Edge of tomorrow (reż. Doug Liman) 2014
Widziałem kilka dni temu i zapomniałem zrecenzować. Krótko...

[Obrazek: 489064_1.1.jpg]

Film bardzo mi się podobał (wierzyłem w Douga Limana). Choć jest kalką pomysłu Dnia świstaka i wizualnie wtórnym blockbusterem to i tak wydał m się świeży w czasach ciągłych sequeli i adaptacji komiksu. Świetne efekty, dużo akcji, fajna obsada. Co mi się nie spodobało:
- Ułatwienia w scenariuszu posuwające akcję do przodu, ku finałowej akcji
- Zakończenie, które podobnie jak w Kodzie nieśmiertelności na tle całości wydaje się cholernie głupie

Choć pod koniec film zaczyna się psuć to nie na tyle aby zepsuć odbiór całości. 8/10 - lepsze od Oblivion.

Odpowiedz
Świetny film. Wręcz, rewelacja. Jeżeli GotG to godny następca Star Wars, tak Edge of Tomorrow jest następcą Aliens. Czy coś, nieważne, przez cały film ledwo trzymałem się siedzenia i prawdę mówiąc, nie pamiętam kiedy ostatni raz przeżyłem tak emocjonujący seans.

Sama akcja to oczywiście 10/10, ale najlepsza scena to dla mnie chwila relaksu przed lotem helikopterem. Ciężko nie zakochać się w Ricie po tak długim czasie z nią spędzonym, swoją drogą, ciekawe czy Tomowi poszczęściło się w której iteracji. :D

Co do zakończenia:
Tak więc bez żadnych wątpliwości 9/10, serduszko i następne seanse w drodze. To cholernie dobry rok dla kina, oby tylko Fincher nie zawiódł.
http://huntersky.deviantart.com
''WHATTUP, BIOTCH!" - Harrison Ford

Odpowiedz
Nie jestem fanbojem, ale z jakichś względów tak cholernie przyjemnie czytało mi się tego posta, masz lajka czy łajka czy co tam :)
Don't play with fire, play with Mefisto...
http://www.imdb.com/user/ur10533416/ratings

Odpowiedz
(12-09-2014, 22:35)Huntersky napisał(a): Co do zakończenia:

Prawda? Zakończenie jest jak: WTF?? Well, fuck it, he earned it.
Ktoś nie miał takiego odczucia?
For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Odpowiedz
Obejrzałem, jestem bardzo zadowolony, zakończenie jakos można przeboleć. I ogólnie zabrakło mi tego o czym napisał Huntersky:

We don’t play finals, we win them - Sergio Ramos.

Odpowiedz
Jest dobrze i przyjemnie, ale dupy nie urywa jak niektórzy piszą i dają dziewiątki. Jak dla mnie, to po utracie mocy przez Cage'a (swoją drogą mógł sobie skołować coś do szybkiego samobójstwa, bo liczenie tylko na lasie źle się skończyło) film nie oferuje już niczego fajnego, ja straciłem zainteresowanie. Sam pomysł i związanie akcji na plus, dobre wykonanie - w sumie mogłem iść do kina, ale jakoś specjalnie nie żałuję, ocena to gdzieś w okolicach 6-7/10.

Odpowiedz
Cytat:Jak dla mnie, to po utracie mocy przerz Cage'a (swoją drogą mógł sobie skołować coś do szybkiego samobójstwa, bo liczenie tylko na lasie źle się skończyło) film nie oferuje już niczego fajnego, ja straciłem zainteresowanie.

Ja tak samo. Wszystko, co najlepsze w tym filmie, zostało pokazane do tego momentu, potem już festiwal typowej głupoty i absurdalnej komputerowej kaskaderki za +$200.000.000.

Odpowiedz
Mam problem z tym filmem. Póki jest to Groundhog Day vol.2 jest dobrze, chwilami nawet bardzo dobrze, niektóre fragmenty mnie po prostu rozkładały na łopatki. Pierwszym zgrzytem było tłumaczenie "Dlaczego tak się dzieje", to sprawiło, że zrobiło się mniej fajnie, ale potem film dalej trzymał poziom, więc dało się to przeżyć i aż do momentu
wciąz było dobrze.

Niestety ostatnie pół godziny to nie mająca nic ciekawego do zaoferowania, miałka, nudna, nijaka i przewidywalna strzelanka z kosmitami, których design jest generalnie do dupy. Czułem się jakby mi ktoś włączył jakieś Battle L.A. i tylko z największym trudem dotrwałem do końca.

No i brak Rki drażnił mnie jak mało gdzie.

6/10 - wszystkie punkty wyłącznie za pierwsze 80-90 minut (które zasługuje na jakieś 9/10), potem jest niestety zero absolutne (i nieważne jak interpretować zakończenie, nieważne jakiego by tam się nie dopatrywać twista, jeśli przez ostatnie 20 minut filmu przysypiam,w momencie pojawienia się napisów końcowych zamiat zastanawiać się nad zakończeniem cieszę się, że to już koniec, to coś jest nie halo)

<disappointed face>

PS. no i oczywiście po raz osiemset sześcdziesiąty dziewiąty obowiązkowy motyw z cyklu "zabijmy jednego bossa, a wszyscy wrogowie padną"

ileżkoorvamożna?

Odpowiedz
Podpisuję się pod kilkoma ostatnimi postami. Bardzo dobre, momentami rewelacyjne 80-90 minut, a potem sukcesywny zjazd w dół, aż do nudnego finału, na którym moje zaangażowanie spadło do zera.

Odpowiedz
Mam podobne odczucia, jak niektórzy z was, co do zakończenia. Szczerze mówiąc to wolałbym, żeby to wyglądało jednak na magiczny, sprytny reset Omegi afterdeath i opcja zaczynania wszystkiego od nowa. Bez końca, jak pieprzony Syzyf ze swoim kamyczkiem. Albo jeszcze lepiej - Cruise jednak nie traci mocy, po śmierci Omegi ma na sobie jego krew i jest umierający, DNA obcego wnika w niego i Cruise "niechcący" resetuje dzień swoim zgonem, dając obcym kolejną szansę. Szansę, której już nigdy nie zmarnują.

Parę osób pisze o świetnej chemii pomiędzy Tomkiem a Emily - ja tego kompletnie nie poczułem, więc i happy endu im nie życzyłem. Zresztą zbyt wiele happy endów już widziałem w filmach tego typu, żeby wiedzieć, że często są dla nich dużą szkodą. Chociażby taki Matrix mógłby być ciut lepszym filmem, gdyby Neo zginął w części pierwszej, a jego poświęcenie pozostałoby daremne i maszyny dalej by nas uprawiały jak zboże. Tutaj mamy historię o brutalnej inwazji obcych na ziemię, giną setki tysięcy żołnierzy, świat jest w rozsypce, ale oczywiście musiał się znaleźć wątek miłosny z happy endem, bo "inaczej byśmy tyle nie zarobili oraz pewnie tego chce głupia gawiedź". Dla mnie prostacka zagrywka i punkt niżej dla filmu. Jak to się skończyło w książce?
Listen to them. Children of the night. What music they make.

Odpowiedz
(21-09-2014, 03:18)Fanatik napisał(a): ale oczywiście musiał się znaleźć wątek miłosny z happy endem, bo "inaczej byśmy tyle nie zarobili oraz pewnie tego chce głupia gawiedź".

Nie przepadam za nazywaniem mnie głupią gawiedzią ;)

Złe zakończenie dla mnie z kolei to by był banalny zabieg z cyklu zróbmy kwadratowe koła, będziemy oryginalni.
Niemniej w edge of tommorow najlepszym zakończeniem z fabularnego punktu widzenia byłoby pozwolić Tomkowi zginąć ratując ludzkość. Kropka.
Był tchórzem i oportunistą, dostał szansę ogarnięcia się w pętli, oddał życie za wyższe wartości. Resssssspect!
Ale czy byłoby to emocjonalnie satysfakcjonujące dla widza? Przypuszczam, że wątpię. No ale wtedy jest się głupią gawiedzią, więc nie ma co się stawiać ;)

W książce nie ma happy endu. Rita na końcu for no reason stwierdza, że tylko jedno z nich może opuścić pętlę, więc dochodzi między nimi do walki, którą wygrywa Cage, przy okazji Cage ratuje bazę wojskową przed atakiem mimików i zostaje bohaterem w miejsce Full Metall Bich, która oficjalnie ginie podczas tego ataku mimików. Bohater zyskuje przydomek Killer Cage, koniec. Happy Endu nie ma, ale zakończenie jest tak z dupy jakby 16 latek nie widział jak skończyć swoje opowiadanie (bo miał tylko jeden dobry pomysł z pętlą czasową podczas bitwy) i chciał być oryginalny na siłę.
For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Odpowiedz
Hmmm w książce zjebane zakończenie, podobnie w filmie, w takim razie pozostaje czekać na komiks albo grę :P Swoją drogą jestem ciekawy co Liman wykombinuje ze Splinter Cell.
Listen to them. Children of the night. What music they make.

Odpowiedz
(21-09-2014, 22:03)Fanatik napisał(a): Hmmm w książce zjebane zakończenie, podobnie w filmie, w takim razie pozostaje czekać na komiks albo grę :P


Komiks już przecież jest, w sensie manga, ale tego to nie tykam nawet 7mio metrowym drągiem.
For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Odpowiedz
Przeciez w książce jest wyjasnione dlaczego Rita musi zginąć.

W książce Mimic Alpha posiada coś w rodzaju anteny, która nadaje sygnał tachionowy w przeszłosc do Omegi. Wpierw trzeba więc było zniszczyć tą antenę, a dopiero w następnej kolejności pozabijac reszte Mimiców wraz z Aplhą. W ten sposób sygnał nie był przekazywany w przeszłośc do Omegi która resetowała pętle.
Podczas gdy Rita była uwięziona w swojej petli w jej organizmie musiały zajśc zmiany i teraz to ona stanowiła coś w rodzaju przekaźnika wysyłająca tachionowy sygnał (objawami były bóle głowy). Widoczne to było podczas ostatniej pętli, podczas której pomimo usuniecia anteny i zabicia wszystkich Mimiców czas i tak sie cofnął. Jedyna opcją na wyjście z petli a tym samym wygranie bitwy był usunięcie wszsytkich anten w tym Rity. Dlatego właśnie musiała ona zginąć. A to, że stało sie to z ręki jej ukochanego nadało tylko dramatyzmu całej walce.

EDIT: Do tego Keiji wcale nie został okrzyknięty bohaterem ale został aresztowany za sprzeciwianie sie rozkazom oraz za zniszczenie bazy oraz stanowienie zagrożenia dla swoich towarzyszy. Dostał on nawet w pysk od Yonabaru za zranienie jego dziweczyny podczas jego instyktownej walki z Mimicami. Dopiero po jakimś czasie postanowili przypiąc mmu medal za odwage i wykreować na nastepce Full Metal Bitch. Propaganda sie dalej kręci ale teraz to Killer Cage miał pchać ludzi do walki, wszak w książce Omega nigdy nie została zniszczona i wojna trwa.
sandmann21, proud to be a member of Forum KMF Film.org.pl since Sep 2014.

Odpowiedz
(27-09-2014, 21:38)sandmann21 napisał(a): Przeciez w książce jest wyjasnione dlaczego Rita musi zginąć.

Po pierwsze jest to wyjaśnienie kompletnie idiotyczne, z dupy i tak słabe, że wstyd by mi było do szuflady takie pierdoły pisać, a po drugie bohaterowie dowiadują się tego kompletnie z znikąd przez co to wygląda jeszcze słabiej - dlatego jak dla mnie, to jest to całkowite for no reason.

(27-09-2014, 21:38)sandmann21 napisał(a): EDIT: Do tego Keiji wcale nie został okrzyknięty bohaterem

(27-09-2014, 21:38)sandmann21 napisał(a): Dopiero po jakimś czasie postanowili przypiąć mmu medal za odwagę i wykreować na następcę Full Metal Bitch.

Ale rozumiesz czym się różni mówienie jak kończy się książka, od opowiadania tego co było TUŻ PRZED samym końcem, nie?
For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Odpowiedz
Dla ciebie idiotyczne a dla mnnie o wiele lepsze niz to co było w filmie. Pozatym oni nie dowiedzieli sie tego ot tak nagle. Czy ty w ogole czytałes książkę?
Dla ciebie idiotyczne a dla mnnie o wiele lepsze niz to co było w filmie. Pozatym oni nie dowiedzieli sie tego ot tak nagle. Czy ty w ogole czytałes książkę?
sandmann21, proud to be a member of Forum KMF Film.org.pl since Sep 2014.

Odpowiedz
Ktoś się orientuje, czy można gdzieś kupić ten
[Obrazek: edge-of-tomorrow-emily-blunt-636-380-602x360.jpg]
poster? Bo jak nie, to zrobię sobie sam. :P
http://huntersky.deviantart.com
''WHATTUP, BIOTCH!" - Harrison Ford

Odpowiedz
(27-09-2014, 22:29)sandmann21 napisał(a): Dla ciebie idiotyczne a dla mnnie o wiele lepsze niz to co było w filmie.

sorry... następnym razem postaram się pisać za siebie...?

(27-09-2014, 22:29)sandmann21 napisał(a): Pozatym oni nie dowiedzieli sie tego ot tak nagle. Czy ty w ogole czytałes książkę?

Ale rozumiesz czym się różni "bez powodu", od "nie poznaliśmy powodu"?

Powód jest taki, że od długotrwałego wystawienia na działanie komunikacji tachionowej kobieta zamieniła się w tahyonową antenę, gdybym ja się rano zamienił w opiekacz do chleba, a moi znajomi powiedzieliby ci, że to dlatego, że często używam opiekacza do chleba, to twoim zdaniem byłoby to wystarczające uzasadnienie, spoko...
For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Odpowiedz
Bardzo dobrze zrobiony blockbuster za gruby hajs, jednak żadna rewelacja. Zabawa z motywem pętli zupełnie nie wykorzystana - ot Tomek po każdym failu próbuje robić kolejne podejście i tak do skutku. W ogóle sama motywacja bohatera oraz wplecenie go w wojnę było tak...zabawne, że nie poczułem tego bluesa tak jak inni ;) I jeszcze te zdjęcia Diona Beebe - raz, że chaos, dwa cyanono-niebieskie gówno i trzy - ostatnie 20 minut jest ciemne jakby wyłączono na planie wszystkie źródła światła. A gdy mało się widzi to i ekscytować się jest ciężko.

Mimo wszystko, fajnie się to ogląda. Wreszcie jakieś science-fiction nie będące sequelem. Jeden z lepszych obrazów Limana.

7/10
Oświadczenie: The Wire jest najlepszym serialem jaki widziałem. Six Feet Under jest na drugim miejscu.

Odpowiedz
(27-09-2014, 22:44)Huntersky napisał(a): Ktoś się orientuje, czy można gdzieś kupić ten
[Obrazek: edge-of-tomorrow-emily-blunt-636-380-602x360.jpg]
poster? Bo jak nie, to zrobię sobie sam. :P

To wrzuć tu grafę jak zrobisz sobie sam bo też bym taki chciał.

Odpowiedz

Digg   Delicious   Reddit   Facebook   Twitter   StumbleUpon  






Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Fury (2014, reż. David Ayer) Kaczor 155 39,672 11-09-2023, 09:40
Ostatni post: Corn
  Dzika droga / Wild (2014) Gieferg 5 2,190 20-07-2022, 09:41
Ostatni post: simek
  The Guest (2014) reż. Adam Wingard Gal Anonim 253 48,116 13-05-2022, 19:55
Ostatni post: Crash
  Boyhood (2014) Szaman 125 26,615 19-11-2021, 13:40
Ostatni post: Gieferg
  Transcendence (2014) (Reż. Wally Pfister) Lawrence 156 25,957 02-04-2020, 23:00
Ostatni post: Dr Strangelove
  Whiplash (2014) reż. Damien Chazelle Capt. Nascimento 131 27,897 21-01-2020, 21:14
Ostatni post: Pelivaron
  The Judge (2014) reż. David Dobkin Capt. Nascimento 14 3,464 01-01-2019, 15:35
Ostatni post: Mierzwiak
  American Made ( reż. Doug Liman) Predator895 3 1,757 31-12-2018, 20:23
Ostatni post: shamar
  Sabotage (2014) reż. David Ayer vast 93 16,019 21-12-2017, 15:50
Ostatni post: Martinipl
  Twin Peaks: Fire Walk with Me (1992) & Missing Pieces (2014) shamar 0 2,101 25-06-2017, 22:25
Ostatni post: shamar



Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości