzystać Disneya jako narzędzie propagandowe do zwalczania wpływów nazistów i faszystów w Ameryce Południowej. A Disney się zgodził, bo wciąż mu nie minął wkurw z powodu strajku jaki mu urządzili animatorzy żądni związków zawodowych. Część segmentów znam z Myszki Miki i przyjaciół/Przygód Myszki Miki i Kaczora Donalda widzianych w dzieciństwie.

Film to trochę Boso przez świat, bo prócz kreskówek mamy narratora opisującego poszczególne sekcje Ameryki Południowej zilustrowane materiałem z kamery (trzymanej przez samego Disneya, który pokazuje raz swą gębę i peta w łapie) i ciekawostki na ten temat, np. argentyńscy gaucho. Całość jest na swój sposób postępowa, bo faktycznie propaguje latynoamerykańską kulturę, robiąc to przystępnie. Jeśli jakieś tu są śmiechy, to bardziej z amerykańskich głupich turystów typu Donald i Goofy. I napisy prezentowane w segmentach są po hiszpańsku/portugalsku. Debiutuje tu również Jose Carioca. I tu Jose Cariocę faktycznie dubbinguje Brazylijczyk i tu Disney pamiętał, że portugalski to jednak inny język. O czym później twórcy zapomnieli, bo imię papugi teraz wymawia się „Hose” z hiszpańskiego zamiast „Dżose” jak to poprawnie jest w portugalskim. 

Jezioro Titicaca myślałem, że jest dłuższy i zmieszał mi się z innym kreskówką, gdzie Donald nieświadomie oślepia aparatem swego wierzchowca. Little Pedro przez fakt, że są tu antropomorficzne samoloty to skojarzył się z Texem Averym, gdzie tata-pojazd musiał użerać się młodym-gniewnym berbeciem. U Disneya nie ma czegoś takiego i młody musi zastąpić starego przelatując przez straszną górę o jakiejś niewymawialnej nazwie. Nawet jest to w jakiś sposób urocze. Najlepszy (i najlepiej zapamiętany z dzieciństwa, bo nagrany na VHS) jest segment, jak Goofy porównuje kulturę kowbojów z gaucho. I zawiera najlepszy gag z spowolnionym tempem tego typu (ok., Scary Movie 2 jeszcze). Dam głowę, że strusia nandu dubbinguje jakiś Latynos, bo akcent taki latynoski. Aquarela di Brasil ma za to najlepszy klimat, dodatkowo wzmagany śpiewem Aloysio Oliveiry. Aż chce się pojechać do Brazylii i pokręcić bioderkami do samby w Rio.

Można zobaczyć od biedy, zwłaszcza że jest na polskim oddziale Disney+. I fajnie, że na Disney+ dali wersję nieocenzurowaną, gdzie Goofy pali dymka, bo w wersji ocenzurowanej wygląda po prostu niezręcznie*. Szkoda, że do opublikowania nieocenzurowanej Fantazji** jeszcze nie dorośli.

7/10

* Zresztą zilustruję to jutubem:

 

The Three Caballeros - Tusk to ryży ciul, który powinien dyndać na dźwigu w zamkniętej przez niego stoczni, a Trump to też ryży ciul, ale on może zostać. Dobra, bezbeckie nawiązanie do polityki za mną i czas na film z Kaczorem Donaldem w roli głównej. W sumie ciekawe, że Donald wśród oficjalnego kanonu Disneya doczekał dwóch animacji, gdzie gra pierwsze skrzypce, a sztandarowiec Miki tylko jednej i to jako przystawka (a to dlatego, bo Donald był wówczas popularniejszy niż Myszon).

Można spokojnie traktować film jako sequel do Saludos Amigos, ponieważ premise podobny i powstał na bazie sukcesu komercyjnego tamtego. I tu też pojawia się Jose Carioca, który w Saludos Amigos poznał się z Donaldem i tu już dobrze obaj się znają. Znacznie lepiej. Mniej odczuwa się propagandowy smrodek i prezentacja Ameryki Łacińskiej wypada tu bardziej naturalnie. I przekracza te 60 minut czasu trwania! I zgaduję, że przez swą autentyczną progresywność trio stało się bardzo popularne w obecnych czasach, dostając pełnoprawną kolejkę w Disneylandzie i serial animowany Legend of Three Caballeros (i czemu kurna jeszcze nie pojawił się w Polsce ja się pytam!?) będące lepszymi Kaczymi opowieściami niż tamten remake. Czy ptak Aracuan, który zajumał Jose cygaro. Znamienne, bo potem Jose za sprawą cerberów poprawnopolitycznych rzucił palenie (Disney przewidział przyszłość!!11).

Z prezentowanych tu krótkometrażówek za dzieciaka widziałem jedynie segment o ciepłolubym pingwinku w Myszce Mikim i przyjaciołach. Raczej najsłabszy i sprawia wrażenie, że to spóźniony segment na Saludos Amigos. I jestem pewien, że te dwa pingwiny żegnające Pablo - chudzielec i grubas o smętnych gębach są karykaturami jakiegoś popularnego wtedy duetu. Na szczęście całość zmienia się na lepsze, gdy pojawia się Jose. A jeszcze lepiej, gdy wpada na scenę trzeci caballero - Panchito Pistoles będący kurzą wersją Mentala.

I zamiast wziąć jakiegoś lamusa, by żenująco robił akcent, to Panchita dubbinguje Meksykanin (a Jose ma nadal tego samego aktora głosowego). A, i reszta aktorów "ludzkich" grają Latynosi i takowymi są autorzy piosenek, więc cenić za research (wszak animatorzy i sam Disney pobyli trochę w tej Ameryce Łacińskiej). Segment Baía ma przepiękne kolory, a co chwila jest jakiś smaczek do Mehiko. A gdy Panchito opowiada o tradycji bożonarodzeniowej, to Jose i Donald zdejmują sombrera. Zresztą sporo tu nacisku na religijny charakter tradycji, bo wprost mówi o Maryi i św. Józefie (czy już dali na Disney+ ostrzeżenie, że coś tam coś tam :)?) Ogólnie część "meksykańska" ma zajebisty klimat i człowiek smuci się, gdy pomyśli w pewnym momencie się zesrało w Meksyku.

Pod koniec trochę się zaczyna nużyc, gdy przy każdym segmencie trzej caballeros reagują na piękne Latynoski jak Wilk z Texa Avery'ego. Ostatni segment to po prostu surrealistyczna jazda po bandzie, żeby Donald zarywał do kolejnych panienek (oklaski też za edukację przyrodniczą, bo w sumie trzepanie do babek to najbardziej zgodny naukowo obraz kaczkowatych :)). I rozwala mnie, że w segmencie brazylijskim Donald zmęczony cockblockingiem ze strony jakichś Brazylijczyków chce im nakopać, ale Jose go powstrzymuje. Tylko po to, by mu wręczyć wielki młot do pobicia Brazylijczyków :). Swoją drogą jak te standardy moralności i okno Overtona poszły do przodu. W czasie premiery film uważano za wulgarny i zboczony głównie z powodu Donalda uganiającego za Latynoskami - a dzisiaj to traktowany jest za bajeczkę dla szkrabów :). Zresztą ostatnio czytam se o Disneyu i już mi wiadomo, że mimo wszystko celował głównie w dorosłych i sporo rzeczy robił przede wszystkim pod nich (chociażby solowe przygody Goofyego w seriach "How to..." czy tej ukazujące życie everymana na przedmieściach).

I fajnie zobaczyć Donalda autentycznie szczęśliwego, gdzie nie jest antypatycznym furiatem czy pechowcem będącym pomiatanym przez resztę czy pozbawionego uznania za sprawą popularniejszego Mikiego. Zdecydowanie rekomenduję.

8/10

Odpowiedz
Elemental (2023)

No fajne to, ale jednak kolejny Pixar, do którego nie będę czuł potrzeby wielokrotnego powrotu. Jak to u nich animacja na wysokim poziome, a te spersonifikowane żywioły są jak dla mnie pierwszorzędnie zaanimowane. Szczególnie ogniści będący takim połączeniem CGI z rysunkami. Pomysł na świat niby jest, ale z drugiej strony poczułem że ledwie do połowy wykorzystany. Jakichś kreatywnych żartów z tym związanych jak na lekarstwo. W ogóle jeśli jakieś były to takie, o których już teraz nie pamiętam - głównie jakieś słowne suchary, o które zadbał polski dubbing. Fabularnie jednak film nie przedstawia niczego odkrywczego. Scenariusz składa się na ograne klisze i jest jednym wielkim schematem. Przebieg fabuły byłem w stanie przewidzieć już od pierwszej minuty. Plusem jest przesłanie. Oczywiste do bólu, jednak wciąż potrzebne.

7/10

Odpowiedz
Mary Poppins (1964)




Pierwszy raz obejrzałem i.. to jest naprawdę KLASYK. Jakoś udaje się uchwycić tą bezpretensjonalną dziecinną radość i magię, właściwie co rola to świetna aktorska kreacja. Julie Andrews jest kapitalna, jakbym miał taką nianię chyba do końca życia bym się w niej bujał :p Jako dzieciak czytałem książki z Mary Poppins i wydaje mi się że często śmiejąca się, urocza i dziewczęca Andrews mocno odbiegła od "wzoru" postaci ale - kapitalnie to "trafia".
Po prostu - WOW. 9/10



Mary Poppins Returns 2018



Sequel po latach filmu z Julie Andrews. Dzieciaki dorosły, chłopak ma własne dzieci, pojawiają się kłopoty i.. wraca Mary Poppins aby ponownie "zająć się sprawami". Wszystko też  robione na schemacie i wzorze poprzedniego filmu z masą odniesień. Czegoś tu jednak brakuje, chyba jednak spóźnił się ten film o parę dekad.. ale  bywa uroczy a Emily Blunt trafia w punkt tworząc własną kreację chyba bliższą książkowej wersji.
Ode mnie 7/10

Odpowiedz
Atlantis-The Lost Empire (2001)
Obejrzałem to pierwszy raz i ogólnie.. Ameryki tu nie odkryję - podstawową zaletą filmu jest to że jest po prostu klasycznym filmem przygodowym (plus sf/fantasy). Tyle że w wersji animowanej. Bardzo dobra robota, ode mnie 8/10.

Pierwsza jednak ciekawa rzecz, są tutaj zaskakująco znajome motywy. Np zrobienie mostu z posągu co było w trailerze dopiero co pewnego nadchodzącego filmu... ale i sporo rzeczy z pierwszego "Aquamana". W sumie mogłem wpaść na to wcześniej - ile było tych filmów o Atlantydzie?

Przede wszystkim jest cały ten wątek Atlantydy która ma rozwinięte technologie i swoje Wielkie Źródło Mocy - i król chcąc bardziej je wykorzystać doprowadza do zatopienia Atlantydy a potem owe Źródło ukrywa - i trza je znaleźć. Tu jest Kryształ a tu - Trójząb.. 



Jakaś moc zmienia też lud Atlantydy - tu daje im długowieczność a tutaj niektóre fizycznie... w "Atlantis" jest to Kryształ.


Dość znajomo tez wygląda  gdy poznajemy imię Księżniczki  - długie, ale mamy skrót. Gdy Księżniczka się pojawia to leczy w potrzebie. Ma też Moc i świecą jej się oczy :p





Mamy tą vernowską krainę we wnętrzu Ziemi.

Żadna z tych rzeczy sama w sobie nie jest niczym znaczącym (no, poza historią Atlantydy) ale.. jak zebrać je razem i mamy tu Atlantydę i tu Atlantydę.. Jakoś podobne :)

A kolejna rzecz- "Atlantis" tez nie jest "samodzielna", aż dziwne że nikt tu chyba nie napisał - przeca to "Stargate" (1994 :)

Mamy tego naukowca w okularach który dostaje "klucz" i rozwiązuje tajemnice/zagadki (ale jest młody i przystojny aby laska na niego poleciała :p) . 



Jest wyprawa wg jego wskazówek (w której zachodzi mały twist) do tajemniczego miejsca z "zaginionym ludem". 
No a na końcu oczywiście





No i tyle moich spostrzeżeń ;)

Odpowiedz
Cudowne Dziecko Bez Baszki napisał(a): A kolejna rzecz- "Atlantis" tez nie jest "samodzielna", aż dziwne że nikt tu chyba nie napisał
I tu każdy poczytalny człowiek orientujący się w animacji myśli że wie co nastąpi, a tu what a Shyamalan twist
What. napisał(a): - przeca to "Stargate" (1994 :)
...ja tu tylko to zostawię:

Odpowiedz
Czyli "Atlantis" wbrew wszelkim pozorom nie przypomina "Stargate". Dobrze wiedzieć ^^

Odpowiedz
Disney wystawia sam sobie laurkę.


Odpowiedz
Aż dziwne zobaczyć tyle animacji 2D w jednym miejscu. Można by prawie zapomnieć, że Disney już jej nie robi.
Życie to nie tylko filmy, więc prowadzę sobie blog o książkach:
https://mowisietrudno.blogspot.com

Odpowiedz
Początkowo sądziłem, że będzie to jakiś hagiograficzny dokument Walt Disney Studios Animation z oczywistymi pominięciami typu strajk w 1941 roku, bo Walt nie chciał się zgodzić na związki zawodowe.

Trochę mi przypomina Cafe Myszka o podobnym koncepcie, gdzie też było bezpieczną ugładzoną laurką i trochę było cringe'u, ale był to okres, gdzie Disney miał pazura i niektóre żarty były udane. Tu jednak jestem mniej optymistyczny.

Odpowiedz
https://filmozercy.com/wpis/disney-zmieni-historie-bambiego-pod-wspolczesnego-widza-bedzie-mniej-tragiczna?fbclid=IwAR0Zf4CnyUHHTLqIN2qg97i3pRo57mk5it2-_-nU-0ik2D_E4h3OEupHdSM#ln4b777kn7sgfb3w97b

Cytat: „Bez ujawniania szczegółów fabuły, ale mamy tam do czynienia ze śmiercią matki, na które niektóre współczesne dzieci i ich rodzice są bardziej wrażliwi niż w przeszłości. I myślę, że to właśnie jeden z powodów, dla których nie pokazali tego filmu swoim dzieciom. (...) Nasze podejście do Bambiego pozwala na bardziej wszechstronne spojrzenie na tę historię. Uważam, że warto przekazać ją nowemu pokoleniu w sposób, który może być dla nich bardziej zrozumiały”.


Nawet nie wiem jak to skomentować. Czy ta baba oglądała "Króla Lwa" np. i czy śmierć matki jest w jakiś pokrętny sposób bardziej traumatyczna od śmierci ojca? No nie ograniam tego.
The height and weight of the victim can only be estimated from the partial remains. The torso has been severed in mid-thorax; there are no major organs remaining. Right arm has been severed above the elbow with massive tissue loss in the upper musculature... partially denuded bone remaining...

Odpowiedz
To kara za grzechy ludzkości, która tłumnie poszła na "Króla Lwa".

Odpowiedz
Oj tam, nasi spece nakręcili "O psie, który jeździł koleją" jako historię z happy endem (reklamując ją tymi słowami na plakacie), ten nowy "Bambi" to przy tym pikuś.
Życie to nie tylko filmy, więc prowadzę sobie blog o książkach:
https://mowisietrudno.blogspot.com

Odpowiedz
Taka ciekawostka - jak Bambiego wszedł do kin, to Disney za uśmiercenie matki Bambiego dostał ogromną zjebę od wszystkich, w tym własnej córki. I na nic się nie zdały tłumaczenie, że był wierny książce.

I śmierć matki jelonka była taką kontrowersją, że aż do Króla Lwa nie pozwolono na śmierć pozytywnej postaci w animacjach. 

Zresztą przy produkcji Żółtego psiska nie chciano zabić Yellera, bo "dzieci się popłaczą", ale Disney powiedział, że życie to nie bajka i postawił na uśmiercenie psiaka. 

Odpowiedz
Pełny trailer Wish:


Wydaje się, że będzie powrót pełnoprawnego disneyowskiego villaina, ale jak znam zechcą coś pokombinować, że gość jest nie do końca zły, albo jest nie zrozumiany czy coś. Albo będzie oczywistym twist villainem. I cieszy, że Piękna i bestia powstała w 1991 roku, bo dzisiaj to Gaston okazałby się villainem dopiero w końcowce.

A reszta? Tera rozumiem, czemu moja matka przysypiała na Disneyach, bo to nie wygląda na moją bajkę. Inna sprawa, że sama firma obrzydza się swą obłudą.

Odpowiedz
Treasure Planet (2002)

Jeden z tych Disney'ów, o których już mało kto pamięta, jednak IMO zdecydowanie niesłusznie. Fajna wciągająca przygodówka z całkiem interesującym pomysłem na zaprezentowanie klasyki literatury nowemu pokoleniu. Połączenie XIX wieku i space opery brzmi kuriozalnie? Może, ale za to zacnie się ogląda. Zaskakująco przyjemne dla oka połączenie umierającej śmiercią naturalną animacji tradycyjnej z wypierającym ją powoli CGI.

Świetnie poprowadzona postać Johna Silvera, który mimo że jest mózgiem intrygi i nie zawaha się poświęcić wiele dla skarbu, to ciężko nazwać go 100-procentowym villainem. Wciąż mimo wad jest bardzo sympatyczny, relacje z protagonistą ma całkiem wiarygodne i można uwierzyć w jego dylemat moralny. Zdecydowanie najciekawsza i wielowymiarowa postać w filmie. Do tego kolejna znakomita kreacja do portfolio wielkiego Janusza Gajosa :))) Co na minus? Comic reliefy - jeszcze tej "ulociej" zmiennokształtnej materii jestem w stanie wiele odpuścić, ale ten robot jest już serio wkurwiający. Odkąd się tylko pojawia w połowie filmu to nic, tylko ciągle wrzeszczy i wszędzie go pełno. Momentami aż miałem ochotę dźwięk wyłączyć. Chyba tylko Olaf z dotychczasowych komediowych kwiatków Disneya w podobnym stopniu gotował mi krew.

7/10

Odpowiedz
Cytat:Jeden z tych Disney'ów, o których już mało kto pamięta, jednak IMO zdecydowanie niesłusznie.
Disneyowi na tym zależy bo mają kosę z autorem i chyba nie uśmiecha im się wypłacanie tantiem. Sam film powstał bez wsparcia marketingowego. Wypuszczono tylko jeden zwiastun, który był w umowie. Dziś nie uświadczysz linii zabawek dedykowanych tej produkcji, czy kolejki w Disneylandzie.
http://www.filmweb.pl/user/Corn

"Pierdu-pierdu, siala-lala; Braveheart kosmos rozpierdala" - Bucho


Odpowiedz
U mnie to absolutny top, jeśli chodzi o Disneya, pewnie dałbym go w pierwszej... hm... piątce (obok Herkulesa, Aladyna, Małej syrenki i Mulan - co ciekawe, poza "Mulan" to wszystko filmy Muskera i Clementsa, więc widocznie ci reżyserzy do mnie jakoś najlepiej trafiają.). B.E.N. rzeczywiście mocno ciągnie ten film w dół, ale cała reszta jest na tyle świetna, że jeden wnerwiający robot nie jest w stanie zepsuć mi seansu. Gdzieś tu już kiedyś w tym wątku szerzej się rozpisywałem o "Planecie skarbów", więc nie będę się powtarzać, zwrócę jeszcze tylko uwagę na świetną muzykę Jamesa Newtona Howarda - chłop wspiął się tu na wyżyny.
Życie to nie tylko filmy, więc prowadzę sobie blog o książkach:
https://mowisietrudno.blogspot.com

Odpowiedz
Niech ktoś wysadzi tą karuzelę czym prędzej!


Odpowiedz
Nie, niech robią. Nie mogę się doczekać race-swapped wersji Princess and the Frog.

Odpowiedz
Prócz Frozen wszystko flopnie, jak czarna Arielka ludzi gówno obchodziła to tym bardziej tak będzie z resztą.
que sera sera

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  






Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Seriale Disneya OGPUEE 187 38,976 10-02-2024, 14:39
Ostatni post: OGPUEE
  Filmy Dona Blutha OGPUEE 17 5,570 25-12-2023, 17:47
Ostatni post: OGPUEE
  Luca (2021) - animacja Pixara Pelivaron 2 1,489 08-07-2021, 15:13
Ostatni post: yacajackowski
  UP czyli kolejne niesamowite dzieło PIXARA? Danus 77 20,385 19-02-2021, 16:07
Ostatni post: Kryst_007
  Krótkometrażówki Pixara! Maik 5 3,904 11-05-2019, 14:02
Ostatni post: Pehov
  The Good Dinosaur (2015) - Dinuś od Pixara Lawrence 22 10,754 30-07-2016, 11:54
Ostatni post: Mierzwiak
  Filmy Suzie Templeton Negrin 2 2,774 27-02-2008, 15:16
Ostatni post: Mefisto



Użytkownicy przeglądający ten wątek:
2 gości